[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kopaną jałówkę, zanim znajdzie się w sąsiednim hrabstwie!& Nazywam się Raoul, panie.
Wybaczcie, proszę, to zamieszanie na drodze.
Co się stało? spytała Alianora. Widzę, że pędzicie swoje zwierzęta na noc za mury, ą
przecież nie ma tam dla nich zagród.
Holger usłyszał, że jakiś starszy człowiek mamrocze na temat tych zagranicznych turystów i ich
skandalicznie rozebranych panienek. Ktoś inny go uciszył:
Słyszałem o niej, dziadku, to łabądziewa, która żyje trochę na północ i zachód od obszaru
Lourville. Mówią, że jest bardzo dobra.
Holger zaczął przysłuchiwać się temu, co mówi Raoul:
Tak, pani, już od paru dni wypasamy cały inwentarz razem, a po zmierzchu zamykamy stado w
mieście. Dziś w nocy nawet ludzie muszą się tłoczyć wewnątrz murów. Nikt już nie ośmiela się po
zapadnięciu ciemności zostawać sam na zewnątrz. Po okolicy krąży wilkołak.
Hej, tak mówisz? huknął Hugi. Przeobrażeniec?
Tak. Ostatnimi laty wiele spraw układało się nie tak, jak powinno. W każdym gospodarstwie
jedno nieszczęście goniło za drugim. Tej wiosny moja własna siekiera obsunęła się i otworzyła mi
nogę, a potem zrobiła to samo mojemu najstarszemu. Trzy tygodnie leżeliśmy w łóżku, akurat w porze
zasiewów. I każda rodzina może opowiedzieć taką historię. Mówią, że to z powodu rzeczy, które
dzieją się w Zrodkowym Zwiecie za górami. Czarnoksięstwo tak wzrosło w siłę, że jego moc aż tutaj
sięga i wszystko na złe obraca. Tak mówią. Raoul przeżegnał się. Ja tam nie wiem. Ten loup
garou to najgorsza rzecz, jaka dotąd się nam przytrafiła. Chryste strzeż nas.
A nie może to być zwyczajny wilk, który na wasze zagrody napada? spytała Alianora.
Często słyszałam, jak ludzie mówili, że gdzieś kręci się wilkołak, a tymczasem był to zwykły zwierz,
tylko większy i sprytniejszy niż inne.
To może być odpowiedział Raoul zimno tylko trudno zrozumieć, jak zwykły zwierz mógł
wyłamać tyle bram i otworzyć tyle zamków. A i to również, że normalne wilki nie zabijają tuzina
owiec na raz, dla czystej rozrywki, jak łasica. Ale ostatniej nocy ta sprawa została rozstrzygnięta.
Pier Bigfoot i jego żona Berta byli w swojej chacie, trzy mile w głąb lasu, kiedy szary wskoczył,
wyłamując okno i porwał ich dziecko z kołyski. Pier rąbnął go sierpem i przysięga, że żelazo
przeszło przez żebra wilka nie czyniąc mu szkody. Potem Berta w szale uderzyła go starą srebrną
łyżką, co jej po babce została. Wypuścił dziecko nawet niezbyt poturbowane, dzięki Bogu i uciekł
przez to samo okno. Więc pytam, czy to normalne zwierzę?
Nie powiedziała Alianora, cicho i ze strachem w głosie.
Raoul splunął.
Więc będziemy spać za murami póki to niebezpieczeństwo nie minie, a wilk niech się włóczy
po pustym lesie. Może odkryjemy, kto zmienia skórę i spalimy go. I łagodniejszym już tonem
Wielka to szkoda dla sir Yvea, to wszystko, właśnie teraz, gdy jego córka Raimberge przygotowuje
się do podróży na zachód i poślubienia w Vienne trzeciego syna margrabiego. Módlmy się o szybki
kres naszego smutku.
Nasz pan nie będzie mógł cię podjąć tak, jak na to zasługujesz, sir`Olgerze dodał jakiś
chłopak. Zamierza cała noc chodzić po murach, żeby wilk ich nie przeskoczył. A pani Blancheflor
leży w łóżku, zmorzona chorobą. Jednak jego syn i córka zrobią, co w ich mocy.
Holger pomyślał, że on również powinien zgłosić się do wartowania, ale obawiał się, że po
ostatniej nocy i całym dniu w siodle nie będzie w stanie powstrzymać się od snu. Chwilę pózniej,
gdy jechali powoli na czele stada, spytał Alianory na czym polega niebezpieczeństwo, które tak
przeraziło tutejszych ludzi.
Istnieją dwa sposoby, za pomocą których człowiek może przybrać zwierzęcą postać
odpowiedziała. Jeden to zaklęcia, rzucane na zwykłych ludzi, takie, jakimi moja tunika z piór
zmienia mnie w łabędzia, gdy sobie tego życzę. Drugi jest bardziej ponury. Pewni ludzie rodzą się z
podwójną naturą. Do zmiany postaci nie potrzebują czarów i każdej nocy pragnienie, żeby stać
niedzwiedziem, albo dzikiem, albo wilkiem, albo jakimś innym zwierzęciem, które jest im
przypisane& każdej nocy opanowuje ich to pragnienie. A potem są jak wściekli. W ludzkiej postaci
mogą być łagodni i rozsądni, ale jako zwierzęta sieją zniszczenie aż zaspokoją żądzę krwi, lub też aż
strach przed odkryciem zmusi ich do przybrania z powrotem ludzkiej postaci. Niemal nie można ich
pokonać, gdyż ich rany goją się w mgnieniu oka. Tylko dotyk srebra zadaje im ból i tylko srebrną
bronią można ich zabić. Ale od takiej broni mogą uciec szybciej niż jakiekolwiek prawdziwe
zwierzę.
Jeżeli, hmm& , wilkołak nie ma wpływu na swoją naturę, to ten tutejszy musiał skądś
przywędrować, prawda? Gdyby był stąd, już od lat by tu grasował.
Nie. Ja myślę tak, jak powiedział ten wieśniak że być może jest to ktoś z nich. Gdyż
niewielki ślad wilczej krwi przez lata, nawet przez całe życie, może uchodzić niezauważony, nie
będąc na tyle silnym, żeby się ujawnić. Dopiero ostatnio, gdy tak wzrosło w siłę czarnoksięstwo, ten
śpiący demon mógł się obudzić. Nie wątpię, że sam wilkołak jest głęboko przerażony. Niech mu Bóg
pomoże, jeżeli ci ludzie odkryją kim on jest.
Niechaj Bóg pomoże każdemu, kto onym rażonym strachem kmiotkom zwidzi się wilkiem
mruknął Hugi.
Holger jechał ku bramie miejskiej ze zmarszczonym czołem, zastanawiając się. Był w tym jakiś
sens, chociaż dziwaczny, jak większość rządzących tym wszechświatem praw. Wilkołactwo było
prawdopodobnie dziedziczone jako zestaw recesywnych genów. Jeżeli ten zestaw był kompletny,
byłeś wilkołakiem zawsze i wszędzie i najpewniej zostawałeś zabity w chwili, w której twój
ojciec po raz pierwszy znajdował wilcze szczenię w kołysce swego dziecka. Jeżeli dziedzictwo było
niepełne, tendencja do zmiany postaci była słabsza. W tym biednym wieśniaku, który tutaj nosił tę
klątwę, musiała być całkowicie uśpiona i nigdy nie podejrzewana. Do czasu, aż spotężniała moc
magiczna dmuchnęła ponad górami ze Zrodkowego Zwiata i wzmocniła te procesy biologiczne czy
chemiczne, które były z tym związane.
Wytężył wzrok, przebijając ciemności. Miasteczko otoczone było mocną palisadą z biegnącą
wzdłuż wąską platformą, po której sir Yve będzie dziś w nocy robił swój obchód. Wewnątrz tłoczyły
się wąskie drewniane budynki, parterowe lub jednopiętrowe. Wijące się między nimi ulice były
zwykłymi, pełnymi kurzu dróżkami, cuchnącymi teraz odchodami zapełniających je każdej nocy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl exclamation.htw.pl
kopaną jałówkę, zanim znajdzie się w sąsiednim hrabstwie!& Nazywam się Raoul, panie.
Wybaczcie, proszę, to zamieszanie na drodze.
Co się stało? spytała Alianora. Widzę, że pędzicie swoje zwierzęta na noc za mury, ą
przecież nie ma tam dla nich zagród.
Holger usłyszał, że jakiś starszy człowiek mamrocze na temat tych zagranicznych turystów i ich
skandalicznie rozebranych panienek. Ktoś inny go uciszył:
Słyszałem o niej, dziadku, to łabądziewa, która żyje trochę na północ i zachód od obszaru
Lourville. Mówią, że jest bardzo dobra.
Holger zaczął przysłuchiwać się temu, co mówi Raoul:
Tak, pani, już od paru dni wypasamy cały inwentarz razem, a po zmierzchu zamykamy stado w
mieście. Dziś w nocy nawet ludzie muszą się tłoczyć wewnątrz murów. Nikt już nie ośmiela się po
zapadnięciu ciemności zostawać sam na zewnątrz. Po okolicy krąży wilkołak.
Hej, tak mówisz? huknął Hugi. Przeobrażeniec?
Tak. Ostatnimi laty wiele spraw układało się nie tak, jak powinno. W każdym gospodarstwie
jedno nieszczęście goniło za drugim. Tej wiosny moja własna siekiera obsunęła się i otworzyła mi
nogę, a potem zrobiła to samo mojemu najstarszemu. Trzy tygodnie leżeliśmy w łóżku, akurat w porze
zasiewów. I każda rodzina może opowiedzieć taką historię. Mówią, że to z powodu rzeczy, które
dzieją się w Zrodkowym Zwiecie za górami. Czarnoksięstwo tak wzrosło w siłę, że jego moc aż tutaj
sięga i wszystko na złe obraca. Tak mówią. Raoul przeżegnał się. Ja tam nie wiem. Ten loup
garou to najgorsza rzecz, jaka dotąd się nam przytrafiła. Chryste strzeż nas.
A nie może to być zwyczajny wilk, który na wasze zagrody napada? spytała Alianora.
Często słyszałam, jak ludzie mówili, że gdzieś kręci się wilkołak, a tymczasem był to zwykły zwierz,
tylko większy i sprytniejszy niż inne.
To może być odpowiedział Raoul zimno tylko trudno zrozumieć, jak zwykły zwierz mógł
wyłamać tyle bram i otworzyć tyle zamków. A i to również, że normalne wilki nie zabijają tuzina
owiec na raz, dla czystej rozrywki, jak łasica. Ale ostatniej nocy ta sprawa została rozstrzygnięta.
Pier Bigfoot i jego żona Berta byli w swojej chacie, trzy mile w głąb lasu, kiedy szary wskoczył,
wyłamując okno i porwał ich dziecko z kołyski. Pier rąbnął go sierpem i przysięga, że żelazo
przeszło przez żebra wilka nie czyniąc mu szkody. Potem Berta w szale uderzyła go starą srebrną
łyżką, co jej po babce została. Wypuścił dziecko nawet niezbyt poturbowane, dzięki Bogu i uciekł
przez to samo okno. Więc pytam, czy to normalne zwierzę?
Nie powiedziała Alianora, cicho i ze strachem w głosie.
Raoul splunął.
Więc będziemy spać za murami póki to niebezpieczeństwo nie minie, a wilk niech się włóczy
po pustym lesie. Może odkryjemy, kto zmienia skórę i spalimy go. I łagodniejszym już tonem
Wielka to szkoda dla sir Yvea, to wszystko, właśnie teraz, gdy jego córka Raimberge przygotowuje
się do podróży na zachód i poślubienia w Vienne trzeciego syna margrabiego. Módlmy się o szybki
kres naszego smutku.
Nasz pan nie będzie mógł cię podjąć tak, jak na to zasługujesz, sir`Olgerze dodał jakiś
chłopak. Zamierza cała noc chodzić po murach, żeby wilk ich nie przeskoczył. A pani Blancheflor
leży w łóżku, zmorzona chorobą. Jednak jego syn i córka zrobią, co w ich mocy.
Holger pomyślał, że on również powinien zgłosić się do wartowania, ale obawiał się, że po
ostatniej nocy i całym dniu w siodle nie będzie w stanie powstrzymać się od snu. Chwilę pózniej,
gdy jechali powoli na czele stada, spytał Alianory na czym polega niebezpieczeństwo, które tak
przeraziło tutejszych ludzi.
Istnieją dwa sposoby, za pomocą których człowiek może przybrać zwierzęcą postać
odpowiedziała. Jeden to zaklęcia, rzucane na zwykłych ludzi, takie, jakimi moja tunika z piór
zmienia mnie w łabędzia, gdy sobie tego życzę. Drugi jest bardziej ponury. Pewni ludzie rodzą się z
podwójną naturą. Do zmiany postaci nie potrzebują czarów i każdej nocy pragnienie, żeby stać
niedzwiedziem, albo dzikiem, albo wilkiem, albo jakimś innym zwierzęciem, które jest im
przypisane& każdej nocy opanowuje ich to pragnienie. A potem są jak wściekli. W ludzkiej postaci
mogą być łagodni i rozsądni, ale jako zwierzęta sieją zniszczenie aż zaspokoją żądzę krwi, lub też aż
strach przed odkryciem zmusi ich do przybrania z powrotem ludzkiej postaci. Niemal nie można ich
pokonać, gdyż ich rany goją się w mgnieniu oka. Tylko dotyk srebra zadaje im ból i tylko srebrną
bronią można ich zabić. Ale od takiej broni mogą uciec szybciej niż jakiekolwiek prawdziwe
zwierzę.
Jeżeli, hmm& , wilkołak nie ma wpływu na swoją naturę, to ten tutejszy musiał skądś
przywędrować, prawda? Gdyby był stąd, już od lat by tu grasował.
Nie. Ja myślę tak, jak powiedział ten wieśniak że być może jest to ktoś z nich. Gdyż
niewielki ślad wilczej krwi przez lata, nawet przez całe życie, może uchodzić niezauważony, nie
będąc na tyle silnym, żeby się ujawnić. Dopiero ostatnio, gdy tak wzrosło w siłę czarnoksięstwo, ten
śpiący demon mógł się obudzić. Nie wątpię, że sam wilkołak jest głęboko przerażony. Niech mu Bóg
pomoże, jeżeli ci ludzie odkryją kim on jest.
Niechaj Bóg pomoże każdemu, kto onym rażonym strachem kmiotkom zwidzi się wilkiem
mruknął Hugi.
Holger jechał ku bramie miejskiej ze zmarszczonym czołem, zastanawiając się. Był w tym jakiś
sens, chociaż dziwaczny, jak większość rządzących tym wszechświatem praw. Wilkołactwo było
prawdopodobnie dziedziczone jako zestaw recesywnych genów. Jeżeli ten zestaw był kompletny,
byłeś wilkołakiem zawsze i wszędzie i najpewniej zostawałeś zabity w chwili, w której twój
ojciec po raz pierwszy znajdował wilcze szczenię w kołysce swego dziecka. Jeżeli dziedzictwo było
niepełne, tendencja do zmiany postaci była słabsza. W tym biednym wieśniaku, który tutaj nosił tę
klątwę, musiała być całkowicie uśpiona i nigdy nie podejrzewana. Do czasu, aż spotężniała moc
magiczna dmuchnęła ponad górami ze Zrodkowego Zwiata i wzmocniła te procesy biologiczne czy
chemiczne, które były z tym związane.
Wytężył wzrok, przebijając ciemności. Miasteczko otoczone było mocną palisadą z biegnącą
wzdłuż wąską platformą, po której sir Yve będzie dziś w nocy robił swój obchód. Wewnątrz tłoczyły
się wąskie drewniane budynki, parterowe lub jednopiętrowe. Wijące się między nimi ulice były
zwykłymi, pełnymi kurzu dróżkami, cuchnącymi teraz odchodami zapełniających je każdej nocy [ Pobierz całość w formacie PDF ]