[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i zeszła na dół, czując, że nowe sandałki trochę ją cisną.
Gdzie się podziewałaś, Megan? zapytała Mary.
Wystarczył jeden rzut oka na pełną skruchy twarz
Kathy i Meg domyśliła się, że siostra dopiero teraz
przypomniała sobie, że obiecała po nią przyjechać.
Przepraszam, ale były straszne korki.
138 CAROL MARINELLI
Dlatego trzeba wychodzić wcześniej. A teraz
pospiesz się, mamy kościół tylko na pół godziny.
I pamiętaj, żeby się uśmiechać, kiedy będziecie szli do
ołtarza.
Będę pamiętała, mamo. Sandałki coraz mocniej
ją cisnęły i podążanie za chichoczącą Kathy wcale jej
nie przynosiło ulgi. Nie pomagał również fakt, że Flynn,
ubrany w dżinsy i T-shirt i wyglądający absolutnie
wspaniale, uśmiechał się tak, jak wymagała Mary.
Dobrze, jeszcze raz. Nie ty, Meg warknęła
tylko Kathy i tata. Chcę spojrzeć na nich z perspek-
tywy drzwi kościelnych. Flynn, stań obok Jake a.
Chyba ona nie ma zamiaru nucić znowu marsza
weselnego? zapytał Flynn, gdy cała trójka nagle
zniknęła i nawet Meg nie mogła powstrzymać chichotu.
Ale śmiech szybko zamarł na jej ustach, gdy Kathy
wbiegła do kościoła. Jej twarz była śmiertelnie blada.
Meg, szybko! zawołała. Mama ma palpitacje!
Przyniosę torbę z samochodu! zawołał Flynn,
ruszając pospiesznie w stronę wyjścia, ale przy
drzwiach zatrzymała go Kathy.
Zaczekaj, Flynn powiedziała, po czym jej oczy
pobiegły w kierunku Meg. Tam jest Vince.
Vince! Zszokowany głos Meg rozszedł się
echem po kościelnej nawie. A skąd on wiedział, że tu
jestem?
To już mama od niego wyciągnęła wyjaśniła
Kathy. Przyszedł do ciebie i znalazł w drzwiach twoją
kartkę do mnie. Chce się z tobą zobaczyć.
Ale ja nie chcę zobaczyć się z nim oświadczyła
Meg. Możesz mu to powtórzyć.
ZAUROCZENIE 139
Kathy pokręciła głową.
Jest coś jeszcze. On zostawił swoją żonę. Myślę, że
powinnaś z nim porozmawiać.
Nie mamy sobie nic więcej do powiedzenia. Poz-
bądz się go, proszę, Kathy.
Twoja siostra ma się czym zajmować bez załat-
wiania twoich brudnych sprawek! Mary podeszła do
nich z twarzą wykrzywioną złością. Znowu ten
cholerny Vince!
Meg po raz pierwszy usłyszała takie słowa w ustach
matki. Mary zasłoniła je ręką, ale było już za pózno.
Zobacz tylko, Megan, do czego doprowadziłaś, i to
w domu bożym. Idz i załatw tę sprawę raz na zawsze.
Przez ułamek sekundy Meg patrzyła na Flynna, jakby
na coś czekała, ale malująca się na jego twarzy obojęt-
ność pozbawiła ją złudzeń. Vince to jej problem, musi
się więc uporać z nim sama. Nie kryjąc irytacji, ruszyła
w kierunku nieproszonego gościa.
Meg powiedział, gdy zatrzymała się przed nim.
Przepraszam, jeśli zdenerwowałem twoją mamę.
Nie musisz przepraszać odparła sucho. Po-
wiedz mi tylko, co ci, u licha, przyszło do głowy, żeby
się tu pojawić?
Musiałem się z tobą zobaczyć...
Teraz? Podniosłagłos. Postanowiłeś się ze mną
zobaczyć i to wszystko? Nie pomyślałeś, że mogę być
w trakcie załatwiania czegoś ważnego? prychnęła.
Ale czy słowo ślub ma dla ciebie jakieś znaczenie?
Niewielkie, jak sądzę.
Meg, rozstałem się z Rhondą. Moje małżeństwo
jest skończone.
140 CAROL MARINELLI
No to co? Sądziłeś, że mnie to zainteresuje?
Proszę, Meg błagał. Tylko pięć minut. Jeśli
mnie potem odtrącisz, odejdę.
Ale ja cię już nie chcę, Vince odrzekła stanow-
czo. I nic, co powiesz, tego nie zmieni.
Pięć minut. Proszę powtórzył z desperacją.
Chciała odejść bez słowa, ale pomyślała, że w ten
sposób nigdy się od niego nie uwolni. Wzruszyła więc
lekko ramionami i skinęła głową.
Czy możemy pójść do ciebie?
Nie. Niedaleko jest mała kafejka; tam powiesz mi,
o co ci chodzi.
Odrzuciła jego propozycję, by zamówić coś do jedze-
nia, decydując się jedynie na mrożoną kawę, w nadziei,
że będzie mogła szybko ją wypić i wyjść.
Przepraszam, że cię okłamywałem zaczął Vince.
I jeśli to może być jakąś formą pocieszenia, to powiem
ci, że naprawdę cię kochałem. Nie chciałem tylko zranić
Rhondy.
Zraniłeś nas obydwie. Kelnerka przyniosła kawę
i Meg zaczęła bawić się łyżeczką, wkładając i wyjmując
ją z filiżanki, żeby tylko nie patrzeć na Vince a.
Wiem przyznał ze smutkiem. Kiedy się roz-
staliśmy, próbowałem ratować moje małżeństwo, ale
nie mogłem o tobie zapomnieć. Opuściłem ją dla cie-
bie, Meg.
Nie, to nieprawda odparła. Zostawiłeś Rhondę,
ponieważ wasz związek się rozpadł, i to nie wtedy, kiedy
zacząłeś się ze mną spotykać, a zapewne na długo
przedtem.
Ale teraz już nie istnieje. Nie możemy spróbować
ZAUROCZENIE 141
znowu? Zapomnieć o tym, co było? Wiem, że mi nie
wierzysz, ale jeśli tylko dasz mi szansę, wkrótce będę
mógł cię przekonać, jak bardzo się zmieniłem i ponow-
nie zasłużyć na twoje zaufanie.
Meg spojrzała na niego z niedowierzaniem.
Miałeś moje zaufanie i je straciłeś. To koniec,
Vince. Nie wiem, jak ci to powiedzieć jaśniej. Nigdy ci
już nie uwierzę i nigdy cię znowu nie pokocham.
Siedział w milczeniu, bezmyślnie gapiąc się w za-
wartość filiżanki. Meg ze zdumieniem zauważyła, że
jego oczy są pełne łez.
A więc to koniec?
Alleluja! miała ochotę zawołać, ale w porę się od
tego powstrzymała. Jego ból i rozpacz nie sprawiły jej
żadnej satysfakcji.
Tak, to koniec powiedziała miękko, po czym [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl exclamation.htw.pl
i zeszła na dół, czując, że nowe sandałki trochę ją cisną.
Gdzie się podziewałaś, Megan? zapytała Mary.
Wystarczył jeden rzut oka na pełną skruchy twarz
Kathy i Meg domyśliła się, że siostra dopiero teraz
przypomniała sobie, że obiecała po nią przyjechać.
Przepraszam, ale były straszne korki.
138 CAROL MARINELLI
Dlatego trzeba wychodzić wcześniej. A teraz
pospiesz się, mamy kościół tylko na pół godziny.
I pamiętaj, żeby się uśmiechać, kiedy będziecie szli do
ołtarza.
Będę pamiętała, mamo. Sandałki coraz mocniej
ją cisnęły i podążanie za chichoczącą Kathy wcale jej
nie przynosiło ulgi. Nie pomagał również fakt, że Flynn,
ubrany w dżinsy i T-shirt i wyglądający absolutnie
wspaniale, uśmiechał się tak, jak wymagała Mary.
Dobrze, jeszcze raz. Nie ty, Meg warknęła
tylko Kathy i tata. Chcę spojrzeć na nich z perspek-
tywy drzwi kościelnych. Flynn, stań obok Jake a.
Chyba ona nie ma zamiaru nucić znowu marsza
weselnego? zapytał Flynn, gdy cała trójka nagle
zniknęła i nawet Meg nie mogła powstrzymać chichotu.
Ale śmiech szybko zamarł na jej ustach, gdy Kathy
wbiegła do kościoła. Jej twarz była śmiertelnie blada.
Meg, szybko! zawołała. Mama ma palpitacje!
Przyniosę torbę z samochodu! zawołał Flynn,
ruszając pospiesznie w stronę wyjścia, ale przy
drzwiach zatrzymała go Kathy.
Zaczekaj, Flynn powiedziała, po czym jej oczy
pobiegły w kierunku Meg. Tam jest Vince.
Vince! Zszokowany głos Meg rozszedł się
echem po kościelnej nawie. A skąd on wiedział, że tu
jestem?
To już mama od niego wyciągnęła wyjaśniła
Kathy. Przyszedł do ciebie i znalazł w drzwiach twoją
kartkę do mnie. Chce się z tobą zobaczyć.
Ale ja nie chcę zobaczyć się z nim oświadczyła
Meg. Możesz mu to powtórzyć.
ZAUROCZENIE 139
Kathy pokręciła głową.
Jest coś jeszcze. On zostawił swoją żonę. Myślę, że
powinnaś z nim porozmawiać.
Nie mamy sobie nic więcej do powiedzenia. Poz-
bądz się go, proszę, Kathy.
Twoja siostra ma się czym zajmować bez załat-
wiania twoich brudnych sprawek! Mary podeszła do
nich z twarzą wykrzywioną złością. Znowu ten
cholerny Vince!
Meg po raz pierwszy usłyszała takie słowa w ustach
matki. Mary zasłoniła je ręką, ale było już za pózno.
Zobacz tylko, Megan, do czego doprowadziłaś, i to
w domu bożym. Idz i załatw tę sprawę raz na zawsze.
Przez ułamek sekundy Meg patrzyła na Flynna, jakby
na coś czekała, ale malująca się na jego twarzy obojęt-
ność pozbawiła ją złudzeń. Vince to jej problem, musi
się więc uporać z nim sama. Nie kryjąc irytacji, ruszyła
w kierunku nieproszonego gościa.
Meg powiedział, gdy zatrzymała się przed nim.
Przepraszam, jeśli zdenerwowałem twoją mamę.
Nie musisz przepraszać odparła sucho. Po-
wiedz mi tylko, co ci, u licha, przyszło do głowy, żeby
się tu pojawić?
Musiałem się z tobą zobaczyć...
Teraz? Podniosłagłos. Postanowiłeś się ze mną
zobaczyć i to wszystko? Nie pomyślałeś, że mogę być
w trakcie załatwiania czegoś ważnego? prychnęła.
Ale czy słowo ślub ma dla ciebie jakieś znaczenie?
Niewielkie, jak sądzę.
Meg, rozstałem się z Rhondą. Moje małżeństwo
jest skończone.
140 CAROL MARINELLI
No to co? Sądziłeś, że mnie to zainteresuje?
Proszę, Meg błagał. Tylko pięć minut. Jeśli
mnie potem odtrącisz, odejdę.
Ale ja cię już nie chcę, Vince odrzekła stanow-
czo. I nic, co powiesz, tego nie zmieni.
Pięć minut. Proszę powtórzył z desperacją.
Chciała odejść bez słowa, ale pomyślała, że w ten
sposób nigdy się od niego nie uwolni. Wzruszyła więc
lekko ramionami i skinęła głową.
Czy możemy pójść do ciebie?
Nie. Niedaleko jest mała kafejka; tam powiesz mi,
o co ci chodzi.
Odrzuciła jego propozycję, by zamówić coś do jedze-
nia, decydując się jedynie na mrożoną kawę, w nadziei,
że będzie mogła szybko ją wypić i wyjść.
Przepraszam, że cię okłamywałem zaczął Vince.
I jeśli to może być jakąś formą pocieszenia, to powiem
ci, że naprawdę cię kochałem. Nie chciałem tylko zranić
Rhondy.
Zraniłeś nas obydwie. Kelnerka przyniosła kawę
i Meg zaczęła bawić się łyżeczką, wkładając i wyjmując
ją z filiżanki, żeby tylko nie patrzeć na Vince a.
Wiem przyznał ze smutkiem. Kiedy się roz-
staliśmy, próbowałem ratować moje małżeństwo, ale
nie mogłem o tobie zapomnieć. Opuściłem ją dla cie-
bie, Meg.
Nie, to nieprawda odparła. Zostawiłeś Rhondę,
ponieważ wasz związek się rozpadł, i to nie wtedy, kiedy
zacząłeś się ze mną spotykać, a zapewne na długo
przedtem.
Ale teraz już nie istnieje. Nie możemy spróbować
ZAUROCZENIE 141
znowu? Zapomnieć o tym, co było? Wiem, że mi nie
wierzysz, ale jeśli tylko dasz mi szansę, wkrótce będę
mógł cię przekonać, jak bardzo się zmieniłem i ponow-
nie zasłużyć na twoje zaufanie.
Meg spojrzała na niego z niedowierzaniem.
Miałeś moje zaufanie i je straciłeś. To koniec,
Vince. Nie wiem, jak ci to powiedzieć jaśniej. Nigdy ci
już nie uwierzę i nigdy cię znowu nie pokocham.
Siedział w milczeniu, bezmyślnie gapiąc się w za-
wartość filiżanki. Meg ze zdumieniem zauważyła, że
jego oczy są pełne łez.
A więc to koniec?
Alleluja! miała ochotę zawołać, ale w porę się od
tego powstrzymała. Jego ból i rozpacz nie sprawiły jej
żadnej satysfakcji.
Tak, to koniec powiedziała miękko, po czym [ Pobierz całość w formacie PDF ]