[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zachowałem się jak skończony gnojek. Powinienem pozwolić ci wyjaśnić...
Trochę na to za pózno! - odparła w myślach z furią.
- Moje jedyne usprawiedliwienie jest takie, że... kiedy odkryłem te pigułki, nagle
odniosłem wrażenie, że to koszmarna powtórka z rozrywki...
Megan była zaskoczona.
- Chcesz powiedzieć, że Jackie Foster brała pigułki antykoncepcyjne? %7łe mogła
mieć dzieci?
- Nie. Jeszcze gorzej. Udawała, że stara się o dziecko, chociaż doskonale wiedziała,
że to niemożliwe. Nawet zanim się pobraliśmy. Dostałem szału, gdy się dowiedziałem.
Myślałem, że mnie kocha. Tak jak ja kochałem ją.
Megan opadła szczęka.
- Kochałeś ją? Myślałam, że... - Myślała, że był niezdolny do tego uczucia i że
poślubił tę modelkę, tak samo jak ją, tylko po to, by mieć z nią dziecko.
- Wtedy sądziłem, że ją kocham - wyjaśnił. - Teraz wiem, że to była bzdura. Bo
teraz wiem, czym jest prawdziwa miłość. Jest tym, co czuję do ciebie, Megan.
Megan milczała. Nie potrafiła mu zaufać.
- Wiem, że mi nie wierzysz - kontynuował. - I że mnie nienawidzisz.
To nieprawda, pomyślała, chociaż powinnam.
- Mogę jednak wejść? - zapytał. - Jest piekielnie zimno.
R
L
T
Wpuściła go niechętnie. Zaprowadziła do kuchni.
- Usiądz. Napijesz się kawy czy herbaty? - zapytała z wrodzoną uprzejmością.
- Poproszę o kawę - powiedział, czując się nagle jak nieśmiały nastolatek.
Obserwował ją, kiedy krzątała się po kuchni, przygotowując kawę. Przypomniał
sobie, jak to samo, w taki sam sposób, robiła w domu... w ich wspólnym domu. Miała
naturalny dar prowadzenia domu. Była dobrą, słodką dziewczyną. Która potrafi także, o
czym nie zapominał, być wyzwoloną i zmysłową kochanką.
- Dziękuję - powiedział, gdy postawiła mu przed nosem parującą filiżankę oraz
talerzyk z kawałkiem szarlotki.
- Mama w kuchni jest bezkonkurencyjna - powiedziała, kiedy pochwalił wypiek.
- Mama? - zdziwił się. Megan nie usiadła obok niego przy stole, tylko stała oparta
o ścianę. - Nigdy tak o niej mówiłaś.
- Ostatnio wiele się zmieniło. Janet była dla mnie bardzo miła, kiedy wróciłam do
domu. Podobnie jak tato.
- Dla mnie mili raczej nie będą - mruknął. - A gdzie, jeśli mogę wiedzieć, teraz oni
sÄ…?
- Na randce.
James niemal udławił się ciastem.
- Pardon?
- Na randce - powtórzyła. - Ostatnio lepiej się dogadują. Pewnie dlatego, że tato
wykazał się sprytem i zarobił sporo pieniędzy.
- Ale przecież on zawsze był bogaty! - James, zanim poślubił Megan, sprawdził
sytuację materialną Henry'ego Donnelly'ego. Teraz się tego wstydził. Dawniej kierowało
nim tylko jego poturbowane - przez Jackie - ego. Byłem żałosny, pomyślał.
- Teraz jest jeszcze bogatszy - powiedziała Megan.
- Zatem nie myśl sobie, że zdobędziesz sympatię mojej matki, machając jej przed
nosem wydrukiem stanu twojego konta. Tak jak to zrobiłeś ostatnim razem.
James westchnął głośno. Nie jest dobrze, pomyślał. Megan jest wobec niego
bardzo ostra, nawet cyniczna.
- Dlaczego nie usiądziesz tu obok mnie? - zapytał.
R
L
T
- Głupio mi samemu siedzieć i pić. Napij się kawy... lub wina - zaproponował bez-
radnie.
- Wolę mieć jasny umysł. Jesteś przebiegłym człowiekiem, James. Potrafisz
manipulować ludzmi. Ale ja się już nie dam. Tym razem swoją miłość będziesz musiał
udowodnić poprzez czyny, a nie słowa.
James przez kilka chwil trawił to, co usłyszał.
Boże! - pomyślał. Przecież ona przed chwilą dała mi drugą szansę! Nicole miała
rację, ona nadal go kocha! Zatem musi zrobić to, co powiedziała: udowodnić swoje
uczucie. Czynami, nie słowami.
- Megan, proszę cię - zaczął, patrząc na nią czule - pozwól mi znowu walczyć o
ciebie. Pozwól mi się z tobą widywać. Chodzić na randki. Będę trzymał ręce przy sobie.
Obiecuję. Będę się zachowywał... po rycersku.
- Doprawdy? - Na jej twarzy malował się sceptycyzm.
- Jeśli złamię obietnicę, wezmiesz ze mną rozwód. Możemy się tak umówić?
Megan milczała. Zastanawiała się nad jego propozycją... Nawet jeśli on dotrzyma
słowa, to czy jej uda się upilnować swoje pożądanie? To będzie piekielnie trudne. Nadal
go kochała i nadal go pragnęła.
- Muszę się z tym przespać - odparła chłodnym tonem. - Dlatego proszę cię, żebyś
już wyszedł. Wolałabym, żeby moi rodzice cię tu nie zobaczyli.
- Rozumiem. Kiedy mogę do ciebie zadzwonić?
- To ja zadzwoniÄ™ do ciebie. Jutro.
Spojrzał na nią z ponurą miną. Nie tak to sobie wszystko wyobrażał... miał
nadzieję, że lepiej mu pójdzie to spotkanie. Ale jak Megan miała się zachować - rzucić
mu się w ramiona, tylko dlatego, że wydukał  przepraszam"? Wiedział, że przed nim
długa i ciężka walka.
- Dobranoc, James - powiedziała oficjalnym tonem. - Do zobaczenia.
Zatrzasnęła mu drzwi przed nosem.
Oparła się o nie plecami. Dopiero gdy usłyszała odgłos silnika jego samochodu,
odetchnęła głośno. Zaczęła dygotać. Wizyta Jamesa wywołała w niej tyle emocji...
R
L
T
Zdumienie, niedowierzanie, złość, pożądanie... oraz nadzieja, że być może on na-
prawdę ją kocha. Biła od niego szczerość. Obiecał być cierpliwym. I walczyć o nią.
A może po prostu uważa, że ona mogła zajść w ciążę, i tylko dlatego chce, aby do
niego wróciła? Nie, to absurd, pomyślała. Nie umiała w tej chwili posądzać Jamesa o taki
cynizm. Nie po tym, co dzisiaj widziała.
On chyba naprawdÄ™ mnie kocha...
Poczuła gwałtownie narastający w jej wnętrzu płacz. Płakała mocniej i dłużej, niż
kiedykolwiek wcześniej. Płakała z powodu wszystkiego - poronienia, kłamstw Jamesa,
rozstania z nim oraz tego, że być może nie wszystko stracone...
Gdy wrócili jej rodzice, powiedziała im o wszystkim. Nie miała zamiaru z
powrotem wprowadzać się do willi Jamesa, najpierw musiał ją ponownie zdobyć, i to w
rycerski sposób. Ojciec był pod wrażeniem zachowania męża Megan, z kolei matka była
wprost wniebowzięta.
- Co za wspaniałe wiadomości, córeczko! - entuzjazmowała się. - Kto wie, może
już niedługo zostanę babcią?
- Wyglądasz zbyt młodo, by być babcią - odparł Henry.
- Cicho, zalotniku! - powiedziała Janet, rumieniąc się jak nastolatka.
R
L
T
ROZDZIAA SZESNASTY
W ciągu najbliższych dziewięciu miesięcy mama na pewno nie zostanie babcią -
pomyślała Megan następnego ranka po przebudzeniu.
Miała okres.
O dziwo, poczuła zawód... kolejny raz nie mogła nadziwić się własnym uczuciom,
które żyły jak gdyby swoim życiem, niezależnym od jej woli.
Zeszła na dół, by zrobić sobie kawę. Momentalnie przypomniały się jej zdarzenia
ubiegłego dnia. Pomyślała, że zachowała się bardzo nieuprzejmie wobec Jamesa. Była
niemiła, wyniosła i, przyznawała to ze wstydem, chciała go celowo zranić i upokorzyć.
To było do niej zupełnie niepodobne!
SpojrzaÅ‚a na zegar. Ósma rano. PostanowiÅ‚a zadzwonić do Jamesa.
- Rezydencja pana Logana - odezwała się Roberta.
- Roberto, to ja, Megan. Zastałam Jamesa?
- Nie, skarbie, przed sekundą wyszedł do pracy. Niech pani zadzwoni na jego
telefon komórkowy.
- Poczekam, aż dotrze do biura - odparła Megan. - Nawiasem mówiąc, miałaś rację, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • exclamation.htw.pl