[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rwiêci pañscy, Sebastianie, co jej zrobileS? spytala pani Qu-
ince. Dziewczyna milczy i martwo wpatruje siê w przestrzeñ!
Sebastian przest¹pil z nogi na nogê, mn¹c w dloniach kapelusz,
zupelnie jakby byl malym chlopcem.
70
Ja j¹ tylko pocalowalem powiedzial nieSmialo.
Ach, tak! rzekla gospodyni z uSmiechem.
Rwiêci pañscy! wykrzyknêla pani Quince.
Sebastian odtajal pod wplywem aprobaty dwóch kobiet.
Marilyn spojrzala na uSmiechniêtego Sebastiana. Obie panie zda-
waly siê byæ po jego stronie.
Niech mnie pan nigdy wiêcej nie caluje! za¿¹dala wynioslym
tonem. Kiedy zechcê byæ pocalowana, sama o tym powiem.
Jej oczy zaszly lzami, które splynêly po policzkach.
Sebastian spojrzal na kobiety. Teraz wszystkie trzy patrzyly na
niego lodowatym wzrokiem. Zlotowlosa dziewczyna plakala przez
niego!
Potykaj¹c siê, wybiegl z pokoju, mamrocz¹c coS o humorach ko-
biet. Pojedzie do Manaus, do swojej czarnookiej piêknoSci. Ona przy-
najmniej nie miewa humorów.
71
7
Carl jechal obok ojca. Milczeli, zatopieni we wlasnych mySlach.
Carl, jak zwykle, rozmySlal o swojej Alicji. Dlaczego ta zlotowlosa
kobieta musiala przybyæ z Ameryki i postawiæ go w tak niezrêcznej
sytuacji? Dlaczego nie zostala tam, gdzie bylo jej miejsce? Gdyby nie
ona, mo¿e udaloby mu siê przekonaæ ojca, ¿e wspaniale jest mieæ
dobrze wychowan¹ ¿onê, ozdobê domu na plantacji? Teraz, kiedy
Marilyn znalazla siê w Brazylii, szansa na to byla niewielka. Los oka-
zal siê przekorny, a Carl musial przyznaæ, ¿e Marilyn jest piêkna. To
jeszcze jeden powód, który utrudnial mu sprzeciw wobec ¿¹dañ ojca.
Nie powie mu przecie¿, ¿e nie mo¿e skonsumowaæ mal¿eñstwa z Ma-
rilyn. Gdyby byla brzydka, wszystko byloby prostsze, bo ojciec cenil
sobie urodê kobiet. Alicjo, Alicjo, dlaczego twój ojciec wpakowal
siê w tak przykr¹ sytuacjê, a potem zszedl z tego Swiata, pozostawia-
j¹c ciebie i twoj¹ matkê, byScie cierpialy za jego glupotê?
Baron rzucil okiem na swego starszego syna i z niesmakiem zaci-
sn¹l usta. Przypuszczal, ¿e ten glupiec znów rozmySla o tej malej
myszce Alicji. Co ten glupiec w niej widzi. Baron odczuwal zawód,
¿e syn tak malo troszczy siê o Drzewo ¯ycia i pragnie wprowadziæ do
domu zubo¿al¹ dziewczynê. Dlaczego nie rozumie, ¿e poSlubiaj¹c
Marilyn, zapewni rodzinie pieni¹dze, a sobie piêkn¹ ¿onê, która bê-
dzie dzieliæ jego lo¿e? Na mySl o Marilyn poczul ¿¹dzê, mimo ¿e tak
go rozgniewala. Marilyn byla najpiêkniejsz¹ dziewczyn¹, jak¹ wi-
dzial w Brazylii od czasu, gdy Elena byla mloda. Elena, kiedyS tak
piêkna i slodka, teraz jest sztywna i zimna. Od czasu gdy o zmroku
72
wci¹gal j¹ do swego ló¿ka i cieszyl siê jej cieplym i mlodym cialem,
minêlo wiele lat. Kiedy zwrócila siê przeciwko niemu? Chyba zaraz
po Smierci jego ¿ony. Zaklopotany wzruszyl ramionami. Kobiety za-
wsze pozostan¹ zagadk¹ dla mê¿czyzn. Ale Marilyn, Marilyn jest warta
zachodu. Stanowi nie lada gratkê. Jak¿e ¿alowal, ¿e nie jest ju¿ mlo-
dy. W mig by j¹ przekonal, by zostala pani¹ jego domu i pani¹ jego
namiêtnych uczuæ. Gdyby¿ Jamie byl zdolny do...
Ojcze odezwal siê Carl Sciszonym glosem wiem, ¿e nie
chcesz rozmawiaæ na ten temat, ale dla mnie jest to bardzo wa¿na
sprawa. Proszê ciê, abyS mnie wysluchal.
Podejrzewalem, ¿e rozmySlasz o tej szarej myszce. Ju¿ ci mó-
wilem, ¿e nie ¿yczê sobie rozmawiaæ na jej temat. To zamkniêta spra-
wa! Masz obowi¹zki wobec Drzewa ¯ycia i nie pozwolê, byS siê z nich
wykpil. Rozumiesz mnie, Carl? Nic nie jest równie wa¿ne. Drzewo
¯ycia to caly twój Swiat. Nie pozwolê, by stalo siê inaczej!
Ale tym razem mnie wysluchasz ojcze. Nie ma tu slu¿by, która
by nas podsluchiwala, ani goSci, którzy by nam przeszkadzali. Wy-
sluchasz, co mam ci do powiedzenia.
Widz¹c stanowczoSæ syna, Baron skin¹l glow¹ i utkwil wzrok
w przestrzeni. Pozwolil Carlowi, by po raz ostatni rozmawial z nim
o Alicji.
Kocham Alicjê, ojcze. Czujê, ¿e nie móglbym bez niej ¿yæ. Po-
trzebujê jej, ojcze. To nie z jej winy rodzina zubo¿ala. To jej ojciec
okazal siê nieudolny. Musisz mi pozwoliæ na poSlubienie Alicji. Ko- [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl exclamation.htw.pl
Rwiêci pañscy, Sebastianie, co jej zrobileS? spytala pani Qu-
ince. Dziewczyna milczy i martwo wpatruje siê w przestrzeñ!
Sebastian przest¹pil z nogi na nogê, mn¹c w dloniach kapelusz,
zupelnie jakby byl malym chlopcem.
70
Ja j¹ tylko pocalowalem powiedzial nieSmialo.
Ach, tak! rzekla gospodyni z uSmiechem.
Rwiêci pañscy! wykrzyknêla pani Quince.
Sebastian odtajal pod wplywem aprobaty dwóch kobiet.
Marilyn spojrzala na uSmiechniêtego Sebastiana. Obie panie zda-
waly siê byæ po jego stronie.
Niech mnie pan nigdy wiêcej nie caluje! za¿¹dala wynioslym
tonem. Kiedy zechcê byæ pocalowana, sama o tym powiem.
Jej oczy zaszly lzami, które splynêly po policzkach.
Sebastian spojrzal na kobiety. Teraz wszystkie trzy patrzyly na
niego lodowatym wzrokiem. Zlotowlosa dziewczyna plakala przez
niego!
Potykaj¹c siê, wybiegl z pokoju, mamrocz¹c coS o humorach ko-
biet. Pojedzie do Manaus, do swojej czarnookiej piêknoSci. Ona przy-
najmniej nie miewa humorów.
71
7
Carl jechal obok ojca. Milczeli, zatopieni we wlasnych mySlach.
Carl, jak zwykle, rozmySlal o swojej Alicji. Dlaczego ta zlotowlosa
kobieta musiala przybyæ z Ameryki i postawiæ go w tak niezrêcznej
sytuacji? Dlaczego nie zostala tam, gdzie bylo jej miejsce? Gdyby nie
ona, mo¿e udaloby mu siê przekonaæ ojca, ¿e wspaniale jest mieæ
dobrze wychowan¹ ¿onê, ozdobê domu na plantacji? Teraz, kiedy
Marilyn znalazla siê w Brazylii, szansa na to byla niewielka. Los oka-
zal siê przekorny, a Carl musial przyznaæ, ¿e Marilyn jest piêkna. To
jeszcze jeden powód, który utrudnial mu sprzeciw wobec ¿¹dañ ojca.
Nie powie mu przecie¿, ¿e nie mo¿e skonsumowaæ mal¿eñstwa z Ma-
rilyn. Gdyby byla brzydka, wszystko byloby prostsze, bo ojciec cenil
sobie urodê kobiet. Alicjo, Alicjo, dlaczego twój ojciec wpakowal
siê w tak przykr¹ sytuacjê, a potem zszedl z tego Swiata, pozostawia-
j¹c ciebie i twoj¹ matkê, byScie cierpialy za jego glupotê?
Baron rzucil okiem na swego starszego syna i z niesmakiem zaci-
sn¹l usta. Przypuszczal, ¿e ten glupiec znów rozmySla o tej malej
myszce Alicji. Co ten glupiec w niej widzi. Baron odczuwal zawód,
¿e syn tak malo troszczy siê o Drzewo ¯ycia i pragnie wprowadziæ do
domu zubo¿al¹ dziewczynê. Dlaczego nie rozumie, ¿e poSlubiaj¹c
Marilyn, zapewni rodzinie pieni¹dze, a sobie piêkn¹ ¿onê, która bê-
dzie dzieliæ jego lo¿e? Na mySl o Marilyn poczul ¿¹dzê, mimo ¿e tak
go rozgniewala. Marilyn byla najpiêkniejsz¹ dziewczyn¹, jak¹ wi-
dzial w Brazylii od czasu, gdy Elena byla mloda. Elena, kiedyS tak
piêkna i slodka, teraz jest sztywna i zimna. Od czasu gdy o zmroku
72
wci¹gal j¹ do swego ló¿ka i cieszyl siê jej cieplym i mlodym cialem,
minêlo wiele lat. Kiedy zwrócila siê przeciwko niemu? Chyba zaraz
po Smierci jego ¿ony. Zaklopotany wzruszyl ramionami. Kobiety za-
wsze pozostan¹ zagadk¹ dla mê¿czyzn. Ale Marilyn, Marilyn jest warta
zachodu. Stanowi nie lada gratkê. Jak¿e ¿alowal, ¿e nie jest ju¿ mlo-
dy. W mig by j¹ przekonal, by zostala pani¹ jego domu i pani¹ jego
namiêtnych uczuæ. Gdyby¿ Jamie byl zdolny do...
Ojcze odezwal siê Carl Sciszonym glosem wiem, ¿e nie
chcesz rozmawiaæ na ten temat, ale dla mnie jest to bardzo wa¿na
sprawa. Proszê ciê, abyS mnie wysluchal.
Podejrzewalem, ¿e rozmySlasz o tej szarej myszce. Ju¿ ci mó-
wilem, ¿e nie ¿yczê sobie rozmawiaæ na jej temat. To zamkniêta spra-
wa! Masz obowi¹zki wobec Drzewa ¯ycia i nie pozwolê, byS siê z nich
wykpil. Rozumiesz mnie, Carl? Nic nie jest równie wa¿ne. Drzewo
¯ycia to caly twój Swiat. Nie pozwolê, by stalo siê inaczej!
Ale tym razem mnie wysluchasz ojcze. Nie ma tu slu¿by, która
by nas podsluchiwala, ani goSci, którzy by nam przeszkadzali. Wy-
sluchasz, co mam ci do powiedzenia.
Widz¹c stanowczoSæ syna, Baron skin¹l glow¹ i utkwil wzrok
w przestrzeni. Pozwolil Carlowi, by po raz ostatni rozmawial z nim
o Alicji.
Kocham Alicjê, ojcze. Czujê, ¿e nie móglbym bez niej ¿yæ. Po-
trzebujê jej, ojcze. To nie z jej winy rodzina zubo¿ala. To jej ojciec
okazal siê nieudolny. Musisz mi pozwoliæ na poSlubienie Alicji. Ko- [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]