[ Pobierz całość w formacie PDF ]
prawidła historii i nieubłaganą, jak by się mogło wydawać, logikę dziejów. I dzięki temu
ocalono antyczną poezję, ocalono filozofów i teologów. Ich prace przetrwały w pięknie
iluminowanych kopiach i kiedy nadszedł czas, inny iroszkocki mnich, Kolumban
Młodszy, wyruszył z jedenastoma towarzyszami do kraju Franków, a potem dalej, w Alpy,
gdzie zakładał kolejne klasztory, dzięki którym w Europie wyrosło na nowo to, co zostało
przez Iroszkotów wprzódy ocalone.
Mówiłem jak natchniony, aż zauważyłem, że twarz siedzącego naprzeciwko mnie
dziekana O Grady ego pokrywa się lekkim rumieńcem. Kilkakrotnie chrząknął też,
zakłopotany. Rozumiałem znakomicie tę reakcję. Przywołanie jego przodków i ich
doniosłej roli musiało go wzruszyć, ale i zawstydzić. Oto ten przybysz z Polski zna dzieje
jego narodu, doskonale wie, jak wiele sam zawdzięcza obu Kolumbanom i ich uczniom.
Dziekan O Grady czuł się mile doceniony. A ja byłem szczęśliwy, że mogłem w ten
sposób oddać hołd kulturze Zielonej Wyspy i złożyć go na jego ręce.
I oto sytuacja się powtarza, ciągnąłem swój wywód. Odtrąbiono już na kontynencie
zmierzch cywilizacji Zachodu, odprawiono czuwanie przy zwłokach i ceremonie
pogrzebowe. Ale my, zgromadzeni na Finneganach, nie poddajemy siÄ™, lecz walczymy!
Walczymy naszymi intelektami, walczymy, pisząc kolejne książki i prowadząc ważne
dysputy. Zachód nie umrze, dopóki trwać będziemy na posterunku w St. Brendan, na
zapomnianych przez ludzi Finneganach! Iona była pierwszym kawałkiem lądu, z którego
nie widać Irlandii. Tam osiadł wielki Columcille. Z Finneganów nie widać żadnego
fragmentu Europy. Ale mamy ją w naszych sercach, w naszych umysłach. I ocalimy ją,
wbrew wszystkiemu! Po raz drugi pokażemy, że intelekt ludzki potrafi pokonać morderczą
logikę dziejów!
Chwaliłem geniusz zgromadzonych wokół stołu, wyrażałem nadzieję, że ich
wielkość pomoże stawić czoła wyzwaniom. Wywołało to niejakie zakłopotanie, zupełnie
zresztą zrozumiałe. Szacowni uczeni chrząkali, patrzyli na zegarki, udawali, że to nie o
nich mowa. Przemawiałem jednak dalej, podziwiając ich skromność. Oto prawdziwa
miara wielkości ducha!
Kiedy skończyłem, zapadła cisza. Czułem, że moje płomienne słowa zapadły
głęboko w pamięć zgromadzonych, dotarły do najgłębszych zakamarków ludzkich serc.
Wiedziałem, że nie mówię zebranym uczonym nic nowego. Przecież przybyli do Newport
na długo przede mną i od lat swoją ciężką pracą podtrzymywali płomień gasnącej kultury
Zachodu. Stanowili awangardÄ™ humanistyki, elitÄ™ elit, crème de la crème nauki. Nie
musiałem ich przekonywać. Ale chciałem, by poczuli, że jestem jednym z nich.
Wreszcie ciszę przerwał Patrick O Grady:
Tak& już dawno w tych murach nie słyszano kazania.
Byłem mu wdzięczny. Tym dobrotliwym porównaniem trafił w sedno.
Potrzebowaliśmy wszyscy żaru kaznodziejów! Cieszyłem się, że dzięki moim skromnym
umiejętnościom choć przez chwilę podsycałem ten żar. Podziękowałem gorąco i
dyskretnie otarłem łzę, gdyż nie mogłem ukryć wzruszenia.
Zapewne dziekan miał jeszcze w porządku dziennym wiele ważnych kwestii, ale
uznał, że po moim wystąpieniu nie powinno się otwierać nowych tematów. Zebranie
dobiegło końca.
Byłem mu wdzięczny.
O Pochodzie penisa
Zapadła cisza, każdy pogrążył się we własnych myślach. Czułem, że moja
przemowa trafiła wszystkim do serca. Czułem, że poruszyła w moich kolegach struny
powołania. Wiedziałem, że wypowiedziane słowa, choć może nieco chropawe ze
zdenerwowania, trafiły na podatny grunt.
Dziekan O Grady chwilę pobębnił palcami po blacie wielkiego stołu, wokół którego
zasiadaliśmy, po czym zakończył zebranie, zapraszając wszystkich na obiad do Brendan s
Toe. Wspominałem już chyba, że te obiady były wieloletnią tradycją finnegańskich
akademików, która zresztą bardzo mi podeszła i z ochotą ją kultywowałem przez cały
semestr, który dane mi było spędzić pomiędzy tymi szlachetnymi umysłami. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl exclamation.htw.pl
prawidła historii i nieubłaganą, jak by się mogło wydawać, logikę dziejów. I dzięki temu
ocalono antyczną poezję, ocalono filozofów i teologów. Ich prace przetrwały w pięknie
iluminowanych kopiach i kiedy nadszedł czas, inny iroszkocki mnich, Kolumban
Młodszy, wyruszył z jedenastoma towarzyszami do kraju Franków, a potem dalej, w Alpy,
gdzie zakładał kolejne klasztory, dzięki którym w Europie wyrosło na nowo to, co zostało
przez Iroszkotów wprzódy ocalone.
Mówiłem jak natchniony, aż zauważyłem, że twarz siedzącego naprzeciwko mnie
dziekana O Grady ego pokrywa się lekkim rumieńcem. Kilkakrotnie chrząknął też,
zakłopotany. Rozumiałem znakomicie tę reakcję. Przywołanie jego przodków i ich
doniosłej roli musiało go wzruszyć, ale i zawstydzić. Oto ten przybysz z Polski zna dzieje
jego narodu, doskonale wie, jak wiele sam zawdzięcza obu Kolumbanom i ich uczniom.
Dziekan O Grady czuł się mile doceniony. A ja byłem szczęśliwy, że mogłem w ten
sposób oddać hołd kulturze Zielonej Wyspy i złożyć go na jego ręce.
I oto sytuacja się powtarza, ciągnąłem swój wywód. Odtrąbiono już na kontynencie
zmierzch cywilizacji Zachodu, odprawiono czuwanie przy zwłokach i ceremonie
pogrzebowe. Ale my, zgromadzeni na Finneganach, nie poddajemy siÄ™, lecz walczymy!
Walczymy naszymi intelektami, walczymy, pisząc kolejne książki i prowadząc ważne
dysputy. Zachód nie umrze, dopóki trwać będziemy na posterunku w St. Brendan, na
zapomnianych przez ludzi Finneganach! Iona była pierwszym kawałkiem lądu, z którego
nie widać Irlandii. Tam osiadł wielki Columcille. Z Finneganów nie widać żadnego
fragmentu Europy. Ale mamy ją w naszych sercach, w naszych umysłach. I ocalimy ją,
wbrew wszystkiemu! Po raz drugi pokażemy, że intelekt ludzki potrafi pokonać morderczą
logikę dziejów!
Chwaliłem geniusz zgromadzonych wokół stołu, wyrażałem nadzieję, że ich
wielkość pomoże stawić czoła wyzwaniom. Wywołało to niejakie zakłopotanie, zupełnie
zresztą zrozumiałe. Szacowni uczeni chrząkali, patrzyli na zegarki, udawali, że to nie o
nich mowa. Przemawiałem jednak dalej, podziwiając ich skromność. Oto prawdziwa
miara wielkości ducha!
Kiedy skończyłem, zapadła cisza. Czułem, że moje płomienne słowa zapadły
głęboko w pamięć zgromadzonych, dotarły do najgłębszych zakamarków ludzkich serc.
Wiedziałem, że nie mówię zebranym uczonym nic nowego. Przecież przybyli do Newport
na długo przede mną i od lat swoją ciężką pracą podtrzymywali płomień gasnącej kultury
Zachodu. Stanowili awangardÄ™ humanistyki, elitÄ™ elit, crème de la crème nauki. Nie
musiałem ich przekonywać. Ale chciałem, by poczuli, że jestem jednym z nich.
Wreszcie ciszę przerwał Patrick O Grady:
Tak& już dawno w tych murach nie słyszano kazania.
Byłem mu wdzięczny. Tym dobrotliwym porównaniem trafił w sedno.
Potrzebowaliśmy wszyscy żaru kaznodziejów! Cieszyłem się, że dzięki moim skromnym
umiejętnościom choć przez chwilę podsycałem ten żar. Podziękowałem gorąco i
dyskretnie otarłem łzę, gdyż nie mogłem ukryć wzruszenia.
Zapewne dziekan miał jeszcze w porządku dziennym wiele ważnych kwestii, ale
uznał, że po moim wystąpieniu nie powinno się otwierać nowych tematów. Zebranie
dobiegło końca.
Byłem mu wdzięczny.
O Pochodzie penisa
Zapadła cisza, każdy pogrążył się we własnych myślach. Czułem, że moja
przemowa trafiła wszystkim do serca. Czułem, że poruszyła w moich kolegach struny
powołania. Wiedziałem, że wypowiedziane słowa, choć może nieco chropawe ze
zdenerwowania, trafiły na podatny grunt.
Dziekan O Grady chwilę pobębnił palcami po blacie wielkiego stołu, wokół którego
zasiadaliśmy, po czym zakończył zebranie, zapraszając wszystkich na obiad do Brendan s
Toe. Wspominałem już chyba, że te obiady były wieloletnią tradycją finnegańskich
akademików, która zresztą bardzo mi podeszła i z ochotą ją kultywowałem przez cały
semestr, który dane mi było spędzić pomiędzy tymi szlachetnymi umysłami. [ Pobierz całość w formacie PDF ]