[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i z mg³y wy³oni³a siê tym razem twarz Ruth. Prawdziwa, jak najprawdziw-
sza. Ca³y czas mu towarzyszy³a przez minione dni i godziny, czyni¹c je zno-
Sniejszymi. Nawet wówczas, gdy bili go gumowymi pa³kami, gdy doczepiali
do cia³a elektrody, gdy Smieli siê patrz¹c, jak zwija siê w agonii, Ruth za-
wsze przy nim by³a, ratuj¹c przed utrat¹ zmys³Ã³w.
W niedzielê o dziesi¹tej rano czasu bagdadzkiego irackie Ministerstwo
Informacji zwo³a³o dziennikarzy na konferencjê prasow¹ i obwieSci³o, ¿e
si³y bezpieczeñstwa pochwyci³y szpiega CIA. Jest nim s³awny fotograf David
227
Munger, którego zatrzymano, gdy po bezskutecznej próbie przekupienia funk-
cjonariuszy irackich usi³owa³ wywiexæ za granicê tajne informacje natury
wojskowej.
W niedzielê o jedenastej rano Walter Blum siedzia³ w gabinecie pu³kow-
nika Renera.
 Absolutnie wykluczone  mówi³ Rener.  Galili spêdzi³ ju¿ osiem go-
dzin w symulatorze. Nie ma po prostu czasu na przeæwiczenie innego pilota.
Niech pan tylko pomySli, cz³owieku: startujemy za piêæ godzin. Dlaczego,
do cholery, nie powiedzia³ mi pan o tym wczeSniej?
 Nie s¹dzi³em, ¿e to mo¿e mieæ znaczenie. Nie spodziewa³em siê komu-
nikatu irackiego. By³ dla mnie absolutnym zaskoczeniem. Przypuszczam, ¿e
tylko z sobie wiadomych powodów Irakijczycy chc¹ w to uwik³aæ Ameryka-
nów. Niemniej to dowodzi, ¿e Munger siê trzyma.
 Jest pan pewien, ¿e Galili skojarzy?
 Jak¿e móg³by nie! Niech tylko us³yszy wiadomoSæ& Czy nie by³oby
szansy odizolowania go do czasu startu&
 Najmniejszej!  Rener spojrza³ na zegarek.  W tej chwili siedzi w sy-
mulatorze. Wyjdzie z niego za pó³ godziny. Potem za³ogi jedz¹ razem lunch
i nastêpnie przez dwie godziny odpoczywaj¹ przed ostateczn¹ odpraw¹. Nie-
którzy ju¿ s³uchali radia. Du¿o bêd¹ o tym mówili.
Walter westchn¹³, a Rener powiedzia³ pe³nym zdziwienia g³osem:
 S³ysza³em o ró¿nych trójk¹tach mi³osnych, ale nigdy o czymS takim.
Wiem, ¿e przez ostatni rok Gideon by³ dziwnie zamkniêty w sobie i przyga-
szony, ale pojêcia nie mia³em, z jakiego powodu.
 Wpad³ w mi³osn¹ obsesjê  stwierdzi³ Walter.
Rener pokrêci³ g³ow¹.
 Panie Blum, niepotrzebnie siê pan martwi. Znam Gideona Galili od
dwunastu lat, od kiedy zacz¹³ lataæ. To wspania³y cz³owiek, wielki patriota.
By³ zachwycony, kiedy mu powierza³em tê misjê. Jest wniebowziêty, maj¹c
szansê uratowania tak cennego agenta.
 Póki siê nie dowie, kto to taki.
 Nie zrobi mu to ¿adnej ró¿nicy  stwierdzi³ stanowczo Rener.  To
profesjonalista i, jak powiedzia³em, patriota. Uczyni wszystko, co bêdzie
mo¿liwe. Pan mo¿e najwy¿ej modliæ siê, by to wystarczy³o. Wie pan, jakie
s¹ szanse. JeSli Galili nie trafi, to nie dlatego, ¿e siê nie stara³.
Walter ponownie westchn¹³, a Rener spyta³:
 Mam z nim porozmawiaæ?
 Wolê to zrobiæ ja.  Walter wsta³.  Z³apiê go, kiedy bêdzie wychodzi³
z symulatora.
228
Kiedy pó³ godziny póxniej Rener wyjrza³ przez okno swego gabinetu,
zobaczy³ ich razem spaceruj¹cych przed sal¹ odpraw. Stanowili dziwny kon-
trast: wysoki, szczup³y pilot i przeraxliwie gruby, krzykliwie ubrany cywil.
Galili musia³ siê schylaæ, by s³yszeæ, co Walter do niego mówi. W pewnej
chwili stanêli i patrzyli, jak formacja F-15 odrywa siê od odleg³ego pasa
startowego i rwie z rykiem w niebo. Gdy wznowili spacer, mówi³ z kolei
Galili, po³o¿ywszy d³oñ na ramieniu Waltera.
O trzeciej po po³udniu Spiro zaparkowa³ mercedesa przed g³Ã³wnym
wejSciem do szpitala Swiêtego Barnaby w Limassol. Ze schodów kuStykaj¹c
schodzi³a ju¿ Ruth. Spiro poSpieszy³ odebraæ z jej r¹k walizeczkê.
Gdy jechali w kierunku Platres, spogl¹da³ w lusterko na Ruth. By³a piêk-
na i smutna.
Przed godzin¹ mia³a telefon od Waltera. Dotrzymywa³ obietnicy i na
bie¿¹co informowa³ j¹ o rozwoju sytuacji. S³ychaæ go by³o s³abo i nie po-
wiedzia³ nic konkretnego oprócz tego, ¿e akcja rozpocznie siê przed szóst¹.
I ¿e szansa jest nik³a. Da jej znaæ, gdy tylko otrzyma konkretn¹ wiadomoSæ.
Z³¹ czy dobr¹. Pyta³ te¿, jak siê czuje. Odpar³a, ¿e lepiej, i ¿e wraca do domu
w Platres. Tam bêdzie czeka³a na telefon. Powiedzia³, ¿e zaraz zadzwoni do
biura i poleci, by Spiro j¹ odwióz³.
W³aSnie przeje¿d¿ali przez wioskê Kalini, gdzie ujrza³a malutk¹ cerkiew
na ryneczku. Kierowana impulsem poprosi³a Spiro, ¿eby stan¹³.
W niedzielê mieszkañcy paradowali w Swi¹tecznych odzieniach. Wielu
siedzia³o na progach swoich domów na wyniesionych krzes³ach lub na ³a-
wach. Rozmawiano, plotkowano, wachlowano siê w upale gazetami. Wszy-
scy ciekawie jej siê przygl¹dali, gdy sz³a kulej¹c przez placyk i potem schod-
kami do cerkwi.
Stoj¹cy na progu brodaty, odziany na czarno i w czarnym wysokim na-
kryciu g³owy pop powita³ j¹ skinieniem g³owy i poinformowa³, ¿e ju¿ jest po
mszach. Zdumionym spojrzeniem obrzuci³ Gwiazdê Dawida na szyi kobie- [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • exclamation.htw.pl