[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rewolwerowiec nie odpowiedział.
Jeśli myślisz, że zdołasz wyperswadować mu podnajem, mogę ci powie-
dzieć, że to strata czasu rzekł grubas i zamrugał oczami, gdy jego kolega gwał-
townie się cofnął.
Drzwi małej kabiny zamknęły się i nagle zaczęli spadać. Roland gwałtownie
sięgnął do pamięci Morta, nie zważając na wrzaski. Dowiedział się, że wszystko
w porządku. To była normalna sytuacja.
Przepraszam, jeśli cię uraziłem rzekł grubas. Rewolwerowiec pomyślał:
Ten też się go boi. Poradziłeś sobie z tym kutasem lepiej niż ktokolwiek inny
w firmie, tak właśnie uważam.
Rewolwerowiec milczał. Nie mógł się doczekać chwili, w której się wydosta-
nie z tej spadającej trumny.
I mówię ci ciągnął raznie grubas że zaledwie wczoraj byłem na
lunchu z. . .
Głowa Jacka Morta odwróciła się i przez oprawione w złote druciki szkła na
grubasa spojrzały oczy o takim odcieniu błękitu, jakiego nigdy przedtem nie miały
oczy Jacka.
Zamknij się rzucił beznamiętnie rewolwerowiec.
Grubas zbladł jak ściana i cofnął się o dwa kroki. Jego obwisłe pośladki ude-
rzyły o sztuczne drewno spadającej trumny która nagle znieruchomiała. Drzwi
otworzyły się i rewolwerowiec, noszący ciało Jacka Morta niczym dobrze dopa-
sowany garnitur, wyszedł, nie oglądając się za siebie. Grubas naciskał palcem
przycisk otwierania drzwi windy, patrząc w ślad za nim, dopóki Mort nie zniknął
mu z oczu. Zawsze brakowało mu piątej klepki pomyślał ale to wygląda
na coś poważnego. Może to załamanie nerwowe.
Doszedł do wniosku, że myśl o Jacku Morcie zamkniętym w jakimś dobrze
strzeżonym sanatorium dla psychicznie chorych jest bardzo krzepiąca.
Rewolwerowiec zgodziłby się z nim.
* * *
Gdzieś między rozbrzmiewającym echem pomieszczeniem, które Mortopedia
zidentyfikowała jako hol , czyli miejsce, gdzie były wejścia i wyjścia biur znaj-
dujących się w tym drapaczu chmur, a zalaną słonecznym blaskiem ulicą (Mor-
263
topedia rozpoznała ją jako Szóstą Aleję albo Aleję Ameryk ) wrzask ucichł.
Mort nie umarł ze strachu; nieomylny instynkt podpowiadał rewolwerowcowi, że
gdyby Mort umarł, ich ka zostałyby na zawsze wyrzucone w otchłań możliwości
leżących poza realnym światem. On nie umarł, lecz zemdlał. Przygnieciony cię-
żarem strachu i obcości, tak jak Roland po wniknięciu w jego umysł i odkryciu
tajemnic Morta, a także splotu okoliczności, splotu zbyt doniosłego, aby mógł być
czysto przypadkowy.
Rewolwerowiec był rad, że Mort zemdlał. Dopóki ta utrata przytomności nie
utrudniała Rolandowi dostępu do wiedzy i wspomnień tego człowieka a nie
utrudniała cieszył się z tego, że tamten zszedł mu z drogi.
%7łółte pojazdy były publicznymi środkami transportu, zwanymi taksówkami ,
brykami lub furami . Według Mortopedii powozili nimi członkowie dwóch
plemion: Meksów i Buców. Aby zatrzymać taki powóz, trzeba było podnieść rękę
do góry, jak uczeń w klasie.
Roland zrobił to i dopiero kiedy przejechało obok niego kilka taksówek, które
najwyrazniej były puste, ale ich woznice nie zwrócili na niego uwagi, zauważył
na nich napis: ZAJTY. Ponieważ napisano go Wielkimi Literami, rewolwerowiec
nie potrzebował pomocy Morta. Zaczekał, a potem znowu podniósł rękę. Tym ra-
zem taksówka zatrzymała się. Roland usiadł na tylnym siedzeniu. Poczuł zapach
starego dymu, zjełczałego potu, zwietrzałych perfum. Zapach powozu z jego wła-
snego świata.
Dokąd, przyjacielu? zapytał woznica.
Roland nie miał pojęcia, czy ów mężczyzna należał do Meksów, czy Buców,
ale nie zamierzał pytać. W tym świecie mogło to być nieuprzejme.
Nie jestem pewien odparł Roland.
To nie kółko towarzyskie, przyjacielu. Czas to pieniądz.
Powiedz mu, żeby złamał chorągiewkę powiedziała Mortopedia.
Złam chorągiewkę rzucił Roland.
To tylko mierzy czas odparł woznica.
Powiedz mu, że dostanie pięć dolców napiwku poradziła Mortopedia.
Dostaniesz pięć dolców napiwku rzekł Roland.
Niech je zobaczę oświadczył tamten. Forsa jedzie, gówno idzie.
Zapytaj go, czy chce dostać forsę, czy woli pieprzyć głupoty zareagowała
natychmiast Mortopedia.
Chcesz dostać forsę, czy pieprzyć głupoty? zadał pytanie Roland zim-
nym, głuchym głosem.
Taksiarz niespokojnie zerknął w lusterko i już się nie odezwał.
Tym razem Roland dokładnie przejrzał zasoby pamięci Jacka Morta. Taksów-
karz ponownie spojrzał w lusterko. . . w ciągu piętnastu sekund, przez które je-
go pasażer po prostu siedział ze spuszczoną głową i lewą dłonią przyciśniętą do
264
czoła, jakby miał gigantycznego kaca. Taryfiarz już miał mu powiedzieć, żeby
wysiadł albo zawoła gliny, kiedy pasażer podniósł głowę i oznajmił spokojnie:
Proszę zawiezć mnie na róg Siódmej Alei i Czterdziestej Dziewiątej. Zapła-
cę dodatkowo dziesięć dolarów ponad to, co pokaże taksometr, obojętnie z jakiego
jesteś plemienia.
Zwir pomyślał taksówkarz (czystej krwi Amerykanin z Vermontu, usiłu- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl exclamation.htw.pl
Rewolwerowiec nie odpowiedział.
Jeśli myślisz, że zdołasz wyperswadować mu podnajem, mogę ci powie-
dzieć, że to strata czasu rzekł grubas i zamrugał oczami, gdy jego kolega gwał-
townie się cofnął.
Drzwi małej kabiny zamknęły się i nagle zaczęli spadać. Roland gwałtownie
sięgnął do pamięci Morta, nie zważając na wrzaski. Dowiedział się, że wszystko
w porządku. To była normalna sytuacja.
Przepraszam, jeśli cię uraziłem rzekł grubas. Rewolwerowiec pomyślał:
Ten też się go boi. Poradziłeś sobie z tym kutasem lepiej niż ktokolwiek inny
w firmie, tak właśnie uważam.
Rewolwerowiec milczał. Nie mógł się doczekać chwili, w której się wydosta-
nie z tej spadającej trumny.
I mówię ci ciągnął raznie grubas że zaledwie wczoraj byłem na
lunchu z. . .
Głowa Jacka Morta odwróciła się i przez oprawione w złote druciki szkła na
grubasa spojrzały oczy o takim odcieniu błękitu, jakiego nigdy przedtem nie miały
oczy Jacka.
Zamknij się rzucił beznamiętnie rewolwerowiec.
Grubas zbladł jak ściana i cofnął się o dwa kroki. Jego obwisłe pośladki ude-
rzyły o sztuczne drewno spadającej trumny która nagle znieruchomiała. Drzwi
otworzyły się i rewolwerowiec, noszący ciało Jacka Morta niczym dobrze dopa-
sowany garnitur, wyszedł, nie oglądając się za siebie. Grubas naciskał palcem
przycisk otwierania drzwi windy, patrząc w ślad za nim, dopóki Mort nie zniknął
mu z oczu. Zawsze brakowało mu piątej klepki pomyślał ale to wygląda
na coś poważnego. Może to załamanie nerwowe.
Doszedł do wniosku, że myśl o Jacku Morcie zamkniętym w jakimś dobrze
strzeżonym sanatorium dla psychicznie chorych jest bardzo krzepiąca.
Rewolwerowiec zgodziłby się z nim.
* * *
Gdzieś między rozbrzmiewającym echem pomieszczeniem, które Mortopedia
zidentyfikowała jako hol , czyli miejsce, gdzie były wejścia i wyjścia biur znaj-
dujących się w tym drapaczu chmur, a zalaną słonecznym blaskiem ulicą (Mor-
263
topedia rozpoznała ją jako Szóstą Aleję albo Aleję Ameryk ) wrzask ucichł.
Mort nie umarł ze strachu; nieomylny instynkt podpowiadał rewolwerowcowi, że
gdyby Mort umarł, ich ka zostałyby na zawsze wyrzucone w otchłań możliwości
leżących poza realnym światem. On nie umarł, lecz zemdlał. Przygnieciony cię-
żarem strachu i obcości, tak jak Roland po wniknięciu w jego umysł i odkryciu
tajemnic Morta, a także splotu okoliczności, splotu zbyt doniosłego, aby mógł być
czysto przypadkowy.
Rewolwerowiec był rad, że Mort zemdlał. Dopóki ta utrata przytomności nie
utrudniała Rolandowi dostępu do wiedzy i wspomnień tego człowieka a nie
utrudniała cieszył się z tego, że tamten zszedł mu z drogi.
%7łółte pojazdy były publicznymi środkami transportu, zwanymi taksówkami ,
brykami lub furami . Według Mortopedii powozili nimi członkowie dwóch
plemion: Meksów i Buców. Aby zatrzymać taki powóz, trzeba było podnieść rękę
do góry, jak uczeń w klasie.
Roland zrobił to i dopiero kiedy przejechało obok niego kilka taksówek, które
najwyrazniej były puste, ale ich woznice nie zwrócili na niego uwagi, zauważył
na nich napis: ZAJTY. Ponieważ napisano go Wielkimi Literami, rewolwerowiec
nie potrzebował pomocy Morta. Zaczekał, a potem znowu podniósł rękę. Tym ra-
zem taksówka zatrzymała się. Roland usiadł na tylnym siedzeniu. Poczuł zapach
starego dymu, zjełczałego potu, zwietrzałych perfum. Zapach powozu z jego wła-
snego świata.
Dokąd, przyjacielu? zapytał woznica.
Roland nie miał pojęcia, czy ów mężczyzna należał do Meksów, czy Buców,
ale nie zamierzał pytać. W tym świecie mogło to być nieuprzejme.
Nie jestem pewien odparł Roland.
To nie kółko towarzyskie, przyjacielu. Czas to pieniądz.
Powiedz mu, żeby złamał chorągiewkę powiedziała Mortopedia.
Złam chorągiewkę rzucił Roland.
To tylko mierzy czas odparł woznica.
Powiedz mu, że dostanie pięć dolców napiwku poradziła Mortopedia.
Dostaniesz pięć dolców napiwku rzekł Roland.
Niech je zobaczę oświadczył tamten. Forsa jedzie, gówno idzie.
Zapytaj go, czy chce dostać forsę, czy woli pieprzyć głupoty zareagowała
natychmiast Mortopedia.
Chcesz dostać forsę, czy pieprzyć głupoty? zadał pytanie Roland zim-
nym, głuchym głosem.
Taksiarz niespokojnie zerknął w lusterko i już się nie odezwał.
Tym razem Roland dokładnie przejrzał zasoby pamięci Jacka Morta. Taksów-
karz ponownie spojrzał w lusterko. . . w ciągu piętnastu sekund, przez które je-
go pasażer po prostu siedział ze spuszczoną głową i lewą dłonią przyciśniętą do
264
czoła, jakby miał gigantycznego kaca. Taryfiarz już miał mu powiedzieć, żeby
wysiadł albo zawoła gliny, kiedy pasażer podniósł głowę i oznajmił spokojnie:
Proszę zawiezć mnie na róg Siódmej Alei i Czterdziestej Dziewiątej. Zapła-
cę dodatkowo dziesięć dolarów ponad to, co pokaże taksometr, obojętnie z jakiego
jesteś plemienia.
Zwir pomyślał taksówkarz (czystej krwi Amerykanin z Vermontu, usiłu- [ Pobierz całość w formacie PDF ]