[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mru ga li pod tymi pla fo na mi& Zro bi ło się bar dzo ci cho. Drgną łem, gdy nie opo dal ja kaś ko bie ta krzyk nę -
ła prze ni kli wie: Dreszcz ka! . W tym sa mym mo men cie dzie siąt ki gło sów pod ję ły okrzyk: Dreszcz ka! .
Lu dzie na chod ni kach za czę li ryt micz nie kla skać w takt za pa la nia się pla fo nów i skan do wać rów ny mi
gło sa mi: Dreszcz-ka, dreszcz-ka, dreszcz-ka! . Ktoś wbił mi w ple cy ostry ło kieć. Na par li na mnie, wy -
py cha jąc do przo du, na śro dek pla cu, pod pla fo ny. Zro bi łem krok, dru gi, a po tem ru szy łem przez tłum,
roz py cha jąc nie ru cho mych lu dzi. Dwóch na sto lat ków, za sty głych jak so ple lodu, na gle za czę ło się mio -
tać, kur czo wo ła pać się na wza jem za ubra nie, dra pać i wa lić ze wszyst kich sił, a ich nie ru cho me twa rze
na dal były od chy lo ne ku pło ną ce mu nie bu. Czer wo ny, nie bie ski, zie lo ny& Nie ocze ki wa nie na sto lat ki
zno wu za sty gły. I wte dy wresz cie zro zu mia łem, że to wszyst ko jest nie sa mo wi cie we so łe. Chi cho ta li śmy
wszy scy. Zro bi ło się dużo prze strze ni, za grzmia ła mu zy ka. Po chwy ci łem ślicz ną dziew czy nę i pu ści li śmy
się w pląs, jak kie dyś, jak za wsze, jak daw no temu, jak po win no być, bez tro sko, żeby krę ci ło się w gło -
wie, żeby wszy scy się nami za chwy ca li, nie pusz cza łem jej ręki, i nie mu sie li śmy nic mó wić, i ona przy -
zna ła, że kie row ca to bar dzo dziw ny czło wiek; nie zno szę al ko ho li ków, po wie dział Ri me ier, ten po ro wa ty
nos to al ko ho lik, a jak de von za py ta łem, a jak bez de vo na, sko ro u nas jest wspa nia ły ogród zoo lo gicz ny,
byki lu bią le żeć w ba gnie, a z ba gien przez cały czas lecą ko ma ry, Rim, po wie dzia łem, ja cyś idio ci po -
wie dzie li, że masz pięć dzie siąt lat, co za bzdu ra, nie dał bym ci wię cej niż dwa dzie ścia pięć, a to jest
Wuzi, pa mię tasz, opo wia da łem ci o niej, prze cież ja wam prze szka dzam, po wie dział Ri me ier, nam nikt
nie może prze szko dzić, po wie dzia ła Wuzi, a to Sus, naj lep szy ry bak, on chwy cił chlap nik i tra fił Ska ta
pro sto w oczy, i Hu ger po śli znął się i wpadł do wody, jesz cze tyl ko bra ku je, że byś uto nął, po wie dział
Hu ger, patrz, już ci się slip ki roz pu ści ły, jaki pan śmiesz ny, po wie dział Len, to prze cież taka za ba wa
w gang ste ra i chłop ca, pa mię ta pan, ba wił się pan z Ma rią& ach, jak mi do brze, dla cze go jesz cze ni g dy
w ży ciu nie było mi tak do brze, ja kie to przy kre, prze cież mo gło być mi do brze każ de go dnia, Wuzi, po -
wie dzia łem, jacy my wszy scy je ste śmy mło dzi, Wuzi, lu dzie ni g dy nie mie li tak waż ne go za da nia i my -
śmy je roz wią za li, był tyl ko je den pro blem, je den je dy ny na świe cie, przy wró cić lu dziom du cho wą treść,
du cho we tro ski, nie, Sus, po wie dzia ła Wuzi, bar dzo cię ko cham, Oscar, świet ny z cie bie fa cet, ale wy -
bacz mi, chcę, żeby to był Iwan; ob ją łem ją i do my śli łem się, że moż na ją po ca ło wać, i po wie dzia łem:
ko cham cię&
Bach! Bach! Bach! Coś za czę ło z trza skiem pę kać na noc nym nie bie i po sy pa ły się na nas ostre, brzę -
czą ce odłam ki. Od razu zro bi ło się zim no i nie przy jem nie. To były sal wy z ce ka emu. Za grzmia ły se rie.
- Wuzi, pad nij! - wrza sną łem, cho ciaż jesz cze nie wie dzia łem, co się dzie je, i upa dłem na bruk, na nią,
żeby za sło nić ją od kuł, i wte dy za czę li mnie bić po twa rzy& [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl exclamation.htw.pl
mru ga li pod tymi pla fo na mi& Zro bi ło się bar dzo ci cho. Drgną łem, gdy nie opo dal ja kaś ko bie ta krzyk nę -
ła prze ni kli wie: Dreszcz ka! . W tym sa mym mo men cie dzie siąt ki gło sów pod ję ły okrzyk: Dreszcz ka! .
Lu dzie na chod ni kach za czę li ryt micz nie kla skać w takt za pa la nia się pla fo nów i skan do wać rów ny mi
gło sa mi: Dreszcz-ka, dreszcz-ka, dreszcz-ka! . Ktoś wbił mi w ple cy ostry ło kieć. Na par li na mnie, wy -
py cha jąc do przo du, na śro dek pla cu, pod pla fo ny. Zro bi łem krok, dru gi, a po tem ru szy łem przez tłum,
roz py cha jąc nie ru cho mych lu dzi. Dwóch na sto lat ków, za sty głych jak so ple lodu, na gle za czę ło się mio -
tać, kur czo wo ła pać się na wza jem za ubra nie, dra pać i wa lić ze wszyst kich sił, a ich nie ru cho me twa rze
na dal były od chy lo ne ku pło ną ce mu nie bu. Czer wo ny, nie bie ski, zie lo ny& Nie ocze ki wa nie na sto lat ki
zno wu za sty gły. I wte dy wresz cie zro zu mia łem, że to wszyst ko jest nie sa mo wi cie we so łe. Chi cho ta li śmy
wszy scy. Zro bi ło się dużo prze strze ni, za grzmia ła mu zy ka. Po chwy ci łem ślicz ną dziew czy nę i pu ści li śmy
się w pląs, jak kie dyś, jak za wsze, jak daw no temu, jak po win no być, bez tro sko, żeby krę ci ło się w gło -
wie, żeby wszy scy się nami za chwy ca li, nie pusz cza łem jej ręki, i nie mu sie li śmy nic mó wić, i ona przy -
zna ła, że kie row ca to bar dzo dziw ny czło wiek; nie zno szę al ko ho li ków, po wie dział Ri me ier, ten po ro wa ty
nos to al ko ho lik, a jak de von za py ta łem, a jak bez de vo na, sko ro u nas jest wspa nia ły ogród zoo lo gicz ny,
byki lu bią le żeć w ba gnie, a z ba gien przez cały czas lecą ko ma ry, Rim, po wie dzia łem, ja cyś idio ci po -
wie dzie li, że masz pięć dzie siąt lat, co za bzdu ra, nie dał bym ci wię cej niż dwa dzie ścia pięć, a to jest
Wuzi, pa mię tasz, opo wia da łem ci o niej, prze cież ja wam prze szka dzam, po wie dział Ri me ier, nam nikt
nie może prze szko dzić, po wie dzia ła Wuzi, a to Sus, naj lep szy ry bak, on chwy cił chlap nik i tra fił Ska ta
pro sto w oczy, i Hu ger po śli znął się i wpadł do wody, jesz cze tyl ko bra ku je, że byś uto nął, po wie dział
Hu ger, patrz, już ci się slip ki roz pu ści ły, jaki pan śmiesz ny, po wie dział Len, to prze cież taka za ba wa
w gang ste ra i chłop ca, pa mię ta pan, ba wił się pan z Ma rią& ach, jak mi do brze, dla cze go jesz cze ni g dy
w ży ciu nie było mi tak do brze, ja kie to przy kre, prze cież mo gło być mi do brze każ de go dnia, Wuzi, po -
wie dzia łem, jacy my wszy scy je ste śmy mło dzi, Wuzi, lu dzie ni g dy nie mie li tak waż ne go za da nia i my -
śmy je roz wią za li, był tyl ko je den pro blem, je den je dy ny na świe cie, przy wró cić lu dziom du cho wą treść,
du cho we tro ski, nie, Sus, po wie dzia ła Wuzi, bar dzo cię ko cham, Oscar, świet ny z cie bie fa cet, ale wy -
bacz mi, chcę, żeby to był Iwan; ob ją łem ją i do my śli łem się, że moż na ją po ca ło wać, i po wie dzia łem:
ko cham cię&
Bach! Bach! Bach! Coś za czę ło z trza skiem pę kać na noc nym nie bie i po sy pa ły się na nas ostre, brzę -
czą ce odłam ki. Od razu zro bi ło się zim no i nie przy jem nie. To były sal wy z ce ka emu. Za grzmia ły se rie.
- Wuzi, pad nij! - wrza sną łem, cho ciaż jesz cze nie wie dzia łem, co się dzie je, i upa dłem na bruk, na nią,
żeby za sło nić ją od kuł, i wte dy za czę li mnie bić po twa rzy& [ Pobierz całość w formacie PDF ]