[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pod białym materiałem.
- A kuku! - Nina przykucnęła przed wózkiem i odsłoniła twarz.
Georgia znów zaczęła chichotać.
Nina ucałowała jej puszystą główkę.
Oczy jej się zaszkliły.
- Mam nadzieję, że pewnego dnia wyjdziesz za mężczyznę, który
będzie cię kochał nad życie. Kochał miłością, na jaką zasługuje każda
kobieta.
Wstała i poprawiając rozłożystą suknię, popatrzyła w lustro. Biel
materiału podkreślała głębię jej szarych oczu i gładkość skóry. Pomyślała,
że nigdy w życiu nie będzie wyglądać bardziej olśniewająco.
Szkoda tylko, że nikt tego nie doceni, westchnęła cichutko.
72
R S
Nina kładła Georgię spać, kiedy usłyszała hałas silnika. Mark wrócił
do domu.
Za dwadzieścia cztery godziny będzie jego żoną. Będą dzielić życie i
nazwisko, ale nie łóżko.
Usłyszała jego kroki na marmurowych schodach. Wszedł do pokoju,
w którym stała, patrząc, jak Georgia zasypia.
- Cześć - powiedział.
- Cześć.
Odsunęła się od łóżeczka, żeby mógł spojrzeć na swoją bratanicę.
Serce zabiło jej szybciej, kiedy delikatnie się o nią otarł.
Wyglądał na zmęczonego, pomyślała. Miał przekrwione oczy, jak
gdyby nie spał od kilku dni, a na twarzy lekki zarost. Chciała poczuć tę
szorstką twarz pod opuszkami palców, przycisnąć swoje usta do jego
warg...
Odgoniła od siebie te myśli, kiedy na nią spojrzał.
- Coś nie tak?
- Nie, wszystko w porządku.
- Wyglądasz na zdenerwowaną.
- Nie jestem zdenerwowana.
- Zadomowiłaś się już?
- Tak.
- Chciałbym z tobą porozmawiać o naszej podróży do Włoch -
powiedział, otwierając przed nią drzwi. - Spotkajmy się w moim biurze za
dwadzieścia minut. Najpierw chcę się umyć i ogolić.
Nina zeszła na dół. Wzięła ze sobą przenośny wyświetlacz
podłączony do kamery, która rejestrowała najdrobniejszy ruch Georgii.
73
R S
Ponieważ Lucia miała urlop, zaniosła tacę z kawą i ciastem do biura Marka
i tam czekała na niego.
Przyszedł chwilkę pózniej. Miał lśniące, mokre włosy i był ogolony.
Ninie podskoczyło ciśnienie na widok obcisłej czarnej koszulki.
- Jak minęła podróż? - zapytała.
Wziął filiżankę, którą mu podała.
- Czy mam rozumieć, że ćwiczysz rolę mojej żony, serwując mi
kawę i zadając troskliwe pytania?
- Możesz sobie rozumieć, co chcesz. Nie obchodzi mnie twoja głupia
podróż. Po prostu chciałam być miła.
- Nie wysilaj się. To do ciebie nie pasuje.
Pożałował swoich szorstkich słów, kiedy zauważył, że poczuła się
urażona. Odstawił filiżankę. Wziął dłoń Niny i powoli podniósł ją do ust,
by delikatnie pocałować jej palce.
Stanęła jak wryta. Serce łomotało jej w piersiach, kiedy patrzył jej w
oczy.
- Dlaczego to zrobiłeś?
- Nie wiem - powiedział poważnie. - Jeśli mam być szczery, często
wydaje mi się, że mam do czynienia z dwiema zupełnie różnymi osobami.
Zastanawiam się, którą z nich poślubię jutro.
Nina wyrwała dłoń z jego ręki i odsunęła się.
- O czym ty mówisz? To brzmi, jakbym cierpiała na jakieś
rozszczepienie osobowości.
- Mój brat wiele mi o tobie opowiadał, ale nie widzę żadnego
dowodu na to, co go najbardziej martwiło.
- Może się zmieniłam? - powiedziała, celowo unikając jego wzroku.
- Ludzie się zmieniają. Szczególnie po urodzeniu dziecka.
74
R S
- Niewątpliwie, ale wydaje mi się, że musi być coś poza tym.
- To znaczy co? - zapytała ostrożnie.
Mark obserwował narastające zaniepokojenie w jej oczach. W czasie
podróży myślał o niej bez przerwy. Zastanawiał się, jak by to było - leżeć
przy niej... Choć chciał jej nienawidzić, niechęć powoli zastępowało coś
bardziej niebezpiecznego.
- Czasem wydaje mi się, jakby mój brat mówił o kimś zupełnie
innym. To wszystko nie trzyma się kupy.
Nina nie wiedziała, co odpowiedzieć. Chciała rzucić jakąś ripostę w
stylu Nadii, ale nie potrafiła.
- Nie masz nic do powiedzienia? - zapytał po dłuższej chwili ciszy.
Pomyślała, że jedynym wyjściem z tej sytuacji jest zmiana tematu.
- Chciałeś porozmawiać o naszej podróży do Włoch. Kiedy
wyjeżdżamy?
- Dzień po ślubie. Lucia cię spakuje. Pojedzie z nami, żeby pomóc
przy Georgii. Muszę cię tylko ostrzec, że ojciec nie przyjmie cię z
otwartymi ramionami. To chory człowiek, poza tym wciąż jest w żałobie.
Postaram się oszczędzić ci nieprzyjemności, ale nie gwarantuję, że będzie
łatwo.
- Rozumiem.
- Ceremonia odbędzie się jutro o dziesiątej. Będzie skromnie,
ponieważ tego wymagają okoliczności.
Nina podeszła do drzwi, jak gdyby chciała uwolnić się od niego jak
najszybciej. Chciał poprosić, żeby została dłużej, ale powstrzymał się.
Spędzając z nią zbyt dużo czasu, sam prosił się o kłopoty.
Kiedy zamknęły się za nią drzwi, zastanawiał się, czy już wpadł po
same uszy.
75
R S
ROZDZIAA DZIEWITY
Następnego dnia Nina zeszła po schodach w sukni ślubnej. Rzuciła
Markowi wyzywające spojrzenie spod welonu.
- Aadnie wyglądasz - powiedział cynicznie. - Wybierasz się gdzieś?
Uniosła tren sukni, przechodząc koło niego.
- To nic specjalnego. Po prostu miałam ochotę się wystroić.
Tak, była wystrojona, pomyślał Mark. Wyglądała oszałamiająco, tak
jak powinna wyglądać prawdziwa panna młoda. Dlaczego to zrobiła?
Pół godziny pózniej Nina stała koło Marka podczas krótkiej
ceremonii.
- Możesz pocałować pannę młodą.
Kiedy usłyszała te słowa, oczy rozszerzyły jej się ze strachu. Miała
ręce mokre od potu. Mark odwrócił się w jej stronę i podniósł welon.
- Nie wydaje mi się...
Usta Marka, które zbliżyły się do jej warg, nie pozwoliły jej
dokończyć.
Zamknęła oczy. Czuła, jak nabrzmiewają jej wargi pod naciskiem
jego ust.
Mark podniósł głowę i popatrzył na nią nieprzeniknionym wzrokiem.
Przełknęła ślinę i odwróciła się do urzędnika, który patrzył na nich
pobłażliwie.
Była teraz żoną Marka Marcello.
Zamiast przyjęcia zjedli lunch z kilkorgiem znajomych Marka z
pracy. Gdy się skończył, Nina przebrała się w obcisłą jedwabną sukienkę
76
R S
Nadii. Przed lustrem w łazience starała się poprawić dekolt, by nie
odsłaniał za dużo.
Dotknęła warg językiem. Wyglądały tak samo jak wcześniej, ale
były bardzo wrażliwe, jak gdyby dotyk ust Marka sprawił, że jeszcze
bardziej pragnęła jego dotyku.
Nie podobało jej się, że chce czegoś, czego nie może mieć. Co w nim
było takiego, że pragnęła jego aprobaty, uśmiechu, ciepłych słów?
Kiedy wyszła, Mark odprowadził ją do samochodu. Georgia już
siedziała w foteliku.
W czasie jazdy do domu w Mosman nie zamienili ze sobą ani słowa.
Nina starała się przywyknąć do myśli, że jest jego żoną. Ale tylko w sensie
prawnym.
- Dałem dziś wolne Lucii - powiedział, kiedy zaparkowali. - Ale
kolacja jest gotowa.
Jedzenie było ostatnią rzeczą, na którą Nina miała ochotę.
Wzdrygnęła się na myśl, że zostanie z nim sama w tym ogromnym domu, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • exclamation.htw.pl