[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przecież, jak z powodzeniem postępują tak politycy partii włościańskiej i członkowie
klubu parlamentarnego ukrywający się za immunitetem przed wyrokami i egzekucją
długów oraz wielu, wielu innych. W ostatniej dekadzie przyjęto w Polsce kilka tysię-
cy ustaw, ale jednocześnie następowała w naszym kraju erozja prawa i elementarnych
174
zasad. Oddziały Leppera nagminnie łamią prawo. Co na to państwo? Prawicowy pre-
mier udaje, że nie ma blokad. Sklejacz prawicy i lider AWS-u apeluje do sądów, by
były dla blokujących łaskawe (polityk apelujący do sądów już to samo w sobie jest
jakąś potworną bolszewią, choć fakt, w bolszewii by nie blokowali, a do sądu by za-
dzwonili, że: wiecie towarzysze, z tymi wichrzycielami trzeba ostro, sami wiecie, co
robić), policjanci udają, że nic nie widzą, gdy tłum próbuje zlinczować jakiegoś dyrek-
tora, a minister spraw wewnętrznych mówi do policjantów, by byli wrażliwi społecznie.
Władza od ludu, dla ludu, w imię ludu. O jakim autorytecie państwa można mówić, gdy
święty spokój jest ważniejszy niż prawo, gdy prawa krzykacza są ważniejsze niż prawa
milionów ciężko pracujących ludzi, którzy do blokad i protestów nie mają głowy albo
nie mają na nie czasu? Milcząca większość przegrywa. I będzie przegrywała, chyba że
przestanie milczeć.
175
JAKIE PACSTWO
Chcemy się ścigać z najlepszymi. Gonić ich. Chcemy być drugą Hiszpanią, z jej
zgrabnym przejściem od dyktatury do demokracji i szybkim wykorzystaniem szans,
jakie daje Unia Europejska. Chcemy być drugą Irlandią. Kiedyś Irlandia była biedna
i produkowała głównie emigrantów. Teraz pod względem dochodu na głowę miesz-
kańca przegoniła Francję i Wielką Brytanię, a dogania Niemcy. Chcemy pójść tą samą
drogą w tym samym tempie. Kocham cię jak Irlandię , śpiewa jeden z naszych mu-
zyków. Irlandii nie trzeba nawet kochać. Trzeba ją naśladować. Ruszyła ona naprzód,
gdy państwo to zajęło właściwe miejsce w Europie i nabrało pożądanego kształtu. Gdy
zaczęło być przyjazne obywatelom, tanie i gdy było go mniej. Mniej nie znaczy, że
było słabsze. Przeciwnie, było silniejsze i sprawniejsze, bo pozbawione sadła.
Przyszłość państwa, banał, zależy od jego polityki. Od jego stabilności. Od polity-
ki makroekonomicznej. Od podatków. Od infrastruktury. Od sprawności urzędów. Od,
podsumowując, jego siły. Ale od siły nie znaczy od omnipotencji i wszechwładzy.
U nas państwa jest raczej za dużo niż za mało. Za mało jest wolności, choćby gospodar-
176
czej. Takiej, która pozwala odważnym i utalentowanym stanąć w blokach i ruszyć po
sukces, a nie poruszać się z całym szacunkiem dla naszego mistrza olimpijskiego
jak w chodzie sportowym, gdy zerka się, czy sędzia nie stracił humoru i nie podniósł
chorągiewki, eliminując nas z wyścigu. Demokracja? Zwietnie, ale co zrobić, gdy w ko-
lejnych wyborach wśród zwycięzców jest coraz więcej łajdaków, demagogów, głupców
i złodziei, a może i małych dyktatorków, co chcieliby demokrację udusić? Nie po to
nawet, by dać ludziom wolność gospodarczą, ale po to, by udusić ją razem z demo-
kracją. Nasza demokracja jest coraz bardziej antyliberalna, nasza wolność, szczególnie
wolność gospodarcza, coraz bardziej reglamentowana. Nasza demokracja staje się anty-
liberalna tak szybko, że coraz częściej pada pytanie, czy liberalna autokracja nie byłaby
lepsza niż antyliberalna demokracja. Nie ma co wylewać dziecka z kąpielą. Jeśli na-
sza demokracja wygląda jak ósemka w rowerze, to trzeba wyprostować scentrowane
koło, a nie wyrzucać rower na śmietnik. Trzeba jednak pamiętać, że nie ma związku
między demokracją a wzrostem gospodarczym. Jest związek między wzrostem gospo-
darczym a tym, jaka jest gospodarka i ile wolności zapewnia ludziom system. Kraje
zachodnie są bogate, bo był i jest w nich kapitalizm, a niekoniecznie demokracja. Ka-
177
pitalizm bez demokracji można sobie wyobrazić. Demokracja bez kapitalizmu może
zniknąć, a w każdym razie stać się fikcją.
Problemem Polski nie jest niedostatek państwa, ale państwo kulawe, niesprawne
i namolne, wciskające się tam, gdzie nie powinno. To nie jest zresztą tak, że mamy ku-
lawe państwo i niedostatek wolności gospodarczej, ale wolność polityczna jest nieogra-
niczona. Nie. Istnieje nierozerwalny związek między tymi rodzajami wolności. Kie-
dy kapitalizm przechodzi pod kontrolę państwa, przestaje być kapitalizmem. Nie ma
prawdziwej gospodarki rynkowej. Wszystkim rządzi państwo. I sobiepaństwo. U nas
państwo szantażystów (albo z nami, albo won) kontroluje coraz większe obszary życia.
Paradoksalnie pozwala sobie na taką ekspansję także dlatego, że pragnie tego duża część
ludzi. Oczekują oni, że państwo rozwiąże za nich ich problemy. Nie rozwiąże, stworzy
co najwyżej iluzję, że je rozwiązuje, a po drodze jak ośmiornica połknie następny kąsek.
Cały gospodarczy pomysł na gospodarkę naszych etatystów-socjalistów polega na tym,
by jak najwięcej pieniędzy skonfiskować tym, którzy je zarabiają i oszczędzają, i prze-
kazać je politykom w Warszawie. Oni przecież lepiej niż zwykli ludzie wiedzą, czego
zwykłym ludziom potrzeba. A jak mają więcej pieniędzy, to mają więcej do podziału,
178
czyli mają większą władzę. Zamiast zachęcać ludzi, by ciężej pracowali, by podejmo-
wali ryzyko, by czasem stawiali wszystko na jedną kartę, czyni się z nich życiowych
klientów państwa, od państwa uzależnionych i na państwo skazanych. Etatyści-socja-
liści (do tej partii należy bardzo wielu polityków SLD i byłego AWS-u, większość
PSL-u i cała Samoobrona) mają nadzieję, że jak największa grupa Polaków będzie za-
leżała od budżetu, bo wtedy będą oni zakładnikami tych, którzy o budżecie decydują.
Państwo poszerza swoje wpływy, przekonując przy okazji ludzi, by polegali nie na so-
bie, ale na nim.
To nie jest tylko problem Polski. I to nie jest jakiś nowy problem. O roli państwa,
o tym, ile państwa , pisano od stuleci. Już wieki temu wielu odrzucało wizję państwa
zbyt wścibskiego , uznając je za zagrożenie dla wolności. Adam Smith w pisanych
pod koniec osiemnastego wieku Badaniach nad natura i przyczynami bogactwa na-
rodów twierdził, że społeczeństwa równie zamożne w bogactwa naturalne mogą osią-
gnąć zupełnie różny poziom rozwoju. Klucz do bogactwa narodów tkwi według niego
w ludzkiej kreatywności. Smith był zdania, że wspólnemu dobru najlepiej służy rynek,
rynek tak wolny, jak to możliwe, od kontroli państwa i rządu. Tylko w takim systemie
179
wyzwolone są, jego zdaniem, inteligencja, wyobraznia i przedsiębiorczość jednostek.
Demokratyczny kapitalizm cierpi w warunkach tyranii, szczególnie tyranii państwo-
wej. Cierpi wskutek małości i przeciętności, będących dziećmi narzuconej równości.
Od razu trzeba głośno zakrzyknąć, że negatywnie o państwowych przerostach mówili
nie tylko konserwatysta i liberał od niewidzialnej ręki rynku . Papież Jan XXIII pi-
sał w encyklice Mater et magistra, że interwencja gospodarcza państwa, choćby była
bardzo szeroko zakrojona i docierała do najmniejszych nawet komórek społecznych, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl exclamation.htw.pl
przecież, jak z powodzeniem postępują tak politycy partii włościańskiej i członkowie
klubu parlamentarnego ukrywający się za immunitetem przed wyrokami i egzekucją
długów oraz wielu, wielu innych. W ostatniej dekadzie przyjęto w Polsce kilka tysię-
cy ustaw, ale jednocześnie następowała w naszym kraju erozja prawa i elementarnych
174
zasad. Oddziały Leppera nagminnie łamią prawo. Co na to państwo? Prawicowy pre-
mier udaje, że nie ma blokad. Sklejacz prawicy i lider AWS-u apeluje do sądów, by
były dla blokujących łaskawe (polityk apelujący do sądów już to samo w sobie jest
jakąś potworną bolszewią, choć fakt, w bolszewii by nie blokowali, a do sądu by za-
dzwonili, że: wiecie towarzysze, z tymi wichrzycielami trzeba ostro, sami wiecie, co
robić), policjanci udają, że nic nie widzą, gdy tłum próbuje zlinczować jakiegoś dyrek-
tora, a minister spraw wewnętrznych mówi do policjantów, by byli wrażliwi społecznie.
Władza od ludu, dla ludu, w imię ludu. O jakim autorytecie państwa można mówić, gdy
święty spokój jest ważniejszy niż prawo, gdy prawa krzykacza są ważniejsze niż prawa
milionów ciężko pracujących ludzi, którzy do blokad i protestów nie mają głowy albo
nie mają na nie czasu? Milcząca większość przegrywa. I będzie przegrywała, chyba że
przestanie milczeć.
175
JAKIE PACSTWO
Chcemy się ścigać z najlepszymi. Gonić ich. Chcemy być drugą Hiszpanią, z jej
zgrabnym przejściem od dyktatury do demokracji i szybkim wykorzystaniem szans,
jakie daje Unia Europejska. Chcemy być drugą Irlandią. Kiedyś Irlandia była biedna
i produkowała głównie emigrantów. Teraz pod względem dochodu na głowę miesz-
kańca przegoniła Francję i Wielką Brytanię, a dogania Niemcy. Chcemy pójść tą samą
drogą w tym samym tempie. Kocham cię jak Irlandię , śpiewa jeden z naszych mu-
zyków. Irlandii nie trzeba nawet kochać. Trzeba ją naśladować. Ruszyła ona naprzód,
gdy państwo to zajęło właściwe miejsce w Europie i nabrało pożądanego kształtu. Gdy
zaczęło być przyjazne obywatelom, tanie i gdy było go mniej. Mniej nie znaczy, że
było słabsze. Przeciwnie, było silniejsze i sprawniejsze, bo pozbawione sadła.
Przyszłość państwa, banał, zależy od jego polityki. Od jego stabilności. Od polity-
ki makroekonomicznej. Od podatków. Od infrastruktury. Od sprawności urzędów. Od,
podsumowując, jego siły. Ale od siły nie znaczy od omnipotencji i wszechwładzy.
U nas państwa jest raczej za dużo niż za mało. Za mało jest wolności, choćby gospodar-
176
czej. Takiej, która pozwala odważnym i utalentowanym stanąć w blokach i ruszyć po
sukces, a nie poruszać się z całym szacunkiem dla naszego mistrza olimpijskiego
jak w chodzie sportowym, gdy zerka się, czy sędzia nie stracił humoru i nie podniósł
chorągiewki, eliminując nas z wyścigu. Demokracja? Zwietnie, ale co zrobić, gdy w ko-
lejnych wyborach wśród zwycięzców jest coraz więcej łajdaków, demagogów, głupców
i złodziei, a może i małych dyktatorków, co chcieliby demokrację udusić? Nie po to
nawet, by dać ludziom wolność gospodarczą, ale po to, by udusić ją razem z demo-
kracją. Nasza demokracja jest coraz bardziej antyliberalna, nasza wolność, szczególnie
wolność gospodarcza, coraz bardziej reglamentowana. Nasza demokracja staje się anty-
liberalna tak szybko, że coraz częściej pada pytanie, czy liberalna autokracja nie byłaby
lepsza niż antyliberalna demokracja. Nie ma co wylewać dziecka z kąpielą. Jeśli na-
sza demokracja wygląda jak ósemka w rowerze, to trzeba wyprostować scentrowane
koło, a nie wyrzucać rower na śmietnik. Trzeba jednak pamiętać, że nie ma związku
między demokracją a wzrostem gospodarczym. Jest związek między wzrostem gospo-
darczym a tym, jaka jest gospodarka i ile wolności zapewnia ludziom system. Kraje
zachodnie są bogate, bo był i jest w nich kapitalizm, a niekoniecznie demokracja. Ka-
177
pitalizm bez demokracji można sobie wyobrazić. Demokracja bez kapitalizmu może
zniknąć, a w każdym razie stać się fikcją.
Problemem Polski nie jest niedostatek państwa, ale państwo kulawe, niesprawne
i namolne, wciskające się tam, gdzie nie powinno. To nie jest zresztą tak, że mamy ku-
lawe państwo i niedostatek wolności gospodarczej, ale wolność polityczna jest nieogra-
niczona. Nie. Istnieje nierozerwalny związek między tymi rodzajami wolności. Kie-
dy kapitalizm przechodzi pod kontrolę państwa, przestaje być kapitalizmem. Nie ma
prawdziwej gospodarki rynkowej. Wszystkim rządzi państwo. I sobiepaństwo. U nas
państwo szantażystów (albo z nami, albo won) kontroluje coraz większe obszary życia.
Paradoksalnie pozwala sobie na taką ekspansję także dlatego, że pragnie tego duża część
ludzi. Oczekują oni, że państwo rozwiąże za nich ich problemy. Nie rozwiąże, stworzy
co najwyżej iluzję, że je rozwiązuje, a po drodze jak ośmiornica połknie następny kąsek.
Cały gospodarczy pomysł na gospodarkę naszych etatystów-socjalistów polega na tym,
by jak najwięcej pieniędzy skonfiskować tym, którzy je zarabiają i oszczędzają, i prze-
kazać je politykom w Warszawie. Oni przecież lepiej niż zwykli ludzie wiedzą, czego
zwykłym ludziom potrzeba. A jak mają więcej pieniędzy, to mają więcej do podziału,
178
czyli mają większą władzę. Zamiast zachęcać ludzi, by ciężej pracowali, by podejmo-
wali ryzyko, by czasem stawiali wszystko na jedną kartę, czyni się z nich życiowych
klientów państwa, od państwa uzależnionych i na państwo skazanych. Etatyści-socja-
liści (do tej partii należy bardzo wielu polityków SLD i byłego AWS-u, większość
PSL-u i cała Samoobrona) mają nadzieję, że jak największa grupa Polaków będzie za-
leżała od budżetu, bo wtedy będą oni zakładnikami tych, którzy o budżecie decydują.
Państwo poszerza swoje wpływy, przekonując przy okazji ludzi, by polegali nie na so-
bie, ale na nim.
To nie jest tylko problem Polski. I to nie jest jakiś nowy problem. O roli państwa,
o tym, ile państwa , pisano od stuleci. Już wieki temu wielu odrzucało wizję państwa
zbyt wścibskiego , uznając je za zagrożenie dla wolności. Adam Smith w pisanych
pod koniec osiemnastego wieku Badaniach nad natura i przyczynami bogactwa na-
rodów twierdził, że społeczeństwa równie zamożne w bogactwa naturalne mogą osią-
gnąć zupełnie różny poziom rozwoju. Klucz do bogactwa narodów tkwi według niego
w ludzkiej kreatywności. Smith był zdania, że wspólnemu dobru najlepiej służy rynek,
rynek tak wolny, jak to możliwe, od kontroli państwa i rządu. Tylko w takim systemie
179
wyzwolone są, jego zdaniem, inteligencja, wyobraznia i przedsiębiorczość jednostek.
Demokratyczny kapitalizm cierpi w warunkach tyranii, szczególnie tyranii państwo-
wej. Cierpi wskutek małości i przeciętności, będących dziećmi narzuconej równości.
Od razu trzeba głośno zakrzyknąć, że negatywnie o państwowych przerostach mówili
nie tylko konserwatysta i liberał od niewidzialnej ręki rynku . Papież Jan XXIII pi-
sał w encyklice Mater et magistra, że interwencja gospodarcza państwa, choćby była
bardzo szeroko zakrojona i docierała do najmniejszych nawet komórek społecznych, [ Pobierz całość w formacie PDF ]