[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Jak mozna zawiezc figure Matki Bozej do Rosji? Czy mam tam pojechac samochodem?
Sparalizowany biskup trzymajacy w rekach figure w drodze do Rosji?'.
Ale dzis, dwadziescia lat pózniej, po okresie spedzonym w obozie koncentracyjnym w
Czechoslowacji, kiedy to rozmyslalismy nad oredziem fatimskim, zrozumialem, co tamten
biskup mial na mysli: 'Oredzie z Fatimy dotyczy Rosji. Fatima i Rosja to jedno'.
Wy, zgromadzeni tu, w Marienfried, jestescie czcicielami Fatimy. Celem waszego zycia jest
apostolat fatimski. Musimy zawiezc Maryje do Rosji. Tylko wówczas nadejdzie tryumf
Maryi.
Jak wiecie, 25 marca 1984 roku, w Roku Odkupienia, Ojciec Swiety dokonal poswiecenia
Niepokalanemu Sercu Maryi. Wezwal wszystkich biskupów, by uczynili to samo, kazdy we
wlasnej diecezji. Ale moja diecezja jest - w sensie symbolicznym - Moskwa. Dlatego przez
trzydziesci lat staralem sie dostac do Moskwy, zawsze bezskutecznie.
A jednak w dzien poswiecenia Rosji bylem w Moskwie i tam dokonalem aktu poswiecenia, w
duchowym zjednoczeniu z Ojcem Swietym! Jak to sie moglo stac! Pracowalem z Matka
Teresa z Kalkuty. Bylem w Kalkucie w lutym 1984 roku. Poniewaz tamtejsi urzednicy
rosyjscy mnie nie znali, zaczalem sie starac o wize do Moskwy na okres od 22 do 25 marca i
uzyskalem ja! Matka Teresa prosila wszystkie siostry o modlitwe. Te siostry odmówily
nowenne w intencji poswiecenia Rosji. I tak oto o czwartej nad ranem znalazlem sie na
lotnisku w Moskwie, w towarzystwie ksiedza, którego kilka miesiecy wczesniej wyswiecilem
w Fatimie dla Rosji. Urzednik poprosil mnie o paszport i dopytywal sie, czy jestem ta sama
osoba, co na zdjeciu. Mialem paszport wloski i odpowiadalem po wlosku. Urzednik nie
rozumial, co mówie, ale wiedzialem, ze musze udawac Wlocha.
Potem zaczal wydzwaniac. Na zewnatrz bylo kilka stopni ponizej zera. Nie bylo mi jednak
zimno, pocilem sie, moze nawet bardziej niz stojac teraz w sloncu. Stojacy przy mnie ksiadz
tez sie pocil. Jeszcze kiedy bylismy w Kalkucie, powiedzial do mnie zartem: 'Ojcze Pawle,
jedziemy do Moskwy na cztery, piec dni, co moze sie zamienic na czternascie lat na Syberii'.
Teraz wydawalo sie, ze mógl miec racje. Wyciagnalem rózaniec podarowany mi przez Matke
Terese i zaczalem sie modlic. Wewnatrz urzednik nie przestawal dzwonic. Ale, dzieki Bogu, z
drugiej strony nikt nie podnosil sluchawki. Byla czwarta nad ranem. Ludzie, do których
dzwonil, musieli spac. Urzednik nie zrezygnowal. Wyszedl i zadal mi kilka pytan.
Odpowiedzialem swoje: 'Si, si'. Zniknal i znów chwycil za telefon. Dzwonil dlugo, bardzo
dlugo. Odmówilem juz niemal caly rózaniec i powiedzialem do Matki Bozej: 'Jestem w
Twoich rekach. Niech sie dzieje wola Boza'. Urzednik wciaz nie mógl uzyskac polaczenia i
zaczal sie denerwowac. Odlozyl sluchawke, ostemplowal mój paszport i powiedzial: 'Dalej!'
Teraz przyszla jednak pora na kontrole bagazowa. Przerzucili moja torbe, w której mialem
swój krzyz biskupi, Biblie i rózne medaliki. Mialem kilkaset cudownych medalików Matki
Bozej i z szescdziesiat medalików watykanskich. Zolnierz wzial je do reki; zauwazylem, ze
mu sie spodobaly. Zapytal: 'Co to jest?' 'Pamiatki z Rzymu' - odpowiedzialem. 'Jesli chcesz,
mozesz sobie wziac kilka, towarzyszu'. Wzial. Moge zlozyc swiadectwo, ze rózaniec i
medaliki otworzyly mi droge do Moskwy.
Punktem kulminacyjnym mego pobytu w Moskwie bylo swieto Zwiastowania Najswietszej
Maryi Panny. Byla sobota, dzien, w którym Kreml jest otwarty dla turystów. Tak wiec
ulozylem pewien plan. Równiez ja bylem turysta. Ale juz u wejscia zaczely sie trudnosci.
Mialem zlozyc moja torbe z 'pewnymi rzeczami' w przechowalni. Straznik powiedzial: 'To
musi tu zostac'. Nie podobalo mi sie to wcale a wcale. Zaczalem z nim rozmawiac: skad
pochodzi, czy ma dzieci, jak maja na imie? 'Konstantyn i Michail'. Pogratulowalem mu:
'Wybral pan piekne imiona'. (Byly to imiona chrzescijanskie.) 'Gdzie sa teraz panskie dzieci?'
'U babuszki'. 'Sa wiec w dobrych rekach'. (Babcie w Rosji sa w wiekszosci wierzace.)
Straznik zaczal mi okazywac sympatie. W koncu odezwalem sie do niego: 'Wiesz,
towarzyszu, ta torba jest mi potrzebna. W srodku mam rzeczy osobiste'. A on na to: 'Zgoda, w
drodze wyjatku. Prosze isc'. Wszedlem do pierwszego kosciola. Na Kremlu wszystkie
koscioly zostaly zamienione w muzea. Zapytalem przewodniczke: 'Co to za kosciól?' 'Kosciól
swietego Michala!' - uslyszalem w odpowiedzi. 'Kosciól swietego Michala - powiedzialem -
to wspaniale'. I dodalem: 'Czy wie pani, kto to jest swiety Michal?' 'Tak, to archaniol'. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • exclamation.htw.pl