[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Znalazłam ten moment, kiedy wchodzą. Zaraz się pojawią.
Wydawało się, że trwa to całą wieczność. Grace zdołała rozepchnąć się trochę między Pakulą i
Sanchezem i wreszcie mogła oddychać. Mimo że akurat w furgonetce działała klimatyzacja, czuła się jak
w łazni. A trzej mężczyzni: zbudowany jak zapaśnik Pakula, wysoki, pochylony Sanchez i brzuchaty
Hertz, zajmowali prawie całą przestrzeń.
W końcu zobaczyli na ekranie dwie ciemne sylwetki, które niemal natychmiast zniknęły. Darcy
Kennedy wcisnęła jakiś przycisk, żeby przewinąć obraz. Grace wpatrywała się w morderców, ale
niewiele mogła dostrzec. Obaj nosili czarne kombinezony i coś, co zasłaniało dolną część twarzy. W
zwisających luzno dłoniach mieli broń.
Darcy powiększyła ich twarze.
Pierwszy mężczyzna patrzył gdzieś w bok, ale drugi spoglądał wprost w kamerę. Widzieli jego
zamazane i drgające na ekranie oczy.
Patrzy prosto w kamerę. Pakula powiedział to, o czym Grace sama myślała. Jakby pozował do
zdjęcia.
Czy to, co mają na twarzach, to chustki? spytał Sanchez. Wyglądają jak ciemne typy z jakiegoś
westernu.
Współcześni Jesse i Frank Jamesowie zaśmiał się Hertz.
Mamy na taśmie moment, jak wychodzą. Jest równie nieciekawy jak to, co macie tutaj. To
wszystko z tej kamery. Darcy nacisnęła przycisk i wyjęła kasetę. Skierowana na skarbiec w ogóle ich
nic uchwyciła, o ile mi wiadomo. Tylko film z kasy jest naprawdę interesujący.
Włożyła do aparatury następną kasetę. Grace od razu rozpoznała długą ladę banku. Kasjerka stała
odwrócona plecami, a przed nią znajdował się starszy mężczyzna. Potem, z powodu trzysekundowego
opóznienia, postacie podskoczyły niczym w niemym filmie. W rogu ekranu pojawił się jeden z
zamaskowanych mężczyzn. Pózniej wszystko zmieniało się znacznie szybciej. Następny obraz
przedstawiał staruszka na kolanach z rękami za głową. Zamaskowany mężczyzna wskoczył na ladę,
ukazując białe adidasy. Trzy sekundy pózniej skierował pistolet w stronę brody kasjerki, która odwróciła
nieco głowę, ukazując kamerze jedno rozszerzone strachem oko. Na następnym obrazie już jej nie było.
Kolejna przerwa i bandyta oglądał się za siebie, a staruszek leżał na podłodze. Jeszcze trzy sekundy i obaj
zniknęli.
To wszystko powiedziała Darcy, przewijając raz jeszcze obrazy z kasjerką.
Nie mamy niczego z innymi ofiarami? spytał Pakula.
Niestety. %7ładna z kamer nie obejmuje informacji czy biura.
Z tego, czym dysponujemy, trudno wywnioskować, co im nie wyszło odezwał się Hertz, który
wyjął papierosa z paczki i zaczął uderzać jego końcem w dłoń, jakby nie mógł doczekać się chwili, kiedy
będzie mógł wyjść z furgonetki.
Wynika z tego, że chciał zabić tę kasjerkę rzekł zamyślony Pakula.
Do licha, te kamery są do niczego! wściekał się Sanchez. Ludzie słyszą, że mamy napad na
wideo, i wydaje im się, że sprawa jest prosta. A prawdę mówiąc, znalezliśmy się w ślepej uliczce.
No, niezupełnie powiedziała Darcy, cofając obraz. Na ekranie pojawił się mężczyzna, który
wskoczył na ladę. Zdejmujemy właśnie odcisk buta. Na porządnym sprzęcie uda się na pewno odczytać
logo firmy. Jutro powiem wam, co to za but i jaki ma rozmiar. Poza tym w bieżniku zgromadziła się
ziemia, która została na ladzie. Ziemia i coś jeszcze: małe niebieskie kamyczki z szarymi oczkami.
Bardzo ładne. Nigdzie takich nie widziałam.
Podała im przezroczystą plastikową torbę.
Pakula zaczął się uważnie przyglądać kamykom, ale Grace wystarczyło jedno spojrzenie.
A ja tak. Poczuła, jak żołądek zaczyna jej podchodzić do gardła. Musiała bardzo uważać, żeby nie
wyciągnąć pochopnych wniosków.
Wszyscy spojrzeli na nią, zelektryzowani tą informacją.
Co takiego?! krzyknął Sanchez. Gdzie?
Wydaje mi się, że je znam rzekła ostrożnie.
Wyglądają jak kamyki, które mam na ścieżce przy moim nowym domu.
ROZDZIAA DWUDZIESTY TRZECI
18.17
Melanie czuła ból w klatce piersiowej, który nasilał się przy każdym oddechu. Miała też w ustach
smak benzyny.
Usłyszała jęk, a potem wzmożony hałas. Może to tylko piorun? Poza tym panowała cisza. Podwozie
przestało już trzeszczeć, a silnik syczeć. Chciała rozpiąć pas bezpieczeństwa, ale okazało się, że w ogóle
nie jest zapięty. To dlatego tak ją bolało. Zupełnie nie pamiętała chwili, kiedy wpadła na kierownicę.
Poduszka powietrzna się nie otworzyła. I tak miała szczęście, że nie wyleciała przez szybę.
Dobiegł do niej kolejny jęk. Spojrzała w bok i zauważyła, że Jared wysiadł z wozu, zostawiwszy
szeroko otwarte drzwiczki. Przerażona rzuciła się do tyłu i wspięła na fotel.
Charlie, nic ci nie jest?!
Leżał na podłodze z podkurczonymi nogami, tyłem do niej.
Charlie, czy coś się stało? Przewiesiwszy się przez oparcie, dotknęła ramienia syna. Nawet nie
drgnął. Poklepała go, a potem pchnęła. Znów jęknął, a potem z trudem przewlókł się na tylne siedzenie,
na którym położył się bezwładnie. Dopiero wtedy zobaczyła ciemniejsze plamy na czarnym
kombinezonie, jakby oblał się colą. Przez moment bała się, że to jego krew. Kiedy okazało się, że nie,
wcale nie odetchnęła z ulgą. Kombinezon pokryty był też żółtymi wymiocinami.
Co się stało? spytała, wciąż przewieszona przez fotel. Co wyście zrobili?
Nie spojrzał jej w oczy. To nie był dobry znak.
Musimy iść. Jared, który nagle pojawił się w otwartych drzwiczkach, sprawił, że aż podskoczyła
ze strachu. Pozbył się kombinezonu, jak również pończochy i chustki.
Chcę wiedzieć, co tam się stało, do cholery! rzuciła w ich stronę, chociaż miała wrażenie, że przy
każdym słowie ktoś wbija jej nóż w pierś. Czapka gdzieś zniknęła, włosy miała w nieładzie. Odgarnęła je
z oczu, żeby spojrzeć na brata, ale on pozostał niewzruszony. No, gadajcie! Mam prawo wiedzieć.
Musimy się, kurwa, najpierw stąd wydostać. I to szybko. Otworzył tylne drzwiczki i rzucił w
stronę Charliego: Nie bądz maminsynkiem. Wez się w końcu w garść!
Ale ani Charlie, ani Melanie nie ruszyli się z miejsca. Nigdy nie słyszała, żeby Jared mówił w ten
sposób do jej syna. Chłopak też był zaskoczony. Patrzył na wuja przeszklonymi oczami, jakby przed [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl exclamation.htw.pl
Znalazłam ten moment, kiedy wchodzą. Zaraz się pojawią.
Wydawało się, że trwa to całą wieczność. Grace zdołała rozepchnąć się trochę między Pakulą i
Sanchezem i wreszcie mogła oddychać. Mimo że akurat w furgonetce działała klimatyzacja, czuła się jak
w łazni. A trzej mężczyzni: zbudowany jak zapaśnik Pakula, wysoki, pochylony Sanchez i brzuchaty
Hertz, zajmowali prawie całą przestrzeń.
W końcu zobaczyli na ekranie dwie ciemne sylwetki, które niemal natychmiast zniknęły. Darcy
Kennedy wcisnęła jakiś przycisk, żeby przewinąć obraz. Grace wpatrywała się w morderców, ale
niewiele mogła dostrzec. Obaj nosili czarne kombinezony i coś, co zasłaniało dolną część twarzy. W
zwisających luzno dłoniach mieli broń.
Darcy powiększyła ich twarze.
Pierwszy mężczyzna patrzył gdzieś w bok, ale drugi spoglądał wprost w kamerę. Widzieli jego
zamazane i drgające na ekranie oczy.
Patrzy prosto w kamerę. Pakula powiedział to, o czym Grace sama myślała. Jakby pozował do
zdjęcia.
Czy to, co mają na twarzach, to chustki? spytał Sanchez. Wyglądają jak ciemne typy z jakiegoś
westernu.
Współcześni Jesse i Frank Jamesowie zaśmiał się Hertz.
Mamy na taśmie moment, jak wychodzą. Jest równie nieciekawy jak to, co macie tutaj. To
wszystko z tej kamery. Darcy nacisnęła przycisk i wyjęła kasetę. Skierowana na skarbiec w ogóle ich
nic uchwyciła, o ile mi wiadomo. Tylko film z kasy jest naprawdę interesujący.
Włożyła do aparatury następną kasetę. Grace od razu rozpoznała długą ladę banku. Kasjerka stała
odwrócona plecami, a przed nią znajdował się starszy mężczyzna. Potem, z powodu trzysekundowego
opóznienia, postacie podskoczyły niczym w niemym filmie. W rogu ekranu pojawił się jeden z
zamaskowanych mężczyzn. Pózniej wszystko zmieniało się znacznie szybciej. Następny obraz
przedstawiał staruszka na kolanach z rękami za głową. Zamaskowany mężczyzna wskoczył na ladę,
ukazując białe adidasy. Trzy sekundy pózniej skierował pistolet w stronę brody kasjerki, która odwróciła
nieco głowę, ukazując kamerze jedno rozszerzone strachem oko. Na następnym obrazie już jej nie było.
Kolejna przerwa i bandyta oglądał się za siebie, a staruszek leżał na podłodze. Jeszcze trzy sekundy i obaj
zniknęli.
To wszystko powiedziała Darcy, przewijając raz jeszcze obrazy z kasjerką.
Nie mamy niczego z innymi ofiarami? spytał Pakula.
Niestety. %7ładna z kamer nie obejmuje informacji czy biura.
Z tego, czym dysponujemy, trudno wywnioskować, co im nie wyszło odezwał się Hertz, który
wyjął papierosa z paczki i zaczął uderzać jego końcem w dłoń, jakby nie mógł doczekać się chwili, kiedy
będzie mógł wyjść z furgonetki.
Wynika z tego, że chciał zabić tę kasjerkę rzekł zamyślony Pakula.
Do licha, te kamery są do niczego! wściekał się Sanchez. Ludzie słyszą, że mamy napad na
wideo, i wydaje im się, że sprawa jest prosta. A prawdę mówiąc, znalezliśmy się w ślepej uliczce.
No, niezupełnie powiedziała Darcy, cofając obraz. Na ekranie pojawił się mężczyzna, który
wskoczył na ladę. Zdejmujemy właśnie odcisk buta. Na porządnym sprzęcie uda się na pewno odczytać
logo firmy. Jutro powiem wam, co to za but i jaki ma rozmiar. Poza tym w bieżniku zgromadziła się
ziemia, która została na ladzie. Ziemia i coś jeszcze: małe niebieskie kamyczki z szarymi oczkami.
Bardzo ładne. Nigdzie takich nie widziałam.
Podała im przezroczystą plastikową torbę.
Pakula zaczął się uważnie przyglądać kamykom, ale Grace wystarczyło jedno spojrzenie.
A ja tak. Poczuła, jak żołądek zaczyna jej podchodzić do gardła. Musiała bardzo uważać, żeby nie
wyciągnąć pochopnych wniosków.
Wszyscy spojrzeli na nią, zelektryzowani tą informacją.
Co takiego?! krzyknął Sanchez. Gdzie?
Wydaje mi się, że je znam rzekła ostrożnie.
Wyglądają jak kamyki, które mam na ścieżce przy moim nowym domu.
ROZDZIAA DWUDZIESTY TRZECI
18.17
Melanie czuła ból w klatce piersiowej, który nasilał się przy każdym oddechu. Miała też w ustach
smak benzyny.
Usłyszała jęk, a potem wzmożony hałas. Może to tylko piorun? Poza tym panowała cisza. Podwozie
przestało już trzeszczeć, a silnik syczeć. Chciała rozpiąć pas bezpieczeństwa, ale okazało się, że w ogóle
nie jest zapięty. To dlatego tak ją bolało. Zupełnie nie pamiętała chwili, kiedy wpadła na kierownicę.
Poduszka powietrzna się nie otworzyła. I tak miała szczęście, że nie wyleciała przez szybę.
Dobiegł do niej kolejny jęk. Spojrzała w bok i zauważyła, że Jared wysiadł z wozu, zostawiwszy
szeroko otwarte drzwiczki. Przerażona rzuciła się do tyłu i wspięła na fotel.
Charlie, nic ci nie jest?!
Leżał na podłodze z podkurczonymi nogami, tyłem do niej.
Charlie, czy coś się stało? Przewiesiwszy się przez oparcie, dotknęła ramienia syna. Nawet nie
drgnął. Poklepała go, a potem pchnęła. Znów jęknął, a potem z trudem przewlókł się na tylne siedzenie,
na którym położył się bezwładnie. Dopiero wtedy zobaczyła ciemniejsze plamy na czarnym
kombinezonie, jakby oblał się colą. Przez moment bała się, że to jego krew. Kiedy okazało się, że nie,
wcale nie odetchnęła z ulgą. Kombinezon pokryty był też żółtymi wymiocinami.
Co się stało? spytała, wciąż przewieszona przez fotel. Co wyście zrobili?
Nie spojrzał jej w oczy. To nie był dobry znak.
Musimy iść. Jared, który nagle pojawił się w otwartych drzwiczkach, sprawił, że aż podskoczyła
ze strachu. Pozbył się kombinezonu, jak również pończochy i chustki.
Chcę wiedzieć, co tam się stało, do cholery! rzuciła w ich stronę, chociaż miała wrażenie, że przy
każdym słowie ktoś wbija jej nóż w pierś. Czapka gdzieś zniknęła, włosy miała w nieładzie. Odgarnęła je
z oczu, żeby spojrzeć na brata, ale on pozostał niewzruszony. No, gadajcie! Mam prawo wiedzieć.
Musimy się, kurwa, najpierw stąd wydostać. I to szybko. Otworzył tylne drzwiczki i rzucił w
stronę Charliego: Nie bądz maminsynkiem. Wez się w końcu w garść!
Ale ani Charlie, ani Melanie nie ruszyli się z miejsca. Nigdy nie słyszała, żeby Jared mówił w ten
sposób do jej syna. Chłopak też był zaskoczony. Patrzył na wuja przeszklonymi oczami, jakby przed [ Pobierz całość w formacie PDF ]