[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tarcha, Witruwiusza, Pliniusza. M³odocianymi oczyma patrza³ na tê dziedzinê, st¹d siê jako
chy¿y orze³ w s³oneczne obszary Italii wyrywa³. A oto ona w oczy starca tym samym siê rzu-
ca obliczem...
Astronom zawin¹³ siê mocno w wielkie futro niedxwiedzie, nogi wsun¹³ w sanda³y z wilczu-
ry. Odwróci³ siê od widoku tej ziemi. Uciek³ oczyma w wiekuist¹ sw¹ m³odoSæ, w niebiosa.
Bezmiary gwiazd na jego wzrok czeka³y. Zaton¹³ oczyma w jasnej, delikatnej, po³yskliwej
smudze - w mlecznej drodze - w wiekuistym ob³oku, w tuwalni najSwiêtszej, przepasuj¹cej
wszechniebiosa, za któr¹ w nieskoñczonych przestworach szeregi gwiazdozbiorów siê kryj¹.
Pozdrowi³ zamglonymi oczyma i cichym warg poszeptem bia³¹ gwiazdê biegunow¹, stoj¹c¹
wiekuiScie poSrodku miêdzy zenitem i poziomu pó³nocn¹ dzielnic¹, ponad ciemnymi strasz-
nych wód borealnych bezmiarami, ponad ciê¿kim czarnych nocy pustkowiem - Swiat³o ¿egla-
rzy w burzach i wichrach zb³¹kanych - opiekunkê samotnego rybaka, który siê na Smieræ
w walce ze wszechmocnym ¿ywio³em spracowa³ - ³askê stoj¹c¹ nad g³uch¹ i niem¹ przemoc¹
- nadziejê. Pozdrowi³ j¹, przodownicê Swiêt¹ w drogach morskich ludzi pó³nocnego Swiata,
nie znan¹ greckim i fenickim po morzu tu³aczom, gdy¿ ich biegun pó³nocny le¿a³ miêdzy
gwiazd¹ biegunow¹ a gwiazdozbiorem Wielkiej Niedxwiedzicy, wed³ug której ogona - zowi¹c
go Cynozur¹ - w morzach sterowali.
Odnalaz³ na zewn¹trz drogi mlecznej inn¹ przodownicê, uwodzicielkê wszechSwiatów po
nieskoñczonych ich drogach, tajn¹ a straszliw¹ Wegê w gwiazdozbiorze Lutni. Odnalaz³ naj-
czêstszy cel przezierników swego paralaktycznego narzêdzia, Bia³y K³os, czyli Spica,
w gwiazdozbiorze Panny, z którym w ci¹gu lat zros³y siê obliczenia d³ugoSci roku gwiazdo-
wego i wykrycie zasady, i¿ nie rok zwrotnikowy, lecz gwiazdowy jest iloSci¹ wiekuiScie nie-
zmienn¹. WSród setek milionów Swiatów p³on¹cych bieg³a owa linia, wypatrzona przez stê-
sknione i pêkaj¹ce w mêczarniach tajemnicy oczy ludzkie, wzd³u¿ której s³oñce kr¹¿yæ mia³o
ustawicznie - ekliptyka niebios.
Po obudwu stronach ekliptyki zalega³ pas nawy niebieskiej, w którego wybrze¿ach mia³ siê
dokonywaæ bieg ca³kowity gwiazd b³êdnych, ksiê¿yca i s³oñca, Zodiak odwieczny, we dwa-
naScie podzielony znaków, które od równonocy wiosennej z zachodu na wschód postêpuj¹:
Baran, Byk, Blixniêta, Rak, Lew, Panna, Waga, Niedxwiadek, Strzelec, Kozioro¿ec, Wodnik
i Ryby. Kr¹¿y³a tam nieznu¿enie wed³ug praw swoich, odkrywaj¹c lub zas³aniaj¹c oblicze,
Cynthia Artemis, córka Zeusa i Latony, siostra s³onecznego Apollina - biega³ czterykroæ szyb-
106
ki Merkury, tajemniczy w swych drogach, niewidzialny wSród mgie³ tego kraju, nie do wy-
tropienia w blasku s³onecznych promieni, sam o Swietle migotliwym i dr¿¹cym - odmienia³a
siê Swietna Hesperos, wieczorna ¿arnica, albo jasnopromienna jutrzenka, matka mi³oSci, Ve-
nus czaruj¹ca - ukazywa³ siê nieodgadniony Mars o barwie ognistej, przez Platona Pyroisem
zwany - Jowisz o Swietnym blasku, Faeton, wed³ug nazw Timaiosa - i Saturn, czyli Fajnon,
b³yszcz¹cy a ³udz¹cy, gdy¿ krócej od innych kryje siê, a przys³oniêty promieniami s³oñca
wczeSniej je opuszcza.
Tam by³a ojczyzna ducha nie podlegaj¹cego staroSci, bez pocz¹tku i koñca, którego potêg¹,
czyli funkcj¹, jest ruch radoSnie m³ody a nigdy nie wstrzymany.
Zuchwa³a mySl cz³owiecza, bardziej zuchwa³a od wzroku, który czêSæ rojowiska wszechSwia-
tów postrzega³, chcia³a zagarn¹æ pszczo³y niezliczone, pracuj¹ce od wieków w niebiesiech,
marzy³a o zamkniêciu ich w ulu sklepionym.
Arystoteles, zamykaj¹cy wszechSwiat jakoby w kuli kryszta³owej, do której powierzchni przy-
twierdzone s¹ gwiazdy skazane, na ruch dooko³a ziemi. Pytagoras, wyznaczaj¹cy s³oñcu od-
leg³oSæ od ziemi tylko trzy razy wiêksz¹ ni¿ odleg³oSæ ksiê¿yca.
Platon, utrzymuj¹cy, i¿ odleg³oSci cia³ niebieskich miêdzy sob¹ i ziemi¹ s¹ muzycznymi to-
nami. Hipparch z Bitynii a za nim Klaudiusz Ptolomeusz, utrzymuj¹cy, i¿ ziemia jest nieru-
chom¹ jako Srodek Swiata ca³ego, doko³a której biegn¹ wszystkie cia³a niebieskie w porz¹d-
ku swych od niej odleg³oSci:
Ksiê¿yc, Merkury, Venus, S³oñce, Mars, Jowisz, Saturn.
Eudoksos z Knidos i Kallippos, uczeñ Polemarcha, id¹cy Sladem Egipcjan w oparciu mecha-
nizmu Swiata na systemacie krêgów wspó³Srodkowych, nie mog¹cy jednak zdaæ sprawy ze
wszystkich zjawisk ruchu planet.
Inni, objaSniaj¹cy te same zjawiska za pomoc¹ kó³ mimo-Srodkowych i epicyklów - kó³ fik-
cyjnych, otaczaj¹cych nieruchom¹ ziemiê, gdzie epicykl jest ko³em mniejszym, którego Sro-
dek porusza siê ruchem jednostajnym po obwodzie ko³a unosz¹cego, czyli deferensa, a ze-
spó³ tego dwoistego ruchu odpowiada w przybli¿eniu ruchowi planety po jej rzeczywistej
drodze w przestrzeniach.
Ptolomeusz, wprowadzaj¹cy do tego systematu nowe ko³a fikcyjne - ekwanty - dla wyrówna-
nia niezgodnoSci rachunku za pomoc¹ deferensów i epicyklów z rzeczywistymi zjawiskami
na niebie.
Ibn-Roszd z Kordowy, Averroesem zwany, wed³ug którego niebo jest istot¹ ¿yj¹c¹, z³o¿on¹
z wielu cia³, przedstawiaj¹cych cz³onki niezbêdne do ¿ycia, gdzie pierwszy motor przedsta-
wia serce, ¿yciem ku innym cz³onkom promieniej¹ce, a ka¿de z cia³ posiada sw¹ inteligen-
cjê, a te znów inteligencje, hierarchicznie miêdzy sob¹ podporz¹dkowane, stanowi¹ ³añcuch
motorów, które wywo³uj¹ ruch od pierwszej sfery a¿ do nas.
Alfons X, król kastylski, astronom i wydawca ksiêgi u³o¿onej przez astronomów pod tytu³em
Tabulae astronomicae Divi Alfonsi, Romanorum et Castellae regis, oSwiadczaj¹cy, ¿e gdyby
przed stworzeniem Swiata o radê by³ pytany, umia³by go proSciej urz¹dziæ.
Miko³aj Kopernik z oczyma skierowanymi ku niebu przyk³ada³ swoje proste urz¹dzenie
wszechSwiata do dziejów z³udzeñ genialnych, do pomys³Ã³w wysokich a zawi³ych tylu mêdr-
ców przesz³oSci i wSród cichej rozkoszy przyznawa³, i¿ w zgodzie z jego mySl¹ jest niebo.
- Nie istnieje - powtarza³ - wspólny Srodek dla krêgów, czyli sfer niebieskich. Rrodek ziemi
nie jest Srodkiem Swiata, lecz jedynie Srodkiem ciê¿koSci oraz Srodkiem ksiê¿ycowej drogi.
107
Wszystkie drogi gwiazd b³êdnych otaczaj¹ s³oñce dooko³a. Stosunek odleg³oSci s³oñca od
ziemi do odleg³oSci firmamentu jest mniejszy ani¿eli promienia ziemi do odleg³oSci s³oñca,
a wiêc stosunek ten w otch³aniach firmamentu znikomym siê staje. Cokolwiek ruchomego
dostrzegamy na ca³ym firmamencie, nie pochodzi z jego w³asnego niby-ruchu, lecz ruchem
samej ziemi wywo³ane zosta³o, ona to wiêc odbywa w ci¹gu doby ruch obrotowy doko³a swo-
ich niezmiennych biegunów a wobec trwale nieruchomego nieba. Jakikolwiek ruch wydawa-
³oby siê mieæ s³oñce, zjawisko takie nie pochodzi z w³asnego jego ruchu, lecz jest z³udze-
niem powsta³ym wskutek ruchu ziemi oraz jej krêgu, po którym toczymy siê dooko³a s³oñca
albo te¿ dooko³a innej jeszcze gwiazdy, co znaczy, ¿e ziemia równoczeSnie kilka ruchów
odbywa. Dostrzegane u gwiazd b³êdnych cofanie siê wstecz i posuwanie naprzód nie jest w³a-
snym ich ruchem, lecz jest tak¿e z³udzeniem z ruchomoSci ziemi pochodz¹cym. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • exclamation.htw.pl