[ Pobierz całość w formacie PDF ]

miejsce, gdzie idealnie pasowała.
Uniosła głowę i przez długą chwilę wpatrywała się w jego twarz, a potem
zamknęła oczy, jakby chciała na zawsze zapamiętać jego rysy. Idąc za jej
przykładem, też zamknął oczy i zobaczył pod powiekami jej najdroższą na
świecie twarz.
- Dobrze, że robiliśmy zdjęcia - odezwał się po chwili.
- Tak. To prawda. Będziemy mieli pamiątkę... - powiedziała przez łzy.
Nie miał pojęcia, jak zdobędzie się na to, by pozwolić jej odejść. Wiedział
tylko, że to rozstanie będzie dla niego jeszcze bardziej bolesne niż pożegnanie z
Simonettą. Jego młodziutką, słodką żonę zabrała śmierć i nie mógł nic na to
poradzić. Z Carą rozdzielało go życie.
W desperackim odruchu wsunął dłonie pod ramiączka jej letniej sukienki
tak gwałtownie, że jedno z nich się urwało. Pragnął tulić ją do siebie nagą, czuć
pod sobą jej gorące ciało, zatracić się w niej.
- 53 -
S
R
- Nie tutaj - upomniała go szeptem. Nie usłuchał. Szukał ustami jej ust. -
Ktoś może zobaczyć...!
Pochylił głowę i zaczął ssać jej sutek, rozkoszując się słonawym smakiem
wilgotnej od potu sukienki i słodyczą kobiecego ciała.
- Przestań... póki jeszcze możemy! - błagała. - Obsługa hotelu może nas
zobaczyć.
Albo, co gorsza, paparazzi.
Oderwał się od niej, wciągając gwałtownie powietrze jak nurek, który
wypłynął na powierzchnię.
Poprawiła strój, uniosła dumnie głowę i wkroczyła do hotelu
zdecydowanym krokiem, chłodna i pewna siebie jak na sali sądowej. Podreptał
za nią, wpatrzony w jej plecy. Kiedy szła, cienki materiał sukienki układał się w
niezwykle interesujący sposób na plecach w miejscu, gdzie traciły one swą
szlachetnÄ… nazwÄ™.
W windzie bezbłędnie udawała obojętną, lekko znudzoną. Nie spojrzała
na niego ani razu, tylko przez oszkloną ścianę podziwiała widok na
wielokondygnacyjny hol. Ale kiedy drzwi otworzyły się na jej piętrze, poddała
się. Chwyciła go za rękę i z prawie zwierzęcym skamleniem pobiegła
korytarzem. Wpadli do pokoju, zatrzasnęli drzwi i rzucili się na siebie.
Nie była w nastroju do łagodnych pieszczot. Złapała poły jego koszuli i
zdarła ją z niego jednym zdecydowanym gestem. Poczuł powiew chłodnego
powietrza na nagiej skórze i roześmiał się. Potem rozpiął suwak jej sukienki i
pozwolił, by opadła na ziemię, ukazując jej wiotką talię, zmysłowy łuk bioder i
długie, smukłe nogi.
Białe sandałki poszybowały przez pokój, kiedy zrzuciła je z nóg
energicznym kopnięciem. Bosa, bez chwili namysłu skoczyła na niego, mocno
oplatajÄ…c nogami w pasie.
Przez chwilę stał nieruchomo, rozkoszując się jej bliskością, po czym
zaniósł ją na łóżko.
- 54 -
S
R
Jej nagość niezmiennie wprawiała go w zachwyt. Nie mógł się napatrzeć
na smukłe linie i zmysłowe krągłości jej ciała. Wciąż zdumiewał się tym, jak
idealnie do siebie pasowali, kiedy łączył się z nią w miłosnym uścisku.
Leżała pod nim, wpatrując się w niego szeroko otwartymi ciemnymi
oczami. Uśmiechnął się, szczęśliwy, a ona odpowiedziała mu uśmiechem.
Pomyślał, że ta dziewczyna jest jak słońce i księżyc: nie tylko obdarza go
światłem i ciepłem, ale także odbija jego światło.
W zachwycie ucałował jej jedwabiste włosy, gładkie czoło, delikatne
powieki. Była idealna. Chciał, żeby urodziła mu dzieci... Kiedy zdał sobie
sprawę, o czym myśli, ból przeszył go jak ostrze noża. Nie było żadnego sensu
marzyć o czymś, co nigdy nie mogło się spełnić. Jej samolot odlatywał za
dwadzieścia cztery godziny. I wtedy utraci ją na zawsze. Ale zanim to się stanie,
Cara będzie należała do niego. Pragnienie, by ją posiąść, teraz, natychmiast,
ogarnęło go jak gorączka.
- Cara, och, Cara...
W zapamiętaniu wyznawał jej miłość pieszczotami palców i warg, a kiedy
z jego ust popłynęły czułe słowa, nie wiedział nawet, że szepcze do niej w
ojczystej, włoskiej mowie.
- 55 -
S
R
ROZDZIAA ÓSMY
Kilka godzin pózniej Regina ocknęła się i powoli otworzyła oczy.
Ramiona śpiącego Nica otaczały ją zaborczo, jego szeroka pierś unosiła się i
opadała w spokojnym oddechu. Przez otwarte drzwi balkonowe do sypialni
wpadało chłodne powietrze, przesycone zapachem morza i kwiatów gardenii.
Popatrzyła na piękną twarz śpiącego mężczyzny, widoczną w srebrnym świetle
księżyca zalewającym pokój.
Czuła się cudownie. Była rozkosznie rozluzniona, zaspokojona, spełniona.
A więc to właśnie jest miłość, pomyślała. Nareszcie wiem, jakie to
uczucie być naprawdę zakochaną.
Wtuliła się w jego rozkosznie ciepłe objęcia i z powrotem zapadła w sen.
Kiedy obudziła się znowu, pokój zalany był różowawym światłem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • exclamation.htw.pl