[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stało, będą przestraszeni i zdezorientowani - najpierw Erin Bushnell, teraz osobista asystentka dyrektora.
Niedługo wszyscy będą przerażeni, pomyślał Dix.
Odpalał silnik range rovera, gdy zadzwoniła jego komórka.
Odebrał i po chwili się rozłączył.
- To był Chappy. Powiedział, że Twister jest w Tarze, pije kawę, je placuszki pani Goss i jest do
niczego. Twister powiedział mu, że Helen została uduszona, i teraz płacze jak bóbr. Chappy był
zdegustowany.
Nie było słońca, po stalowoszarym niebie płynęły ciemne, śniegowe chmury i wydawało się, że jest
tak zimno jak na równinach Południowej Dakoty, które Dix odwiedził kilka lat temu z Christie i
chłopcami.
Dix trzymał się bocznych dróg i jechał dużo szybciej, niż pozwalały przepisy. Zobaczył, że Ruth
obejmuje się ramionami, i podkręcił ogrzewanie.
- Znieg - rzucił w przestrzeń. - Pewnie będzie padał po południu.
Dwanaście minut pózniej wjechali w długi podjazd Tary.
- Ciekaw jestem, gdzie są moje patrole drogowe- powiedział Dix. - Przez całą drogę przekraczałem
dozwoloną prędkość. - Jesteś szeryfem - odparła Ruth. - Mieli cię zatrzymać? Nie sądzę. Kiedy ostatni
raz któryś z twoich ludzi zatrzymał cię za przekroczenie prędkości?
- Zwięta racja. Zatrzymał samochód:
- Wolałbym nie pytać wuja o romans z Erin i innymi dziewczynami przy Chappym. Pewnie
skonałby ze śmiechu, powiedziałby, że uważał Twistera za impotenta czy coś w tym stylu, i gadałby o
tym do końca świata. Naprawdę nie możemy go tu przesłuchiwać.
- To twój wuj i twoje śledztwo, Dix - odpowiedział Savich.
- Zrobimy, jak zechcesz.
Drzwi znowu otworzył Chappy ubrany w jasnobłękitny kaszmirowy sweter i czarne wełniane
spodnie.
- Bertram ciągle jest chory? - spytał Dix.
- Tak, jego siostra powiedziała, że narzeka za każdym razem, gdy wstaje z łóżka. Niezbyt
wdzięczny pacjent z tego naszego Bertrama. Dobrze, że wreszcie przyjechałeś, Dix. Wiem, że Twister
zabił Helen. Chodz i zakuj w kajdanki tego żałosnego dupka, zabierz go stąd, bo robi mi się niedobrze na
jego widok. Widzę, że wciąż ciągasz ze sobą federalnych. - Cofnął się o krok i zaprosił ich gestem do
środka.
Gordon Holcombe stał przy kominku z filiżanką kawy w dłoni. W ciemnoszarym garniturze, białej
koszuli i idealnie zawiązanym niebieskim krawacie wyglądał jak wycięty z żurnala. Wydawał się smutny,
ale spokojny, co Ruth uznała za dziwne. Czy naprawdę było mu przykro z powodu śmierci Helen? Czy
czuł ulgę?
Gordon nie odezwał się ani słowem, gdy weszli do salonu, tylko stał i patrzył na nich.
- Gordonie - powiedział Dix - bardzo mi przykro z powodu Helen.
- Dlaczego mówisz mu, że ci przykro? - wrzasnął Chappy, machając pięścią w stronę brata. - Ten
płaczliwy psychopata pewnie ją zabił. No, dalej! Spytaj go!
- Czy zabił pan Helen Rafferty, doktorze Holcombe? - spytała Ruth.
Gordon westchnął i odstawił filiżankę na półkę nad kominkiem.
- Nie, agencie Warnecki, oczywiście, że nie. Bardzo lubiłem Helen. Znałem ją, od kiedy zacząłem
pracę w Stanislausie. Była wyjątkową kobietą. Nie wiem, kto ją zabił. - Zrobił złośliwą minę. - Dlaczego
nie zapytacie Chappy'ego, skoro już tu jesteście? To on jest tu czarnym charakterem. Jak myślicie,
dlaczego jest taki bogaty? Doszedł do tego po trupach. Spytajcie go!
- Ha! To było kiepskie, Twister, naprawdę kiepskie. Po co miałbym zabijać twoją byłą kochankę?
Sam Bóg wie, że to ty miałeś motyw, nie ja. No, dlaczego to zrobiłeś?
- Skąd wiesz, że ona nie żyje, Gordon? - spytał Dix.
- Dzwoniłem do Helen, bo chciałem zapytać ją o parę szczegółów dotyczących koncertu ku czci
Erin Bushnell. Odezwała się automatyczna sekretarka i pomyślałem, że to dziwne, bo wszyscy wiedzą, że
Helen zawsze siada przy biurku punkt siódma trzydzieści, więc zadzwoniłem do recepcji w Blankenship i
poprosiłem o połączenie z nią. Mary powiedziała, że jeszcze jej nie widziała. Kiedy zatelefonowałem do
domu, odebrał jej brat. Biedak płakał. Powiedział mi, że nie żyje, że wstała zamordowana, a wy dopiero
co wyszliście.
Byłem załamany i osłupiały. Nie wiedziałem, co robić, więc przyjechałem tutaj. - Posłał bratu
mordercze spojrzenie. - Chyba jestem idiotą. %7ładnego współczucia od tego Charlesa Mansona,
zimnokrwistej starej pijawki.
Savich postanowił to przerwać.
- Kiedy ostatni raz widział pan Helen, doktorze Holcombe?
- Wczoraj po południu, ale tylko przez chwilę, po powrocie z Gainsborough Hall. Byłem zły, bo
musieli zastąpić Erin inną studentką, z zupełnie innej ligi. Zwykle Helen zostawała dłużej, ale wczoraj
wyszła, prawie się do mnie nie odzywając. Oczywiście pomyślałem, że martwi się zabójstwem Erin.
Pamiętam, że patrzyłem, jak idzie do swojej toyoty, i pomyślałem, że trochę przybrała na wadze.
Patrzyłem, jak wsiadła i odjechała. - Głos mu się załamał. - Wtedy widziałem ją po raz ostatni.
Chappy chrząknął ironicznie.
- To było bardzo wzruszające, Twister. Zaraz się popłaczę. Na szczęście pani Goss stanęła w
drzwiach, niosąc wielką srebrną tacę.
Sherlock zapatrzyła się w piękny, srebrny serwis, tak wypolerowany, że widziała w nim własne
odbicie. Gdy pani Gos wyszła, zwróciła się do Chappy'ego, który siedział rozparty na krześle i wyglądał
na w pełni usatysfakcjonowanego.
- Dlaczego powiedział pan, że pański brat płacze, panie Holcombe? Nie widziałam ani jednej łzy.
Chappy tylko wzruszył ramionami.
- Bo ronił, zanim przyszliście, krokodyle łzy. Twister w całym swoim beznadziejnym życiu nie
płakał za niczym, chyba że byłoby to coś, czego pragnął, a czego nie mógł mieć.
- Cóż, nie pragnąłem śmierci Helen - powiedział Gordon nienaturalnie spokojnym głosem. - I
dobrze o tym wiesz, Chappy. Próbujesz narobić mi kłopotów i nic w tym nowego, ale to nie jest żart, ty
mały sadysto. Helen nie żyje, Erin nie żyje. Nawet Walt nir żyje. Ktoś próbował zabić agentkę specjalną
Warnecki. Nie rozumiesz, ty stary durniu, wszystko trafił szlag! - Stopniowo podnosił głos aż do krzyku.
Chappy wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Panie Holcombe, gdzie pan był w piątek po południu? - spytała Ruth.
- Co? O co tu chodzi? Erin ... Myślicie, że z jej morderstwem też mam coś wspólnego? Wielki
Boże, to nie może dziać się naprawdę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl exclamation.htw.pl
stało, będą przestraszeni i zdezorientowani - najpierw Erin Bushnell, teraz osobista asystentka dyrektora.
Niedługo wszyscy będą przerażeni, pomyślał Dix.
Odpalał silnik range rovera, gdy zadzwoniła jego komórka.
Odebrał i po chwili się rozłączył.
- To był Chappy. Powiedział, że Twister jest w Tarze, pije kawę, je placuszki pani Goss i jest do
niczego. Twister powiedział mu, że Helen została uduszona, i teraz płacze jak bóbr. Chappy był
zdegustowany.
Nie było słońca, po stalowoszarym niebie płynęły ciemne, śniegowe chmury i wydawało się, że jest
tak zimno jak na równinach Południowej Dakoty, które Dix odwiedził kilka lat temu z Christie i
chłopcami.
Dix trzymał się bocznych dróg i jechał dużo szybciej, niż pozwalały przepisy. Zobaczył, że Ruth
obejmuje się ramionami, i podkręcił ogrzewanie.
- Znieg - rzucił w przestrzeń. - Pewnie będzie padał po południu.
Dwanaście minut pózniej wjechali w długi podjazd Tary.
- Ciekaw jestem, gdzie są moje patrole drogowe- powiedział Dix. - Przez całą drogę przekraczałem
dozwoloną prędkość. - Jesteś szeryfem - odparła Ruth. - Mieli cię zatrzymać? Nie sądzę. Kiedy ostatni
raz któryś z twoich ludzi zatrzymał cię za przekroczenie prędkości?
- Zwięta racja. Zatrzymał samochód:
- Wolałbym nie pytać wuja o romans z Erin i innymi dziewczynami przy Chappym. Pewnie
skonałby ze śmiechu, powiedziałby, że uważał Twistera za impotenta czy coś w tym stylu, i gadałby o
tym do końca świata. Naprawdę nie możemy go tu przesłuchiwać.
- To twój wuj i twoje śledztwo, Dix - odpowiedział Savich.
- Zrobimy, jak zechcesz.
Drzwi znowu otworzył Chappy ubrany w jasnobłękitny kaszmirowy sweter i czarne wełniane
spodnie.
- Bertram ciągle jest chory? - spytał Dix.
- Tak, jego siostra powiedziała, że narzeka za każdym razem, gdy wstaje z łóżka. Niezbyt
wdzięczny pacjent z tego naszego Bertrama. Dobrze, że wreszcie przyjechałeś, Dix. Wiem, że Twister
zabił Helen. Chodz i zakuj w kajdanki tego żałosnego dupka, zabierz go stąd, bo robi mi się niedobrze na
jego widok. Widzę, że wciąż ciągasz ze sobą federalnych. - Cofnął się o krok i zaprosił ich gestem do
środka.
Gordon Holcombe stał przy kominku z filiżanką kawy w dłoni. W ciemnoszarym garniturze, białej
koszuli i idealnie zawiązanym niebieskim krawacie wyglądał jak wycięty z żurnala. Wydawał się smutny,
ale spokojny, co Ruth uznała za dziwne. Czy naprawdę było mu przykro z powodu śmierci Helen? Czy
czuł ulgę?
Gordon nie odezwał się ani słowem, gdy weszli do salonu, tylko stał i patrzył na nich.
- Gordonie - powiedział Dix - bardzo mi przykro z powodu Helen.
- Dlaczego mówisz mu, że ci przykro? - wrzasnął Chappy, machając pięścią w stronę brata. - Ten
płaczliwy psychopata pewnie ją zabił. No, dalej! Spytaj go!
- Czy zabił pan Helen Rafferty, doktorze Holcombe? - spytała Ruth.
Gordon westchnął i odstawił filiżankę na półkę nad kominkiem.
- Nie, agencie Warnecki, oczywiście, że nie. Bardzo lubiłem Helen. Znałem ją, od kiedy zacząłem
pracę w Stanislausie. Była wyjątkową kobietą. Nie wiem, kto ją zabił. - Zrobił złośliwą minę. - Dlaczego
nie zapytacie Chappy'ego, skoro już tu jesteście? To on jest tu czarnym charakterem. Jak myślicie,
dlaczego jest taki bogaty? Doszedł do tego po trupach. Spytajcie go!
- Ha! To było kiepskie, Twister, naprawdę kiepskie. Po co miałbym zabijać twoją byłą kochankę?
Sam Bóg wie, że to ty miałeś motyw, nie ja. No, dlaczego to zrobiłeś?
- Skąd wiesz, że ona nie żyje, Gordon? - spytał Dix.
- Dzwoniłem do Helen, bo chciałem zapytać ją o parę szczegółów dotyczących koncertu ku czci
Erin Bushnell. Odezwała się automatyczna sekretarka i pomyślałem, że to dziwne, bo wszyscy wiedzą, że
Helen zawsze siada przy biurku punkt siódma trzydzieści, więc zadzwoniłem do recepcji w Blankenship i
poprosiłem o połączenie z nią. Mary powiedziała, że jeszcze jej nie widziała. Kiedy zatelefonowałem do
domu, odebrał jej brat. Biedak płakał. Powiedział mi, że nie żyje, że wstała zamordowana, a wy dopiero
co wyszliście.
Byłem załamany i osłupiały. Nie wiedziałem, co robić, więc przyjechałem tutaj. - Posłał bratu
mordercze spojrzenie. - Chyba jestem idiotą. %7ładnego współczucia od tego Charlesa Mansona,
zimnokrwistej starej pijawki.
Savich postanowił to przerwać.
- Kiedy ostatni raz widział pan Helen, doktorze Holcombe?
- Wczoraj po południu, ale tylko przez chwilę, po powrocie z Gainsborough Hall. Byłem zły, bo
musieli zastąpić Erin inną studentką, z zupełnie innej ligi. Zwykle Helen zostawała dłużej, ale wczoraj
wyszła, prawie się do mnie nie odzywając. Oczywiście pomyślałem, że martwi się zabójstwem Erin.
Pamiętam, że patrzyłem, jak idzie do swojej toyoty, i pomyślałem, że trochę przybrała na wadze.
Patrzyłem, jak wsiadła i odjechała. - Głos mu się załamał. - Wtedy widziałem ją po raz ostatni.
Chappy chrząknął ironicznie.
- To było bardzo wzruszające, Twister. Zaraz się popłaczę. Na szczęście pani Goss stanęła w
drzwiach, niosąc wielką srebrną tacę.
Sherlock zapatrzyła się w piękny, srebrny serwis, tak wypolerowany, że widziała w nim własne
odbicie. Gdy pani Gos wyszła, zwróciła się do Chappy'ego, który siedział rozparty na krześle i wyglądał
na w pełni usatysfakcjonowanego.
- Dlaczego powiedział pan, że pański brat płacze, panie Holcombe? Nie widziałam ani jednej łzy.
Chappy tylko wzruszył ramionami.
- Bo ronił, zanim przyszliście, krokodyle łzy. Twister w całym swoim beznadziejnym życiu nie
płakał za niczym, chyba że byłoby to coś, czego pragnął, a czego nie mógł mieć.
- Cóż, nie pragnąłem śmierci Helen - powiedział Gordon nienaturalnie spokojnym głosem. - I
dobrze o tym wiesz, Chappy. Próbujesz narobić mi kłopotów i nic w tym nowego, ale to nie jest żart, ty
mały sadysto. Helen nie żyje, Erin nie żyje. Nawet Walt nir żyje. Ktoś próbował zabić agentkę specjalną
Warnecki. Nie rozumiesz, ty stary durniu, wszystko trafił szlag! - Stopniowo podnosił głos aż do krzyku.
Chappy wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Panie Holcombe, gdzie pan był w piątek po południu? - spytała Ruth.
- Co? O co tu chodzi? Erin ... Myślicie, że z jej morderstwem też mam coś wspólnego? Wielki
Boże, to nie może dziać się naprawdę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]