[ Pobierz całość w formacie PDF ]
że Bruce będzie musiał pozostać na stanowisku
młodszego asystenta, a ona powinna pracować nawet
po ślubie. Podniosła głowę i weszła do saloniku. Im
prędzej mu o tym powie, tym lepiej.
Pokój był pusty i przez chwilę sądziła, że Bruce
poszedł do kuchni porozmawiać z Rosie. Znalazła
jednak starÄ… kobietÄ™ siedzÄ…cÄ… samotnie, z Tinkerem
u nóg.
- Jesteś wreszcie, kochanie. Doktor Johnson czekał
tak długo, jak tylko mógł. Potem oznajmił, że musi
wracać do szpitala.
- Ależ nic mi nie mówił... -Clotilde nie dokończyła
zdania uświadamiając sobie, że jej rozgoryczenie nie
ma sensu. - No cóż, wobec tego same zjemy tę
wspaniałą kolację, którą przygotowałaś. Mam ci wiele
do powiedzenia.
Wyznała starej gospodyni całą prawdę. Rosie
pracowała w ich domu od tylu lat, że była jakby
członkiem rodziny. Początkowo próbowała odmówić
przyjęcia zapisanego jej dożywocia.
- Proszę zatrzymać tę pieniądze, panno Tilly. Ja
mogę zamieszkać u mojej siostrzenicy, a w przyszłym
roku dostanę już emeryturę.
- Nie, Rosie. Taka była wola rodziców i trzeba ją
uszanować. Ja zupełnie dobrze zarabiam i mieszkam
na terenie szpitala. Zresztą pan Trent zapewnił mnie,
że możemy zostać w tym domu jeszcze przez kilka
miesięcy. To da nam czas potrzebny na uporząd
kowanie spraw dotyczących przyszłości.
- Panienka chyba wkrótce wyjdzie za mąż.
Clotilde zawahała się.
- Widzisz, Rosie, Bruce chciał otworzyć prywatną
TO SI ZDARZA TYLKO RAZ 35
praktykę. Wszystko było umówione, ojciec miał nam
dać odpowiednią sumę po ślubie. Teraz to już
niemożliwe.
- Ale przecież doktor Johnson ma dobrą posadę,
a panienka też może pracować, dopóki nie będzie
dzieci.
- Tak, oczywiście, ja też tak myślę. Omówię
wszystko z Bruce'em przy najbliższym spotkaniu.
Czy mówił, że zadzwoni?
- Nic takiego nie powiedział. Prawdę mówiąc, był
trochę zdenerwowany, że panienka tak długo rozmawia
z panem Trentem. Oświadczył, że jego czas jest cenny
i nie może wyczekiwać całymi godzinami.
Minęło kilka dni, ciężkich i męczących. Clotilde
miała szereg smutnych obowiązków, a potem zajęła
się ogródkiem, który był zawsze dumą jej ojca. Trzeba
było uporządkować go przed nadchodzącą zimą,
zamieść liście, ściąć ostatnie róże i podwiązać chryzan
temy. Chodziła także na spacery z Tinkerem, który
był ostatnio wyraznie osowiały, i martwiła się, jaki
będzie jego przyszły los.
Rozmyślała również wiele o doktorze Thackerym,
żałując bardzo, że nie zna go na tyle dobrze, aby
opowiedzieć mu co się stało, i zasięgnąć jego rady.
Ale miała przecież Bruce'a, który najlepiej jej poradzi.
Nazajutrz po pogrzebie zadzwoniła do niego, lecz
nie było go w szpitalu i sam również się nie odezwał.
Pod koniec tygodnia wysłała do niego krótki list
z zawiadomieniem, że od poniedziałku zamierza wrócić
do pracy. Napisała o tym także do Sally i do siostry
przełożonej.
Następnego dnia Bruce zatelefonował. Wyjaśnił
jej, że jest okropnie zapracowany, ale przyjedzie
w niedzielę po południu, aby ją odwiezć do kliniki.
Będą mogli omówić swoje sprawy w drodze do
Londynu.
36 TO SI ZDARZA TYLKO RAZ
Bruce przyjechał zaraz po lunchu i przywitał ją tak
serdecznie, że wszystkie jej obawy szybko się roz
proszyły. Pożegnała się z Rosie, pogłaskała Tinkera
i wsiadła do samochodu.
Przez kilka minut jechali w milczeniu.
- Masz za sobą okropne dni, kochanie - odezwał
się ciepło Bruce. - Ale teraz musimy myśleć o przy
szłości. Sądzę, że jak tylko testament uprawomocni
się i będzie można podjąć pieniądze, zapłacę za
praktykę i wezmiemy ślub. Sir Oswald chętnie za
czeka miesiąc lub dwa. Chodzi wprawdzie o większą
sumę niż ta, którą zaoferował nam twój ojciec,
ale pomyślałem sobie, że zechcesz dołożyć resztę
ż własnych funduszy. Zaśmiał się pogodnie. - Te
pieniądze zwrócą ci się stokrotnie, kiedy już będę
sławny!
- Nie ma żadnych pieniędzy - powiedziała posępnie
Clotilde. Nie chciała mówić o tym w taki sposób, ale
teraz nie było innego wyjścia.
- Nie ma pieniędzy? Kochanie, gdyby to nie była
taka ważna sprawa, pomyślałbym, że żartujesz!
- Nie żartuję. To prawda - nie ma pieniędzy,
nawet dom musi zostać sprzedany. Chciałam powie
dzieć ci o tym zaraz po rozmowie z panem Trentem,
ale wyjechałeś, a to nie są sprawy, o których rozmawia
siÄ™ przez telefon.
- Twój ojciec obiecał... przypomniał Bruce
zirytowanym tonem.
- Tak, wiem o tym. Powtórzę ci dokładnie, co
powiedział mi pan Trent.
Powtórzyła swoją rozmowę z adwokatem, słowo
w słowo, podczas gdy on słuchał w lodowatym
milczeniu.
- Cała moja przyszłość jest zrujnowana! - wybuch
nął wreszcie. - Gdzie ja zdobędę tyle pieniędzy?
- Mógłbyś ożenić się z jakąś milionerką - powie-
TO SI ZDARZA TYLKO RAZ 37
działa cierpko i przestraszyła się trochę, kiedy nic na
to nie odrzekł.
Przez resztę podróży prawie nie odzywał się do [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl exclamation.htw.pl
że Bruce będzie musiał pozostać na stanowisku
młodszego asystenta, a ona powinna pracować nawet
po ślubie. Podniosła głowę i weszła do saloniku. Im
prędzej mu o tym powie, tym lepiej.
Pokój był pusty i przez chwilę sądziła, że Bruce
poszedł do kuchni porozmawiać z Rosie. Znalazła
jednak starÄ… kobietÄ™ siedzÄ…cÄ… samotnie, z Tinkerem
u nóg.
- Jesteś wreszcie, kochanie. Doktor Johnson czekał
tak długo, jak tylko mógł. Potem oznajmił, że musi
wracać do szpitala.
- Ależ nic mi nie mówił... -Clotilde nie dokończyła
zdania uświadamiając sobie, że jej rozgoryczenie nie
ma sensu. - No cóż, wobec tego same zjemy tę
wspaniałą kolację, którą przygotowałaś. Mam ci wiele
do powiedzenia.
Wyznała starej gospodyni całą prawdę. Rosie
pracowała w ich domu od tylu lat, że była jakby
członkiem rodziny. Początkowo próbowała odmówić
przyjęcia zapisanego jej dożywocia.
- Proszę zatrzymać tę pieniądze, panno Tilly. Ja
mogę zamieszkać u mojej siostrzenicy, a w przyszłym
roku dostanę już emeryturę.
- Nie, Rosie. Taka była wola rodziców i trzeba ją
uszanować. Ja zupełnie dobrze zarabiam i mieszkam
na terenie szpitala. Zresztą pan Trent zapewnił mnie,
że możemy zostać w tym domu jeszcze przez kilka
miesięcy. To da nam czas potrzebny na uporząd
kowanie spraw dotyczących przyszłości.
- Panienka chyba wkrótce wyjdzie za mąż.
Clotilde zawahała się.
- Widzisz, Rosie, Bruce chciał otworzyć prywatną
TO SI ZDARZA TYLKO RAZ 35
praktykę. Wszystko było umówione, ojciec miał nam
dać odpowiednią sumę po ślubie. Teraz to już
niemożliwe.
- Ale przecież doktor Johnson ma dobrą posadę,
a panienka też może pracować, dopóki nie będzie
dzieci.
- Tak, oczywiście, ja też tak myślę. Omówię
wszystko z Bruce'em przy najbliższym spotkaniu.
Czy mówił, że zadzwoni?
- Nic takiego nie powiedział. Prawdę mówiąc, był
trochę zdenerwowany, że panienka tak długo rozmawia
z panem Trentem. Oświadczył, że jego czas jest cenny
i nie może wyczekiwać całymi godzinami.
Minęło kilka dni, ciężkich i męczących. Clotilde
miała szereg smutnych obowiązków, a potem zajęła
się ogródkiem, który był zawsze dumą jej ojca. Trzeba
było uporządkować go przed nadchodzącą zimą,
zamieść liście, ściąć ostatnie róże i podwiązać chryzan
temy. Chodziła także na spacery z Tinkerem, który
był ostatnio wyraznie osowiały, i martwiła się, jaki
będzie jego przyszły los.
Rozmyślała również wiele o doktorze Thackerym,
żałując bardzo, że nie zna go na tyle dobrze, aby
opowiedzieć mu co się stało, i zasięgnąć jego rady.
Ale miała przecież Bruce'a, który najlepiej jej poradzi.
Nazajutrz po pogrzebie zadzwoniła do niego, lecz
nie było go w szpitalu i sam również się nie odezwał.
Pod koniec tygodnia wysłała do niego krótki list
z zawiadomieniem, że od poniedziałku zamierza wrócić
do pracy. Napisała o tym także do Sally i do siostry
przełożonej.
Następnego dnia Bruce zatelefonował. Wyjaśnił
jej, że jest okropnie zapracowany, ale przyjedzie
w niedzielę po południu, aby ją odwiezć do kliniki.
Będą mogli omówić swoje sprawy w drodze do
Londynu.
36 TO SI ZDARZA TYLKO RAZ
Bruce przyjechał zaraz po lunchu i przywitał ją tak
serdecznie, że wszystkie jej obawy szybko się roz
proszyły. Pożegnała się z Rosie, pogłaskała Tinkera
i wsiadła do samochodu.
Przez kilka minut jechali w milczeniu.
- Masz za sobą okropne dni, kochanie - odezwał
się ciepło Bruce. - Ale teraz musimy myśleć o przy
szłości. Sądzę, że jak tylko testament uprawomocni
się i będzie można podjąć pieniądze, zapłacę za
praktykę i wezmiemy ślub. Sir Oswald chętnie za
czeka miesiąc lub dwa. Chodzi wprawdzie o większą
sumę niż ta, którą zaoferował nam twój ojciec,
ale pomyślałem sobie, że zechcesz dołożyć resztę
ż własnych funduszy. Zaśmiał się pogodnie. - Te
pieniądze zwrócą ci się stokrotnie, kiedy już będę
sławny!
- Nie ma żadnych pieniędzy - powiedziała posępnie
Clotilde. Nie chciała mówić o tym w taki sposób, ale
teraz nie było innego wyjścia.
- Nie ma pieniędzy? Kochanie, gdyby to nie była
taka ważna sprawa, pomyślałbym, że żartujesz!
- Nie żartuję. To prawda - nie ma pieniędzy,
nawet dom musi zostać sprzedany. Chciałam powie
dzieć ci o tym zaraz po rozmowie z panem Trentem,
ale wyjechałeś, a to nie są sprawy, o których rozmawia
siÄ™ przez telefon.
- Twój ojciec obiecał... przypomniał Bruce
zirytowanym tonem.
- Tak, wiem o tym. Powtórzę ci dokładnie, co
powiedział mi pan Trent.
Powtórzyła swoją rozmowę z adwokatem, słowo
w słowo, podczas gdy on słuchał w lodowatym
milczeniu.
- Cała moja przyszłość jest zrujnowana! - wybuch
nął wreszcie. - Gdzie ja zdobędę tyle pieniędzy?
- Mógłbyś ożenić się z jakąś milionerką - powie-
TO SI ZDARZA TYLKO RAZ 37
działa cierpko i przestraszyła się trochę, kiedy nic na
to nie odrzekł.
Przez resztę podróży prawie nie odzywał się do [ Pobierz całość w formacie PDF ]