[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wiedziałeś, na co się zanosi.
Nic nie wiedziałem. Ostatnio miałem w rękach Business Week w 1994 roku,
gdy poświęcił nam artykuł wstępny. Na okładce umieszczono silikonowe anima-
cje i zdjęcie prezesa. Syn farmera ze Zrodkowego Zachodu, nieco sztywny in-
żynier elektryk Ed McCracken, przepracował 16 lat w firmie Hewlett-Packard,
zanim w 1984 roku objął stanowisko Chief Executive Officer w SGI. Będąc ostat-
nio przewodniczącym National Information Infrastructure Advisory Council, do-
radzał rządowi, jak rozwijać narodową sieć informatyczną i skąd czerpać na to
fundusze. Teraz kieruje najatrakcyjniejszym przedsiębiorstwem komputerowym
w Silicon Valley, znanym z fascynujących efektów wizualnych. ? . . . SGI prze-
kształca trójwymiarowe obrazy w czysty zysk. Tworzy tak realistyczne dinozau-
ry, że publiczność przywiera do foteli. Powoduje, iż prezydent John F. Kennedy
i John Lennon ożywają i spotykają aktora Toma Hanksa w filmie Forrest Gump .
Ich komputery projektowały Rumbo Jety i kształt lodów minimalizujący ich roz-
puszczanie się w kalifornijskim słońcu.
W bieżącym numerze też jest wstępniak, ale zatytułowany: Smutna saga Sili-
con Graphics . Wewnątrz drobiazgowa analiza produktów, stylu zarządzania, po-
lityki finansowej. Rzeczywiście smutne. Sprzedaż w ostatnim roku wzrosła tylko
o 3 miliony dolarów do 786 milionów, ale, ze względu na koszty, oznacza to
37 milionów dolarów strat.
W opinii pisma firma stała się arogancka i poszła zbyt szerokim frontem. Su-
perkomputery, serwery, stacje graficzne, Internet, interakcyjna telewizja, gry kom-
puterowe tego nikt jednocześnie nie pociągnie. Co więcej, duża część rynku
została przejęta przez tanie maszyny tandemu Intel-Microsoft.
SGI inwestowała ponoć nierozsądnie władowała ogromne sumy w ultrano-
174
woczesny kampus. %7łartowałem kiedyś na ten temat z kolegami: jest taki przesąd
w Dolinie, że każdy, kto podejmuje budowę własnej siedziby, wkrótce zbankrutu-
je. Ha, ha, na szczęście nas to nie dotyczy. Wycięliśmy całą konkurencję i jeste-
śmy silni jak nigdy dotąd .
Business Week to niby poważne pismo, a walczy o czytelników w stylu
szmatławej popołudniówki. Ed McCracken przestał śledzić pitkę, gdy w 1994 ro-
ku zaczął antyszambrować w Waszyngtonie. Następnie, po jedenastu latach mał-
żeństwa, nawiązał romans z młodą osobą zatrudnioną w SGI. Publicznie oka-
zywane sobie przez tę parę dowody uczuć szokowały niektórych pracowników.
Mówi jeden z nich: Gdy ludzie biegali zatroskani, a Ed chodził rozpromieniony,
reakcja była oczywista co tu się, do cholery, dzieje?
* * *
Na prywatny adres poczty elektronicznej dostaję następującą wiadomość: DA-
TA: 29 pazdziernika 1997 roku; DO: Obecni i niedawni pracownicy; OD: Ed
McCracken.
Silicon Graphics zawsze koncentrowała się na przyszłości. W tym jest nasza
tożsamość i nasza silą. Wlaśnie z myślą o przyszłości zarząd i ja podjęliśmy trud-
ne decyzje o charakterze perspektywicznym, konieczne dla utrzymania firmy na
pozycji lidera technologii i biznesu. [. . . ] Omówię to szerzej na najbliższym ze-
braniu załogi i mam nadzieję, że wszyscy wezmiecie w nim udział.
Uczestniczę w tym zebraniu nie dlatego, że ciągle posiadam mało już warte
akcje SGI. Chcę pożegnać Eda. Mówi to samo co napisał w liście, tylko bardziej
prywatnie; stara się przekazać nam swoje prawdziwe uczucia. Potem uśmiecha się
przepraszająco: No cóż, koledzy, do widzenia . Cała sala wstaje i bije mu brawo.
* * *
Czemu jesteś taki smutny pyta mnie Chris po powrocie. Ja też byłem
przedtem w firmie, która wykorkowała. To normalne. Nie wpadaj w sentymen-
talizm, życie płynie dalej. My działamy i mamy więcej pomysłów niż pieniędzy
i czasu na ich realizację. Usza do góra jak mawiała moja mama.
Wcale się nie podłamuję, Chris. Ale myślę, co stanie się z Doliną, gdy
komputery utracą swoją rangę? Te wszystkie biurowce, kolonie domków opusto-
175
szeją. Teren naszej pracy, ambicji i aspiracji pokryją chwasty i zdziczałe drzewka
pomarańczowe.
Komputery będą trwać wiecznie mówi Chris. Po nas przyjdzie nowe
pokolenie hakerów, które będzie je dalej cyzelować. Kiedy się buduje linię kole- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl exclamation.htw.pl
wiedziałeś, na co się zanosi.
Nic nie wiedziałem. Ostatnio miałem w rękach Business Week w 1994 roku,
gdy poświęcił nam artykuł wstępny. Na okładce umieszczono silikonowe anima-
cje i zdjęcie prezesa. Syn farmera ze Zrodkowego Zachodu, nieco sztywny in-
żynier elektryk Ed McCracken, przepracował 16 lat w firmie Hewlett-Packard,
zanim w 1984 roku objął stanowisko Chief Executive Officer w SGI. Będąc ostat-
nio przewodniczącym National Information Infrastructure Advisory Council, do-
radzał rządowi, jak rozwijać narodową sieć informatyczną i skąd czerpać na to
fundusze. Teraz kieruje najatrakcyjniejszym przedsiębiorstwem komputerowym
w Silicon Valley, znanym z fascynujących efektów wizualnych. ? . . . SGI prze-
kształca trójwymiarowe obrazy w czysty zysk. Tworzy tak realistyczne dinozau-
ry, że publiczność przywiera do foteli. Powoduje, iż prezydent John F. Kennedy
i John Lennon ożywają i spotykają aktora Toma Hanksa w filmie Forrest Gump .
Ich komputery projektowały Rumbo Jety i kształt lodów minimalizujący ich roz-
puszczanie się w kalifornijskim słońcu.
W bieżącym numerze też jest wstępniak, ale zatytułowany: Smutna saga Sili-
con Graphics . Wewnątrz drobiazgowa analiza produktów, stylu zarządzania, po-
lityki finansowej. Rzeczywiście smutne. Sprzedaż w ostatnim roku wzrosła tylko
o 3 miliony dolarów do 786 milionów, ale, ze względu na koszty, oznacza to
37 milionów dolarów strat.
W opinii pisma firma stała się arogancka i poszła zbyt szerokim frontem. Su-
perkomputery, serwery, stacje graficzne, Internet, interakcyjna telewizja, gry kom-
puterowe tego nikt jednocześnie nie pociągnie. Co więcej, duża część rynku
została przejęta przez tanie maszyny tandemu Intel-Microsoft.
SGI inwestowała ponoć nierozsądnie władowała ogromne sumy w ultrano-
174
woczesny kampus. %7łartowałem kiedyś na ten temat z kolegami: jest taki przesąd
w Dolinie, że każdy, kto podejmuje budowę własnej siedziby, wkrótce zbankrutu-
je. Ha, ha, na szczęście nas to nie dotyczy. Wycięliśmy całą konkurencję i jeste-
śmy silni jak nigdy dotąd .
Business Week to niby poważne pismo, a walczy o czytelników w stylu
szmatławej popołudniówki. Ed McCracken przestał śledzić pitkę, gdy w 1994 ro-
ku zaczął antyszambrować w Waszyngtonie. Następnie, po jedenastu latach mał-
żeństwa, nawiązał romans z młodą osobą zatrudnioną w SGI. Publicznie oka-
zywane sobie przez tę parę dowody uczuć szokowały niektórych pracowników.
Mówi jeden z nich: Gdy ludzie biegali zatroskani, a Ed chodził rozpromieniony,
reakcja była oczywista co tu się, do cholery, dzieje?
* * *
Na prywatny adres poczty elektronicznej dostaję następującą wiadomość: DA-
TA: 29 pazdziernika 1997 roku; DO: Obecni i niedawni pracownicy; OD: Ed
McCracken.
Silicon Graphics zawsze koncentrowała się na przyszłości. W tym jest nasza
tożsamość i nasza silą. Wlaśnie z myślą o przyszłości zarząd i ja podjęliśmy trud-
ne decyzje o charakterze perspektywicznym, konieczne dla utrzymania firmy na
pozycji lidera technologii i biznesu. [. . . ] Omówię to szerzej na najbliższym ze-
braniu załogi i mam nadzieję, że wszyscy wezmiecie w nim udział.
Uczestniczę w tym zebraniu nie dlatego, że ciągle posiadam mało już warte
akcje SGI. Chcę pożegnać Eda. Mówi to samo co napisał w liście, tylko bardziej
prywatnie; stara się przekazać nam swoje prawdziwe uczucia. Potem uśmiecha się
przepraszająco: No cóż, koledzy, do widzenia . Cała sala wstaje i bije mu brawo.
* * *
Czemu jesteś taki smutny pyta mnie Chris po powrocie. Ja też byłem
przedtem w firmie, która wykorkowała. To normalne. Nie wpadaj w sentymen-
talizm, życie płynie dalej. My działamy i mamy więcej pomysłów niż pieniędzy
i czasu na ich realizację. Usza do góra jak mawiała moja mama.
Wcale się nie podłamuję, Chris. Ale myślę, co stanie się z Doliną, gdy
komputery utracą swoją rangę? Te wszystkie biurowce, kolonie domków opusto-
175
szeją. Teren naszej pracy, ambicji i aspiracji pokryją chwasty i zdziczałe drzewka
pomarańczowe.
Komputery będą trwać wiecznie mówi Chris. Po nas przyjdzie nowe
pokolenie hakerów, które będzie je dalej cyzelować. Kiedy się buduje linię kole- [ Pobierz całość w formacie PDF ]