[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Irish zobaczył pistolet, ale nie miał nawet czasu pomyśleć, że był wycelowany w niego.
Poczuł nagle bicie serca i upadł jak kłoda na podłogę.
Winda zatrzymała się na najniższej kondygnacji.
Samotny pasażer wycelował pistolet w otwarte drzwi. Nikogo jednak nie było. Zaciągnął
ciało dziennikarza do wąskiej klitki, w której przechowywano sprzęt używany przez
pracowników hotelu. Szybko stłukł lampy. Zapadła ciemność.
Zwłoki leżały na podłodze. Morderca wiedział, że zanim ktoś je odnajdzie, śmierć Irisha
zostanie przyćmiona inną.
Uwaga wszystkich skupiła się na wstępnych wynikach wyborów. Każdy z trzech
telewizorów w salonie odbierał na innym kanale. Wybory zamieniły się niemal w wyścig o
fotel prezydenta. Kilkakrotnie dziennikarze dzielili pochwały między Tate a Rutledge a,
który pierwszy raz kandydował na senatora z Teksasu, i aktualnego urzędnika
państwowego, Rory ego Dekkera. Była to zaciekła walka.
Kiedy podano, że Rutledge zaczyna nieznacznie prowadzić, w salonie rozległy się oklaski.
Nagły hałas tak przeraził Avery, że aż podskoczyła. Czuła się, jakby siedziała na ostrzu noża.
Ogólne podniecenie udzieliło się też Mandy. Wynajęto piastunkę, by rodzina mogła
skoncentrować się na obserwacji wyników.
Avery zastanawiała się, gdzie zniknęli Irish i Van. Trzy razy dzwoniła do studia. %7ładnego z
nich tam nie było i nikt nie wiedział nic na ten temat.
- Czy ktoś zawiadomił policję? - zapytała podczas ostatniej rozmowy. - Coś mogło się
wydarzyć?
- Jeżeli chce pani zgłosić ich zaginięcie, to niech pani to zrobi. Ale proszę przestać zawracać
nam głowę. Mamy teraz co innego do roboty.
Usłyszała, że rozmówca odłożył słuchawkę. Chciała pojechać do studia, ale nie mogła
przecież zostawić Tate a. Kiedy minęły kolejne godziny wieczoru, była pewna dwóch rzeczy.
Po pierwsze: Tate prawdopodobnie zwycięży; po drugie: coś strasznego stało się z jej
przyjaciółmi.
A jeżeli, jak sugerował Van, Siwe Włosy śledził właśnie ją?
Jeżeli zauważył jej zainteresowanie? Jeżeli podsłuchał rozmowę Vana, kiedy ten
przekazywał relację do studia? Jeżeli wywabił Irisha z pracy?
Dostała mdłości ze strachu. Zabójca był w hotelu, pod tym samym dachem co Tate i
Mandy.
A gdzie jest Fancy? To już kilka godzin. Czy jej także coś się stało? Dlaczego przynajmniej
nie zadzwoniła? Nawet w dniu wyborów ruch nie mógł być tak duży, aby jazda na pocztę
trwała dłużej niż godzinę.
- Tate, jedna ze stacji właśnie przekazała dobre wiadomości! - oznajmił Eddy, wchodząc do
pokoju. - Możesz zejść na dół?
Odwróciła się w jego kierunku i wstrzymała oddech, czekając na odpowiedz.
- Nie - powiedział. - Nie, nie, dopóki Dekker nie zadzwoni i nie ustąpi.
- Przynajmniej się przebierz.
- Co złego jest w moim stroju?
- Zamierzasz walczyć ze mną do samego końca?
- Do samego końca - potwierdził ze śmiechem.
- Jeżeli zwyciężysz, niewiele będzie mnie to obchodziło.
Nelson podszedł do syna i uścisnął jego dłoń.
- Osiągnąłeś cel. Spełniłeś wszelkie moje oczekiwania.
- Dzięki, tato. Ale nie cieszmy się przedwcześnie.
Zee również podeszła, by mu pogratulować.
- Brawo, braciszku. Myślę, że powinniśmy spróbować dostać się w przyszłym roku do
Białego Domu. Co o tym sądzisz?
- Nie zrobiłbym niczego bez ciebie, Jack.
- Miło z twojej strony, że to powiedziałeś - ucieszyła się Dorota i ucałowała go.
- Uznaję zasługi tam, gdzie one naprawdę są. - Popatrzył na Avery ponad ich głowami. To
spojrzenie wyraznie mówiło, jak bardzo była zła. Otaczali go życzliwi ludzie. Jedynym
kłamcą była ona.
Drzwi otworzyły się znowu. Odwróciła się, mając nadzieję, że zobaczy Fancy. Był to jednak
tylko jeden z ochotników.
- Wszystko jest już gotowe w sali balowej. Tłum śpiewa Tate owi sto lat . To wspaniałe!
- Uważam, że czas na otwarcie szampana - oświadczył Nelson.
Kiedy wystrzelił pierwszy korek, Avery poczuła się przez chwilę tak, jakby miała wyskoczyć
ze skóry.
John musnął dłonią piersi Fancy. Odsunęła się. Trącił udem jej nogi. Jego zachowanie
stawało się męczące. Nie była w nastroju. Drink też już jej nie smakował. Nie bawiło jej to
tak jak zwykle.
Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami .
Wciąż słyszała głos Carole. Nie zagłuszał go nawet ochrypły śpiew Roda Stewarda i zgiełk
rozmów prowadzonych przez wesołych gości.
Carole traktowała ją ostatnio bardzo przyzwoicie. To, co mówiła o poszanowaniu własnej
godności, nie było pozbawione rozsądku.
Jak mogła szanować samą siebie, jeżeli pozwalała podrywać się facetom w takich
spelunkach jak ta? Było to miejsce podobne do melin, w których wcześniej bywała i po-
zwalała robić z sobą wszystko, na co tylko mieli ochotę przygodni kumple. Potem pozbywali
się jej tak łatwo, jak wyrzuca się zużytą gumę.
Carole nie uważała jej za szmatę, zaufała w bardzo ważnej sprawie. A czym ona się
odwdzięczyła? Zawiodła ją.
- Posłuchaj, muszę już iść - oznajmiła nagle.
John pochylił się, chcąc polizać jej ucho. O mało nie zrzuciła go z taboretu, kiedy sięgnęła
po torebkę i paczuszkę leżącą wciąż na blacie baru.
- Dzięki za drinki.
- Hej, dokąd idziesz? Myślałem, cóż, no, wiesz...
- Tak, wiem. Przepraszam.
Wstał, położył ręce na biodrach i zapytał ze złością:
- I co, do diabła, mam teraz zrobić?
- Zaspokój się sam.
Jechała do hotelu ze sporą prędkością, uważając na radary i wozy policyjne. Nie była
pijana, ale gdyby ją sprawdzono, wykryto by bez trudu, że piła. Zwiększony ruch uliczny
utrudniał jazdę przez koszmarny labirynt ulic. Odetchnęła uszczęśliwiona, kiedy w końcu
dotarła do hotelowego garażu.
Hali był pełen. Ludzie wymachiwali plakatami z portretem Tate a Rutledge a. Wydawało
się, że każdy z Bexar County, kto głosował na Tate a, przyszedł tutaj, aby uczcić jego
zwycięstwo.
- Przepraszam, przepraszam. - Fancy z trudem przepychała się przez tłum. - Auu, cholera,
to moja noga! - zawołała. - Proszę mnie przepuścić.
- Hej, blondyneczko, może byś poczekała na windę, tak jak inni - odezwała się z wyrzutem
kobieta, która miała przypięty znaczek uczestnika kampanii.
- Akurat to zrobię, do diabła!
Wydawało się jej, że walka z otaczającym tłumem trwała całe godziny. W końcu zmęczona, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl exclamation.htw.pl
Irish zobaczył pistolet, ale nie miał nawet czasu pomyśleć, że był wycelowany w niego.
Poczuł nagle bicie serca i upadł jak kłoda na podłogę.
Winda zatrzymała się na najniższej kondygnacji.
Samotny pasażer wycelował pistolet w otwarte drzwi. Nikogo jednak nie było. Zaciągnął
ciało dziennikarza do wąskiej klitki, w której przechowywano sprzęt używany przez
pracowników hotelu. Szybko stłukł lampy. Zapadła ciemność.
Zwłoki leżały na podłodze. Morderca wiedział, że zanim ktoś je odnajdzie, śmierć Irisha
zostanie przyćmiona inną.
Uwaga wszystkich skupiła się na wstępnych wynikach wyborów. Każdy z trzech
telewizorów w salonie odbierał na innym kanale. Wybory zamieniły się niemal w wyścig o
fotel prezydenta. Kilkakrotnie dziennikarze dzielili pochwały między Tate a Rutledge a,
który pierwszy raz kandydował na senatora z Teksasu, i aktualnego urzędnika
państwowego, Rory ego Dekkera. Była to zaciekła walka.
Kiedy podano, że Rutledge zaczyna nieznacznie prowadzić, w salonie rozległy się oklaski.
Nagły hałas tak przeraził Avery, że aż podskoczyła. Czuła się, jakby siedziała na ostrzu noża.
Ogólne podniecenie udzieliło się też Mandy. Wynajęto piastunkę, by rodzina mogła
skoncentrować się na obserwacji wyników.
Avery zastanawiała się, gdzie zniknęli Irish i Van. Trzy razy dzwoniła do studia. %7ładnego z
nich tam nie było i nikt nie wiedział nic na ten temat.
- Czy ktoś zawiadomił policję? - zapytała podczas ostatniej rozmowy. - Coś mogło się
wydarzyć?
- Jeżeli chce pani zgłosić ich zaginięcie, to niech pani to zrobi. Ale proszę przestać zawracać
nam głowę. Mamy teraz co innego do roboty.
Usłyszała, że rozmówca odłożył słuchawkę. Chciała pojechać do studia, ale nie mogła
przecież zostawić Tate a. Kiedy minęły kolejne godziny wieczoru, była pewna dwóch rzeczy.
Po pierwsze: Tate prawdopodobnie zwycięży; po drugie: coś strasznego stało się z jej
przyjaciółmi.
A jeżeli, jak sugerował Van, Siwe Włosy śledził właśnie ją?
Jeżeli zauważył jej zainteresowanie? Jeżeli podsłuchał rozmowę Vana, kiedy ten
przekazywał relację do studia? Jeżeli wywabił Irisha z pracy?
Dostała mdłości ze strachu. Zabójca był w hotelu, pod tym samym dachem co Tate i
Mandy.
A gdzie jest Fancy? To już kilka godzin. Czy jej także coś się stało? Dlaczego przynajmniej
nie zadzwoniła? Nawet w dniu wyborów ruch nie mógł być tak duży, aby jazda na pocztę
trwała dłużej niż godzinę.
- Tate, jedna ze stacji właśnie przekazała dobre wiadomości! - oznajmił Eddy, wchodząc do
pokoju. - Możesz zejść na dół?
Odwróciła się w jego kierunku i wstrzymała oddech, czekając na odpowiedz.
- Nie - powiedział. - Nie, nie, dopóki Dekker nie zadzwoni i nie ustąpi.
- Przynajmniej się przebierz.
- Co złego jest w moim stroju?
- Zamierzasz walczyć ze mną do samego końca?
- Do samego końca - potwierdził ze śmiechem.
- Jeżeli zwyciężysz, niewiele będzie mnie to obchodziło.
Nelson podszedł do syna i uścisnął jego dłoń.
- Osiągnąłeś cel. Spełniłeś wszelkie moje oczekiwania.
- Dzięki, tato. Ale nie cieszmy się przedwcześnie.
Zee również podeszła, by mu pogratulować.
- Brawo, braciszku. Myślę, że powinniśmy spróbować dostać się w przyszłym roku do
Białego Domu. Co o tym sądzisz?
- Nie zrobiłbym niczego bez ciebie, Jack.
- Miło z twojej strony, że to powiedziałeś - ucieszyła się Dorota i ucałowała go.
- Uznaję zasługi tam, gdzie one naprawdę są. - Popatrzył na Avery ponad ich głowami. To
spojrzenie wyraznie mówiło, jak bardzo była zła. Otaczali go życzliwi ludzie. Jedynym
kłamcą była ona.
Drzwi otworzyły się znowu. Odwróciła się, mając nadzieję, że zobaczy Fancy. Był to jednak
tylko jeden z ochotników.
- Wszystko jest już gotowe w sali balowej. Tłum śpiewa Tate owi sto lat . To wspaniałe!
- Uważam, że czas na otwarcie szampana - oświadczył Nelson.
Kiedy wystrzelił pierwszy korek, Avery poczuła się przez chwilę tak, jakby miała wyskoczyć
ze skóry.
John musnął dłonią piersi Fancy. Odsunęła się. Trącił udem jej nogi. Jego zachowanie
stawało się męczące. Nie była w nastroju. Drink też już jej nie smakował. Nie bawiło jej to
tak jak zwykle.
Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami .
Wciąż słyszała głos Carole. Nie zagłuszał go nawet ochrypły śpiew Roda Stewarda i zgiełk
rozmów prowadzonych przez wesołych gości.
Carole traktowała ją ostatnio bardzo przyzwoicie. To, co mówiła o poszanowaniu własnej
godności, nie było pozbawione rozsądku.
Jak mogła szanować samą siebie, jeżeli pozwalała podrywać się facetom w takich
spelunkach jak ta? Było to miejsce podobne do melin, w których wcześniej bywała i po-
zwalała robić z sobą wszystko, na co tylko mieli ochotę przygodni kumple. Potem pozbywali
się jej tak łatwo, jak wyrzuca się zużytą gumę.
Carole nie uważała jej za szmatę, zaufała w bardzo ważnej sprawie. A czym ona się
odwdzięczyła? Zawiodła ją.
- Posłuchaj, muszę już iść - oznajmiła nagle.
John pochylił się, chcąc polizać jej ucho. O mało nie zrzuciła go z taboretu, kiedy sięgnęła
po torebkę i paczuszkę leżącą wciąż na blacie baru.
- Dzięki za drinki.
- Hej, dokąd idziesz? Myślałem, cóż, no, wiesz...
- Tak, wiem. Przepraszam.
Wstał, położył ręce na biodrach i zapytał ze złością:
- I co, do diabła, mam teraz zrobić?
- Zaspokój się sam.
Jechała do hotelu ze sporą prędkością, uważając na radary i wozy policyjne. Nie była
pijana, ale gdyby ją sprawdzono, wykryto by bez trudu, że piła. Zwiększony ruch uliczny
utrudniał jazdę przez koszmarny labirynt ulic. Odetchnęła uszczęśliwiona, kiedy w końcu
dotarła do hotelowego garażu.
Hali był pełen. Ludzie wymachiwali plakatami z portretem Tate a Rutledge a. Wydawało
się, że każdy z Bexar County, kto głosował na Tate a, przyszedł tutaj, aby uczcić jego
zwycięstwo.
- Przepraszam, przepraszam. - Fancy z trudem przepychała się przez tłum. - Auu, cholera,
to moja noga! - zawołała. - Proszę mnie przepuścić.
- Hej, blondyneczko, może byś poczekała na windę, tak jak inni - odezwała się z wyrzutem
kobieta, która miała przypięty znaczek uczestnika kampanii.
- Akurat to zrobię, do diabła!
Wydawało się jej, że walka z otaczającym tłumem trwała całe godziny. W końcu zmęczona, [ Pobierz całość w formacie PDF ]