[ Pobierz całość w formacie PDF ]

widziała tych drzwi zamkniętych.
Wolno otworzyła je. Przez chwilę jej oczy nie mogły zrozumieć tego, co
zobaczyły. Na podłodze porozrzucane były karty chorobowe pacjentów,
krzesła leżały poprzewracane. Słuchawki telefonów zwisając na
przewodach straszyły swymi czarnymi główkami, a z rozbitego ekranu
komputera Yvonne sterczały kawałki szkła.
Stojąc w drzwiach nadsłuchiwała, czy ktoś tam jest, i zastanawiała się -
chyba po raz pierwszy w życiu - czy grozi jej jakieś niebezpieczeństwo.
Nic jednak tego nie zapowiadało. Wzięła głęboki oddech. Teraz miejsce
strachu zajął gniew.
Szybko podeszła do telefonu i podniosła słuchawkę. Zaczęła wykręcać
numer operatora. Musi wezwać ochronę. W tym momencie jej palce i
serce zastygły w bezruchu. Na podłodze, pośrodku pokoju zobaczyła
czepek Bernie.
Strach jakby sparaliżował jej ciało, słuchawka wypadła z dłoni. Widziała
stąd cały pokój oprócz najdalszego rogu, który przesłonięty był regałem
wypełnionym grubymi skoroszytami. Wolno podeszła tam. Zatrzymał ją
widok leżącej na podłodze Bernie, owiniętej w biały chirurgiczny fartuch z
bezwładnie rozrzuconymi nogami.
- Bernie! - krzyknęła przerażona. Opadła na kolana przy niej.
147
Na twarzy Bernie wyraznie rysowały się sine, opuchnięte ślady. I znowu
ogarniająca ją złość wzięła górę nad strachem. Delikatnie, aby nie ruszyć
głowy, przysunęła ucho do nosa Bernie i starała się usłyszeć jej oddech. W
tym samym czasie przyglądała się jej klatce piersiowej. Usłyszała
delikatny szmer wydychanego powietrza i zobaczyła słaby ruch klatki.
Delikatnie dotknęła szyi starając się wyczuć tętno. Pod palcami poczuła
wolne i bardzo słabe bicie serca.
Jej własny oddech stał się szybki i urywany, a serce galopowało z
niezwykłą szybkością. Nie mogła dać się ponieść emocjom. Bernie
potrzebowała teraz pomocy lekarza, a nie szlochów przyjaciółki. Nagle
zobaczyła sine pręgi na szyi. Tylko palce człowieka mogły zostawić takie
ślady.
Wykręciła szybko numer izby przyjęć. Odebrała Sylvia.
- Tu doktor Duprey - pomimo wielkiego zdenerwowania starała się mówić
jak najbardziej spokojnie. Sylvia musiała ją zrozumieć bez powtarzania. -
Jestem w archiwum, w pokoju kart medycznych. Potrzebuję
natychmiastowej pomocy. Ktoś zaatakował Bernie - wypowiadając
ostatnie słowa czuła, jak łzy napływają jej do oczu.
- Już idziemy - rzuciła Sylvia.
Teraz zadzwoniła do strażników. Ręce jej tak mocno drżały, że musiała
dwukrotnie wykręcać numer. Ten, który odebrał telefon, miał młody głos.
Chciał, by przeliterowała mu nazwisko.
- Do jasnej cholery - zaklęła - rusz dupę i przychodz tu!
W tej samej chwili drzwi otwarły się z hukiem i wbiegła Sylvia, a za nią
jeszcze dwie pielęgniarki i doktor Everett Lyon, który jak zwykle do pracy
ubrany był w bojówki. Tuż za nimi dwóch starszych pielęgniarzy pchało
wózek.
Rae rzuciła słuchawkę.
- Jest tutaj! - krzyknęła i ruszyła do leżącej Bernie. Cudem nie potknęła się
o kartoteki.
- Jezus Maria! - Sylvia opadła na kolana obok Bernie, szybko zakładając
jej na ramię aparat do mierzenia ciśnienia. - Co jej się stało?
Po drugiej stronie klęczał już doktor Lyon nachylając się nad głową
Bernie.
- Co tam masz? - zwrócił się do Sylvii sprawdzając puls na tętnicy szyjnej.
Nim Sylvia zdążyła odpowiedzieć, jedną ręką sięgnął do kieszeni po małą
latarkę, a drugą podniósł powiekę. Poświecił w nieruchome oczy.
- Popatrzcie na te ślady na szyi - powiedziała Rae mając na uwadze
ewentualne niedotlenienie mózgu, a także z obawy jakiegoś wewnętrznego
krwotoku.
148
- Co tu się stało? - zapytał Everett. Nie odwracając wzroku od twarzy
Bernie, schował latarkę do kieszeni i zaczął delikatnie uciskać jej żołądek.
- Ciśnienie sześćdziesiąt na czterdzieści - poinformowała Sylvia. Jedna z
pielęgniarek wkuła igłę w lewe ramię i podłączyła do niej przewód od
kroplówki.
- Masz rację, Rae - rzekł Everett, pomagając podnieść Bernie i położyć ją
na wózku. - Brzuch jest miękki, myślę, że ma wewnętrzny krwotok...
- Zadzwonię na oddział intensywnej terapii. - Rae ruszyła do telefonu.
- I niech ściągną najlepszego chirurga ogólnego i neurochirurga - krzyknął
za nią Everett. Telefon dzwonił i dzwonił.
- Do jasnej cholery, niech ktoś odbierze. - Już chciała odłożyć słuchawkę i
zadzwonić do operatora, kiedy ktoś się zgłosił.
- Tu doktor Duprey - szybko przedstawiła całą sytuację.
- Przywiezcie ją tutaj - odpowiedziała pielęgniarka - zaopiekuję się nią na
pewno. Bernie to moja dobra koleżanka, zajmę się wszystkim.
- Zespół intensywnej terapii czeka - krzyknęła Rae i wróciła do leżącej na
wózku Bernie. Chwyciła jej dłoń, była zimna i lekko wilgotna. Miała
nadzieję, że płynąca przewodami ciecz z kroplówki pomoże Bernie
przetrwać, aż ją przetransportują na intensywną terapię.
- Puścimy ją przez skaner cytologiczny, zobaczymy, jak grozne są
uszkodzenia - odezwał się Everett. - Zajmie nam to kilka minut. Musiała
mieć tu ciężką przeprawę. Ktokolwiek to zrobił, nie chciał, aby wyszła
stąd o własnych siłach.
Rae próbowała go nie słuchać, ale jego słowa przebijały się przez jej
myśli. Nie mogła uwierzyć, że to się stało Bernie. Widziała już ją leżącą na
stole operacyjnym. Jeśli na skutek duszenia doszło do skrzepu w mózgu,
będą musieli wiercić dziurę w jej czaszce, aby go usunąć. W tym samym
czasie muszą też otworzyć całą klatkę piersiową i szukać uszkodzenia
wewnętrznych organów, które powodują tak niskie ciśnienie krwi. Miała
nadzieję, że będzie to tylko śledziona, bez niej człowiek może żyć. Ale
najbardziej martwiła się mózgiem Bernie. Jeżeli się obudzi, czy będzie to
ta sama Bernie?
- Wyjdzie z tego, czuję to - powiedziała głośno.
- Lepiej zadzwoń do banku krwi - odezwał się Everett. - Niech przygotują
osiem paczek mieszanki. Wygląda na to, że będzie musiała przejść przez
niezłe piekło, aby wyjść z tego...
149
Kiedy zabrali Bernie, Rae ciężko opadła na krzesło i ukryła twarz w
dłoniach. Dlaczego zgodziła się, aby Bernie sama przeglądała te karty? Po
co wplątała ją w to wszystko? Przecież to nie Bernie miała obietnicę od
Heidi, ona chciała tylko zatrzymać swoją pracę. I trafiła na stół
operacyjny.
Chciała z nią jechać na badanie CT, a pózniej na intensywną terapię, ale [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • exclamation.htw.pl