[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i Joentę, i poklepał tego ostatniego po ramieniu, zanim oddalił się w kierunku wozu
transmisyjnego. Joentaa spoglądał za nim i wbrew własnej woli czuł, że cieszy się z pochwały.
Mimo że nie było w tym nawet najmniejszej jego zasługi ani najmniejszego powodu do radości.
 Jestem& dupkiem  powiedział Joentaa.
Sundström i Grönholm spojrzeli na niego zdumieni.
 Co proszÄ™?  zapytaÅ‚ Sundström.
 Jestem dupkiem  powtórzył Joentaa.
 No, no  rzuciÅ‚ Sundström.
 I chciałbym wreszcie się dowiedzieć, co znaczą te bzdury.
 Hm&  powiedziaÅ‚ Sundström.
 Dlaczego Nurmela udziela wywiadu dla wiadomości, skoro nic jeszcze nie wiemy.
Dlaczego na przykład Korvensuo wjechał do jeziora?
 Wyrzuty sumienia?  zasugerowaÅ‚ Grönholm
 Wyrzuty sumienia. Po trzydziestu trzech latach. A przedtem jeszcze szybko zabił inną
dziewczynkę w tym samym miejscu. A potem nagle przypomniał sobie o swoim sumieniu? Czy
niby jak to było?
 WÅ‚aÅ›nie tak  stwierdziÅ‚ niewzruszony Sundström.
 To mnie nie przekonuje  odparł Joentaa.
 Kimmo, uspokój się wreszcie, co. Masz za sobą wyczerpującą podróż. Wyluzuj. Jeśli
Nurmela naopowiada bzdur, to jego problem. Przecież to i tak wszystko jedno.
 Wcale nie wszystko jedno. W Helsinkach czeka żona tego mężczyzny z samochodu.
A Nurmela opowiada teraz pierdoły, stojąc przez wrakiem auta.
 Nie pokażą przecież ciała. Do tego w najlepszym czasie programowym.
 Przecież wcale nie o to chodzi, idioto!
 Co proszÄ™?  zapytaÅ‚ Sundström.
 Na miły Bóg!  Joentaa odwrócił się i ruszył przed siebie, choć nie wiedział, dokąd
właściwie zmierza. Sam był zaskoczony tym wybuchem wściekłości. Przypuszczalnie Ketola
jednak bardzo mu dopiekł tym napadem śmiechu. Dlaczego właściwie zawsze jego to spotykało?
Dlaczego zawsze właśnie on miał być spokojny?
Przez chwilę stał niezdecydowany, potem pewnym krokiem podszedł do Kariego
Niemiego, który instruował swoich kolegów i oczywiście posłał mu promienny uśmiech, kiedy
zobaczył, że Joentaa się do niego zbliża.
 Cześć, Kimmo  powiedział.
Nic więcej. To wystarczyło, by Joentaa częściowo odzyskał równowagę.
Niemi znów zaczął rozmawiać ze swoimi pracownikami, a Joentaa spojrzał na chłopaka
i dziewczynę, którzy speszeni stali koło Heinonena.
Nieco dalej działo się coś, co irytowało Joentę, choć przez jakiś czas nie potrafił określić,
co to właściwie było. Jeden z samochodów ruszył. Jego samochód służbowy. Ketola skierował
go na leśną drogę. Bez pośpiechu. Uspokoić się. Chwile, w których Ketola się uspokajał, zawsze
miały w sobie coś ostatecznego. Joentaa spoglądał za oddalającym się pojazdem i pomyślał, że
coś się skończyło.
Nurmela zakończył wywiad i mrugnął do niego.
Raz za razem, pomyślał Joentaa. Piłka, czerwona piłka. I ściana garażu. Raz za razem. Po
prostu nie przestawać.
Ugięły się pod nim kolana. Kucnął, usiadł po turecku i przyglądał się członkom ekipy
ratunkowej wyciągającym na brzeg srebrny, sportowy samochód, kawałek po kawałku, metr po
metrze.
15
Wieczorem przyszedł Tapani. By złożyć życzenia urodzinowe. Trzymał mu przed nosem
ciasto. Czekoladowe ciasto z kiwi i malinami.
 Dziękuję  powiedział Ketola i przez chwilę przyglądał się malinom, które ułożono
jakby w kształt cyfr. Nie potrafił tego rozszyfrować.
 AK  wyjaśnił Tapani po chwili.  Antsi Ketola. Imię i nazwisko solenizanta.
 Ach tak  odparł Ketola.
 Ma sens, prawda?  zapytał Tapani.
 Całkowicie  powiedział Ketola, a potem zauważył, że wciąż stoją w progu, i zaprosił
Tapaniego do środka.
Usiedli w salonie i zjedli po kawałku ciasta.
 A tak przy okazji, sam je zrobiłem  poinformował Tapani.
 Bardzo dobre  odparł Ketola.
Telewizor był włączony. Ketola włączył go natychmiast po powrocie do domu i oglądał
każde wydanie wiadomości. Mówiono o tym na wszystkich kanałach. Domniemany sprawca
przypuszczalnie popełnił samobójstwo. To Timo K., zamieszkały w Helsinkach. Timo K. stracił
życie, a Antsi K. miał urodziny. Ketola był zbyt zmęczony, by się z tego śmiać, mimo że uważał
to za zabawne.
Wszystko zdawało się bardzo odległe. Podróż do Helsinek. Samochód w jeziorze, martwe
ciało na fotelu kierowcy. Kimmo. Kimmo, który milcząc, stał koło niego. Nurmela w marynarce
i krawacie przy ponad trzydziestu stopniach w cieniu. I nawet się nie spocił.
To wszystko mogło się zdarzyć bardzo dawno temu. Przebieg wydarzeń mu się
pogmatwał. Teraz Tapani siedział tutaj, więc to była terazniejszość. Tapani jadł ciasto małymi
kęsami, w tle pokazywano fotografie Pii Lehtinen i Sinikki Vehkasalo umieszczone jedna koło
drugiej, a Ketola myślał o pewnym mglistym, wyjątkowo chłodnym, wiosennym dniu sprzed
paru miesięcy, który teraz wydawał się bardzo odległy. O deszczu, o odgłosie kropel padających
na markizę, o bardzo konkretnej pustce w głowie. Jakiego nadzwyczajnego znaczenia nabrał ten
bardzo odległy dzień.
Odczuwał tęsknotę. Szczególnie dojmującą, ponieważ nie potrafił jej nazwać, nie mógł
przyporządkować jej żadnej treści, czuł tylko, że była niezwykle głęboka, i wydawało się, że
z każdą minutą przenikała go coraz bardziej.
 Mam dla ciebie prezent  powiedział Tapani.
Ketola spojrzał na syna.
 Na zewnątrz. Oczywiście jest dobrze ukryty.
 Tak. To mnie cieszy, oczywiście  odparł Ketola.
 Chodz  zachęcił go Tapani.
Ketola poszedł za synem, który otworzył drzwi i pewnym krokiem skręcił do ogrodu.
 Popatrz  powiedział i wyciągnął prezent zza krzaka.
 Rower  stwierdził Ketola.
 Właśnie  odparł Tapani.
Ketola już miał zapytać, skąd wziął pieniądze, by za niego zapłacić, ale ugryzł się
w język.
 A ponieważ masz już nowy rower, będziesz mi mógł go od czasu do czasu pożyczać 
oświadczył Tapani.
 Jasne  przytaknÄ…Å‚ Ketola.
W sąsiednim ogrodzie jakaś dziewczynka skoczyła do basenu na główkę. Jej rodzice [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • exclamation.htw.pl