[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niemal koścista. Blade jasnoszare włosy miała zwinięte w kok. Jej
jedwabna, wiśniowa sukienka falowała wokół niej, gdy szła w ich
kierunku. Uśmiechnęła się, delikatnie całując syna w oba policzki.
Pózniej podała rękę Jennifer.
Wymienili grzeczności i usiedli koło kominka w oczekiwaniu na
Wyatta Cranshawa. Lokaj podał zmrożone Chardonnay i kilka minut
pózniej wrócił z tacą pełną zakąsek. Jennifer siedziała sztywno na
francuskim, brokatowym fotelu. Trzymała nogi podkulone, żeby nie
zniszczyć chińskiego stołu z laki ustawionego między nią a kanapą,
na której siedziała Celeste, trzymając za rękę syna. Jennifer
popijała wino i skubała krakersa z krewetką i curry. Z
zainteresowaniem przyglądała się z jakim przepychem urządzono
salon, pozostawiając Charlesa i Celeste ich rozmowie. Olbrzymi
czerwono-biały, francuski dywanik pokrywał prawie całą podłogę z
klepki, zostawiając miejsce na dwa fotele. Naprzeciwko kominka
wisiał cudowny parawanik Coromandela pełen orientalnej głębi.
Niski mahoniowy stolik z kolekcją dzwonków obiadowych w gablotkach
stał przed sofą z dwoma francuskimi fotelami, takimi jak ten, na
którym siedziała Jennifer. Wszędzie stały podnóżki w stylu Ludwika
XV ze złoconymi nogami, na których wyobraznia Jennifer
umiejscawiała damy dworu i królewskich gości w diamentowych
diademach i szalach z soboli. Dwa kryształowe kandelabry
błyszczały przy suficie, a kilka palm dodawało delikatności
sztywnemu wnętrzu.
Zaczynała już być głodna, gdy wreszcie wszedł Wyatt Cranshaw.
Zauważyła, że przystojna twarz Wyatta zorana jest zmarszczkami,
świadczącymi o jego sześćdziesięciu pięciu latach, ale także o
sukcesie, który w ciągu tych lat osiągnął.
- Przepraszam za spóznienie - powiedział. - Musiałem poprawić
kiepski nastrój jednego z moich klientów. Ciągle wierzy, że będzie
krach na giełdzie.
Podszedł do Charlesa, który wstał, gdy tylko ojciec wszedł do
pokoju i serdecznie uścisnął mu rękę.
- Dobrze wyglądasz, synu, chociaż jesteś trochę za chudy.
Jennifer, powinnaś lepiej karmić chłopaka - powiedział, zwracając
się w jej stronę.
Jennifer zauważyła, że twarz Charlesa tężeje i współczuła mu,
wiedząc, jak bardzo nie lubił, gdy ojciec zwracał się do niego w
ten sposób. Wyatt przytulił Jennifer w niedzwiedzim uścisku, że aż
ją zabolało.
- Masz przystojną żonę - mrugnął do syna. - No i co tam, chłopcze?
- Wszystko w porządku, tato. - Charles mówił ostrożnie, ale z
szacunkiem. - Dobrze wyglądasz, jak zawsze.
- Cóż, cały czas coś robię. Wiesz co, naprawdę powinieneś czasami
pójść ze mną do klubu i pograć w golfa.
- Nie gram w golfa, tato, ale dziękuję za zaproszenie.
- No tak - Wyatt zamruczał w roztargnieniu. - Jak tam stary
Clairborne? Ostatnio nie bywa w klubie.
- Jest teraz zajęty.
- Jennifer, nadal pracujesz? - spytała Celeste, kierując sopranowy
głos w stronę synowej.
- Tak, nadal.
- Dlaczego nie zrezygnujesz z pracy i nie zajmiesz się rodzeniem
dzieci? - powiedział Wyatt, klepiąc się po kolanie dla
podkreślenia słów. - Przecież nie potrzebujesz pieniędzy,
zważywszy na dochody Charlesa i twój spadek.
Jennifer zobaczyła, że Charles blednie i zwężają mu się oczy.
- Pracuję, bo mi się to podoba - powiedziała zjadliwie, a Charles
kiwnął głową na znak aprobaty.
- Jennifer piastuje bardzo odpowiedzialne stanowisko w Jolie i
jest nadzwyczajnie zdolną kobietą. Poza tym masz dość wnuków, żeby
się nimi zajmować.
- Robię to - zachichotał Wyatt. - Cóż to za rozrabiaki.
Celeste spojrzała badawczo na syna, czuła jego wrogość i miała
nadzieję, że zaraz poproszą do stołu. Zdawała sobie sprawę, że
Charles jest za dorosły, żeby go bronić. Charles zawsze był jej
pupilem, jedynym dzieckiem, na które przelała wszystkie uczucia.
Wyatt junior i Willie byli wyłączną własnością męża. Wyglądali jak
on, ćwiczyli lekkoatletykę, a pózniej zaczęli pracować na Wall
Street w rodzinnej firmie maklerskiej. Charles natomiast był tym,
którego Celeste zabierała na koncerty i do galerii, była dumna z
jego bystrości i intelektu. Zepsuła go, wiedziała o tym, ale nic [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl exclamation.htw.pl
niemal koścista. Blade jasnoszare włosy miała zwinięte w kok. Jej
jedwabna, wiśniowa sukienka falowała wokół niej, gdy szła w ich
kierunku. Uśmiechnęła się, delikatnie całując syna w oba policzki.
Pózniej podała rękę Jennifer.
Wymienili grzeczności i usiedli koło kominka w oczekiwaniu na
Wyatta Cranshawa. Lokaj podał zmrożone Chardonnay i kilka minut
pózniej wrócił z tacą pełną zakąsek. Jennifer siedziała sztywno na
francuskim, brokatowym fotelu. Trzymała nogi podkulone, żeby nie
zniszczyć chińskiego stołu z laki ustawionego między nią a kanapą,
na której siedziała Celeste, trzymając za rękę syna. Jennifer
popijała wino i skubała krakersa z krewetką i curry. Z
zainteresowaniem przyglądała się z jakim przepychem urządzono
salon, pozostawiając Charlesa i Celeste ich rozmowie. Olbrzymi
czerwono-biały, francuski dywanik pokrywał prawie całą podłogę z
klepki, zostawiając miejsce na dwa fotele. Naprzeciwko kominka
wisiał cudowny parawanik Coromandela pełen orientalnej głębi.
Niski mahoniowy stolik z kolekcją dzwonków obiadowych w gablotkach
stał przed sofą z dwoma francuskimi fotelami, takimi jak ten, na
którym siedziała Jennifer. Wszędzie stały podnóżki w stylu Ludwika
XV ze złoconymi nogami, na których wyobraznia Jennifer
umiejscawiała damy dworu i królewskich gości w diamentowych
diademach i szalach z soboli. Dwa kryształowe kandelabry
błyszczały przy suficie, a kilka palm dodawało delikatności
sztywnemu wnętrzu.
Zaczynała już być głodna, gdy wreszcie wszedł Wyatt Cranshaw.
Zauważyła, że przystojna twarz Wyatta zorana jest zmarszczkami,
świadczącymi o jego sześćdziesięciu pięciu latach, ale także o
sukcesie, który w ciągu tych lat osiągnął.
- Przepraszam za spóznienie - powiedział. - Musiałem poprawić
kiepski nastrój jednego z moich klientów. Ciągle wierzy, że będzie
krach na giełdzie.
Podszedł do Charlesa, który wstał, gdy tylko ojciec wszedł do
pokoju i serdecznie uścisnął mu rękę.
- Dobrze wyglądasz, synu, chociaż jesteś trochę za chudy.
Jennifer, powinnaś lepiej karmić chłopaka - powiedział, zwracając
się w jej stronę.
Jennifer zauważyła, że twarz Charlesa tężeje i współczuła mu,
wiedząc, jak bardzo nie lubił, gdy ojciec zwracał się do niego w
ten sposób. Wyatt przytulił Jennifer w niedzwiedzim uścisku, że aż
ją zabolało.
- Masz przystojną żonę - mrugnął do syna. - No i co tam, chłopcze?
- Wszystko w porządku, tato. - Charles mówił ostrożnie, ale z
szacunkiem. - Dobrze wyglądasz, jak zawsze.
- Cóż, cały czas coś robię. Wiesz co, naprawdę powinieneś czasami
pójść ze mną do klubu i pograć w golfa.
- Nie gram w golfa, tato, ale dziękuję za zaproszenie.
- No tak - Wyatt zamruczał w roztargnieniu. - Jak tam stary
Clairborne? Ostatnio nie bywa w klubie.
- Jest teraz zajęty.
- Jennifer, nadal pracujesz? - spytała Celeste, kierując sopranowy
głos w stronę synowej.
- Tak, nadal.
- Dlaczego nie zrezygnujesz z pracy i nie zajmiesz się rodzeniem
dzieci? - powiedział Wyatt, klepiąc się po kolanie dla
podkreślenia słów. - Przecież nie potrzebujesz pieniędzy,
zważywszy na dochody Charlesa i twój spadek.
Jennifer zobaczyła, że Charles blednie i zwężają mu się oczy.
- Pracuję, bo mi się to podoba - powiedziała zjadliwie, a Charles
kiwnął głową na znak aprobaty.
- Jennifer piastuje bardzo odpowiedzialne stanowisko w Jolie i
jest nadzwyczajnie zdolną kobietą. Poza tym masz dość wnuków, żeby
się nimi zajmować.
- Robię to - zachichotał Wyatt. - Cóż to za rozrabiaki.
Celeste spojrzała badawczo na syna, czuła jego wrogość i miała
nadzieję, że zaraz poproszą do stołu. Zdawała sobie sprawę, że
Charles jest za dorosły, żeby go bronić. Charles zawsze był jej
pupilem, jedynym dzieckiem, na które przelała wszystkie uczucia.
Wyatt junior i Willie byli wyłączną własnością męża. Wyglądali jak
on, ćwiczyli lekkoatletykę, a pózniej zaczęli pracować na Wall
Street w rodzinnej firmie maklerskiej. Charles natomiast był tym,
którego Celeste zabierała na koncerty i do galerii, była dumna z
jego bystrości i intelektu. Zepsuła go, wiedziała o tym, ale nic [ Pobierz całość w formacie PDF ]