[ Pobierz całość w formacie PDF ]

opału, ale wreszcie przestaliśmy szczękać z zimna zębami. Ciepło było bardzo przyjemne.
Michaił wstał i przeszedł się po wysepce. Wrócił z naręczem cedrowych szyszek.
 Mamy kolację  powiedział.
Szef palnął się w czoło, a potem wyjął z wewnętrznej kieszeni kurtki piersiówkę. Nie
podejrzewałem go o posiadanie takiego przedmiotu.
 Rum jest dobry na wszystko  powiedział uśmiechając się.
Wypiliśmy po kilka łyków. Michaił zręcznie zbudował szałas otwarty na ognisko, a po
drugiej stronie płotek mający służyć jako reflektor dla ciepła. Naszym posłaniem miała być
warstwa gałązek.
 Dobrze  powiedział zachrypniętym nieco głosem.  Co dalej?
 Trzeba odzyskać skarby  zauważyłem poważnie.  Gdy tylko się rozwidni, pójdę
na brzeg i zanurkuję. Sądzę, że odnajdę Rosynanta i wyciągnę z niego choć część rzeczy. A
potem przeprawimy się na drugi brzeg i pójdziemy pieszo w stronę Uralu.
 Czy oni pozwolą ci tak po prostu wyciągnąć skarby?  zastanowił się szef.  Mogą
sami mieć na nie ochotę.
 Dlaczego?  zdziwiłem się.  Przecież oni nie wiedzą, że cokolwiek znalezliśmy.
 Faktycznie  Michaił poweselał.
Zapadliśmy w sen. Do ogniska wpakowaliśmy gruby pień, żeby paliło się przez całą
noc. Zasypiałem już, gdy patrząc przez dach na wygwieżdżone niebo uświadomiłem sobie, że
nie wiadomo dlaczego jestem szczęśliwy.
ROZDZIAA CZTERNASTY
ZNIKNICIE MICHAIAA " NIEBIESKIE ZAOTO " DTKI I MIELONKA " JAK
ODZYSKA SKARBY " JESZCZE JEDNA KPIEL " RUBINOWA TIARA "
ZAGADKA JURIJA GAGARINA
Obudziłem się o ósmej rano. Było bardzo zimno. Rozgrzebałem popiół i
rozdmuchałem ogień. Trzask palących się patyków, których hojną garść rzuciłem w
płomienie, obudził szefa.
 Gdzie jest Michaił?  zapytał z niepokojem. Dopiero teraz zauważyłem, że nasz
przyjaciel zniknął.
 Jasny gwint!  zakląłem.
 Czekaj. Zostawił kartkę  uspokoił mnie Pan Samochodzik. Na posłaniu leżał zwitek
kory brzozowej, na którym usmoloną gałązką naskrobano:
Poszedłem po zakupy na stację benzynową.
 Gdzie on znajdzie stację benzynową?  zdziwiłem się.
 Miał mapę okolicy. Jesteśmy osiemdziesiąt kilometrów od Tobolska. Powinna tu
być jakaś stacja.
 O, Michaił zostawił jeszcze jakieś drobiazgi  zauważyłem.
W kącie szałasu leżała kupka drobnych przedmiotów. Zegarek, zapalniczka, lusterko
kieszonkowe w stalowym pudełeczku i szwajcarski scyzoryk.
Podniosłem zegarek, żeby sprawdzić, która godzina. O dziwo, działał; mój niestety
stanął po pierwszej kąpieli, gdy uciekaliśmy z więzienia. Czasomierz Michaiła miał solidną
stalową bransoletkę, przez którą biegł rząd ogniw granatowego koloru. Popatrzyłem uważnie.
Nie były pomalowane. Ten metal po prostu miał taką barwę. Poskrobałem go ostrożnie od
środka nożem. Głębsze warstwy też były granatowe. Zdziwiłem się.
 Proszę zobaczyć, szefie  zwróciłem uwagę.  Cóż to jest?
Pan Tomasz oglądał bransoletkę przez chwilę.
 Wiem  powiedział.  To niebieskie złoto.
 Niebieskie złoto?  zdumiałem się.  O białym złocie słyszałem. Do normalnego
złota dodaje się trochę niklu i stop robi się srebrnego koloru. Ale niebieskie...
 Wez czerwone złoto, tak zwane dukatowe. Po prostu zawiera sporo miedzi. A to
stop 650 części złota i jakiejś ilości czystego chemicznie żelaza. Robi go obecnie tylko jedna
firma na świecie, gdzieś w Szwajcarii. Aadna rzecz. Można i u nas kupić, jest w Warszawie
na Złotej taki sklepik jubilerski. Droga zabawka.
 Ten kolor jest niesamowity. Jak oni są w stanie stopić razem złoto i żelazo?
Pomijam problem różnych temperatur topnienia, dochodzi jeszcze gęstość...
 No cóż, to pilnie strzeżona tajemnica produkcji. Sądzę, że stosują skrajnie wysokie
ciśnienie albo coś w tym guście. Nie wiem, nie jestem fizykiem. Jest jeszcze fioletowe złoto.
Widziałem na wystawie jubilerskiej w Hotelu  Marriott". Szczerze mówiąc wygląda dość
ohydnie.
 Jak się je robi?  zainteresowałem się.
 Stop 970 części złota i 30 części aluminium. Czystego chemicznie oczywiście.
Zapewne też w dość morderczych ciśnieniach, ale moim zdaniem nie warta skórka za
wyprawkę.
Przegryzliśmy nieco cedrowych orzeszków i udało nam się oszukać głód. Nieopodal
znalezliśmy krzak malin i oskubaliśmy go do czysta z nielicznych owoców, jakie jeszcze na
nim wisiały. Michaił wrócił wczesnym popołudniem.
 Wybaczcie  powiedział.  Sklep był trochę dalej niż przypuszczałem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • exclamation.htw.pl