[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Była teraz wystarczająco blisko Joela, by czuć ciepło jego smukłego ciała i wdychać
zapach jego skóry, zmieszany z delikatnym aromatem wody po goleniu. Sytuacja, w której
się znajdowała, znów przywiodła jej na pamięć wydarzenia sprzed dwóch lat. Wspomnienia,
przed którymi nie mogła uciec. Zamknęła oczy i poczuła na włosach jego usta, skąd
przesunęły się na skroń i policzek, tak delikatne jak skrzydła motyla. Tak samo delikatnie
pocałował jej nieprzyjaznie zaciśnięte wargi. Nagle uświadomiła sobie, że niecierpliwie
czeka na ciąg dalszy. Tylko że nie było na co czekać, bo Joel nagle puścił ją i wyprostował
siÄ™.
- No i co? - spytał. - Było aż tak zle?
Otworzyła oczy i spojrzała na niego, ale nie mogła z jego twarzy nic wyczytać. Była
jakaÅ› nieprzenikniona.
Uświadomiła sobie, że delikatne muśnięcia jego warg dziwnie wytrąciły ją z
równowagi, a jego wyrozumiałość zaskoczyła, a nawet zaintrygowała. Co zastanawiające,
przez cały czas mogła się odsunąć, a jednak tego nie zrobiła.
33
S
R
- Nie wiem, czego się spodziewałeś - odpowiedziała obronnym tonem. - Już mówiłam,
że nic do ciebie nie czuję.
- Naprawdę? - W jego tonie zabrzmiało grzeczne zainteresowanie. - W takim razie
muszę się lepiej postarać.
Zanim zdołała się poruszyć, energicznie przyciągnął ją do siebie, owinął wokół dłoni
grube pasmo jej włosów i pochylił głowę, obejmując usta Darcy w dominujące posiadanie
swoich, nie zwracajÄ…c uwagi na jej okrzyk oburzenia.
Jego wargi z sekundy na sekundę stawały się coraz bardziej natarczywe. A pod
wpływem jego bliskości dziewczynę ogarnęło dziwne rozmarzenie. Uległaby mu, gdyby
jednocześnie nie napłynęły falą tamte złe wspomnienia.
Zbyt dobrze pamiętała inne wargi na swoich, wilgotne i zachłanne, dłonie szarpiące jej
ubranie, jej własny głos, przerażony i stłumiony i tamte słowa: Nie, Harry, proszę, nie rób
tego..."
Pamiętała duchotę we wnętrzu samochodu, niemal uniemożliwiającą oddychanie.
Pamiętała, jak się szarpała, usiłując zepchnąć z siebie Harry'ego, i własne przekonanie,
że on zignoruje jej rozpaczliwe protesty.
I w końcu obezwładniający ból, kiedy wtargnął w nią bezwzględnie, bez odrobiny
czułości.
Uniosła ręce i z całej siły odepchnęła się od jego piersi.
Natychmiast zwolnił uścisk, a brwi podjechały mu wysoko.
- Co siÄ™ dzieje?
Jakimś cudem udało jej się odpowiedzieć w miarę spokojnie:
- Po prostu uważam, że to zaszło trochę za daleko.
- O - odparł sucho - a myślałem, że ledwo zaczęliśmy.
- Pomyłka. - Z mocno bijącym sercem odsunęła się w najdalszy koniec sofy. - A teraz,
jeżeli nie masz nic przeciwko, zamierzam już iść.
Zaniepokojone spojrzenie Joela zastąpił drwiący uśmieszek.
- Doprawdy? Moje ambicje nie sięgały aż tak daleko, ale w łóżku na pewno byłoby
nam wygodniej.
- To nie jest śmieszne - odpowiedziała oschle.
Oparł się o poduszki sofy i przymknął powieki.
- Ciekaw jestem, dlaczego jeden, i to raczej powściągliwy pocałunek, aż tak cię
poruszył. Chodzi o wszystkich, czy tylko o mnie?
- O wszystkich - odpowiedziała natychmiast - ale szczególnie o ciebie. - Wstała.
- Odprowadzę cię - zaproponował i wszedł za nią do holu. - Naprawdę nic nie czułaś? -
zapytał, nie dowierzając. - Nawet najmniejszego zawrotu głowy?
- Tylko najgłębszą obojętność - odparła lodowato. - Dobranoc, panie Castille.
34
S
R
Kiedy sięgała do zasuwy, wyciągnął obie ręce i błyskawicznie przyciągnął ją do siebie,
wsuwając dłonie pod bluzkę. Zaledwie musnął jej piersi, gdy poczuła obezwładniające
pożądanie, mroczne i zupełnie nieznane jej wcześniej. Nie była w stanie czegoś podobnego
sobie wyobrazić.
- Widzę, że pani kłamie, panno Langton. Ale skoro właśnie tak chcesz rozegrać tę
partię... Zpij dobrze, jeżeli dasz radę.
Odwrócił się i pomaszerował prosto do czekającego samochodu, pozostawiając Darcy
rozedrganą i spoglądającą za nim w oszołomieniu.
ROZDZIAA SIÓDMY
Dzień, w którym miało odbyć się przyjęcie zaręczynowe, od początku był nieudany.
Joel nie mógł przybyć na czas z powodu opóznionego lotu z Paryża, a ojciec Darcy nie czuł
się najlepiej, ponieważ sprawy w firmie nie układały się tak pomyślnie, jakby sobie życzył.
Wiedziała, tym bardziej teraz, że nie może się wycofać. To pogorszyłoby sytuację w
Werner Langton, dostarczając argumentów oponentom ojca z rady nadzorczej.
Napięcie związane z nieustannym graniem szczęśliwej narzeczonej dało jej się we
znaki i była bardzo zadowolona, kiedy dyskretnie wycofała się do spokojnej oranżerii,
stanowiącej przedłużenie jadalni.
To było jedno z jej ulubionych miejsc w domu. Uwielbiała wilgotne powietrze,
przesycone zapachem ziemi i roślin, które teraz łapczywie wciągała w płuca, stojąc przy
miniaturowych palmach i delikatnie gładząc ich pierzaste listki.
- A więc to tu się ukryłaś.
Znała ten głos. Drgnęła gwałtownie, rozlewając szampana z trzymanego kieliszka na [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl exclamation.htw.pl
Była teraz wystarczająco blisko Joela, by czuć ciepło jego smukłego ciała i wdychać
zapach jego skóry, zmieszany z delikatnym aromatem wody po goleniu. Sytuacja, w której
się znajdowała, znów przywiodła jej na pamięć wydarzenia sprzed dwóch lat. Wspomnienia,
przed którymi nie mogła uciec. Zamknęła oczy i poczuła na włosach jego usta, skąd
przesunęły się na skroń i policzek, tak delikatne jak skrzydła motyla. Tak samo delikatnie
pocałował jej nieprzyjaznie zaciśnięte wargi. Nagle uświadomiła sobie, że niecierpliwie
czeka na ciąg dalszy. Tylko że nie było na co czekać, bo Joel nagle puścił ją i wyprostował
siÄ™.
- No i co? - spytał. - Było aż tak zle?
Otworzyła oczy i spojrzała na niego, ale nie mogła z jego twarzy nic wyczytać. Była
jakaÅ› nieprzenikniona.
Uświadomiła sobie, że delikatne muśnięcia jego warg dziwnie wytrąciły ją z
równowagi, a jego wyrozumiałość zaskoczyła, a nawet zaintrygowała. Co zastanawiające,
przez cały czas mogła się odsunąć, a jednak tego nie zrobiła.
33
S
R
- Nie wiem, czego się spodziewałeś - odpowiedziała obronnym tonem. - Już mówiłam,
że nic do ciebie nie czuję.
- Naprawdę? - W jego tonie zabrzmiało grzeczne zainteresowanie. - W takim razie
muszę się lepiej postarać.
Zanim zdołała się poruszyć, energicznie przyciągnął ją do siebie, owinął wokół dłoni
grube pasmo jej włosów i pochylił głowę, obejmując usta Darcy w dominujące posiadanie
swoich, nie zwracajÄ…c uwagi na jej okrzyk oburzenia.
Jego wargi z sekundy na sekundę stawały się coraz bardziej natarczywe. A pod
wpływem jego bliskości dziewczynę ogarnęło dziwne rozmarzenie. Uległaby mu, gdyby
jednocześnie nie napłynęły falą tamte złe wspomnienia.
Zbyt dobrze pamiętała inne wargi na swoich, wilgotne i zachłanne, dłonie szarpiące jej
ubranie, jej własny głos, przerażony i stłumiony i tamte słowa: Nie, Harry, proszę, nie rób
tego..."
Pamiętała duchotę we wnętrzu samochodu, niemal uniemożliwiającą oddychanie.
Pamiętała, jak się szarpała, usiłując zepchnąć z siebie Harry'ego, i własne przekonanie,
że on zignoruje jej rozpaczliwe protesty.
I w końcu obezwładniający ból, kiedy wtargnął w nią bezwzględnie, bez odrobiny
czułości.
Uniosła ręce i z całej siły odepchnęła się od jego piersi.
Natychmiast zwolnił uścisk, a brwi podjechały mu wysoko.
- Co siÄ™ dzieje?
Jakimś cudem udało jej się odpowiedzieć w miarę spokojnie:
- Po prostu uważam, że to zaszło trochę za daleko.
- O - odparł sucho - a myślałem, że ledwo zaczęliśmy.
- Pomyłka. - Z mocno bijącym sercem odsunęła się w najdalszy koniec sofy. - A teraz,
jeżeli nie masz nic przeciwko, zamierzam już iść.
Zaniepokojone spojrzenie Joela zastąpił drwiący uśmieszek.
- Doprawdy? Moje ambicje nie sięgały aż tak daleko, ale w łóżku na pewno byłoby
nam wygodniej.
- To nie jest śmieszne - odpowiedziała oschle.
Oparł się o poduszki sofy i przymknął powieki.
- Ciekaw jestem, dlaczego jeden, i to raczej powściągliwy pocałunek, aż tak cię
poruszył. Chodzi o wszystkich, czy tylko o mnie?
- O wszystkich - odpowiedziała natychmiast - ale szczególnie o ciebie. - Wstała.
- Odprowadzę cię - zaproponował i wszedł za nią do holu. - Naprawdę nic nie czułaś? -
zapytał, nie dowierzając. - Nawet najmniejszego zawrotu głowy?
- Tylko najgłębszą obojętność - odparła lodowato. - Dobranoc, panie Castille.
34
S
R
Kiedy sięgała do zasuwy, wyciągnął obie ręce i błyskawicznie przyciągnął ją do siebie,
wsuwając dłonie pod bluzkę. Zaledwie musnął jej piersi, gdy poczuła obezwładniające
pożądanie, mroczne i zupełnie nieznane jej wcześniej. Nie była w stanie czegoś podobnego
sobie wyobrazić.
- Widzę, że pani kłamie, panno Langton. Ale skoro właśnie tak chcesz rozegrać tę
partię... Zpij dobrze, jeżeli dasz radę.
Odwrócił się i pomaszerował prosto do czekającego samochodu, pozostawiając Darcy
rozedrganą i spoglądającą za nim w oszołomieniu.
ROZDZIAA SIÓDMY
Dzień, w którym miało odbyć się przyjęcie zaręczynowe, od początku był nieudany.
Joel nie mógł przybyć na czas z powodu opóznionego lotu z Paryża, a ojciec Darcy nie czuł
się najlepiej, ponieważ sprawy w firmie nie układały się tak pomyślnie, jakby sobie życzył.
Wiedziała, tym bardziej teraz, że nie może się wycofać. To pogorszyłoby sytuację w
Werner Langton, dostarczając argumentów oponentom ojca z rady nadzorczej.
Napięcie związane z nieustannym graniem szczęśliwej narzeczonej dało jej się we
znaki i była bardzo zadowolona, kiedy dyskretnie wycofała się do spokojnej oranżerii,
stanowiącej przedłużenie jadalni.
To było jedno z jej ulubionych miejsc w domu. Uwielbiała wilgotne powietrze,
przesycone zapachem ziemi i roślin, które teraz łapczywie wciągała w płuca, stojąc przy
miniaturowych palmach i delikatnie gładząc ich pierzaste listki.
- A więc to tu się ukryłaś.
Znała ten głos. Drgnęła gwałtownie, rozlewając szampana z trzymanego kieliszka na [ Pobierz całość w formacie PDF ]