[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czo. Możesz nie wiedzieć albo nie pamiętać, możesz mieć sklerozę, ewidentne
łgarstwo, łatwe do wykrycia i udowodnienia, wykluczone!
A ty?
Ja też.
To co mam mówić, jak mnie zapytają, czy ją znałam?
A znałaś ją?
No coś ty. . . !
No to o co chodzi? Nie znałaś. W życiu jej nie widziałaś na oczy!
Zwięta prawda przyznała Agata, nieco uspokojona. Ale słyszałam
o niej. To co. . . ?
Nic. Możesz nie pamiętać, od kogo słyszałaś.
Ale jeśli w ogóle słyszałam, ktoś musi wchodzić w grę. I spytają, co sły-
szałam. Co powiedzieć. . . ?
Zastanowiłam się. Niedobrze. Wspólni znajomi. . . ? Po wyjezdzie Agaty do
Kanady i moim rozwodzie grono przyjaciół jakoś nam się rozsypało. No, już
wcześniej zaczęli na mnie dziwnie patrzeć i trochę unikać kontaktów. . . Kogo
by tu rzucić na pożarcie? Prawdziwych rozmówców lepiej nie dotykać. . .
Nie wiem wyznałam rozpaczliwie. Czekaj, a tak naprawdę od kogo
słyszałaś?
Agata zaczęła strasznie myśleć.
Od Jureczka. . . Nie, zaraz, od Jureczka słyszałam o tej gęsi Stefana. Od jej
narzeczonego. . . ? Nie, też o gęsi, o przyjaciółce było mętnie. Od ciebie właści-
73
wie też nie, to ja ci o niej powiedziałam, wydedukowałam ją. Nie wiem z czego,
z powietrza. Słuchaj, jak Boga kocham, nie wiem, od kogo słyszałam!
I bardzo dobrze pochwaliłam, od razu doznając ulgi. Właściwie mo-
głaś wcale nie słyszeć, to do mnie docierały plotki, a nie do ciebie. Nic o niej nie
wiesz i cześć!
Widziałam ją na fotografii mruknęła Agata po chwili. Tej, którą mi
pokazałaś.
Do zdjęć u mnie jeszcze nie dotarli, rozbebeszyli mi mieszkanie tylko czę-
ściowo. Zaraz wracam do domu i te zdjęcia znikną na wieki. Zastanów się, ty
naprawdę nic o niej nie wiesz! Nawet nie musisz wcale kręcić, musisz tylko pa-
miętać, że ona to nie ja. Obca baba! O mnie możesz mówić, co ci się żywnie
podoba, ale oddzielnie.
Agata rozważyła sprawę i z zadowoleniem pokiwała głową.
Masz rację, ja w ogóle do tej zbrodni nie przystaję. Znaczy, z głowy. Słu-
chaj, to może byśmy się teraz zastanowiły, kto ją załatwił? Ty poniekąd fachowiec
jesteś. . .
Puknij się, o tej porze?
Wcale jeszcze nie jest pózno!
Ale ja bym chciała pomieszkać u siebie. I przypominam ci, że mam zrobić
porządek. . .
Porządek przeważył sprawę, Agata wyrzekła się na razie kryminału. Zapowie-
działa wizytę u mnie jutro wieczorem, bo do niej wróci już dziecko z gosposią,
chwilowo, na okres jej szoku, podrzucone babci.
Nawiasem mówiąc, jej rodzinny układ prezentował się dość osobliwie. Dziec-
ko było nieślubne, ale uznane przez ojca, obdarzone nazwiskiem i alimentami,
i na tym się ojcostwo kończyło. Niedoszły narzeczony Agaty znikł gdzieś w sinej
dali, podobno z upodobaniem penetrował rozmaite uciążliwe tereny, Arktykę, do-
rzecze Amazonki, albo może Himalaje, nikomu nie dając znać o sobie, ale za to
została babcia, jego matka, uszczęśliwiona wnuczkiem. Opiekowała się nim zgo-
ła entuzjastycznie, twierdząc, że zastępuje jej syna-odludka, i odciążając Agatę.
Gdyby nie to, że była kobietą pracującą, niewątpliwie wrzepiłaby w tego Adasia
wszystkie zęby i pazury.
Wróciłam wreszcie do domu, mimo wszystko niespokojna i zdenerwowana,
a zarazem, gdzieś w głębi duszy, chyba wdzięczna temu jakiemuś złoczyńcy, który
mnie uwolnił od życiowego koszmaru. . .
* * *
No, tośmy się niezle wygłupili powiedział samokrytycznie Bieżan do
Roberta jeszcze tego samego wieczoru. Błąd na błędzie jedzie i błędem poga-
nia. W życiu mi się taka kompromitacja nie przytrafiła. . .
74
Po pierwsze, nie majorowi, tylko nam zaprotestował Robert energicz-
nie. A po drugie, nie wszystko my. W licznym towarzystwie jesteśmy!
No, fakt zgodził się Bieżan. Nikt tam nie zrobił tego, co powinien,
jakieś ogólne zaćmienie umysłowe tak sobie zaświstało. Zrób nam kawy, a ja tu
mam, zdaje się, zadołowane jakieś piwo. Jako kretyn do domu nie pójdę, bo spać
bym nie mógł.
Robert w pełni poparł jego zdanie. Siedzieli obaj w znacznie opustoszałej ko-
mendzie, chociaż teoretycznie godziny pracy dawno im się skończyły. Czekali
na wyniki rozmaitych badań, dopiero teraz zleconych, i usiłowali uporządkować [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl exclamation.htw.pl
czo. Możesz nie wiedzieć albo nie pamiętać, możesz mieć sklerozę, ewidentne
łgarstwo, łatwe do wykrycia i udowodnienia, wykluczone!
A ty?
Ja też.
To co mam mówić, jak mnie zapytają, czy ją znałam?
A znałaś ją?
No coś ty. . . !
No to o co chodzi? Nie znałaś. W życiu jej nie widziałaś na oczy!
Zwięta prawda przyznała Agata, nieco uspokojona. Ale słyszałam
o niej. To co. . . ?
Nic. Możesz nie pamiętać, od kogo słyszałaś.
Ale jeśli w ogóle słyszałam, ktoś musi wchodzić w grę. I spytają, co sły-
szałam. Co powiedzieć. . . ?
Zastanowiłam się. Niedobrze. Wspólni znajomi. . . ? Po wyjezdzie Agaty do
Kanady i moim rozwodzie grono przyjaciół jakoś nam się rozsypało. No, już
wcześniej zaczęli na mnie dziwnie patrzeć i trochę unikać kontaktów. . . Kogo
by tu rzucić na pożarcie? Prawdziwych rozmówców lepiej nie dotykać. . .
Nie wiem wyznałam rozpaczliwie. Czekaj, a tak naprawdę od kogo
słyszałaś?
Agata zaczęła strasznie myśleć.
Od Jureczka. . . Nie, zaraz, od Jureczka słyszałam o tej gęsi Stefana. Od jej
narzeczonego. . . ? Nie, też o gęsi, o przyjaciółce było mętnie. Od ciebie właści-
73
wie też nie, to ja ci o niej powiedziałam, wydedukowałam ją. Nie wiem z czego,
z powietrza. Słuchaj, jak Boga kocham, nie wiem, od kogo słyszałam!
I bardzo dobrze pochwaliłam, od razu doznając ulgi. Właściwie mo-
głaś wcale nie słyszeć, to do mnie docierały plotki, a nie do ciebie. Nic o niej nie
wiesz i cześć!
Widziałam ją na fotografii mruknęła Agata po chwili. Tej, którą mi
pokazałaś.
Do zdjęć u mnie jeszcze nie dotarli, rozbebeszyli mi mieszkanie tylko czę-
ściowo. Zaraz wracam do domu i te zdjęcia znikną na wieki. Zastanów się, ty
naprawdę nic o niej nie wiesz! Nawet nie musisz wcale kręcić, musisz tylko pa-
miętać, że ona to nie ja. Obca baba! O mnie możesz mówić, co ci się żywnie
podoba, ale oddzielnie.
Agata rozważyła sprawę i z zadowoleniem pokiwała głową.
Masz rację, ja w ogóle do tej zbrodni nie przystaję. Znaczy, z głowy. Słu-
chaj, to może byśmy się teraz zastanowiły, kto ją załatwił? Ty poniekąd fachowiec
jesteś. . .
Puknij się, o tej porze?
Wcale jeszcze nie jest pózno!
Ale ja bym chciała pomieszkać u siebie. I przypominam ci, że mam zrobić
porządek. . .
Porządek przeważył sprawę, Agata wyrzekła się na razie kryminału. Zapowie-
działa wizytę u mnie jutro wieczorem, bo do niej wróci już dziecko z gosposią,
chwilowo, na okres jej szoku, podrzucone babci.
Nawiasem mówiąc, jej rodzinny układ prezentował się dość osobliwie. Dziec-
ko było nieślubne, ale uznane przez ojca, obdarzone nazwiskiem i alimentami,
i na tym się ojcostwo kończyło. Niedoszły narzeczony Agaty znikł gdzieś w sinej
dali, podobno z upodobaniem penetrował rozmaite uciążliwe tereny, Arktykę, do-
rzecze Amazonki, albo może Himalaje, nikomu nie dając znać o sobie, ale za to
została babcia, jego matka, uszczęśliwiona wnuczkiem. Opiekowała się nim zgo-
ła entuzjastycznie, twierdząc, że zastępuje jej syna-odludka, i odciążając Agatę.
Gdyby nie to, że była kobietą pracującą, niewątpliwie wrzepiłaby w tego Adasia
wszystkie zęby i pazury.
Wróciłam wreszcie do domu, mimo wszystko niespokojna i zdenerwowana,
a zarazem, gdzieś w głębi duszy, chyba wdzięczna temu jakiemuś złoczyńcy, który
mnie uwolnił od życiowego koszmaru. . .
* * *
No, tośmy się niezle wygłupili powiedział samokrytycznie Bieżan do
Roberta jeszcze tego samego wieczoru. Błąd na błędzie jedzie i błędem poga-
nia. W życiu mi się taka kompromitacja nie przytrafiła. . .
74
Po pierwsze, nie majorowi, tylko nam zaprotestował Robert energicz-
nie. A po drugie, nie wszystko my. W licznym towarzystwie jesteśmy!
No, fakt zgodził się Bieżan. Nikt tam nie zrobił tego, co powinien,
jakieś ogólne zaćmienie umysłowe tak sobie zaświstało. Zrób nam kawy, a ja tu
mam, zdaje się, zadołowane jakieś piwo. Jako kretyn do domu nie pójdę, bo spać
bym nie mógł.
Robert w pełni poparł jego zdanie. Siedzieli obaj w znacznie opustoszałej ko-
mendzie, chociaż teoretycznie godziny pracy dawno im się skończyły. Czekali
na wyniki rozmaitych badań, dopiero teraz zleconych, i usiłowali uporządkować [ Pobierz całość w formacie PDF ]