[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wspomnieć o złym samopoczuciu Gayle, ale coś ją powstrzymało. -
Będę w swoim biurze. Daj mi znać, kiedy skończysz.
- Jasne - rzucił Larry z uśmiechem. - To już nie potrwa długo.
Clea spojrzała na niego. Pochylony nad komputerem, przebierał
palcami po głównej płycie z precyzją wirtuoza grającego na forte-
pianie. Na jego ustach błąkał się dziwny uśmieszek. Clea potrząsnęła
głową, odpędzając od siebie niepokój, i poszła do swojego biura.
Usiadła przy biurku, roztarta skronie i naraz zastygła. Znów po-
czuła, że ktoś na nią patrzy.
- Larry, na miłość boską, przestraszyłeś mnie - rzekła, przy-
ciskając rękę do szybko bijącego serca. - Skończyłeś już?
- Niezupełnie.
Wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi. Clea poczuła ogarnia-
jący ją strach.
- W takim razie daj już sobie spokój na dzisiaj. Bilety mogą za-
czekać jeden dzień - rzekła z napięciem. - Jest już bardzo pózno, a
wiem, że Gayle nie czuje się dobrze. Powinieneś wrócić do domu.
Przyjdziesz tu jutro i skończysz naprawę.
- Nie mogę czekać do jutra. To wszystko trwa już zbyt długo -
szepnął Larry. Na dzwięk tego szeptu Clea poczuła, że krew w jej
żyłach zmienia się w lód.
146
S
R
- Larry, musisz wrócić do domu, do Gayle - rzekła, zaciskając
mocno palce na poręczy krzesła. - Ona nie czuje się dobrze.
- Musiałem ją zranić. Nie chciałem, ale musiałem - powiedział
Larry. Otworzył torbę i wyjął z niej dwa kieliszki oraz butelkę ca-
berneta sauvignon z winnicy Donatellich.
- Co... co zrobiłeś Gayle, Larry? Czy ona jest ranna?
Otworzył butelkę i nalał wina do kieliszków.
- Widzisz, Gayle odkryła prawdę o nas. Gdy poszedłem do
domu po wino, właśnie przeszukiwała moje rzeczy. Znalazła
list, który do ciebie napisałem, i była bardzo zdenerwowana.
Ona nie rozumie, że my się kochamy. Groziła, że zadzwoni do
Fitzpatricka, żeby nie pozwolił nam spotkać się dziś wieczorem.
Clea z trudem przełknęła ślinę, walcząc z ogarniającą ją paniką.
- Larry, powiedz mi, co zrobiłeś Gayle.
- Bolała ją głowa, więc dałem jej coś na sen. - Podał Clei kieli-
szek. - Wez - nalegał złowróżbnym szeptem. - To twoje ulubione
wino. Zdobyłem je specjalnie dla ciebie.
Clea ujęła kieliszek drżącą dłonią.
- Martwię się o Gayle. Chyba powinniśmy pojechać tam
i sprawdzić, jak ona się czuje.
W oczach Larry'ego pojawił się gniew.
- Powiedziałem ci, że śpi. I nie chcę o niej więcej mówić.
Ożeniłem się z nią tylko po to, żeby sprawić przyjemność tobie.
Miałem wrażenie, że chcesz, żebym ją poślubił. Ale to była
pomyłka. Ona nigdy nie zrozumiała, że to nie ją kocham, tylko
ciebie. - Przysunął się bliżej i powiódł palcami po policzku
Clei. - Zawsze cię kochałem. Wznieśmy toast. Za nas - rzekł
i stuknął kieliszkiem w jej kieliszek.
147
S
R
- Dlaczego nie pijesz? - zapytał agresywnie.
Clea uniosła kieliszek do ust, pewna, że zwymiotuje, jeśli upije
choć łyk tego wina.
- Nie smakuje ci? To twoje ulubione wino.
- Smakuje - skłamała.
- Jesteś taka piękna - powiedział Larry, dotykając jej twarzy. -
Obserwowałem cię na werandzie na tym przyjęciu. Gdy tańczyłaś,
wyglądałaś jak anioł. Chciałem z tobą tańczyć. Niewiele brakowa-
ło, a przyszedłbym do ciebie tamtej nocy.
Clea przymknęła oczy. A więc jednak przeczucie jej wtedy nie
myliło.
- Chodz - powiedział Larry, wyjmując kieliszek z jej dłoni. - Za-
tańcz ze mną teraz.
- Nie słyszę muzyki - odparła.
On jednak wziął ją za rękę i wyprowadził zza biurka.
- Nie słyszysz jej? Grają naszą piosenkę.
- Naszą piosenkę? - powtórzyła Clea, poruszając się sztywno w
rytm walca.
- Tę, której słuchaliśmy, gdy poszliśmy razem na kawę. Po kinie.
Nie pamiętasz?
- Tak - odrzekła. Wróciła myślą do tamtego wieczoru i zrobiło jej
się niedobrze. To była zupełnie niewinna sytuacja. Obydwie z Gay-
le wyszły z kina i natknęły się na Larry'ego. Clea zaprosiła go na
kawę tylko dlatego, że Gayle się w nim podkochiwała. Przypomnia-
ła sobie teraz, że Larry kilkakrotnie próbował się z nią umówić,
nigdy jednak nie przyszło jej do głowy, że mógł żywić do niej ja-
kieś głębsze uczucia.
Gładził ją po włosach, tańcząc w rytm melodii, którą tylko on
słyszał.
148
S
R
- Jesteś taka piękna - powtarzał. - Teraz już zawsze będziemy ra-
zem.
Cleę ogarniała panika. Nie! Nie pozwoli, by ten szaleniec okradł
ją z przyszłości. Nie teraz, gdy ona i Ryan odnalezli siebie nawza-
jem. Przymknęła oczy. Pomyśl, Cleo. Pomyśl! Musi być jakiś spo-
sób ratunku.
Naraz Larry zatrzymał się. Clea otworzyła oczy i z przestrachem
czekała na jego następne posunięcie.
- Mam dla ciebie jeszcze jeden prezent - powiedział. Wyciągnął z
kieszeni czerwony jedwabny szalik i zarzucił jej na szyję. - Do
twarzy ci w czerwieni.
- Dziękuję. Jest ładny - odrzekła z nadzieją, że w jej głosie nie
słychać drżenia. Z gwałtownie bijącym sercem patrzyła na odbicie
ich obojga w lustrze wiszącym w drugim końcu pomieszczenia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • exclamation.htw.pl