[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Mam nadzieję.
Odkręcił kurek prysznica i wszedł pod strumień ciepłej wody. Wśród jej
szumu usłyszał dzwięk dzwonka. Telefon. Jego komórka. Znowu.
- Mogłabyś odebrać i przyjąć wiadomość?
- Pewnie.
- Dzięki. - Sięgnął po butelkę z szamponem. Kiedy usiłował spłukać z
siebie pianę, zobaczył Claire stojącą w drzwiach łazienki. Jego wzrok zatrzymał
się na jej pięknej postaci odzianej w jego podkoszulek. Wyglądała elegancko
nawet w takim niewyjściowym kawałku bawełny. Zaczął szukać w myślach
ciekawych pozycji, które będzie mógł z nią już wkrótce wypróbować.
Wydawało mu się, że mogli spędzić razem całe życie, zgłębiając tajniki
kamasutry.
- Claire. - Chciał, aby dołączyła do niego.
- 91 -
S
R
Zaniepokoił się, kiedy nie powiedziała ani słowa i nie zrobiła ani kroku.
Coś się musiało wydarzyć w ciągu ostatnich kilkunastu sekund.
Wyciągnęła w jego kierunku ramię, w dłoni trzymając telefon
komórkowy.
- Twoja była żona.
ROZDZIAA DZIESITY
%7łona Vica.
Była. Była. Była żona, przypominała sobie Claire.
Schodziła na dół, trzymając się balustrady przy schodach. Z tego miejsca
rozciągał się widok na stanowisko hostessy witającej gości oraz sklepik z
pamiątkami.
Telefon Sonii wprowadził ją w bardzo poważny nastrój. Wolała wziąć
prysznic w innej łazience, niż przysłuchiwać się rozmowie Vica z kobietą, którą
kiedyś kochał. Przez lekko uchylone drzwi widziała jego kuszące odbicie w
lustrze. Wąską talię owinął ręcznikiem. Strumienie wody spływały po nim,
zachęcając do zlizywania. Gdyby tylko nie rozmawiał w tym momencie z byłą
żoną!
A niech to! Była zazdrosna, choć dobrze wiedziała, że nie kocha już tej
kobiety.
Wolała się ukryć pod strumieniem wody z prysznica, niż zrobić coś
głupiego, na przykład podsłuchiwać. Kiedy wychodził, ubierała się i udała, że
nic się nie stało. Krzyknęła do niego słowa pożegnania.
Naprawdę nie lubiła tego typu emocji.
Claire zeszła na parter. Poprawiła zasłony i otworzyła okna, aby
wprowadzić do domu budzący się już na zewnątrz dzień.
Przez okno widziała Davida Reisa z matką na ich tarasie. Starr siedziała
na zewnątrz swojego domku gospodarczego, trzymając w dłoniach kubek z
- 92 -
S
R
czymś parującym. Na przystani Ronnie Calhoun patroszył ryby na długim
drewnianym stole ze zlewem i polewał gumowym wężem stoisko z owocami
morza.
Samochód Vica wjeżdżał na główną drogę.
Nawet z tej odległości widziała jego szerokie ramiona w samochodzie. Na
szybie tylnego okna błyszczała naklejka z Uniwersytetu Cornelia, którą
dostawali alumni tej uczelni. Cóż za facet. Mężczyzna sukcesu, skromny i
pewny siebie.
Musiała się wziąć do pracy i przygotować dania na lunch, zanim
restauracja otworzy swoje podwoje o godzinie jedenastej. Jeśli stać by było ją i
jej siostry na zatrudnienie kogoś dodatkowego do pomocy, może mogłyby też
serwować śniadania. Miała nadzieję, że dzisiejsza weselna kolacja próbna
rozsławi jej dobrą kuchnię w mieście i przyciągnie więcej klientów. Miało na
nią przybyć kilkanaście panien z najbogatszych rodzin w Charlestonie. Rodzina
pana młodego zdecydowała się zapłacić za najbardziej oryginalne dodatki, aby
wywrzeć jak najlepsze wrażenie na wpływowych krewnych panny młodej.
Dzwonek do drzwi zabrzęczał niskim, przejmującym dzwiękiem. Ktoś
stał przy tylnych drzwiach. Frontowe grają delikatnym i jasnym kurantem. O tej
porze mogłaby to być jedynie dostawa świeżych ryb. Na pewno nic poważnego.
Miała tyle rzeczy do zrobienia. Lubiła być zajęta. Zostawało wtedy mało
czasu na myślenie.
Mało czasu na myślenie? Skąd jej to przyszło do głowy? Była dumna ze
swoich umiejętności logicznego myślenia i zdolności organizacyjnych.
Dlaczego teraz uciekała od podjęcia decyzji tak dla niej w życiu ważnej?
Kochała Vica Jansena. Dziś, kiedy wyłączy wszystkie światła po
imprezie, musi zdecydować, co zrobić z tymi wszystkimi krzyczącymi w niej
uczuciami.
Promienie światła księżyca przebijały przez gałęzie klonów i palm. Vic
zjeżdżał w dół ulicy prowadzącej do  Poszukiwaczy plaż", kompletnie
- 93 -
S
R
zatłoczonej zaparkowanymi samochodami. Nie mógł nawet wjechać do swojego
garażu. To z powodu piątkowego tłumu gości restauracyjnych oraz tych, którzy
przybyli na ślubną kolację próbną.
Jeśli miałby szacować na podstawie liczby samochodów, z czystym
sumieniem mógłby stwierdzić, że wyciek gazu nie zaszkodził restauracji. Claire
razem z siostrami bez wątpienia mogły się cieszyć sukcesem.
%7łałował, że nie mógł wcześniej zakończyć swoich zajęć i pomóc Claire, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • exclamation.htw.pl