[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zanim pójdę, muszę wam powiedzieć jeszcze dwie rzeczy: Allie - jesteś
piękna. A z ciebie, Chris - cholerny głupiec. - Zatrzasnął za sobą drzwi.
Allie zwilżyła usta językiem. Dobrze wiedziała, że to trzaśniecie
drzwiami było spowodowane czymś więcej niż tylko chęcią wykonania
teatralnego gestu. Ale czym?
- Nie zamierzasz chyba tego dzisiaj zakładać? - zapytał szorstko,
wskazując na złotą bransoletkę wysadzaną koralami.
- Myślisz, że nie powinnam?
- Nie!
- W porządku - odparła spokojnie, zdejmując bransoletkę. Nagle, sama
nie wiedząc dlaczego, zadała mu pytanie:
- Czy chcesz ją z powrotem?
- Nie!
Przez moment wydawało jej się, że straci nad sobą panowanie. Po
chwili jednak wziął się w garść.
- Proszę po prostu, abyś jej dzisiaj nie zakładała. To wszystko.
- Myślę, że powinieneś już pójść. Jest prawie ósma i Adam...
- Będzie tu za chwilę - dokończył za nią. - Wiem, wiem. Nie martw
się, nie zepsuję ci tego.
Nie zepsuję? - powtórzyła w myślach. - O co, do diabła, mu chodzi?"
Zanim miała szansę go o to zapytać, podszedł bliżej i ujął ją delikatnie
pod brodę.
- Parrish miał rację, wiesz? - powiedział ciepło. -Ty jesteś naprawdę
piękna, a ze mnie cholerny głupiec. Adam Philipps jest szczęściarzem! -
mówiąc to, pocałował ją czule.
118
RS
Po chwili wyszedł, nie żegnając się z nią.
ROZDZIAA IX
Allie wyszła na obiad ze swoim byłym mężem, wciąż czując na ustach
pocałunek Chrisa.
Adam zabrał ją do restauracji Cztery Pory Roku". Był to jeden z
najlepszych lokali na Manhattanie. Pochlebiało jej to. W okresie małżeństwa
nie dbał o to, aby zabrać ją do jakiejś lepszej restauracji, chociaż nieraz mu
to sugerowała. Za to bardzo często zabierał tam swoich przyjaciół i
współpracowników. Nawet kiedy jeszcze wszystko między nimi było jak
najlepiej, nie zaproponował jej nigdy wina czy obiadu w mieście. Było jej
przykro z tego powodu.
Znała jednak tę restaurację. Spędziła tam czas z Chrisem przy okazji
spotkania z klientem. Było to w maju i wszystko, włącznie z dekoracją,
uniformami obsługi, wystrojem stołów i podawanym menu - tchnęło
delikatną świeżością wiosny.
Teraz wszystko się zmieniło. Dawny nastrój wiosenny przemienił się
w jesienną zadumę. Podkreślono to zarówno przystrojeniem wnętrza jak i
specjalnym doborem potraw.
Jedzenie było wspaniałe. Adam zamówił ostrygi z gorącym sosem
Chipolata i pieczoną przepiórkę z przyprawami oraz smażone winogrona.
Allie wybrała zupę - krem z warzyw, a następnie baraninę z rożna.
Bawiła się dobrze... ale nie tak, jakby sobie wyobrażała. Miejsce było
eleganckie, towarzystwo Adama miłe, nawet czarujące. Ale to wszystko
wydawało się takie puste, bezcelowe i bezsensowne.
119
RS
Dlaczego Chris pocałował mnie w ten sposób?" - myślała ciągle.
- Naprawdę się zmieniłaś - powtarzał Adam, kiedy po obiedzie
zamówili kawę.
Allie uśmiechnęła się lekko.
- Czy masz na myśli mój wygląd? - zapytała. Kiedy Adam zobaczył ją
w domu, stanął ją wryty.
Gdyby miała jakiekolwiek wątpliwości co do swojego makijażu czy
ubioru, to widząc reakcję byłego męża na jej widok, mogła być pewna, że
wygląda wspaniale.
- Ma to coś z tym wspólnego - przyznał szczerze. -Mam namyśli, że
jesteś dzisiaj szałowa. Nigdy nie zdawałem sobie z tego sprawy... - zamilkł
na chwilę i napił się kawy. - Może dlatego, że nigdy tak naprawdę nie
przyglądałem ci się.
- Nie za bardzo było na co patrzeć - odparła wesoło Allie.
- Ja mówię poważnie - powiedział. - Sprawiasz takie wrażenie... No,
jesteś teraz bardziej... Nie bardzo wiem, jak to powiedzieć, ale czuję to. -
Zamyślił się. -Ja też się zmieniłem. Przynajmniej wydaje mi się, że się
zmieniłem. Wcześniej ciebie obwiniałem za wiele rzeczy...
- Adam - przerwała mu - proszę, przestań. To już przeszłość.
- Ale to moja wina. Byłem taki ograniczony, wydawało mi się, że
wiem, jaka powinna być idealna żona i starałem się ciebie...
- To, co się stało między nami, nie było kwestią twojej czy mojej winy.
Oboje popełniliśmy błędy. Nie byłam tym, kim chciałeś.
- Skrzywdziłem cię.
- Tak - przyznała mu rację - ale to już jest za mną.
- Chciałbym to jakoś naprawić.
120
RS
- Naprawdę nie ma już nic do naprawiania.
Opuścili restaurację i poszli na spacer rozmawiając.
Po jakimś czasie Adam zatrzymał taksówkę. Podał kierowcy adres
Allie, po czym usiadł obok.
- Czy miałbyś ochotę na wieczornego drinka u mnie? - zapytała, kiedy
podjechali pod jej dom.
Adam uśmiechnął się do niej.
- Oczywiście, tak.
Powiedział kilka miłych słów o jej mieszkaniu, kiedy weszli do
środka. Rozpoznał fotel z ich wspólnego domu w Chicago. Allie
uśmiechnęła się, słysząc komplementy i dobrze zdając sobie sprawę, że
mieszkanie nie jest umeblowane właściwie.
Nalała fachowo dwie brandy, ciesząc się w duchu, iż podpatrzyła, jak
to się robi, podczas kręcenia reklamy w Strictly Commercial.
- Mmm - zamruczał Adam, delektując się aromatem brandy. Siedział
na środku kanapy. Po chwili zastanowienia Allie usiadła obok niego.
Wiedziała, że zamierza pocałować ją, zanim odstawił szklankę na stół.
Wiedziała i coś dziwnego sprawiło, że nie protestowała. Więcej, kiedy
zaczął ją całować, sprawiało jej to przyjemność. Było to jakby przy-
pomnienie sobie czegoś z młodości, ale to wszystko. %7ładnej eksplozji uczuć,
żadnego podniecenia, jak to miało miejsce z Chrisem. Tylko on potrafił
wywołać u niej takie reakcje.
Adam przerwał pocałunek, lekko zmieszany podniósł swoją brandy.
Popijał przez chwilę, zanim się odezwał:
- Jesteś zakochana, prawda? - zapytał.
121
RS
Allie czuła, jak łomocze jej serce. W pytaniu Adama nie było żadnej
ciekawości, tylko lekko wyczuwalna rezygnacja. Kiwnęła potakująco głową.
- W Chrisie Cooperze?
Wzięła głęboki oddech, po czym odparła:
- Tak. - Pierwszy raz powiedziała to głośno.
- Dlaczego więc umówiłaś się dzisiaj ze mną?
- Ponieważ tego chciałam.
- Ale czy on...
- On uważa nas za przyjaciół. Nie ma pojęcia, co do niego czuję. A
nawet jeśli się domyśla... - Machnęła ręką. - To nieważne.
- Nie wierzę, żeby Chris uważał cię tylko za przyjaciółkę. Tego dnia w
twoim biurze, podczas spotkania...
Allie potrząsnęła gwałtownie głową.
- To Chris wybrał sukienkę, którą mam na sobie - przerwała mu. - To
on namówił charakteryzatora, żeby zrobił mi makijaż. Jeśli się zmieniłam, to
z jego powodu. Chrisowi na tym zależało.
Na twarzy Adama pojawiło się zdziwienie.
- Allie, jeśli to prawda...
- Tak, to prawda.
- W takim razie bardzo mi przykro.
Wzruszyła ramionami, przyglądając się bezradnie swojej sukience. W
końcu spojrzała na niego.
- Nie powinno być ci przykro. To jedna z tych rzeczy, które mogą
zdarzyć się każdemu.
Rozmawiali jeszcze przez kilka minut. Gdy skończyli, Adam podniósł
się i ruszył w stronę wyjścia. Allie odprowadziła go do drzwi. Odniosła
122
RS
wrażenie, że rozdział dotyczący jej przeszłości jest nareszcie zamknięty.
Dzisiejszy wieczór pozwolił jej uporać się z przeszłością związaną z
Adamem.
- No cóż, wydaje mi się, że teraz jest to nasze prawdziwe pożegnanie -
powiedział Adam. - Chociaż prawdopodobnie będziemy się widywać przy
załatwianiu interesów.
- Myślę, że będzie w porządku - powiedziała szybko, nie chcąc
podzielić się z nim swoją obawą o to, aby te ich kontakty zawodowe nie
rzucały cienia na jej życie prywatne.
- Lepiej powiedzmy sobie dobranoc, a nie żegnaj.
- Masz rację - Adam dotknął jej policzka. - Chris jest szczęściarzem,
ale jest głupszy nawet ode mnie, jeśli nie zdaje sobie sprawy, co może
utracić.
Po jego wyjściu Allie kręciła się bezcelowo po mieszkaniu. Umyła
szklanki po brandy, uprzątnęła trochę pokój, nie bardzo wiedząc, co z sobą
począć. Wszystko wydawało się jej niegodne uwagi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl exclamation.htw.pl
Zanim pójdę, muszę wam powiedzieć jeszcze dwie rzeczy: Allie - jesteś
piękna. A z ciebie, Chris - cholerny głupiec. - Zatrzasnął za sobą drzwi.
Allie zwilżyła usta językiem. Dobrze wiedziała, że to trzaśniecie
drzwiami było spowodowane czymś więcej niż tylko chęcią wykonania
teatralnego gestu. Ale czym?
- Nie zamierzasz chyba tego dzisiaj zakładać? - zapytał szorstko,
wskazując na złotą bransoletkę wysadzaną koralami.
- Myślisz, że nie powinnam?
- Nie!
- W porządku - odparła spokojnie, zdejmując bransoletkę. Nagle, sama
nie wiedząc dlaczego, zadała mu pytanie:
- Czy chcesz ją z powrotem?
- Nie!
Przez moment wydawało jej się, że straci nad sobą panowanie. Po
chwili jednak wziął się w garść.
- Proszę po prostu, abyś jej dzisiaj nie zakładała. To wszystko.
- Myślę, że powinieneś już pójść. Jest prawie ósma i Adam...
- Będzie tu za chwilę - dokończył za nią. - Wiem, wiem. Nie martw
się, nie zepsuję ci tego.
Nie zepsuję? - powtórzyła w myślach. - O co, do diabła, mu chodzi?"
Zanim miała szansę go o to zapytać, podszedł bliżej i ujął ją delikatnie
pod brodę.
- Parrish miał rację, wiesz? - powiedział ciepło. -Ty jesteś naprawdę
piękna, a ze mnie cholerny głupiec. Adam Philipps jest szczęściarzem! -
mówiąc to, pocałował ją czule.
118
RS
Po chwili wyszedł, nie żegnając się z nią.
ROZDZIAA IX
Allie wyszła na obiad ze swoim byłym mężem, wciąż czując na ustach
pocałunek Chrisa.
Adam zabrał ją do restauracji Cztery Pory Roku". Był to jeden z
najlepszych lokali na Manhattanie. Pochlebiało jej to. W okresie małżeństwa
nie dbał o to, aby zabrać ją do jakiejś lepszej restauracji, chociaż nieraz mu
to sugerowała. Za to bardzo często zabierał tam swoich przyjaciół i
współpracowników. Nawet kiedy jeszcze wszystko między nimi było jak
najlepiej, nie zaproponował jej nigdy wina czy obiadu w mieście. Było jej
przykro z tego powodu.
Znała jednak tę restaurację. Spędziła tam czas z Chrisem przy okazji
spotkania z klientem. Było to w maju i wszystko, włącznie z dekoracją,
uniformami obsługi, wystrojem stołów i podawanym menu - tchnęło
delikatną świeżością wiosny.
Teraz wszystko się zmieniło. Dawny nastrój wiosenny przemienił się
w jesienną zadumę. Podkreślono to zarówno przystrojeniem wnętrza jak i
specjalnym doborem potraw.
Jedzenie było wspaniałe. Adam zamówił ostrygi z gorącym sosem
Chipolata i pieczoną przepiórkę z przyprawami oraz smażone winogrona.
Allie wybrała zupę - krem z warzyw, a następnie baraninę z rożna.
Bawiła się dobrze... ale nie tak, jakby sobie wyobrażała. Miejsce było
eleganckie, towarzystwo Adama miłe, nawet czarujące. Ale to wszystko
wydawało się takie puste, bezcelowe i bezsensowne.
119
RS
Dlaczego Chris pocałował mnie w ten sposób?" - myślała ciągle.
- Naprawdę się zmieniłaś - powtarzał Adam, kiedy po obiedzie
zamówili kawę.
Allie uśmiechnęła się lekko.
- Czy masz na myśli mój wygląd? - zapytała. Kiedy Adam zobaczył ją
w domu, stanął ją wryty.
Gdyby miała jakiekolwiek wątpliwości co do swojego makijażu czy
ubioru, to widząc reakcję byłego męża na jej widok, mogła być pewna, że
wygląda wspaniale.
- Ma to coś z tym wspólnego - przyznał szczerze. -Mam namyśli, że
jesteś dzisiaj szałowa. Nigdy nie zdawałem sobie z tego sprawy... - zamilkł
na chwilę i napił się kawy. - Może dlatego, że nigdy tak naprawdę nie
przyglądałem ci się.
- Nie za bardzo było na co patrzeć - odparła wesoło Allie.
- Ja mówię poważnie - powiedział. - Sprawiasz takie wrażenie... No,
jesteś teraz bardziej... Nie bardzo wiem, jak to powiedzieć, ale czuję to. -
Zamyślił się. -Ja też się zmieniłem. Przynajmniej wydaje mi się, że się
zmieniłem. Wcześniej ciebie obwiniałem za wiele rzeczy...
- Adam - przerwała mu - proszę, przestań. To już przeszłość.
- Ale to moja wina. Byłem taki ograniczony, wydawało mi się, że
wiem, jaka powinna być idealna żona i starałem się ciebie...
- To, co się stało między nami, nie było kwestią twojej czy mojej winy.
Oboje popełniliśmy błędy. Nie byłam tym, kim chciałeś.
- Skrzywdziłem cię.
- Tak - przyznała mu rację - ale to już jest za mną.
- Chciałbym to jakoś naprawić.
120
RS
- Naprawdę nie ma już nic do naprawiania.
Opuścili restaurację i poszli na spacer rozmawiając.
Po jakimś czasie Adam zatrzymał taksówkę. Podał kierowcy adres
Allie, po czym usiadł obok.
- Czy miałbyś ochotę na wieczornego drinka u mnie? - zapytała, kiedy
podjechali pod jej dom.
Adam uśmiechnął się do niej.
- Oczywiście, tak.
Powiedział kilka miłych słów o jej mieszkaniu, kiedy weszli do
środka. Rozpoznał fotel z ich wspólnego domu w Chicago. Allie
uśmiechnęła się, słysząc komplementy i dobrze zdając sobie sprawę, że
mieszkanie nie jest umeblowane właściwie.
Nalała fachowo dwie brandy, ciesząc się w duchu, iż podpatrzyła, jak
to się robi, podczas kręcenia reklamy w Strictly Commercial.
- Mmm - zamruczał Adam, delektując się aromatem brandy. Siedział
na środku kanapy. Po chwili zastanowienia Allie usiadła obok niego.
Wiedziała, że zamierza pocałować ją, zanim odstawił szklankę na stół.
Wiedziała i coś dziwnego sprawiło, że nie protestowała. Więcej, kiedy
zaczął ją całować, sprawiało jej to przyjemność. Było to jakby przy-
pomnienie sobie czegoś z młodości, ale to wszystko. %7ładnej eksplozji uczuć,
żadnego podniecenia, jak to miało miejsce z Chrisem. Tylko on potrafił
wywołać u niej takie reakcje.
Adam przerwał pocałunek, lekko zmieszany podniósł swoją brandy.
Popijał przez chwilę, zanim się odezwał:
- Jesteś zakochana, prawda? - zapytał.
121
RS
Allie czuła, jak łomocze jej serce. W pytaniu Adama nie było żadnej
ciekawości, tylko lekko wyczuwalna rezygnacja. Kiwnęła potakująco głową.
- W Chrisie Cooperze?
Wzięła głęboki oddech, po czym odparła:
- Tak. - Pierwszy raz powiedziała to głośno.
- Dlaczego więc umówiłaś się dzisiaj ze mną?
- Ponieważ tego chciałam.
- Ale czy on...
- On uważa nas za przyjaciół. Nie ma pojęcia, co do niego czuję. A
nawet jeśli się domyśla... - Machnęła ręką. - To nieważne.
- Nie wierzę, żeby Chris uważał cię tylko za przyjaciółkę. Tego dnia w
twoim biurze, podczas spotkania...
Allie potrząsnęła gwałtownie głową.
- To Chris wybrał sukienkę, którą mam na sobie - przerwała mu. - To
on namówił charakteryzatora, żeby zrobił mi makijaż. Jeśli się zmieniłam, to
z jego powodu. Chrisowi na tym zależało.
Na twarzy Adama pojawiło się zdziwienie.
- Allie, jeśli to prawda...
- Tak, to prawda.
- W takim razie bardzo mi przykro.
Wzruszyła ramionami, przyglądając się bezradnie swojej sukience. W
końcu spojrzała na niego.
- Nie powinno być ci przykro. To jedna z tych rzeczy, które mogą
zdarzyć się każdemu.
Rozmawiali jeszcze przez kilka minut. Gdy skończyli, Adam podniósł
się i ruszył w stronę wyjścia. Allie odprowadziła go do drzwi. Odniosła
122
RS
wrażenie, że rozdział dotyczący jej przeszłości jest nareszcie zamknięty.
Dzisiejszy wieczór pozwolił jej uporać się z przeszłością związaną z
Adamem.
- No cóż, wydaje mi się, że teraz jest to nasze prawdziwe pożegnanie -
powiedział Adam. - Chociaż prawdopodobnie będziemy się widywać przy
załatwianiu interesów.
- Myślę, że będzie w porządku - powiedziała szybko, nie chcąc
podzielić się z nim swoją obawą o to, aby te ich kontakty zawodowe nie
rzucały cienia na jej życie prywatne.
- Lepiej powiedzmy sobie dobranoc, a nie żegnaj.
- Masz rację - Adam dotknął jej policzka. - Chris jest szczęściarzem,
ale jest głupszy nawet ode mnie, jeśli nie zdaje sobie sprawy, co może
utracić.
Po jego wyjściu Allie kręciła się bezcelowo po mieszkaniu. Umyła
szklanki po brandy, uprzątnęła trochę pokój, nie bardzo wiedząc, co z sobą
począć. Wszystko wydawało się jej niegodne uwagi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]