[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przeplatane pomarańczowymi pasmami. Trudno było na nią nie patrzeć.
Na szczęście nie zauważyła wątpliwej reakcji Matta, jej oczy były
wlepione w telewizor, gdzie akurat pokazywano jakiś show.
- Przepraszam - rzekła Annie z wymuszonym uśmiechem. - Na liście
programów Darlene nie ma  Rewolwerowców" ani  Zielonych
Włości". Jej ulubione programy to  Koło Fortuny" i  Właściwa Cena".
Kiedy Matt uśmiechnął się i rozglądał ironicznie dookoła, Annie
próbowała nie peszyć się bezpretensjonalnym wyglądem apartamentu.
Był schludny i odpowiadał jej zupełnie.  Nie mam zamiaru robić na
kimkolwiek wrażenia Dolly Dekoratorki" - przypomniała sobie.
- Darlene Munro, Matt Harper - przedstawiła ich sobie energicznie. -
Spakuję rzeczy i zaraz uciekamy. Miałaś wiadomości od brata?
Darlene kiwnęła głową i uśmiechnęła się mglisto, nie odrywając
wzroku od ekranu.
- Będzie tu po mnie za jakąś godzinę.
- Wspaniale - rzekła Annie i odwróciła się do Matta. - To potrwa
kilka minut.
Kiwnął głową i usiadł na wygodnym, choć zwyczajnym, podobnym
do pudełka krześle wyściełanym beżowym materiałem.  Zakładowe" -
pomyślał Annie wynajęła umeblowane mieszkanie. Widocznie nie
zamierza się tu osiedlić. Zastanawiał się, dlaczego tak go martwi, że
ona pragnie opuścić Houston.
Próbował oglądać program, ale nigdy nie lubił tego rodzaju
konkursów, i nie miał okazji nauczyć się ich zasad. Według niego były
labiryntem nie do przejścia. Poza tym MASH grano na innym kanale.
Wreszcie pokazała się reklama. Matt usiłował powiedzieć coś do
Darlene. Pytanie o ukończoną szkołę nie nadawało się do
przełamywania lodów z tą szczególną dziewczyną. Zdawkowe  Kto jest
twoim fryzjerem?" mogło być jeszcze gorsze i Matt szukał w umyśle
jakiegoś interesującego szablonu.
- Annie pracuje dla ciebie? - zapytała nagle Darlene, wyłączając
RS
59
pilotem dzwięk. - Jesteś jej klientem?
- W rzeczy samej, tak - odparł Matt, chociaż nie zamierzał być długo
klientem Annie. Może czymś innym. Ale nie klientem.
- Jest naprawdę dobra w swoim zawodzie - powiedziała Darlene
uroczyście. - Zajęła się mną, chociaż jej nie płacę. Nie mogę. Jakiś facet
okradł mnie na dworcu autobusowym kilka dni temu.
- Nie poszłaś na policję?
- Poszłam natychmiast. Tak poznałam Annie. Widzisz, gliny były
beznadziejne. Chcieli zadzwonić do moich rodziców, żeby po mnie
przyjechali. Możesz w to uwierzyć? Jestem z L.A., wiesz?
- Nie wiedziałem - rzek Matt uprzejmie, zbity z tropu tą
konwersacją. Aatwiej mu było jednak oglądać show. Zastanawiał się,
który mógł właśnie lecieć odcinek MASH. Może jeden z tych starszych
z McLeanem Stevensonem?
- Więc siedzący za biurkiem sierżant - kontynuowała Darlene -
powiedział, żebym usiadła na ławce i poczekała na swoich starych. Ja
mu na to, że żartuje. A Annie właśnie wypełniała raport o jakiejś
sprawie, którą rozwiązała. Podeszła do mnie, zagadała, no i jestem
tutaj.
Matt zaczynał być zainteresowany... i trochę zaniepokojony.
- I co? Zamierzasz tu zostać? A co z mamą i tatą?
- %7łartujesz? Annie od razu kazała mi do nich zadzwonić. Ale
widzisz, pokłóciłam się z nimi. Dogadałam się ze starszym bratem.
Kłopot polegał na tym, że akurat wyjeżdżał z miasta w interesach, i
byłam w kropce. Ale wrócił już i dzisiaj po mnie przyjedzie.
Zaoferował Annie pieniądze, za to, co dla mnie zrobiła, ale ona nie
wezmie ani grosza. Wiesz, że nawet złapała tego faceta, który wyrwał
mi torebkę? W ciągu jednego dnia. Możesz w to uwierzyć? Tylko jeden
dzień zajęło jej polowanie na tę pijawkę. Wydał już moje pieniądze, ale
i tak nie było ich wiele. W każdym razie odzyskałam dowód i samą
torebkę, która jest wspaniała i z naprawdę kosztownej skóry.
Darlene umilkła i wcisnęła głos, bo reklama dobiegła końca i znowu
zaczynał się show.
Annie weszła do pokoju kilka chwil pózniej. Przez jedno ramię
miała przewieszoną niewielką torbę.
- Jestem gotowa - powiedziała.
RS
60
Matt popatrzył na torbę i wstał z krzesła.
- To wszystko? %7ładnej walizki?
- Nie jestem stojakiem do wietrzenia ubrań, panie Harper.
Podeszła do Darlene, pochyliła się i uściskała ją serdecznie.
- Bądz w kontakcie, dobrze?
Nie tracąc ani jednego obrotu kola fortuny, Darlene oddała uścisk.
- Jasne. Zamknę drzwi i wsunę klucz pod wycieraczkę. Dziękuję za
wszystko, Annie. Któregoś dnia odwdzięczę się.
- Podaj to dalej - rzekła Annie. - Jeżeli zobaczysz kogoś, kto
potrzebuje pomocy, zrób, co będziesz mogła.
Darlene zachichotała. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • exclamation.htw.pl