[ Pobierz całość w formacie PDF ]

trzyma różyczki? Zdobyłaś ich serca wtedy przed
parlamentem.
- Słyszałeś o tym?
- Wielu ludzi mi o tym opowiadało - odparł - ale
pierwszym, od którego to usłyszałem, był Otho Darius.
- Od początku miałam przeczucie, i to słuszne, że był
twoim zaufanym człowiekiem - przyznała Giona.
Miklos roześmiał się.
- To mało powiedziane. Odegrał wyjątkowo trudną i
niebezpieczną rolę. Udawał, że jest na usługach króla, choć
naprawdę działał dla mnie.
- To bardzo dzielny człowiek.
- Masz rację - zgodził się książę. - Właściwie jest moim
kuzynem i posiada spory majątek na wschodzie kraju, ale
jeszcze długo się nim nie nacieszy.
- A to dlaczego?
- Ponieważ potrzebuję go tutaj - powiedział Miklos. -
Mimo młodego wieku zamierzam powierzyć mu dowództwo
armii, a musi mi też dopomóc w przeprowadzeniu reform, bez
których nie zapewnię szczęścia ani dobrobytu w państwie.
- Potrzeba tu szkół, a zapewne też szpitali.
- To już twoje zadanie.
- Och, nie! - opierała się Giona. - A jeśli nie dam sobie
rady?
- Obiecuję służyć ci pomocą - obiecał Miklos. - Możesz
być o tym przekonana.
I znów to onieśmielające spojrzenie.
Nie mieli okazji do dalszych rozmów, gdyż dojechali do
pałacu, gdzie znów czekał kapitan Darius, tym razem ze sporą
grupą dygnitarzy slawońskich którzy, jak się pózniej
dowiedziała Giona, odmówili współpracy z królem
Ferdynandem, a teraz chcieli spełniać wszelkie życzenia
nowego monarchy.
Dużo opowiadano podczas krótkiego i smakowitego
obiadu, a jedyną przemowę w czasie posiłku wygłosił król.
Podziękował wszystkim za lojalność i oznajmił, że od jutra
rozpoczyna reformy, które, jak uważa, należało wprowadzić
dużo wcześniej.
Dopiero póznym popołudniem Giona mogła udać się na
górę, aby zdjąć tiarę, która, choć lekka, zaczęła uwierać.
- Idz odpocząć - poradził jej Miklos. - Mithra już czeka.
Powie ci, co zaplanowałem na wieczór.
Giona chciała zaprotestować, mówiąc, że wolałaby raczej
zostać z nim sama, ale pomyślała, że mógłby odmówić, i
oboje wprawić w zakłopotanie.
Istotnie, czuła się wyczerpana uprzejmościami i
gratulacjami tak wielu ludzi. Doznała niemałej ulgi na widok
Mithry stojącej u szczytu wielkich schodów.
Służąca nie dygnęła, lecz przyklękła, ucałowała jej dłoń i
powiedziała:
- Przysięgam, Wasza Królewska Mość, że będę zawsze
nie tylko lojalnie ci służyła, ale i darzyła cię miłością.
Giona omal się nie rozszlochała.
- Dziękuję, Mithro, obawiam się, że jestem bardzo
zmęczona.
- Wiem, Najjaśniejsza Pani. Wszystko już gotowe. Proszę
pójść za mną!
Poprowadziła Gionę w kierunku pokoju, który księżniczka
zajmowała przedtem, lecz weszły do innej komnaty, jak
podejrzewała Giona, zamkniętej za panowania króla
Ferdynanda. Przechodziły przez sale, gdzie służące wciąż
jeszcze zdejmowały płócienne pokrowce z mebli, szorowały i
odkurzały.
Gdy wreszcie weszła do własnej sypialni, zorientowała
się, dlaczego król Ferdynand ją zamknął.
Wszystkie te komnaty miały w sobie wyjątkowe piękno,
które z pewnością nie przypadło do germańskiego gustu króla
Ferdynanda. Sufity były ozdobione malowidłami bogiń i
kupidynów, zaś meble i obrazy to zapewne dzieła mistrzów
francuskich. Dywany z Aubusson oraz jasne obicia z
adamaszku nosiły delikatne wzory. W komnacie Giony łoże
zwieńczały kupidynki, gołąbki i kwiaty, wszystko bogato
pozłacane, zaś zasłony uszyto z jedwabiu błękitnego jak
niebo. Gdziekolwiek nie spojrzeć, wzrok napotykał symbole
miłości.
Nikt nie musiał jej mówić, że ten pokój Miklos zapamiętał
z dzieciństwa jako komnatę swojej matki.
Potem, bardzo znużona, pozwoliła Mithrze rozebrać się i
założyć jedną z pięknych koszul nocnych, zakupionych przez
księżnę Luizę przy Bond Street.
Wśliznęła się do łóżka i ledwie złożyła głowę na
poduszce, pogrążyła się we śnie.
Spała zdaje się bardzo długo, aż obudziła ją Mitura.
Słońce już zachodziło. Musiało być pózno.
- Kąpiel gotowa, Najjaśniejsza Pani - oznajmiła służąca -
i mam wiadomość od Jego Królewskiej Mości.
Giona już się ocknęła.
- Jaką?
- Najjaśniejszy Pan postanowił dziś zjeść z tobą kolację w
buduarze.
- Tylko ze mną?
- Tak, Najjaśniejsza Pani.
Giona wyskoczyła z łóżka. Nie była już zmęczona, tylko
podekscytowana. Tego uczucia jeszcze nie znała. Obawiała
się, że pierwszy wieczór panowania Miklosa upłynie na
wystawnym przyjęciu i że nie znajdą okazji do rozmowy, ani
choćby żeby usiąść razem.
Teraz miała sposobność opowiedzieć mu wszystkie myśli,
jakie cisnęły jej się do głowy. Nie mogła się doczekać kąpieli
w zapachu kwiatów, którą przygotowała dla niej Mithra.
Gdy Giona się osuszyła, służąca czekała na nią, o dziwo,
nie z wykwintną suknią wieczorową, ale z koszulą nocną i
starannie dobranym szlafrokiem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • exclamation.htw.pl