[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wszystkich.
- Pani Tahl! -W drzwiach nagle pojawił się 2J. - Je-
stem tu po to, by zaprowadzić panią do jadalni.
Zgrzytnęła zębami.
- Jestem zajęta.
- Pora na obiad - oznajmił śpiewnie robot.
- Sama tam trafię! - wybuchła.
49
- Pięć poziomów w dół...
- Wiem, gdzie jest jadalnia!
Trzy centymetry na lewo ma pani datakartę...
- Wiem! Jeszcze sekunda i dostaniesz nią w głowę!
- Widzę, że jest pani zajęta. Wrócę pózniej. - 2J za-
piszczał przyjaznie i oddalił się.
Tahl ukryła twarz w dłoniach. Przypomnij mi, żebym
wzięła wibroprzecinak. Muszę rozmontować tego robota.
- Z ciężkim westchnieniem podniosła głowę. - Na-
sze dochodzenie to próba nerwów. Nie tylko dla nas -dla
wszystkich w Zwiątyni. Wyczuwam poważne zakłócenie
Mocy.
- Ja też.
- Obawiam się, że nie stoi za tym żaden uczeń. To
raczej intruz. Ktoś, kto nas nienawidzi. Ktoś, kto chce
nas załamać i pozbawić koncentracji.
- Chcesz powiedzieć, że zaplanował coś na szerszą
skalę? Czy tego się właśnie obawiasz?
Odwróciła do niego pełne niepokoju, szmaragdo-
wa-złote oczy.
Tego boję się najbardziej - powiedziała.
- l ja także - odrzekł cicho.
50
ROZDZIAA 7
męczony Obi-Wan szedł ulicami miasta. Właśnie
Z
zakończył trzeci dzień wyczerpującej służby w Od-
dziale Bezpieczeństwa. Zadanie było ciężkie, ale udało im
się rozbroić całe dzielnice. Pozostały już tylko izolowane
osiedla na peryferiach. Zebrano większość broni, którą
zgromadzono w pilnie strzeżonym magazynie.
Bezpieczniej było zabrać ją w całości poza miasto, do-
póki zgromadzenie nie postanowi, czy ją zniszczyć.
Chciał wnieść tę kwestię pod obrady podczas następnego
posiedzenia.
Kilka płatków śniegu opadło ze stalowego nieba. Zima
była za pasem. Ludzie potrzebowali paliwa na najbliższe
miesiące. Jeszcze niczego nie przedsięwzięto w tej
sprawie.
Zamiast tego Nield werbował coraz więcej robotni-
ków, żeby zburzyć wszystkie Gmachy Pamięci w mieście.
Obi-Wan spędzał większość czasu na ulicach i widział
gniew mieszkańców. Przestali myśleć o wojnie, a zaczęli
o przetrwaniu. Młodzi nie pomagali im odbudować
domów ani wykarmić rodzin. Narastał niepokój. Zred-
51
nie pokolenie przyczyniło się do zwycięstwa w wojnie,
ale teraz Młodzi tracili poparcie. Tamci nie byli zbyt licz-
ni, ale mieli poważne wpływy. Nie należało ich do siebie
zrażać.
 Musimy coś zrobić" - pomyślał.
Zobaczył grupę wędrownych Młodych pędzących
boczną ulicą najwyrazniej w jakimś określonym celu.
Zawołał jednego z nich.
- Joli! Co się dzieje?
Niski, krępy chłopiec odwrócił się.
- Mawat nas wezwał. Rozwalamy dziś następny
Gmach Pamięci. Ten przy ulicy Chwały, koło placu - wy-
jaśnił i pobiegł za pozostałymi.
Obi-Wana przeszedł dreszcz. W tym Gmachu znaj-
dowały się hologramy i nagrobki przodków Cerasi.
Przypomniał sobie, jak bardzo brakuje jej rodziny. Może
powinien jej powiedzieć, co się święci.
Spiesząc do podziemi, zapomniał o zmęczeniu.
Zszedł na dół przez odpływ przy mauzoleum i popędził do
krypt. Dziewczyna siedziała przy omszałym grobie,
którego Młodzi używali jako stołu podczas posiedzeń.
- Słyszałam - powiedziała.
Zwolnił kroku, kiedy się do niej zbliżał.
- Możemy poprosić Nielda, żeby powstrzymał...
Odgarnęła z czoła kosmyk krótkich, miedzianych
włosów.
To nie byłoby w porządku.
Opadł na stołek obok niej.
- Kiedy ostatni raz byłaś w Gmachu?
52
Westchnęła.
- Nie pamiętam. Zanim zeszłam do tuneli... Dość
dawno. Nawet nie pamiętam już twarzy swojej matki.
Wspomnienie o niej blednie. - Odwróciła się do niego.
- Uważam, że Nield ma rację. Nienawidzę Gmachów
Pamięci tak samo jak on. Przynajmniej tak było do tej
pory. Ale nie żywię nienawiści do własnej rodziny. Moja
matka, moje ciotki i wujkowie, kuzyni, którzy zginęli...
wszyscy tam są. Ich twarze, głosy... To dla mnie jedyna
możliwość, żeby zachować o nich wspomnienie, l nie je-
stem sama. Wielu mieszkańców Melidy/Daan nie ma
żadnej pamiątki po ukochanych osobach z wyjątkiem
Gmachów Pamięci. Zbombardowaliśmy swoje domy,
biblioteki i urzędy... Nie mamy archiwów urodzeń, ślu-
bów i śmierci. Jeśli zniszczymy hologramy, nasza historia
przepadnie na zawsze. Czy staniemy się brakującym
elementem tego, co niszczymy?
Jej bystre spojrzenie szukało oczu chłopaka, ale on
nie potrafił jej odpowiedzieć.
- Nie jestem pewien - powiedział powoli. - Może
Nield działa zbyt pochopnie. Może należałoby w jakiś
sposób przechować hologramy. Na przykład w krypcie,
do której można by wejść tylko za odpowiednim pozwo-
leniem. W ten sposób nie zachęcalibyśmy do kultu woj-
ny i przemocy, ale naukowcy mieliby dostęp do hologra-
mów i ocalilibyśmy historię planety.
- To dobry pomysł - powiedziała podekscytowana. -
Kompromis. A zarazem jakaś propozycja dla mieszkań-
ców Zehavy.
53
- Przekonajmy Nielda, żeby tymczasowo zawiesił
akcję, dopóki nie dopracujemy szczegółów.
Radość w jej głosie zgasła.
- Nie zgodzi się - stwierdziła stanowczo.
- Zespół doradców może narzucić wstrzymanie
działań Oddziału Nowej Historii do czasu zakończenia
dyskusji i zbadania sprawy. Mamy tę możliwość. Nield
musi się podporządkować.
Przygryzła wargę.
- Nie powinnam tego robić. Nie mogę oficjalnie mu
się sprzeciwić. Młodzi podzieliliby się na dwie frakcje.
Musimy działać razem. Jeśli Młodzi poróżnia się między
sobą, skończy się pokój na Melidzie/Daan. To za duże
ryzyko.
- Cerasi, miasto się rozpada - powiedział z naci-
skiem. - Ludzie chcą odzyskać swoje życie. Tylko w ten
sposób możemy utrzymać pokój. Jeśli Nield skupi się na
niszczeniu zamiast na odbudowie, czeka nas rewolta.
Ukryła twarz w dłoniach.
- Nie wiem, co robić!
Nagle do pomieszczenia wpadł Mawat.
- Hej, Obi-Wanie! - zawołał. - Potrzebujemy cię!
Kenobi zerwał się na równe nogi.
- O co chodzi?
- Wehutti zorganizował protest Starszych przeciwko
burzeniu Gmachu przy ulicy Chwały - oznajmił Mawat. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • exclamation.htw.pl