[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pomóc powrócić na właściwą drogę. Ona nigdy nie kroczyła właściwą drogą.
Ona jest zła! - dodała Ingebjorg bardzo poruszona. -Starała się wkraść w
łaski siry Hallvarda, kazała mi go okłamywać. %7ładna modlitwa nie uczyni z
niej uczennicy Chrystusa.
- Droga siostro Ingebjorg! - wykrzyknął, kładąc dłoń na jej ręce. Drgnęła,
gdy poczuła ciepło jego ciała. - Wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi, wszyscy
potrzebujemy pomocy, by postępować właściwie. Pani Thora mogła
popełnić jakieś błędy, ale naszym obowiązkiem jest jej pomóc.
Ingebjorg energicznie pokręciła głową.
- Mogę się modlić za wszystkie siostry w klasztorze, ale nie za tak złego
człowieka jak pani Thora! Jestem pewna, że zmusiła moją matkę do złożenia
ślubów zakonnych w moim imieniu, jestem pewna, że przywłaszczyła sobie
wszystko, co miało należeć do mnie. Matka zapisała mi w testamencie dwa
łany ziemi należącej do Sasmundsgard, czterdzieści złotych marek na wikt,
stroje i uroczystość przyjęcia do klasztoru, a także czterdzieści złotych
marek na moje potrzeby w klasztorze. To znaczy, że chciała, bym została
oblatką, nie nowicjuszka. Tymczasem ja nic nie dostałam. Nie dostałam
nawet łóżka ani kapy, choć takie było postanowienie matki.
W świetle świec widziała go znacznie lepiej i z przyjemnością patrzyła na
jego dobrotliwą twarz.
- Jeśli to prawda, porozmawiam o tym z panią Thorą - powiedział
zdecydowanym tonem.
- Nie przyzna się do niczego - odparła Ingebjorg. - A jeśli zacznie
podejrzewać, że się na nią skarżę, znów pośle mnie do ciemnicy.
- Nie mogę uwierzyć, że postąpiłaby w taki sposób.
- Proszę zaczekać i sprawdzić - odpowiedziała Ingebjorg z goryczą.
Przyglądał się jej uważnie.
- Widzę, że jest ci zle, Ingebjorg.
- Jest mi zle od dnia, w którym tu przyjechałam.
- Klasztor powinien być przecież świętym miejscem, rajem na ziemi -
westchnął ciężko. - Inne panny zazdroszczą wam tego życia, oddałyby
wszystko, by wstąpić do konwentu, lecz ich rodzice nie mają dóbr ziem-
skich, które mogłyby stać się klasztornym wianem ich córek.
- Nie sądzę, że jakakolwiek panna chciałaby się ze mną zamienić. Nawet
najbiedniejsza. %7ładna by się nie zdecydowała, słysząc, przez co tu
przeszłam.
Uścisnął jej rękę.
- Pomogę ci, siostro Ingebjorg. Nie powinnaś się tak czuć.
Słysząc jego przyjazny głos, wybuchnęła płaczem.
- No, już, już - pocieszał ją. - Zbadam całą tę sprawę, położę kres
wszelkim prześladowaniom. To na pewno jakieś nieporozumienie.
Ingebjorg, szlochając, pokręciła głową.
- To nie jest żadne nieporozumienie. Kiedy ksiądz się przekona, że mówię
prawdę, będzie ksiądz taki wstrząśnięty, że pewno opuści ten klasztor, a
wtedy pozostaną mi tylko Isabelle i siostra Sigrid. Isabelle mi nie pomoże, a
siostra Sigrid boi się pani Thory.
- Nie opuszczę klasztoru, siostro Ingebjorg. Zostanę tutaj i pomogę ci. Nikt
nie pośle cię do ciemnicy.
- Ksiądz nie zdoła temu zapobiec - łkała. - Kiedy pani Thora się zorientuje,
że ksiądz chce mi pomóc, odwróci się od księdza.
Sira Jacob siedział przez chwilę w milczeniu, po czym powiedział:
- Sira Joar jest moim krewnym, Ingebjorg. To on mnie tu wezwał. Jest
bratem mojej matki i matka jest do niego bardzo przywiązana. Sira Joar nie
dopuści, bym wyjechał z tego klasztoru, byłaby to zmaza na moim honorze i
na honorze całej rodziny.
Ingebjorg otarła łzy rękawem i spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- Sira Joar jest krewnym księdza? W takim razie ksiądz pewnie wie o tym,
że sira Joar jest zamieszany w konflikt między królem i wielmożami?
- Tego nie wiedziałem. Ale nie ma w tym nic dziwnego. Mój ojciec
sprzyja królowi, a brat matki pozostaje pod jego wielkim wpływem.
Ingebjorg chciała zaprzeczyć, lecz w porę się powstrzymała. Sira Jacob
był najwyrazniej przekonany, że jego wuj stoi po stronie króla. Nie
zamierzała go pozbawiać tych złudzeń. W każdym razie nie teraz. Dziś dość
już usłyszał.
Było jej go żal. Wydawał się dobrym człowiekiem i nie chciała podważać
jego wiary w ludzi.
Nagłe uzmysłowiła sobie, że sira Jocob obejmuje ją ramieniem. Czyżby
nie obawiał się, że ktoś ich zaskoczy?
Poczuła jednak zarazem, jak ciepło ogarnia całe jej ciało i pragnęła
siedzieć tak przez całą wieczność.
Nagle cofnął ramię, jakby się oparzył.
- Pora się pomodlić, siostro Ingebjorg, potem powinnaś już odejść. Zrobiło
się pózno, trzeba się zdrzemnąć przed matutinum.
Ingebjorg podniosła się bardzo niechętnie, kiedy skończyli się modlić.
Może właśnie w ten sposób człowiek walczy ze złym pożądaniem: modli
się, by pójść własną drogą. Powinna się tego nauczyć, jeśli pragnie oczyścić
swoją duszę.
Gdy wychodziła z kościoła, przypomniał się jej Eirik. On też powinien się
tego nauczyć. On i ona. Musnęła dłonią swój powiększający się brzuch.
Wówczas nie doszłoby do tego i mogłaby patrzeć w przyszłość z podnie-
sionym czołem.
Tej nocy przyśnił jej się Eirik. Było lato, powietrze aż drżało z gorąca.
Eirik szedł ku niej, wołając: [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl exclamation.htw.pl
pomóc powrócić na właściwą drogę. Ona nigdy nie kroczyła właściwą drogą.
Ona jest zła! - dodała Ingebjorg bardzo poruszona. -Starała się wkraść w
łaski siry Hallvarda, kazała mi go okłamywać. %7ładna modlitwa nie uczyni z
niej uczennicy Chrystusa.
- Droga siostro Ingebjorg! - wykrzyknął, kładąc dłoń na jej ręce. Drgnęła,
gdy poczuła ciepło jego ciała. - Wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi, wszyscy
potrzebujemy pomocy, by postępować właściwie. Pani Thora mogła
popełnić jakieś błędy, ale naszym obowiązkiem jest jej pomóc.
Ingebjorg energicznie pokręciła głową.
- Mogę się modlić za wszystkie siostry w klasztorze, ale nie za tak złego
człowieka jak pani Thora! Jestem pewna, że zmusiła moją matkę do złożenia
ślubów zakonnych w moim imieniu, jestem pewna, że przywłaszczyła sobie
wszystko, co miało należeć do mnie. Matka zapisała mi w testamencie dwa
łany ziemi należącej do Sasmundsgard, czterdzieści złotych marek na wikt,
stroje i uroczystość przyjęcia do klasztoru, a także czterdzieści złotych
marek na moje potrzeby w klasztorze. To znaczy, że chciała, bym została
oblatką, nie nowicjuszka. Tymczasem ja nic nie dostałam. Nie dostałam
nawet łóżka ani kapy, choć takie było postanowienie matki.
W świetle świec widziała go znacznie lepiej i z przyjemnością patrzyła na
jego dobrotliwą twarz.
- Jeśli to prawda, porozmawiam o tym z panią Thorą - powiedział
zdecydowanym tonem.
- Nie przyzna się do niczego - odparła Ingebjorg. - A jeśli zacznie
podejrzewać, że się na nią skarżę, znów pośle mnie do ciemnicy.
- Nie mogę uwierzyć, że postąpiłaby w taki sposób.
- Proszę zaczekać i sprawdzić - odpowiedziała Ingebjorg z goryczą.
Przyglądał się jej uważnie.
- Widzę, że jest ci zle, Ingebjorg.
- Jest mi zle od dnia, w którym tu przyjechałam.
- Klasztor powinien być przecież świętym miejscem, rajem na ziemi -
westchnął ciężko. - Inne panny zazdroszczą wam tego życia, oddałyby
wszystko, by wstąpić do konwentu, lecz ich rodzice nie mają dóbr ziem-
skich, które mogłyby stać się klasztornym wianem ich córek.
- Nie sądzę, że jakakolwiek panna chciałaby się ze mną zamienić. Nawet
najbiedniejsza. %7ładna by się nie zdecydowała, słysząc, przez co tu
przeszłam.
Uścisnął jej rękę.
- Pomogę ci, siostro Ingebjorg. Nie powinnaś się tak czuć.
Słysząc jego przyjazny głos, wybuchnęła płaczem.
- No, już, już - pocieszał ją. - Zbadam całą tę sprawę, położę kres
wszelkim prześladowaniom. To na pewno jakieś nieporozumienie.
Ingebjorg, szlochając, pokręciła głową.
- To nie jest żadne nieporozumienie. Kiedy ksiądz się przekona, że mówię
prawdę, będzie ksiądz taki wstrząśnięty, że pewno opuści ten klasztor, a
wtedy pozostaną mi tylko Isabelle i siostra Sigrid. Isabelle mi nie pomoże, a
siostra Sigrid boi się pani Thory.
- Nie opuszczę klasztoru, siostro Ingebjorg. Zostanę tutaj i pomogę ci. Nikt
nie pośle cię do ciemnicy.
- Ksiądz nie zdoła temu zapobiec - łkała. - Kiedy pani Thora się zorientuje,
że ksiądz chce mi pomóc, odwróci się od księdza.
Sira Jacob siedział przez chwilę w milczeniu, po czym powiedział:
- Sira Joar jest moim krewnym, Ingebjorg. To on mnie tu wezwał. Jest
bratem mojej matki i matka jest do niego bardzo przywiązana. Sira Joar nie
dopuści, bym wyjechał z tego klasztoru, byłaby to zmaza na moim honorze i
na honorze całej rodziny.
Ingebjorg otarła łzy rękawem i spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- Sira Joar jest krewnym księdza? W takim razie ksiądz pewnie wie o tym,
że sira Joar jest zamieszany w konflikt między królem i wielmożami?
- Tego nie wiedziałem. Ale nie ma w tym nic dziwnego. Mój ojciec
sprzyja królowi, a brat matki pozostaje pod jego wielkim wpływem.
Ingebjorg chciała zaprzeczyć, lecz w porę się powstrzymała. Sira Jacob
był najwyrazniej przekonany, że jego wuj stoi po stronie króla. Nie
zamierzała go pozbawiać tych złudzeń. W każdym razie nie teraz. Dziś dość
już usłyszał.
Było jej go żal. Wydawał się dobrym człowiekiem i nie chciała podważać
jego wiary w ludzi.
Nagłe uzmysłowiła sobie, że sira Jocob obejmuje ją ramieniem. Czyżby
nie obawiał się, że ktoś ich zaskoczy?
Poczuła jednak zarazem, jak ciepło ogarnia całe jej ciało i pragnęła
siedzieć tak przez całą wieczność.
Nagle cofnął ramię, jakby się oparzył.
- Pora się pomodlić, siostro Ingebjorg, potem powinnaś już odejść. Zrobiło
się pózno, trzeba się zdrzemnąć przed matutinum.
Ingebjorg podniosła się bardzo niechętnie, kiedy skończyli się modlić.
Może właśnie w ten sposób człowiek walczy ze złym pożądaniem: modli
się, by pójść własną drogą. Powinna się tego nauczyć, jeśli pragnie oczyścić
swoją duszę.
Gdy wychodziła z kościoła, przypomniał się jej Eirik. On też powinien się
tego nauczyć. On i ona. Musnęła dłonią swój powiększający się brzuch.
Wówczas nie doszłoby do tego i mogłaby patrzeć w przyszłość z podnie-
sionym czołem.
Tej nocy przyśnił jej się Eirik. Było lato, powietrze aż drżało z gorąca.
Eirik szedł ku niej, wołając: [ Pobierz całość w formacie PDF ]