[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zaplanowana została z myślą o obronie przed nagłym atakiem. Idealna siedziba
pomyślał Mallow dla Aspera Umiłowanego.
Przed nimi stała młoda dziewczyna. Złożyła głęboki ukłon Komodorowi, któ-
ry rzekł:
To jedna z dziewcząt Komodory. Będzie dobra?
Znakomita!
Komodor przyglądał się uważnie poczynaniom Mallowa. Mallow szybkim ru-
chem zapiął łańcuszek wokół talii dziewczyny i odstąpił do tyłu.
Komodor sapnął:
No tak. To wszystko?
Czy mógłby pan zaciągnąć zasłonę, Komodorze? Słuchaj, panno, przy za-
trzasku jest mały guziczek. Naciśnij go, dobrze? Zmiało, nic ci się nie stanie.
Dziewczyna zrobiła to, o co prosił, wzięła głęboki oddech, spojrzała na swoje
odbicie w lustrze i krzyknęła z zachwytem: Och!
Od pasa w górę spowijało ją blade, zimne opalizujące światło, które tworzyło
nad jej głową oślepiająco jasną koronę, jakby zrobioną z żywego ognia. Wygląda-
ło to tak, Jakby ktoś ściągnął z nieba zorzę polarną i uczynił z niej welon wokół
głowy dziewczyny. Podeszła do lustra i zamarła w zachwycie.
Masz, wez to Mallow podał jej naszyjnik z matowych kamyków.
Załóż na szyję
Gdy naszyjnik znalazł się w polu luminescencji łańcuszka, każdy z jego kamy-
ków zamienił się w płomień, który drgał i mienił się odcieniami złota i purpury.
Co o tym myślisz? spytał Mallow dziewczynę. Nie odpowiedziała, ale
w jej oczach widać było zachwyt. Komodor skinął dłonią i dziewczyna z ocią-
ganiem przesunęła guzik w dół. Aureola zgasła. Dziewczyna wyszła, unosząc ze
sobą wspomnienie niezwykłej chwili.
To jest pana, Komodorze rzekł Mallow.
Dla Komodory. Proszę to potraktować jako drobny upominek od Fundacji.
Hmm. . . Komodor obracał łańcuszek i naszyjnik w ręku, jakby obliczał
ich wagę. Jak to się robi?
Mallow wzruszył ramionami.
To pytanie do naszych ekspertów technicznych. Ale to działa bez proszę
pamiętać bez pomocy kapłanów.
No, cóż, to w końcu tylko babskie świecidełka. Co można z tym zrobić?
Skąd się wezmą pieniądze?
138
Macie tu bale, przyjęcia, bankiety coś w tym rodzaju?
O, tak.
Czy zdaje pan sobie sprawę, ile zapłaci każda kobieta za taką biżuterię?
Przynajmniej dziesięć tysięcy kredytów.
Komodor rzekł tylko: Ach! Wydawał się zupełnie oszołomiony.
A ponieważ baterie zasilające te świecidełka starczą tylko na pół roku,
trzeba je będzie często zmieniać. No więc, możemy sprzedać tego tyle, ile pan
zechce za równowartość tysiąca kredytów w kutym żelazie. Zarobi pan na tym
dziewięćset procent.
Komodor w milczeniu skubał swą rzadką bródkę. Wydawał się całkowicie
pogrążony w jakichś straszliwych obliczeniach. Nagle jego oblicze się rozjaśniło.
Na Galaktykę! Już widzę, jak te bogate wdowy biją się o nie! Postaram się,
żeby dostawy były niewielkie niech się licytują, która da więcej. Oczywiście
nie można dopuścić, żeby się domyślały, że ja osobiście. . .
Jeśli pan sobie życzy, możemy wyjaśnić zasady działania fikcyjnych kor-
poracji. . . A potem niech pan bierze, jak leci, artykuły gospodarstwa domowe-
go. Możemy dostarczyć kompletne wyposażenie domu. Mamy składane piecyki,
w których najtwardsze mięso dojdzie do żądanej miękkości w ciągu dwu minut.
Mamy noże, których nie trzeba ostrzyć. Mamy całkowite wyposażenie pralni, któ-
re zmieści się w niewielkim pomieszczeniu i działa zupełnie automatycznie. Ma-
my zmywarki do naczyń. Mamy automatyczne odkurzacze, maszyny do czysz-
czenia podłóg, maszyny do czyszczenia mebli, zapalarki do gazu słowem,
wszystko, czego potrzebuje gospodyni domowa. Proszę pomyśleć, jak wzrośnie
pana popularność, kiedy pan to udostępni ogółowi. Proszę pomyśleć, jak wzrosną
pana. . . hmm. . . zasoby, jeśli na sprzedaż tego wszystkiego, z dziewięćsetprocen-
towym zyskiem, rząd będzie miał monopol. Zresztą te rzeczy będą dla nich więcej
warte niż to, co za to zapłacą, a nie muszą przecież wiedzieć, po ile pan je kupuje.
I niech pan wezmie pod uwagę, że żaden z tych artykułów nie wymaga opieki ze
strony kapłanów Wszyscy będą zadowoleni.
Z wyjątkiem pana, jak się zdaje Co pan będzie miał z tego?
To, co każdy handlarz zgodnie z prawami Fundacji. Moi ludzie i ja bę-
dziemy mieć połowę zysków ze sprzedaży. Niech pan kupi to, co chcę sprzedać
i obydwaj na tym całkiem dobrze wyjdziemy. Całkiem dobrze.
Komodor delektował się już w myślach swoimi zyskami.
Co pan za to chce? Jak pan powiedział żelazo?
Tak, a także węgiel, boksyty. . . Również tytoń, pieprz, magnez, drewno.
Tylko to, czego macie pod dostatkiem.
To brzmi zachęcająco.
Tak myślę, Aha, przy okazji jeszcze jedna sprawa, Komodorze. Mógłbym
wymienić wyposażenie waszych fabryk.
Hę? Jak to?
139
No, wezmy choćby wasze stalownie. Mam takie poręczne urządzenia, które
obniżyłyby koszty produkcji do wysokości jednego procenta kosztów obecnych.
Mógłby pan zmniejszyć ceny o połowę, a i tak przynosiłoby to przedsiębiorcom
grube zyski, w czym miałby pan oczywiście udział. Mógłbym pokazać, dokładnie,
w czym rzecz. Macie jakąś stalownię w tym mieście? To nie zajmie dużo czasu.
To się da załatwić, handlarzu Mallow. Ale to jutro, jutro. Może zjadłby pan
z nami kolację dziś wieczorem?
Moi ludzie. . . zaczął Mallow.
Oni niech też przyjdą rzekł wspaniałomyślnie Komodor. Takie sym-
boliczne zbratanie naszych narodów. Będziemy mieli okazję do dalszej przyja-
cielskiej rozmowy. Ale jedna uwaga jego twarz przybrała surowy wyraz ani
słowa o waszej religii. Niech pan nie myślii, że to okazja dla wkroczenia misjo-
narzy.
Komodorze rzekł sucho Mallow. Daję panu słowo, że religia zmniej-
szyłaby moje zyski.
No, to na razie tyle. Straż odprowadzi pana na statek.
6
Komodora była znacznie młodsza od męża. Twarz miała bladą i chłodną, a jej
czarne włosy były gładko zaczesane do tyłu.
Powiedziała zgryzliwie:
Czy raczyłeś już skończyć, mój szlachetny mężu? Czy raczyłeś już skoń-
czyć? Mam nadzieję, że gdyby mi przyszła na to ochota, to mogłabym teraz pójść
nawet do ogrodu.
Licia, niepotrzebnie dramatyzujesz, kochanie powiedział łagodnie Ko-
modor. Ten młody człowiek będzie dziś na kolacji i możesz z nim porozma-
wiać, o czym tylko zapragniesz, a nawet, jeśli będziesz miała na to ochotę, możesz
się przysłuchiwać temu, o czym ja będę z nim mówił. Trzeba gdzieś tu przygoto-
wać miejsce dla jego ludzi. Oby gwiazdy zrządziły, by nie było ich zbyt wielu.
Najprawdopodobniej okażą się wielkimi żarłokami, którzy będą pochłaniać
całe połcie zwierzyny i pić wino beczkami. A potem będziesz jęczał przez dwie
noce z rzędu, kiedy obliczysz wydatki.
Hmm, może nie będzie tak zle. Wbrew temu, co myślisz, kolacja będzie
bardzo wystawna.
Ach, tak, rozumiem spojrzała na niego pogardliwie. Bardzo się za-
przyjazniłeś z tymi barbarzyńcami. Może właśnie dlatego nie chciałeś, żebym
była obecna przy waszej rozmowie. A może w swej nędznej duszyczce knujesz
coś przeciw memu ojcu?
Nic podobnego.
140
Myślisz, że ci uwierzę, co? Jeśli kiedykolwiek poświęcono biedną kobie-
tę dla polityki, zmuszając ją do zawarcia okropnego małżeństwa, to tą kobietą
byłam właśnie ja. Bardziej odpowiedniego mężczyznę mogłabym znalezć nawet
w błotnistych zaułkach mego rodzinnego świata.
Tak? No więc, słuchaj, co ci powiem, moja pani. Możesz sobie wracać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl exclamation.htw.pl
zaplanowana została z myślą o obronie przed nagłym atakiem. Idealna siedziba
pomyślał Mallow dla Aspera Umiłowanego.
Przed nimi stała młoda dziewczyna. Złożyła głęboki ukłon Komodorowi, któ-
ry rzekł:
To jedna z dziewcząt Komodory. Będzie dobra?
Znakomita!
Komodor przyglądał się uważnie poczynaniom Mallowa. Mallow szybkim ru-
chem zapiął łańcuszek wokół talii dziewczyny i odstąpił do tyłu.
Komodor sapnął:
No tak. To wszystko?
Czy mógłby pan zaciągnąć zasłonę, Komodorze? Słuchaj, panno, przy za-
trzasku jest mały guziczek. Naciśnij go, dobrze? Zmiało, nic ci się nie stanie.
Dziewczyna zrobiła to, o co prosił, wzięła głęboki oddech, spojrzała na swoje
odbicie w lustrze i krzyknęła z zachwytem: Och!
Od pasa w górę spowijało ją blade, zimne opalizujące światło, które tworzyło
nad jej głową oślepiająco jasną koronę, jakby zrobioną z żywego ognia. Wygląda-
ło to tak, Jakby ktoś ściągnął z nieba zorzę polarną i uczynił z niej welon wokół
głowy dziewczyny. Podeszła do lustra i zamarła w zachwycie.
Masz, wez to Mallow podał jej naszyjnik z matowych kamyków.
Załóż na szyję
Gdy naszyjnik znalazł się w polu luminescencji łańcuszka, każdy z jego kamy-
ków zamienił się w płomień, który drgał i mienił się odcieniami złota i purpury.
Co o tym myślisz? spytał Mallow dziewczynę. Nie odpowiedziała, ale
w jej oczach widać było zachwyt. Komodor skinął dłonią i dziewczyna z ocią-
ganiem przesunęła guzik w dół. Aureola zgasła. Dziewczyna wyszła, unosząc ze
sobą wspomnienie niezwykłej chwili.
To jest pana, Komodorze rzekł Mallow.
Dla Komodory. Proszę to potraktować jako drobny upominek od Fundacji.
Hmm. . . Komodor obracał łańcuszek i naszyjnik w ręku, jakby obliczał
ich wagę. Jak to się robi?
Mallow wzruszył ramionami.
To pytanie do naszych ekspertów technicznych. Ale to działa bez proszę
pamiętać bez pomocy kapłanów.
No, cóż, to w końcu tylko babskie świecidełka. Co można z tym zrobić?
Skąd się wezmą pieniądze?
138
Macie tu bale, przyjęcia, bankiety coś w tym rodzaju?
O, tak.
Czy zdaje pan sobie sprawę, ile zapłaci każda kobieta za taką biżuterię?
Przynajmniej dziesięć tysięcy kredytów.
Komodor rzekł tylko: Ach! Wydawał się zupełnie oszołomiony.
A ponieważ baterie zasilające te świecidełka starczą tylko na pół roku,
trzeba je będzie często zmieniać. No więc, możemy sprzedać tego tyle, ile pan
zechce za równowartość tysiąca kredytów w kutym żelazie. Zarobi pan na tym
dziewięćset procent.
Komodor w milczeniu skubał swą rzadką bródkę. Wydawał się całkowicie
pogrążony w jakichś straszliwych obliczeniach. Nagle jego oblicze się rozjaśniło.
Na Galaktykę! Już widzę, jak te bogate wdowy biją się o nie! Postaram się,
żeby dostawy były niewielkie niech się licytują, która da więcej. Oczywiście
nie można dopuścić, żeby się domyślały, że ja osobiście. . .
Jeśli pan sobie życzy, możemy wyjaśnić zasady działania fikcyjnych kor-
poracji. . . A potem niech pan bierze, jak leci, artykuły gospodarstwa domowe-
go. Możemy dostarczyć kompletne wyposażenie domu. Mamy składane piecyki,
w których najtwardsze mięso dojdzie do żądanej miękkości w ciągu dwu minut.
Mamy noże, których nie trzeba ostrzyć. Mamy całkowite wyposażenie pralni, któ-
re zmieści się w niewielkim pomieszczeniu i działa zupełnie automatycznie. Ma-
my zmywarki do naczyń. Mamy automatyczne odkurzacze, maszyny do czysz-
czenia podłóg, maszyny do czyszczenia mebli, zapalarki do gazu słowem,
wszystko, czego potrzebuje gospodyni domowa. Proszę pomyśleć, jak wzrośnie
pana popularność, kiedy pan to udostępni ogółowi. Proszę pomyśleć, jak wzrosną
pana. . . hmm. . . zasoby, jeśli na sprzedaż tego wszystkiego, z dziewięćsetprocen-
towym zyskiem, rząd będzie miał monopol. Zresztą te rzeczy będą dla nich więcej
warte niż to, co za to zapłacą, a nie muszą przecież wiedzieć, po ile pan je kupuje.
I niech pan wezmie pod uwagę, że żaden z tych artykułów nie wymaga opieki ze
strony kapłanów Wszyscy będą zadowoleni.
Z wyjątkiem pana, jak się zdaje Co pan będzie miał z tego?
To, co każdy handlarz zgodnie z prawami Fundacji. Moi ludzie i ja bę-
dziemy mieć połowę zysków ze sprzedaży. Niech pan kupi to, co chcę sprzedać
i obydwaj na tym całkiem dobrze wyjdziemy. Całkiem dobrze.
Komodor delektował się już w myślach swoimi zyskami.
Co pan za to chce? Jak pan powiedział żelazo?
Tak, a także węgiel, boksyty. . . Również tytoń, pieprz, magnez, drewno.
Tylko to, czego macie pod dostatkiem.
To brzmi zachęcająco.
Tak myślę, Aha, przy okazji jeszcze jedna sprawa, Komodorze. Mógłbym
wymienić wyposażenie waszych fabryk.
Hę? Jak to?
139
No, wezmy choćby wasze stalownie. Mam takie poręczne urządzenia, które
obniżyłyby koszty produkcji do wysokości jednego procenta kosztów obecnych.
Mógłby pan zmniejszyć ceny o połowę, a i tak przynosiłoby to przedsiębiorcom
grube zyski, w czym miałby pan oczywiście udział. Mógłbym pokazać, dokładnie,
w czym rzecz. Macie jakąś stalownię w tym mieście? To nie zajmie dużo czasu.
To się da załatwić, handlarzu Mallow. Ale to jutro, jutro. Może zjadłby pan
z nami kolację dziś wieczorem?
Moi ludzie. . . zaczął Mallow.
Oni niech też przyjdą rzekł wspaniałomyślnie Komodor. Takie sym-
boliczne zbratanie naszych narodów. Będziemy mieli okazję do dalszej przyja-
cielskiej rozmowy. Ale jedna uwaga jego twarz przybrała surowy wyraz ani
słowa o waszej religii. Niech pan nie myślii, że to okazja dla wkroczenia misjo-
narzy.
Komodorze rzekł sucho Mallow. Daję panu słowo, że religia zmniej-
szyłaby moje zyski.
No, to na razie tyle. Straż odprowadzi pana na statek.
6
Komodora była znacznie młodsza od męża. Twarz miała bladą i chłodną, a jej
czarne włosy były gładko zaczesane do tyłu.
Powiedziała zgryzliwie:
Czy raczyłeś już skończyć, mój szlachetny mężu? Czy raczyłeś już skoń-
czyć? Mam nadzieję, że gdyby mi przyszła na to ochota, to mogłabym teraz pójść
nawet do ogrodu.
Licia, niepotrzebnie dramatyzujesz, kochanie powiedział łagodnie Ko-
modor. Ten młody człowiek będzie dziś na kolacji i możesz z nim porozma-
wiać, o czym tylko zapragniesz, a nawet, jeśli będziesz miała na to ochotę, możesz
się przysłuchiwać temu, o czym ja będę z nim mówił. Trzeba gdzieś tu przygoto-
wać miejsce dla jego ludzi. Oby gwiazdy zrządziły, by nie było ich zbyt wielu.
Najprawdopodobniej okażą się wielkimi żarłokami, którzy będą pochłaniać
całe połcie zwierzyny i pić wino beczkami. A potem będziesz jęczał przez dwie
noce z rzędu, kiedy obliczysz wydatki.
Hmm, może nie będzie tak zle. Wbrew temu, co myślisz, kolacja będzie
bardzo wystawna.
Ach, tak, rozumiem spojrzała na niego pogardliwie. Bardzo się za-
przyjazniłeś z tymi barbarzyńcami. Może właśnie dlatego nie chciałeś, żebym
była obecna przy waszej rozmowie. A może w swej nędznej duszyczce knujesz
coś przeciw memu ojcu?
Nic podobnego.
140
Myślisz, że ci uwierzę, co? Jeśli kiedykolwiek poświęcono biedną kobie-
tę dla polityki, zmuszając ją do zawarcia okropnego małżeństwa, to tą kobietą
byłam właśnie ja. Bardziej odpowiedniego mężczyznę mogłabym znalezć nawet
w błotnistych zaułkach mego rodzinnego świata.
Tak? No więc, słuchaj, co ci powiem, moja pani. Możesz sobie wracać [ Pobierz całość w formacie PDF ]