[ Pobierz całość w formacie PDF ]
116 SERCE Z RUBINU
zdradzały rękę zawodowego dekoratora, który praw-
dopodobnie pomagał w urządzaniu domu.
Tam, gdzie się wychowałem, siadaliśmy na
skrzynkach po pomarańczach i jedliśmy na wyszczer-
bionych talerzach powiedział, w zamyśleniu dotyka-
jąc statuetki z brązu przedstawiającej jezdzca na
rozpędzonym koniu. Tutaj czuję się dużo lepiej.
Domyślam się rzekła z uśmiechem. Ale
skrzynki po pomarańczach i wyszczerbione kubki też
mogą mieć swój urok, zwłaszcza kiedy spędza się czas
w miłym gronie. Nie znoszę wielkich przyjęć, na
których serwują wymyślne dania i trzeba przestrzegać
zasad etykiety.
Coltrain poczuł się zbity z tropu. To niemożliwe,
żeby byli aż tak do siebie podobni!
Lubisz zaskakiwać, co? powiedział, marszcząc
brwi. A może zajrzałaś do moich akt personalnych
i teraz opowiadasz mi to, co chcę usłyszeć? zapytał
podejrzliwym tonem.
Spojrzała na niego z autentycznym zdumieniem.
Tak wielkim, iż ani przez moment nie myślał, że może
być udawane.
Wiedziałam, że popełniam błąd stwierdziła
głucho. Chcę wracać do siebie...
Delikatnie wziął ją za rękę.
Lou, zaczekaj. Nie ufam kobietom, więc na
wszelki wypadek przyjmuję postawę obronną. Zro-
zum, nigdy nie wiem...
Rozumiem odparła szybko. Nie musisz mi
tego tłumaczyć.
Diana Palmer 117
A na dodatek umiesz czytać w moich myślach.
Odsunęła się od niego. Chyba faktycznie potrafi to
robić, bo często odgadywała, co powie.
On również zdawał sobie z tego sprawę.
Kiedyś byłem wściekły, gdy podawałaś mi kartę
pacjenta, zanim zdążyłem o nią poprosić.
Nie robię tego celowo broniła się.
Wiem. Czy nie odnosisz wrażenia, że jak na
ludzi, którzy tak niewiele ze sobą rozmawiali, sporo
o sobie wiemy? Domyślamy się rzeczy, o których nie
powinniśmy mieć pojęcia. W ogóle nie musimy o nich
mówić.
I lepiej, żebyśmy nie mówili zastrzegła. Krępo-
wało ją jego przenikliwe spojrzenie. Nigdy dodała
z mocą.
Nie wierzę wżadne ,,a potem żyli długo i szczęś-
liwie . To straszny banał. Choć przyznam, że raz
dałem się nabrać. Jednak twój ojciec szybko pozbawił
mnie złudzeń. Ta dziewczyna trzymała mnie na dys-
tans, nie pozwalała dotknąć się nawet placem. W tym
samym czasie regularnie sypiała z twoim ojcem.
Kiedy zaszła w ciążę, nic mi o tym nie powiedziała.
Nadal zamierzała za mnie wyjść. Westchnął ciężko.
Po tym wszystkim straciłem zaufanie do kobiet.
A twojego ojca znienawidziłem tak bardzo, że byłem
gotów go zabić. Kiedy dowiedziałem się, kim jesteś...
Zniecierpliwiony machnął ręką. Sama zresztą
wiesz. Byłem wściekły na Morrisa, że mnie nie uprze-
dził.
Ja też o niczym nie wiedziałam.
118 SERCE Z RUBINU
Wiem. Kiedy szok minął, szybko przekonałem
się, że zatrudniając cię, nie mogłem podjąć lepszej
decyzji. Nie narzekałaś, że praca jest ciężka i prak-
tycznie nigdy się nie kończy. Dokładałem ci obowiąz-
ków, a ty wypełniałaś je bez szemrania. Początkowo
robiłem to celowo. Myślałem, że jeśli zawalę cię
robotą, sama odejdziesz. Ty jednak pracowałaś coraz
lepiej. Wtedy zrozumiałem, że zrobiłem świetny inte-
res. Co oczywiście nie znaczy, że zacząłem cię wtedy
lubić zaznaczył z ironią.
Zauważyłam powiedziała z przekąsem.
Ale umiałaś się postawić stwierdził z uzna-
niem. Większość ludzi kładzie uszy po sobie. Naj-
pierw nic nie mówią, a potem idą do domu i wściekają
się, że nie zareagowali w taki czy inny sposób. Ty
zawsze umiesz znalezć ripostę. Jesteś trudnym prze-
ciwnikiem. Nie przypominam sobie, żeby choć raz
udało mi się z tobą wygrać.
Odkąd pamiętam, musiałam o wszystko walczyć
odparła. Mój ojciec był tak samo niecierpliwy
i popędliwy jak ty.
O, przepraszam! Ja się nie upijam ani nie krzyw-
dzę kobiet obruszył się.
yle mnie zrozumiałeś sprostowała. Chciałam
powiedzieć, że masz bardzo silną osobowość. Jesteś
wymagający, zmuszasz ludzi, by robili, co chcesz.
Nigdy się nie poddajesz ani nie ustępujesz. Ojciec był
taki sam. Jeśli uznał, że to on ma rację, gotów był
rzucić wyzwanie całemu światu. Nieszczęście polega-
ło na tym, że równie zaciekle bronił swoich racji,
Diana Palmer 119
nawet gdy był w błędzie. W ostatnich latach życia
dużo pił, ale za nic nie chciał się przyznać, że ma z tym
problem. Matka też wolała przymykać oczy. Czasem
myślę, że była jego niewolnicą powiedziała z gory-
czą. Gdyby pan i władca kazał jej się mnie pozbyć,
zrobiłaby to bez wahania.
Chcesz powiedzieć, że cię nie kochała?
Kto ją wie? Na pewno ojca kochała bardziej. Tak
bardzo, że gotowa była dla niego kłamać. A nawet
umrzeć. Jej zwykle pogodna twarz przybrała zacięty
wyraz. Wsiadła z nim do samolotu, choć dobrze
wiedziała, że tego dnia nie powinien latać. Może
przeczuwała, że ojciec zginie, i chciała być z nim do
końca. Jestem pewna, że nawet gdyby wiedziała, iż lot
skończy się katastrofą, i tak by za nim poszła. Tak
mocno go kochała.
>owisz tak, jakbyś nie potrafiła sobie wyobrazić
takiego uczucia.
Rzeczywiście nie potrafię przyznała ale
wiem, że nie chciałabym przeżyć takiej obsesyjnej
miłości. Nie chcę kochać ani być kochana w taki
sposób.
Więc czego pragniesz? zapytał Coltrain. %7ły-
cia w samotności?
A ty nie? Mam wrażenie, że właśnie do tego
dążysz stwierdziła chłodno.
Wzruszył ramionami.
Może masz rację zgodził się po chwili. Spojrzał
na nią przelotnie, a potem skupił spojrzenie na czymś
innym. Umiesz gotować? zapytał, zmieniając
120 SERCE Z RUBINU
znienacka temat. Swym zwyczajem nie czekał, aż mu
odpowie, tylko wszedł do kuchni, która jak wszystko
w tym domu była obszerna i doskonale wyposażona
we wszelkie możliwe urządzenia.
Oczywiście, że umiem obruszyła się.
A chili umiesz zrobić?
oż...
Ja za swoje umiejętności zdobyłem główną na-
grodę w konkursie kulinarnym pochwalił się. Zdjął
marynarkę i ściągnął krawat. Rozpiął kołnierzyk
i podwinąwszy rękawy koszuli, stanął przy kuchni.
Ja będę gotował, a ty zaparz kawę.
Widzę, że jesteś ufny jak dziecko. Uśmiechnęła
się pod nosem, kiedy pokazywał jej, gdzie trzyma
kawę i filtry do ekspresu.
Uważam, że każdemu trzeba dać szansę. Ale
tylko raz zaznaczył. Zauważyłem, że podobnie jak
ja pijesz dużo kawy, zakładam więc, że umiesz ją
zaparzyć. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl exclamation.htw.pl
116 SERCE Z RUBINU
zdradzały rękę zawodowego dekoratora, który praw-
dopodobnie pomagał w urządzaniu domu.
Tam, gdzie się wychowałem, siadaliśmy na
skrzynkach po pomarańczach i jedliśmy na wyszczer-
bionych talerzach powiedział, w zamyśleniu dotyka-
jąc statuetki z brązu przedstawiającej jezdzca na
rozpędzonym koniu. Tutaj czuję się dużo lepiej.
Domyślam się rzekła z uśmiechem. Ale
skrzynki po pomarańczach i wyszczerbione kubki też
mogą mieć swój urok, zwłaszcza kiedy spędza się czas
w miłym gronie. Nie znoszę wielkich przyjęć, na
których serwują wymyślne dania i trzeba przestrzegać
zasad etykiety.
Coltrain poczuł się zbity z tropu. To niemożliwe,
żeby byli aż tak do siebie podobni!
Lubisz zaskakiwać, co? powiedział, marszcząc
brwi. A może zajrzałaś do moich akt personalnych
i teraz opowiadasz mi to, co chcę usłyszeć? zapytał
podejrzliwym tonem.
Spojrzała na niego z autentycznym zdumieniem.
Tak wielkim, iż ani przez moment nie myślał, że może
być udawane.
Wiedziałam, że popełniam błąd stwierdziła
głucho. Chcę wracać do siebie...
Delikatnie wziął ją za rękę.
Lou, zaczekaj. Nie ufam kobietom, więc na
wszelki wypadek przyjmuję postawę obronną. Zro-
zum, nigdy nie wiem...
Rozumiem odparła szybko. Nie musisz mi
tego tłumaczyć.
Diana Palmer 117
A na dodatek umiesz czytać w moich myślach.
Odsunęła się od niego. Chyba faktycznie potrafi to
robić, bo często odgadywała, co powie.
On również zdawał sobie z tego sprawę.
Kiedyś byłem wściekły, gdy podawałaś mi kartę
pacjenta, zanim zdążyłem o nią poprosić.
Nie robię tego celowo broniła się.
Wiem. Czy nie odnosisz wrażenia, że jak na
ludzi, którzy tak niewiele ze sobą rozmawiali, sporo
o sobie wiemy? Domyślamy się rzeczy, o których nie
powinniśmy mieć pojęcia. W ogóle nie musimy o nich
mówić.
I lepiej, żebyśmy nie mówili zastrzegła. Krępo-
wało ją jego przenikliwe spojrzenie. Nigdy dodała
z mocą.
Nie wierzę wżadne ,,a potem żyli długo i szczęś-
liwie . To straszny banał. Choć przyznam, że raz
dałem się nabrać. Jednak twój ojciec szybko pozbawił
mnie złudzeń. Ta dziewczyna trzymała mnie na dys-
tans, nie pozwalała dotknąć się nawet placem. W tym
samym czasie regularnie sypiała z twoim ojcem.
Kiedy zaszła w ciążę, nic mi o tym nie powiedziała.
Nadal zamierzała za mnie wyjść. Westchnął ciężko.
Po tym wszystkim straciłem zaufanie do kobiet.
A twojego ojca znienawidziłem tak bardzo, że byłem
gotów go zabić. Kiedy dowiedziałem się, kim jesteś...
Zniecierpliwiony machnął ręką. Sama zresztą
wiesz. Byłem wściekły na Morrisa, że mnie nie uprze-
dził.
Ja też o niczym nie wiedziałam.
118 SERCE Z RUBINU
Wiem. Kiedy szok minął, szybko przekonałem
się, że zatrudniając cię, nie mogłem podjąć lepszej
decyzji. Nie narzekałaś, że praca jest ciężka i prak-
tycznie nigdy się nie kończy. Dokładałem ci obowiąz-
ków, a ty wypełniałaś je bez szemrania. Początkowo
robiłem to celowo. Myślałem, że jeśli zawalę cię
robotą, sama odejdziesz. Ty jednak pracowałaś coraz
lepiej. Wtedy zrozumiałem, że zrobiłem świetny inte-
res. Co oczywiście nie znaczy, że zacząłem cię wtedy
lubić zaznaczył z ironią.
Zauważyłam powiedziała z przekąsem.
Ale umiałaś się postawić stwierdził z uzna-
niem. Większość ludzi kładzie uszy po sobie. Naj-
pierw nic nie mówią, a potem idą do domu i wściekają
się, że nie zareagowali w taki czy inny sposób. Ty
zawsze umiesz znalezć ripostę. Jesteś trudnym prze-
ciwnikiem. Nie przypominam sobie, żeby choć raz
udało mi się z tobą wygrać.
Odkąd pamiętam, musiałam o wszystko walczyć
odparła. Mój ojciec był tak samo niecierpliwy
i popędliwy jak ty.
O, przepraszam! Ja się nie upijam ani nie krzyw-
dzę kobiet obruszył się.
yle mnie zrozumiałeś sprostowała. Chciałam
powiedzieć, że masz bardzo silną osobowość. Jesteś
wymagający, zmuszasz ludzi, by robili, co chcesz.
Nigdy się nie poddajesz ani nie ustępujesz. Ojciec był
taki sam. Jeśli uznał, że to on ma rację, gotów był
rzucić wyzwanie całemu światu. Nieszczęście polega-
ło na tym, że równie zaciekle bronił swoich racji,
Diana Palmer 119
nawet gdy był w błędzie. W ostatnich latach życia
dużo pił, ale za nic nie chciał się przyznać, że ma z tym
problem. Matka też wolała przymykać oczy. Czasem
myślę, że była jego niewolnicą powiedziała z gory-
czą. Gdyby pan i władca kazał jej się mnie pozbyć,
zrobiłaby to bez wahania.
Chcesz powiedzieć, że cię nie kochała?
Kto ją wie? Na pewno ojca kochała bardziej. Tak
bardzo, że gotowa była dla niego kłamać. A nawet
umrzeć. Jej zwykle pogodna twarz przybrała zacięty
wyraz. Wsiadła z nim do samolotu, choć dobrze
wiedziała, że tego dnia nie powinien latać. Może
przeczuwała, że ojciec zginie, i chciała być z nim do
końca. Jestem pewna, że nawet gdyby wiedziała, iż lot
skończy się katastrofą, i tak by za nim poszła. Tak
mocno go kochała.
>owisz tak, jakbyś nie potrafiła sobie wyobrazić
takiego uczucia.
Rzeczywiście nie potrafię przyznała ale
wiem, że nie chciałabym przeżyć takiej obsesyjnej
miłości. Nie chcę kochać ani być kochana w taki
sposób.
Więc czego pragniesz? zapytał Coltrain. %7ły-
cia w samotności?
A ty nie? Mam wrażenie, że właśnie do tego
dążysz stwierdziła chłodno.
Wzruszył ramionami.
Może masz rację zgodził się po chwili. Spojrzał
na nią przelotnie, a potem skupił spojrzenie na czymś
innym. Umiesz gotować? zapytał, zmieniając
120 SERCE Z RUBINU
znienacka temat. Swym zwyczajem nie czekał, aż mu
odpowie, tylko wszedł do kuchni, która jak wszystko
w tym domu była obszerna i doskonale wyposażona
we wszelkie możliwe urządzenia.
Oczywiście, że umiem obruszyła się.
A chili umiesz zrobić?
oż...
Ja za swoje umiejętności zdobyłem główną na-
grodę w konkursie kulinarnym pochwalił się. Zdjął
marynarkę i ściągnął krawat. Rozpiął kołnierzyk
i podwinąwszy rękawy koszuli, stanął przy kuchni.
Ja będę gotował, a ty zaparz kawę.
Widzę, że jesteś ufny jak dziecko. Uśmiechnęła
się pod nosem, kiedy pokazywał jej, gdzie trzyma
kawę i filtry do ekspresu.
Uważam, że każdemu trzeba dać szansę. Ale
tylko raz zaznaczył. Zauważyłem, że podobnie jak
ja pijesz dużo kawy, zakładam więc, że umiesz ją
zaparzyć. [ Pobierz całość w formacie PDF ]