[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nicpoń, ale i dżentelmen. A ten nie jest dżentelmenem.
- Będę ostrożna - obiecała Emma. - Dziękuję pani za ostrzeżenie, milady.
- Jesteś rozsądną dziewczyną - pochwaliła ją lady Agata, przebiegając wzrokiem po paniach i
panach w wodzie. - Popatrz na tych starych idiotów! Czy oni nie widzą, jak wyglądają? Tylko
jedna osoba prezentuje się korzystnie, ta blond piękność. Ale na moje oko to lafirynda. -
Poczuła, że Emma zesztywniała i spytała: - To twoja chlebodawczyni, tak? Cóż, radzę ci
poszukać nowej posady. Odprowadz mnie teraz. Całe to pluskanie w wodzie zaostrzyło mi
apetyt. Poproszę Lythama, żeby zabrał mnie gdzieś, gdzie można dostać coś przyzwoitego do
picia i kawałek ciasta.
Emma nie odpowiedziała i odprowadziła lady Agatę do pijalni, gdzie Lytham wdał się w
rozmowę z jakimś dżentelmenem. Spojrzał w jej kierunku i uśmiechnął się, ale nie próbował jej
zatrzymać. Była nieco rozczarowana, bo chętnie zamieniłaby z nim parę słów. Jednak nie zamie-
rzała się narzucać, a on z pewnością ją znajdzie, jeśli zechce.
Kiedy wróciła nad basen, okazało się, że Bridget już wyszła z wody, więc pospieszyła do
przebieralni i zdążyła jeszcze pomóc jej zebrać rzeczy.
- Gdzie się podziewałaś? - spytała Bridget poirytowanym tonem. - Myślałam już, że będę
zmuszona wyjść bez ciebie. Lindisfarne chce mi pokazać po południu jakiś uroczy zakątek, więc
muszę wrócić do domu i przebrać się.
- Spotkałam przypadkiem markiza Lythama, który przedstawił mnie swojej stryjecznej babce,
lady Agacie Lynston. To niezwykła osoba, ale wciągnęła mnie w rozmowę i zatrzymała nieco
dłużej. Przepraszam, że to tyle trwało.
- A więc markiz przyjechał do Bath? - Irytacja Bridget minęła. - Ciekawe po co?
- Aby towarzyszyć ciotce, jak sądzę.
- Och, z pewnością nie fatygowałby się tylko w tym celu. - Bridget zmarszczyła brwi. - Cóż, to
nie ma znaczenia. Musimy się pospieszyć. Nie chcę, żeby Lindisfarne czekał.
Był pochmurny, zimowy dzień i Bridget zadrżała, kiedy wyszły na chłodne powietrze. Emma
spojrzała na nią z troską.
- Myślisz, że to wskazane, abyś dziś po południu wybierała się na przejażdżkę otwartym
powozem?
- A czemuż by nie? - burknęła Bridget ze złością. - To tylko skutek nagłego oziębienia po ciepłej
kąpieli. Nie weszłaś do wody, więc nie wiesz, jak to jest, kiedy się wyjdzie prosto na zimne
powietrze.
- Podobała ci się kąpiel?
- Ciekawe doświadczenie. - Bridget wzruszyła ramionami. - Zrobiłam to tylko za namową
Lindisfarne'a i po rekomendacji lady Thrapston.
- A więc to był pomysł hrabiego?
- Tak. Dlaczego pytasz? - Bridget spojrzała na nią wyzywająco, ale Emma tylko potrząsnęła
głową. - Och, nie rób takiej miny! Wiem, że tego nie aprobujesz. Powiedział mi, że twoim
zdaniem zrobiłam z siebie widowisko i zachowałam się nieprzyzwoicie.
- To nieprawda, Bridget. Niczego takiego nie mówiłam. Uważam, że to całkiem niewinna
rozrywka; po prostu sama nie mam na nią ochoty.
Przez chwilę szły w milczeniu, owijając się ciaśniej chustami i szalami. Wiatr był coraz
zimniejszy i Bridget zaczęła dygotać.
- Nie lubisz go, prawda?
- Kogo? - Emma zerknęła na nią z ukosa i dostrzegła jej gniewnie zaciśnięte usta. - Nie
rozumiem, o czym mówisz.
- Lindisfarne'a. Jesteś do niego wrogo usposobiona i on to czuje. Boi się, że mnie nastawisz
przeciwko niemu.
- Bridget spojrzała na nią oskarżycielsko. - Czyżbyś miała taki plan, Emmo?
- Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, żeby cię przeciwko komukolwiek nastawiać - odparła
Emma ostrożnie. - Nie przepadam za hrabią, ale nie moją rzeczą jest wpływać na ciebie w takich
sprawach.
- Powiedział, że nim gardzisz!
- Moje odczucia nie mają znaczenia. Jestem tylko twoją damą do towarzystwa. Prosiłaś mnie,
żebym przyjechała i ustrzegła cię od pokus, jakie wiążą się z tą znajomością. Jeśli chcesz
zrezygnować z moich usług, powiedz tylko słowo. Nie zamierzam stawać na przeszkodzie twoim
przyjemnościom.
Bridget wystąpiły dwie krwawe plamy na policzkach, w milczeniu wysunęła się do przodu i
weszła do domu. Było jasne, że jest zła, ale niezdecydowana, co robić. Szybko zrzuciła z siebie
wierzchnie okrycie i pobiegła na górę. Emma poszła za nią wolno i zapukała do drzwi.
- Och, wejdzże! - zawołała Bridget niecierpliwie. Przebierała suknie w garderobie. - Którą mam
włożyć? Tę białą muślinową czy żółtą jedwabną?
- Jedwab będzie trochę cieplejszy - powiedziała Emma. - Chcesz, żebym odeszła?
- Na miłość boską, nie patrz na mnie tak surowo! Nie sądziłam, że tak się zmienisz od czasów,
kiedy byłaś młodą dziewczyną. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl exclamation.htw.pl
nicpoń, ale i dżentelmen. A ten nie jest dżentelmenem.
- Będę ostrożna - obiecała Emma. - Dziękuję pani za ostrzeżenie, milady.
- Jesteś rozsądną dziewczyną - pochwaliła ją lady Agata, przebiegając wzrokiem po paniach i
panach w wodzie. - Popatrz na tych starych idiotów! Czy oni nie widzą, jak wyglądają? Tylko
jedna osoba prezentuje się korzystnie, ta blond piękność. Ale na moje oko to lafirynda. -
Poczuła, że Emma zesztywniała i spytała: - To twoja chlebodawczyni, tak? Cóż, radzę ci
poszukać nowej posady. Odprowadz mnie teraz. Całe to pluskanie w wodzie zaostrzyło mi
apetyt. Poproszę Lythama, żeby zabrał mnie gdzieś, gdzie można dostać coś przyzwoitego do
picia i kawałek ciasta.
Emma nie odpowiedziała i odprowadziła lady Agatę do pijalni, gdzie Lytham wdał się w
rozmowę z jakimś dżentelmenem. Spojrzał w jej kierunku i uśmiechnął się, ale nie próbował jej
zatrzymać. Była nieco rozczarowana, bo chętnie zamieniłaby z nim parę słów. Jednak nie zamie-
rzała się narzucać, a on z pewnością ją znajdzie, jeśli zechce.
Kiedy wróciła nad basen, okazało się, że Bridget już wyszła z wody, więc pospieszyła do
przebieralni i zdążyła jeszcze pomóc jej zebrać rzeczy.
- Gdzie się podziewałaś? - spytała Bridget poirytowanym tonem. - Myślałam już, że będę
zmuszona wyjść bez ciebie. Lindisfarne chce mi pokazać po południu jakiś uroczy zakątek, więc
muszę wrócić do domu i przebrać się.
- Spotkałam przypadkiem markiza Lythama, który przedstawił mnie swojej stryjecznej babce,
lady Agacie Lynston. To niezwykła osoba, ale wciągnęła mnie w rozmowę i zatrzymała nieco
dłużej. Przepraszam, że to tyle trwało.
- A więc markiz przyjechał do Bath? - Irytacja Bridget minęła. - Ciekawe po co?
- Aby towarzyszyć ciotce, jak sądzę.
- Och, z pewnością nie fatygowałby się tylko w tym celu. - Bridget zmarszczyła brwi. - Cóż, to
nie ma znaczenia. Musimy się pospieszyć. Nie chcę, żeby Lindisfarne czekał.
Był pochmurny, zimowy dzień i Bridget zadrżała, kiedy wyszły na chłodne powietrze. Emma
spojrzała na nią z troską.
- Myślisz, że to wskazane, abyś dziś po południu wybierała się na przejażdżkę otwartym
powozem?
- A czemuż by nie? - burknęła Bridget ze złością. - To tylko skutek nagłego oziębienia po ciepłej
kąpieli. Nie weszłaś do wody, więc nie wiesz, jak to jest, kiedy się wyjdzie prosto na zimne
powietrze.
- Podobała ci się kąpiel?
- Ciekawe doświadczenie. - Bridget wzruszyła ramionami. - Zrobiłam to tylko za namową
Lindisfarne'a i po rekomendacji lady Thrapston.
- A więc to był pomysł hrabiego?
- Tak. Dlaczego pytasz? - Bridget spojrzała na nią wyzywająco, ale Emma tylko potrząsnęła
głową. - Och, nie rób takiej miny! Wiem, że tego nie aprobujesz. Powiedział mi, że twoim
zdaniem zrobiłam z siebie widowisko i zachowałam się nieprzyzwoicie.
- To nieprawda, Bridget. Niczego takiego nie mówiłam. Uważam, że to całkiem niewinna
rozrywka; po prostu sama nie mam na nią ochoty.
Przez chwilę szły w milczeniu, owijając się ciaśniej chustami i szalami. Wiatr był coraz
zimniejszy i Bridget zaczęła dygotać.
- Nie lubisz go, prawda?
- Kogo? - Emma zerknęła na nią z ukosa i dostrzegła jej gniewnie zaciśnięte usta. - Nie
rozumiem, o czym mówisz.
- Lindisfarne'a. Jesteś do niego wrogo usposobiona i on to czuje. Boi się, że mnie nastawisz
przeciwko niemu.
- Bridget spojrzała na nią oskarżycielsko. - Czyżbyś miała taki plan, Emmo?
- Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, żeby cię przeciwko komukolwiek nastawiać - odparła
Emma ostrożnie. - Nie przepadam za hrabią, ale nie moją rzeczą jest wpływać na ciebie w takich
sprawach.
- Powiedział, że nim gardzisz!
- Moje odczucia nie mają znaczenia. Jestem tylko twoją damą do towarzystwa. Prosiłaś mnie,
żebym przyjechała i ustrzegła cię od pokus, jakie wiążą się z tą znajomością. Jeśli chcesz
zrezygnować z moich usług, powiedz tylko słowo. Nie zamierzam stawać na przeszkodzie twoim
przyjemnościom.
Bridget wystąpiły dwie krwawe plamy na policzkach, w milczeniu wysunęła się do przodu i
weszła do domu. Było jasne, że jest zła, ale niezdecydowana, co robić. Szybko zrzuciła z siebie
wierzchnie okrycie i pobiegła na górę. Emma poszła za nią wolno i zapukała do drzwi.
- Och, wejdzże! - zawołała Bridget niecierpliwie. Przebierała suknie w garderobie. - Którą mam
włożyć? Tę białą muślinową czy żółtą jedwabną?
- Jedwab będzie trochę cieplejszy - powiedziała Emma. - Chcesz, żebym odeszła?
- Na miłość boską, nie patrz na mnie tak surowo! Nie sądziłam, że tak się zmienisz od czasów,
kiedy byłaś młodą dziewczyną. [ Pobierz całość w formacie PDF ]