[ Pobierz całość w formacie PDF ]
że dłużej nie zamierza znosić takiej sytuacji, że skontaktowała się z
Niebieską Linią, ma Niebieską Kartę, zgłosiła się na terapię, a jeśli on
też by chciał, to może go umówić z odpowiednią osobą, i że jeśli
próbowałby kiedykolwiek zrobić krzywdę jej lub Jędrkowi, to ona od
razu dzwoni na policję.
Warto było to powiedzieć już choćby po to, żeby zobaczyć jego
minę. Jakby wcale jej nie znał. Jakby zobaczył ją pierwszy raz w życiu.
Patrzył na jej twarz i sukienkę. Na ufarbowane włosy i kolczyki.
Przedtem nie nosiła kolczyków i nie patrzyła mu prosto w oczy.
Masz kochanka? spytał nagle.
Nie mam odpowiedziała, nie spuszczając z niego wzroku.
Nie wierzę ci, kurwa, nie wierzę! walnął pięścią w stół, aż
zadzwięczały kubki.
Drgnęła, ale dalej stała wyprostowana. Nie tłumaczyła się. Dużo ją
to kosztowało. Bardzo dużo. Ciało gotowe było do ucieczki, ale
powstrzymała je siłą woli.
Bo gdybyś miała... kurwa, gdybyś miała, to... Nie
dokończył. Wychodząc z kuchni, przewrócił krzesło i trzasnął drzwiami.
Zamknął się w pokoju i siedział tam przy włączonym telewizorze, a
Anastazja otworzyła okno i oddychała wieczornym, letnim powietrzem.
Oddychała tak głęboko, że aż zakręciło jej się w głowie od nadmiaru
tlenu, który wypłukiwał lęk z jej ciała. I z myśli go wypłukiwał. I z
duszy.
Pogrążona w myślach Anastazja nie usłyszała dzwoneczka i
dostrzegła Maję dopiero wtedy, gdy przyjaciółka stanęła przy jej stoliku.
Maja przez te lata zaokrągliła się odrobinę i dobrze, bo kiedyś była
strasznie koścista. Zmieniła też kolor włosów. Odrobinę. Ten nowy
miedziany odcień ładnie współgrał z kolorem jej oczu. I nie miała ani
śladu trądziku (nigdy nie był nasilony, ale Maja tak strasznie się nim
kiedyś przejmowała). Za to w okolicach oczu pojawiły się drobne kurze
łapki, prawie niewidoczne, ale z pewnością nie dla perfekcjonistki Mai.
Ciekawe, czy się nimi tak przejmuje jak kiedyś pryszczami
pomyślała Anastazja. Ale poza tymi niewielkimi zmianami była to ta
sama Maja roześmiana, z dołeczkami w policzkach i łobuzerskim
błyskiem w oku.
Anastazjo, tak się cieszę! Nie mogłam się doczekać tego
spotkania! Wreszcie się znalazłaś! Zciskała ją, obejmowała,
poklepywała po plecach, śmiała się i w tej jej radości wszelkie obawy
Anastazji, że Maja rozczaruje się nią albo że rozczarują się obydwie,
rozpłynęły się zupełnie. Przez moment poczuła się tamtą Anastazją
sprzed lat, która planowała, że pójdzie z Mają do liceum, wierzyła w
księcia z bajki i w żyli długo i szczęśliwie...
Masz pozdrowienia od mojej córki. Wiesz, jak Nastka była
przejęta tym waszym spotkaniem? Od razu do mnie zadzwoniła. Wprost
nie mogła uwierzyć, że naprawdę cię spotkała. Jesteś dla niej legendą. I
powiedziała, że koniecznie muszę cię do nas zaprosić, a wtedy ona
upiecze dla ciebie orzechowe ciasteczka, a robi je naprawdę pyszne,
mówię ci. Co pijesz? spytała, zaglądając w filiżankę Anastazji.
Herbatę.
A ja poproszę kawę. Jakąś dobrą. Ze śmietanką. I może jeszcze
coś słodkiego, ale to pózniej. Najpierw kawę. Maja odprowadziła
Weronikę spojrzeniem. Ciekawa postać. Chciałabym ją namalować. I
w ogóle fajne miejsce. Nigdy tu nie byłam.
A ja... zaczęła Anastazja i zanim Weronika przyniosła kawę,
opowiedziała Mai, jak trafiła do Piwnicy pod Liliowym Kapeluszem. A
potem opowiedziała jej resztę. O swoim spieprzonym życiu. O
Niebieskiej Linii. I o tym, że od września idzie do ogólniaka. I że zrobi
wreszcie tę maturę. I że chodzi na taniec. A jutro wybiera się na
pierwsze spotkanie grupy terapeutycznej. I że nie pozwoli się więcej bić.
I chociaż nie wie, co jeszcze ją czeka, to już się nie cofnie.
A Maja podarowała jej anioła.
Namalowałam go specjalnie dla ciebie powiedziała. Bo Maja
nadal malowała anioły. Inne rzeczy też malowała. Zajmowała się
również tkaniną artystyczną i biżuterią. Ale wciąż najbardziej lubiła
anioły.
Piękny był ten anioł. Nieziemski i taki ludzki zarazem.
Rozumiejący. I było w nim jeszcze coś zwariowanego.
Niekonwencjonalnego. Anastazja nie miała pojęcia, jakim cudem Mai
udało się połączyć to wszystko w jednym wizerunku.
Jest niesamowity. Dzięki.
Niesamowity, bo dla niesamowitej osoby. Maja cmoknęła
Anastazję w policzek. I pamiętaj, że o tym mieszkaniu mówiłam
serio. Mamy w domu dwa oddzielne mieszkania. Nawet myśleliśmy,
żeby jedno wynająć, tylko jakoś nie mogliśmy się zdecydować. I w
ogóle gdybyś potrzebowała czegokolwiek, to pamiętaj, że jestem. I
obiecaj, że już nigdy mi nie znikniesz, dobrze?
*
Od kilku dni Andrzejek zmienił swoje zwyczaje. Przychodził do
Piwnicy codziennie; na zapleczu nigdy jeszcze nie było takiego
porządku, sztućce błyszczały, okna również, kuchenka, zmywarka,
kafelki, nawet fugi wszystko lśniło czystością; Andrzejek układał
serwetki, wycinał rysunki do kolaży, temperował kredki, a Weronika
głowiła się, jakie zajęcie wymyślić mu następnym razem. Poza tym
Andrzejek po pracy przestał zamawiać colę. Czasami skusił się tylko na
trochę orzeszków albo na wodę. Weronikę i Karolę bardzo intrygowały
te zmiany.
Aż pewnego dnia wszystko się wyjaśniło. Tego dnia Andrzejek
przyszedł do Piwnicy pod Liliowym Kapeluszem nie do pracy, ale jako
gość. A na dodatek przyprowadził ze sobą dziewczynę.
Fajna była ta Andrzejkowa dziewczyna. Może nie olśniewającej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl exclamation.htw.pl
że dłużej nie zamierza znosić takiej sytuacji, że skontaktowała się z
Niebieską Linią, ma Niebieską Kartę, zgłosiła się na terapię, a jeśli on
też by chciał, to może go umówić z odpowiednią osobą, i że jeśli
próbowałby kiedykolwiek zrobić krzywdę jej lub Jędrkowi, to ona od
razu dzwoni na policję.
Warto było to powiedzieć już choćby po to, żeby zobaczyć jego
minę. Jakby wcale jej nie znał. Jakby zobaczył ją pierwszy raz w życiu.
Patrzył na jej twarz i sukienkę. Na ufarbowane włosy i kolczyki.
Przedtem nie nosiła kolczyków i nie patrzyła mu prosto w oczy.
Masz kochanka? spytał nagle.
Nie mam odpowiedziała, nie spuszczając z niego wzroku.
Nie wierzę ci, kurwa, nie wierzę! walnął pięścią w stół, aż
zadzwięczały kubki.
Drgnęła, ale dalej stała wyprostowana. Nie tłumaczyła się. Dużo ją
to kosztowało. Bardzo dużo. Ciało gotowe było do ucieczki, ale
powstrzymała je siłą woli.
Bo gdybyś miała... kurwa, gdybyś miała, to... Nie
dokończył. Wychodząc z kuchni, przewrócił krzesło i trzasnął drzwiami.
Zamknął się w pokoju i siedział tam przy włączonym telewizorze, a
Anastazja otworzyła okno i oddychała wieczornym, letnim powietrzem.
Oddychała tak głęboko, że aż zakręciło jej się w głowie od nadmiaru
tlenu, który wypłukiwał lęk z jej ciała. I z myśli go wypłukiwał. I z
duszy.
Pogrążona w myślach Anastazja nie usłyszała dzwoneczka i
dostrzegła Maję dopiero wtedy, gdy przyjaciółka stanęła przy jej stoliku.
Maja przez te lata zaokrągliła się odrobinę i dobrze, bo kiedyś była
strasznie koścista. Zmieniła też kolor włosów. Odrobinę. Ten nowy
miedziany odcień ładnie współgrał z kolorem jej oczu. I nie miała ani
śladu trądziku (nigdy nie był nasilony, ale Maja tak strasznie się nim
kiedyś przejmowała). Za to w okolicach oczu pojawiły się drobne kurze
łapki, prawie niewidoczne, ale z pewnością nie dla perfekcjonistki Mai.
Ciekawe, czy się nimi tak przejmuje jak kiedyś pryszczami
pomyślała Anastazja. Ale poza tymi niewielkimi zmianami była to ta
sama Maja roześmiana, z dołeczkami w policzkach i łobuzerskim
błyskiem w oku.
Anastazjo, tak się cieszę! Nie mogłam się doczekać tego
spotkania! Wreszcie się znalazłaś! Zciskała ją, obejmowała,
poklepywała po plecach, śmiała się i w tej jej radości wszelkie obawy
Anastazji, że Maja rozczaruje się nią albo że rozczarują się obydwie,
rozpłynęły się zupełnie. Przez moment poczuła się tamtą Anastazją
sprzed lat, która planowała, że pójdzie z Mają do liceum, wierzyła w
księcia z bajki i w żyli długo i szczęśliwie...
Masz pozdrowienia od mojej córki. Wiesz, jak Nastka była
przejęta tym waszym spotkaniem? Od razu do mnie zadzwoniła. Wprost
nie mogła uwierzyć, że naprawdę cię spotkała. Jesteś dla niej legendą. I
powiedziała, że koniecznie muszę cię do nas zaprosić, a wtedy ona
upiecze dla ciebie orzechowe ciasteczka, a robi je naprawdę pyszne,
mówię ci. Co pijesz? spytała, zaglądając w filiżankę Anastazji.
Herbatę.
A ja poproszę kawę. Jakąś dobrą. Ze śmietanką. I może jeszcze
coś słodkiego, ale to pózniej. Najpierw kawę. Maja odprowadziła
Weronikę spojrzeniem. Ciekawa postać. Chciałabym ją namalować. I
w ogóle fajne miejsce. Nigdy tu nie byłam.
A ja... zaczęła Anastazja i zanim Weronika przyniosła kawę,
opowiedziała Mai, jak trafiła do Piwnicy pod Liliowym Kapeluszem. A
potem opowiedziała jej resztę. O swoim spieprzonym życiu. O
Niebieskiej Linii. I o tym, że od września idzie do ogólniaka. I że zrobi
wreszcie tę maturę. I że chodzi na taniec. A jutro wybiera się na
pierwsze spotkanie grupy terapeutycznej. I że nie pozwoli się więcej bić.
I chociaż nie wie, co jeszcze ją czeka, to już się nie cofnie.
A Maja podarowała jej anioła.
Namalowałam go specjalnie dla ciebie powiedziała. Bo Maja
nadal malowała anioły. Inne rzeczy też malowała. Zajmowała się
również tkaniną artystyczną i biżuterią. Ale wciąż najbardziej lubiła
anioły.
Piękny był ten anioł. Nieziemski i taki ludzki zarazem.
Rozumiejący. I było w nim jeszcze coś zwariowanego.
Niekonwencjonalnego. Anastazja nie miała pojęcia, jakim cudem Mai
udało się połączyć to wszystko w jednym wizerunku.
Jest niesamowity. Dzięki.
Niesamowity, bo dla niesamowitej osoby. Maja cmoknęła
Anastazję w policzek. I pamiętaj, że o tym mieszkaniu mówiłam
serio. Mamy w domu dwa oddzielne mieszkania. Nawet myśleliśmy,
żeby jedno wynająć, tylko jakoś nie mogliśmy się zdecydować. I w
ogóle gdybyś potrzebowała czegokolwiek, to pamiętaj, że jestem. I
obiecaj, że już nigdy mi nie znikniesz, dobrze?
*
Od kilku dni Andrzejek zmienił swoje zwyczaje. Przychodził do
Piwnicy codziennie; na zapleczu nigdy jeszcze nie było takiego
porządku, sztućce błyszczały, okna również, kuchenka, zmywarka,
kafelki, nawet fugi wszystko lśniło czystością; Andrzejek układał
serwetki, wycinał rysunki do kolaży, temperował kredki, a Weronika
głowiła się, jakie zajęcie wymyślić mu następnym razem. Poza tym
Andrzejek po pracy przestał zamawiać colę. Czasami skusił się tylko na
trochę orzeszków albo na wodę. Weronikę i Karolę bardzo intrygowały
te zmiany.
Aż pewnego dnia wszystko się wyjaśniło. Tego dnia Andrzejek
przyszedł do Piwnicy pod Liliowym Kapeluszem nie do pracy, ale jako
gość. A na dodatek przyprowadził ze sobą dziewczynę.
Fajna była ta Andrzejkowa dziewczyna. Może nie olśniewającej [ Pobierz całość w formacie PDF ]