[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pobliskiego miasta, mijając centra handlowe i przydrożne bary szybkiej obsługi. Cecily trajkocze o
swoich przyjaciółkach, usiłując powiedzieć o każdej kilka słów, ale Devon nie słucha.
I Jestem bliskoi, myśli. I Te zamknięte drzwi we wschodnim skrzydle& portret chłopca podobnego
do mnie& człowiek na obrazku, wyglądający jak tato. To moja przeszłość. W jakiś sposób jestem
związany z tymi sprawami tylko w jaki? I
- Jesteśmy na miejscu oznajmia Cecily.
Devon podnosi wzrok. Southeast High School. Młodzi ludzie kręcą się po parkingu, niektórzy palą
papierosy, większość z ożywieniem rozmawia w małych grupach.
I Szkoła. Muszę się skupić. Nie chcę, żeby wszyscy wzięli nie tu za palanta. I
%7łegnają się z Simonem, który odpowiada niewyraznym pomrukiem i odjeżdża. Cecily bierze
Devona za rękę i prowadzi go w kierunku grupki tkwiącej przy stojaku na rowery. Dziewczyna i
dwóch chłopaków. W jednym z nich Devon rozpoznaje D.J.
- Cess witają Cecily, ale patrzą przy tym na Devona. D.J., który już go poznał, wydaje się
najmniej zainteresowany, ale drugi chłopak i dziewczyna bacznie mu się przygladają.
- Ludzie, to Devon odzywa się Cecily. Opowiadałam wam o nim. Jest w porzo.
- Hej mówi Devon.
Dziewczyna, śliczna brunetka z murzyńskim nosem, uśmiecha się.
- Miałaś rację, Cecily. Naprawdę jest fajny.
- Devonie, to jest Ana. No już, zapytaj ją, jak spędziła wakacje, to powie ci wszystko o wizytach u
fryzjerki i manikiurzystki.
- Spadaj na drzewo, Cess odpowiada słodko i z uśmiechem Ana, omijając ją i stając przed
Devonem, przyciskając książki do piersi. Patrzy mu w oczy. Ona jest zazdrosna, bo ja zostałam
cheerleaderką, a ona nie.
- Nie byłabym cheerleaderką, nawet gdyby mi płacili odcina się Cecily. Nie lubię tych
kruciutkich spódniczek.
- Pewnie niektórzy boją się pokazać kawałek uda kpi Ana.
- Miło mi cię poznać mówi Devon, uśmiechając się do niej i kończąc utarczkę.
Ana trzepocze rzęsami.
- Nie mogę się doczekać, kiedy zostaniemy bardzo dobrymi przyjaciółmi mówi.
- Pamiętasz D.J. przerywa jej Cecily. Przewracając oczami, bierze Devona za rękę i odciąga od
Any.
- Tak mówi Devon, wyciągając dłoń.
D.J. patrzy na nią, ale nie wyciąga swojej. Tylko kiwa głową, wyjmuje paczkę papierosów i wkłada
jednego do ust.
- To taki paskudny nałóg karci go Cecily. Całowanie faceta, który pali, jest jak lizanie komina.
D.J. uśmiecha się. Srebrny ćwiek w jego nosie podnosi się i opada przy każdym ruchu jego warg.
- Jeśli obiecasz całować mnie regularnie, Cess mówi rzucę marlboro.
Ona marszczy brwi, przesuwając się dalej z Devonem.
- I wreszcie, ostatni, lecz nie najmniej ważny przedstawia jest Marcus.
Niski, ciemnowłosy i niebieskooki chłopak w zielonym swetrze wyciąga rękę. Devon ściska ją.
- Miło mi cię poznać mówi Marcus.
- Mnie ciebie też odpowiada Devon.
Kiedy jednak to mówi, widzi coś, co pojawia się w powietrzu przed twarą Marcusa. W pierwszej
chwili nic nie pojmuje, ale zaraz rozpoznaje ten wzór. To pentagram. Pięcioramienna gwiazda.
Znika równie nagle, jak się pojawiła.
- Devonie mówi Ana może pokażę ci szkołę? No wiesz, gdzie masz szafkę i w ogóle.
- Piękne dzięki za troskę ucina Cecily biorąc Devona pod rękę ale chyba sobie ze wszystkim
poradzę.
Devon jest lekko zbity z tropu wzorem, który pojawił się przed twarzą marcusa, ale nie wyczuwa
żaru ani niebezpieczeństwa. Wyjmuje dokumenty, które dała mu pani Crandall, i szuka numeru
swojej szafki.
- Tysiąc dwieście siedemdziesiąt dwa mówi dziewczynom.
- Hej odzywa się Marcus. Moja szafka ma numer tysiąc dwieście siedemdziesiąt jeden. Mogę ci
pokazać, gdzie to jest.
- Och, szczęściarz z ciebie, koleś rzuca ze śmiechem D.J. Teraz wszyscy będą się za tobą
uganiać, nawet Marcus.
- Tak, pewnie D.J. warczy Marcus.
Kiedy idą w kierunku szkoły, Cecily nachyla się do Devona. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl exclamation.htw.pl
pobliskiego miasta, mijając centra handlowe i przydrożne bary szybkiej obsługi. Cecily trajkocze o
swoich przyjaciółkach, usiłując powiedzieć o każdej kilka słów, ale Devon nie słucha.
I Jestem bliskoi, myśli. I Te zamknięte drzwi we wschodnim skrzydle& portret chłopca podobnego
do mnie& człowiek na obrazku, wyglądający jak tato. To moja przeszłość. W jakiś sposób jestem
związany z tymi sprawami tylko w jaki? I
- Jesteśmy na miejscu oznajmia Cecily.
Devon podnosi wzrok. Southeast High School. Młodzi ludzie kręcą się po parkingu, niektórzy palą
papierosy, większość z ożywieniem rozmawia w małych grupach.
I Szkoła. Muszę się skupić. Nie chcę, żeby wszyscy wzięli nie tu za palanta. I
%7łegnają się z Simonem, który odpowiada niewyraznym pomrukiem i odjeżdża. Cecily bierze
Devona za rękę i prowadzi go w kierunku grupki tkwiącej przy stojaku na rowery. Dziewczyna i
dwóch chłopaków. W jednym z nich Devon rozpoznaje D.J.
- Cess witają Cecily, ale patrzą przy tym na Devona. D.J., który już go poznał, wydaje się
najmniej zainteresowany, ale drugi chłopak i dziewczyna bacznie mu się przygladają.
- Ludzie, to Devon odzywa się Cecily. Opowiadałam wam o nim. Jest w porzo.
- Hej mówi Devon.
Dziewczyna, śliczna brunetka z murzyńskim nosem, uśmiecha się.
- Miałaś rację, Cecily. Naprawdę jest fajny.
- Devonie, to jest Ana. No już, zapytaj ją, jak spędziła wakacje, to powie ci wszystko o wizytach u
fryzjerki i manikiurzystki.
- Spadaj na drzewo, Cess odpowiada słodko i z uśmiechem Ana, omijając ją i stając przed
Devonem, przyciskając książki do piersi. Patrzy mu w oczy. Ona jest zazdrosna, bo ja zostałam
cheerleaderką, a ona nie.
- Nie byłabym cheerleaderką, nawet gdyby mi płacili odcina się Cecily. Nie lubię tych
kruciutkich spódniczek.
- Pewnie niektórzy boją się pokazać kawałek uda kpi Ana.
- Miło mi cię poznać mówi Devon, uśmiechając się do niej i kończąc utarczkę.
Ana trzepocze rzęsami.
- Nie mogę się doczekać, kiedy zostaniemy bardzo dobrymi przyjaciółmi mówi.
- Pamiętasz D.J. przerywa jej Cecily. Przewracając oczami, bierze Devona za rękę i odciąga od
Any.
- Tak mówi Devon, wyciągając dłoń.
D.J. patrzy na nią, ale nie wyciąga swojej. Tylko kiwa głową, wyjmuje paczkę papierosów i wkłada
jednego do ust.
- To taki paskudny nałóg karci go Cecily. Całowanie faceta, który pali, jest jak lizanie komina.
D.J. uśmiecha się. Srebrny ćwiek w jego nosie podnosi się i opada przy każdym ruchu jego warg.
- Jeśli obiecasz całować mnie regularnie, Cess mówi rzucę marlboro.
Ona marszczy brwi, przesuwając się dalej z Devonem.
- I wreszcie, ostatni, lecz nie najmniej ważny przedstawia jest Marcus.
Niski, ciemnowłosy i niebieskooki chłopak w zielonym swetrze wyciąga rękę. Devon ściska ją.
- Miło mi cię poznać mówi Marcus.
- Mnie ciebie też odpowiada Devon.
Kiedy jednak to mówi, widzi coś, co pojawia się w powietrzu przed twarą Marcusa. W pierwszej
chwili nic nie pojmuje, ale zaraz rozpoznaje ten wzór. To pentagram. Pięcioramienna gwiazda.
Znika równie nagle, jak się pojawiła.
- Devonie mówi Ana może pokażę ci szkołę? No wiesz, gdzie masz szafkę i w ogóle.
- Piękne dzięki za troskę ucina Cecily biorąc Devona pod rękę ale chyba sobie ze wszystkim
poradzę.
Devon jest lekko zbity z tropu wzorem, który pojawił się przed twarzą marcusa, ale nie wyczuwa
żaru ani niebezpieczeństwa. Wyjmuje dokumenty, które dała mu pani Crandall, i szuka numeru
swojej szafki.
- Tysiąc dwieście siedemdziesiąt dwa mówi dziewczynom.
- Hej odzywa się Marcus. Moja szafka ma numer tysiąc dwieście siedemdziesiąt jeden. Mogę ci
pokazać, gdzie to jest.
- Och, szczęściarz z ciebie, koleś rzuca ze śmiechem D.J. Teraz wszyscy będą się za tobą
uganiać, nawet Marcus.
- Tak, pewnie D.J. warczy Marcus.
Kiedy idą w kierunku szkoły, Cecily nachyla się do Devona. [ Pobierz całość w formacie PDF ]