[ Pobierz całość w formacie PDF ]

centrum zainteresowania i przestraszyła się.
- Ci idioci z mediów nazwali mordercę  Rzeznikiem z
Hollywood". Media nie mają żadnych skrupułów, nie zawahają się
wywlec wszystkiego, nawet jeżeli ktoś miałby to przypłacić życiem -
mówił oburzony Delion.
- Założę się, że zwołali zebranie i zastanawiali się, co podać,
żeby przyciągnęło uwagę. Ale w końcu ten wyciek informacji to nic
wielkiego. Morderca już o niej wie, więc co za różnica, że wszyscy
inni też wiedzą? Wygląda na to, że media chcą z niej zrobić kozła
ofiarnego - powiedział Rainy.
- Zadzwoniłem do Jimmy'ego Maitlanda i powiedziałem, co
pokazali - odezwał się Savich. - Poprosiłem, by uruchomił swoje
kontakty i dowiedział się, jak do tego doszło. I skąd wzięli fotografię
Nick i Dane'a. Szczerze mówiąc, śmierdzi mi tu wtyczką. Wydaje mi
się, że ktoś przysłał zdjęcie wraz z opisem.
- Morderca - powiedział Dane i spojrzał na Nick, która tego nie
skomentowała. - Bo któż by inny?
- To jasne - zgodził się Flynn. - Jeśli to reporter by ich zobaczył,
na pewno nakręciłby film, a nie tylko zrobił zdjęcie. Więc może Dane
ma rację, że zrobił to morderca.
- Ale to nie jest w tym wszystkim najgorsze - powiedział Dane.
Pochylił się do przodu, a Nick złapała go za ramię.
- Nie, Dane, proszę.
Nie zwrócił na nią uwagi.
- Nick mieszkała w schronisku dla bezdomnych w San Francisco,
bo ucieka przed kimś lub czymś, o czym nikomu z nas nie
powiedziała. A więc na jej życie czyhają dwie osoby, obie
niebezpieczne. Pokazanie jej w telewizji to najgorsze, co mogło ją
teraz spotkać.
- Dobra, Nick, teraz czas na chwilę szczerości - powiedziała
Sherlock. - Jesteśmy agentami FBI, idealni z nas słuchacze. Flynn i
Delion są gliniarzami, ale też są niezli, bo jedzą dużo cukru. Zrobimy
dla ciebie, co w naszej mocy, możesz na nas liczyć. A teraz mów.
Nick uśmiechnęła się.
- Dziękuję, Sherlock, ale ja nie mogę, po prostu nie mogę.
- Możemy cię dobrze ukryć - zapewnił Savich.
- Nie, nie możecie - odparła Nick. - Zawarłam umowę z
Delionem i Dane'em. Zostawcie mnie w spokoju. To wszystko.
Potem odepchnęła krzesło i wyszła z pokoju.
- Niech to szlag! - wybuchnął Dane, kopnął swoje krzesło i
poszedł za nią.
- Spokojnie - powiedział Gil Rainy. Rozmawiał przez swój
telefon komórkowy. - Nie uda jej się wyjść z budynku.
- Ale nie możemy jej przecież zatrzymać - zastanawiał się Flynn.
- Możemy - orzekł Delion. - Jest ważnym świadkiem.
Nagle usłyszeli jakieś krzyki i trzask padających mebli. Wybiegli
z sali konferencyjnej i zobaczyli czterech agentów trzymających Nick
za ręce, próbujących się przed nią obronić. Korzystając z chwili ich
nieuwagi, zaczęła kopać stojące tam krzesła. Całkiem straciła nad
sobą panowanie. Walczyła tak zaciekle, jakby od tego zależało jej
życie. Dane zrozumiał, że zbyt mocno naciskał, ale czuł, że nie ma
wyjścia.
- Tylko nie zróbcie jej krzywdy, do cholery! - wrzasnął Delion.
Trzy krzesła były przewrócone, a monitor wisiał na krawędzi biurka.
Ktoś złapał go w ostatniej chwili.
- Oddajcie mi ją - powiedział Dane, chociaż wiedział, że jego też
próbowałaby zabić. Agenci z ulgą się jej pozbyli. Tym razem go nie
ugryzła, ale próbowała kopnąć go w krocze.
Usłyszał tylko, jak Rainy krzyknął  Hej, uważaj!" i błyskawicznie
odskoczył na bok, w samą porę. Uderzyła go kolanem w udo.
Przyciągnął ją do siebie i, stojąc za nią, objął ramionami, jej ręce były
unieruchomione wzdłuż ciała, a nogi zablokowane wzdłuż jego nóg
tak, że nie mogła się ruszać. Ale nie dawała za wygraną. Miotała się i
szarpała, nie wydając żadnego dzwięku.
- Hej - zawołał Dane, którego to położenie wyraznie zmęczyło. -
Ma ktoś kajdanki?
- Nie waż się, dupku - syknęła Nick. Złapał ją za ramiona i
potrząsnął nią.
- Posłuchaj mnie, Nick. Nie pozwolę ci umrzeć, przynajmniej
póki sam żyję. Spróbuj mi choć trochę zaufać. - Znowu nią potrząsnął.
Rainy podał mu kajdanki. Dane złapał ją z tyłu za ręce i skuł.
Wyglądała, jakby miała za chwilę wybuchnąć. Kopała, gryzła i wiła
się, aż podeszła do niej Sherlock, spojrzała jej w oczy i powiedziała:
- Przestań natychmiast, Nick, albo przyleję ci pasem. Oni tego
nie zrobią, bo są mężczyznami. Naprawdę sama się o to prosisz.
Nick posłuchała jej. Uspokoiła się, ale minęła chwila, zanim
ustąpił jej paniczny popłoch. Była blada, cała się trzęsła i nie mogła
złapać oddechu.
- Nie bij mnie, Sherlock - powiedziała słabym głosem i
zachwiała się. Sherlock ją złapała.
- Ma ktoś kluczyki od tych głupich kajdanek?
Jeden z agentów rzucił Sherlock kluczyki. Rozkuła ręce Nick i
potarła jej nadgarstki.
- Nie waż się ruszyć albo pozbawię cię przytomności - ostrzegła
Sherlock. - A teraz, Nick....
- Ma na imię Nicola - wtrącił Dane. - Przynajmniej tyle mi
powiedziała. I ma doktorat z historii średniowiecznej.
Nick rzuciła się w jego stronę, ale Sherlock złapała ją i trzymała
mocno.
- Musiałeś to wygadać, agencie Dane Carver? - wrzeszczała
Nick. - Następnym razem naprawdę porządnie cię pogryzę, kiedy
najmniej będziesz się tego spodziewał. Niech cię szlag! Zrobię to tak
samo jak dziś rano, kiedy byłeś półnagi, a ja ugryzłam cię w ramię!
Zapanowała cisza, przynajmniej dwudziestu obecnych tam
agentów zamarło. Wszyscy to słyszeli.
Sherlock zamarła i puściła Nick, która natychmiast rzuciła się z
pięściami na Dane'a, gotowa go zabić. Ale on był szybszy, złapał ją i
przyciągnął do siebie, przytrzymując jej ramiona.
- Już to przerabialiśmy - powiedział Dane. Pamiętał, jak raz już
odpierał atak Nick na komisariacie policji w San Francisco.
Unieruchomił ją wtedy tak samo.
Jej oddech nadal był przyspieszony, ale przynajmniej już się nie
szarpała.
- Nie zamierzam cię jeszcze wypuścić. Wolałbym, żeby moje
ciało na tym nie ucierpiało.
Jeden z agentów wybuchnął głośnym śmiechem.
- Agencie Carver, a propos ciała: możemy obejrzeć to ugryzienie
na ramieniu?
- Ach - westchnął inny. - Niebezpieczna ta praca w FBI. Myślę, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • exclamation.htw.pl