[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- A co mam zamiast tego zrobić? Wybaczyć ci wszystkie twoje grzechy?
- Si. - Sandro popatrzył na nią rozbrajająco, otwierając szeroko swoje piękne,
ciemne oczy. - Możesz mnie nienawidzić pózniej, po ślubie. Wtedy lepiej dam sobie z
tym radę.
- Skąd wiesz?
- Powiedzmy, że to intuicja.
Intuicja, przypuśćmy. On po prostu grał na jej współczuciu. Potrafił też bezlitośnie
i bezbłędnie wykorzystać jej chwile słabości.
- Przysięgam na moje życie, że nie będziesz żałować - rzekł górnolotnie, kładąc
sobie jej dłoń na sercu.
Cassie była już zmęczona jego naleganiem i przekonywaniem. Wciąż czuła się
zraniona i nie potrafiła o tym zapomnieć. Dlatego teraz wyszarpnęła dłoń i zrezygnowana
skuliła się na sofie.
R
L
T
- Pomyśl tylko, jak blizniaki to przeżyją, jeśli się teraz wycofasz - uświadomił jej.
Ogarnęła wzrokiem wszystkie torby i pudełka z zakupami. Zrobiła, tak jak chciał, i
pomyślała o blizniakach. One go potrzebowały i pragnęły tego, co miał im do zaofiaro-
wania. Nie mogła odmówić swoim dzieciom szczęścia tylko dlatego, że sama miała pro-
blemy z Sandrem.
- Nie będę z tobą spać - postawiła warunek, zanim zdążyła pomyśleć.
- Dobrze - rzekł cicho i już bez słowa wyszedł z mieszkania.
Taktyczne posunięcie przebiegłego, kłamliwego i manipulującego generała - po-
myślała Cassie, gardząc sobą w duchu za to, że znów dała się podejść.
R
L
T
ROZDZIAA JEDENASTY
Sandro spoglądał na zegarek z coraz większym napięciem. Nerwowo chodził tam i
z powrotem po hallu Pałacu Zlubów, jak tygrys po klatce.
- Powiedzcie tylko słowo, a zaraz wam przyłożę - warknął do swoich towarzyszy.
- Są już w drodze - odważył się powiedzieć Gio Rosario. - Pewnie stoją w korku.
- Jeśli tak bardzo nie jesteś jej pewien, Alessandrze, to może się jeszcze zastanów,
zanim... - zaczął Marco.
- Możesz być moim bratem i świetnym lekarzem, ale nie masz najmniejszego poję-
cia, o czym mówisz - wybuchnął pan młody. - Zachowaj więc swoje cholerne zdanie dla
siebie.
Marco mógł go badać, robić mu tomografię mózgu i stawiać diagnozy, ale nie po-
trafił czytać w jego myślach i nie rozumiał uczuć, które tak bardzo nagliły go do ślubu.
Przez sześć długich lat czekał na moment, aby ta kobieta została jego żoną.
- Samochód przyjechał - zaanonsował cicho Gio.
Już po chwili Sandro zobaczył, jak szofer wyjmuje z samochodu Bellę i stawia ją
na chodniku. Wzruszenie ścisnęło mu serce. Jego piękna złotowłosa córeczka w różowej
sukience z falbankami wyglądała tak, jak w jej wyobrażeniu musiała wyglądać królewna
z bajki.
To było dzieło Cassie - sprawiła, że spełniło się marzenie Belli, chociaż ona sama
wolała wyrzec się marzeń.
Z samochodu wygramolił się teraz Anthony, ubrany w dżinsy, adidasy i koszulę w
niebiesko-czerwoną kratkę. Jego mądra mama nie chciała go zmuszać do zakładania na
tę okazję jakiegoś sztywnego, dziwacznego ubrania. Wolała, żeby czuł się swobodnie.
Wzruszenie ani na chwilę nie opuszczało Sandra. Przeciwnie, jeszcze wzrosło, kie-
dy z auta wysiadła jego oporna narzeczona. Miała na sobie białą jedwabną spódnicę do
kolan i dopasowany w talii koronkowy żakiet. Białe sandałki na wysokich obcasach ota-
czały paseczkami jej smukłe kostki i dodawały gracji. Włosy miała upięte i ozdobione
jedną różową różą.
Na jego widok stanęła w miejscu i patrzyła bez słowa.
R
L
T
Cassie nagle jakby przyrosła do chodnika. Stojąc u szczytu schodów, Sandro wy-
dawał się jeszcze wyższy niż zwykle, bardziej ciemnowłosy i dziesięć razy przystojniej-
szy, niż była to skłonna przyznać. Ubrany był w piękny czarny, oszałamiająco elegancki
garnitur i koszulę tak lśniąco białą, że w świetle słonecznym prawie oślepiała.
Dzieci popędziły po schodach do ojca bez żadnego zawstydzenia, a ona powoli za-
częła wchodzić za nimi. Miała świadomość, że nie powinna i że nie chce tego robić, ale
coś pchało ją w kierunku Sandra, jakby przyzywał ją siłą swej nieugiętej woli.
Kiedy stanęła u szczytu schodów i musiała spojrzeć wprost na niego, poczuła się
mała i po kobiecemu bezbronna. Ujął jej dłonie i podniósł je do ust.
- Wyglądasz zjawiskowo - powiedział.
Potem na schody wbiegła Ella, pojawili się Marco i Gio. Nastąpiły powitania i pre-
zentacje. Witając się z bratem swego narzeczonego, Cassie odniosła wrażenie, że ten
traktuje ją z rezerwą i uśmiecha się tylko przez grzeczność. Czyżby nie pochwalał ich
związku? Czy porównywał ją z piękną Phebe Pyralis i stwierdzał, że Cassie jej nie do-
równuje? A może myślał o tym, co się między nimi zdarzyło w przeszłości? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • exclamation.htw.pl