[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pochwyciła lutnię i śpiewała wesołą pieśń. Eros zamyślił się, po chwili odłożył łuk i strzały.
Jego mali towarzysze zasnęli na murawie. Ginnistan nadbiegła i pochwyciła go. Musiał
przyjąć jej pieszczoty. W końcu sen począł go też morzyć, przytulił się do jej łona i zasnął,
zakrywszy Ginnistan rozpostartymi skrzydłami. Znużona biedaczka uczuła się niezmiernie
szczęśliwa i nie odwracaÅ‚a oczu od zaÅ›nionego²w u . RównoczeÅ›nie wszęóie pojawiÅ‚y siÄ™
tarantule. Pokryły trawę połyskliwą, cudną siatką i poczęły się kołysać w takt pieśni na
swych nitkach.
²w t y g y e y r y r i ny po tym zdaniu opuszczone: te i n n eten tief er
e eine nd ngen kr nkte.
²w u ni ny óiÅ›: Å›piÄ…cy.
no alis Henryk Ofterdingen 64
Bajka dodała otuchy matce i obiecała jej rychłą pomoc. Skały odb3ały echo słodkiej
pieśni, co kołysała śpiącego. Ginnistan wydobyła starannie dotąd ukrywane naczynie,
rzuciła w powietrze kilka kropel płynu i najcudowniejsze sny spadły na oboje. Bajka za-
brała z sobą czarę i udała się w dalszą podróż. Lutnia jej nie umilkła, a tarantule, pełzając
po szybko snutych niciach, poszły za nią.
Ujrzała niedługo jasny płomień, co bił wysoko z olbrzymiego stosu wznoszącego się
ponad szczyty drzew lasu. Zasmucona podniosła wzrok ku niebu, ale w tej chwili zjawił się
jej na pociechę błękitny welon Zofii wysoko nad ziemią rozpostarty, falujący z powiewem
wiatru. Kładł się nad przepaściami, by je zakryć na wieki. Słońce rozpłomienione gniewem
stało na niebie, potężny płomień wysysał zeń skraóione światło, promień po promieniu
i choć, jak się wydawało, broniło się óielnie, bladło coraz baróiej i okrywać się poczęło
plamami ciemnymi. Płomień stawał się coraz bielszy i potężniejszy, w miarę jak gasło
słońce. Wsysał w siebie światło coraz chciwiej i wnet gloria otaczająca gwiazdę dnia znikła.
Słońce wisiało teraz spełzłe, słabo połyskując, a z każdą uciekającą falą promieni wzbierała
w nim wściekłość i zawiść. W końcu został zeń tylko czarny, przepalony żużel, który
niebawem spadł i zatonął w morzu.
Płomień natomiast jaśniał ponad wyraz wszelki. Wzniósł się z wolna w górę i popłynął
na północ.
Bajka weszła na podwórze domu. Jakże pusto tu było& jakże strasznie wyglądały ru-
iny. Ciernie rosły w szczelinach gzymsów okien, a robactwo wszelakiego gatunku roiło
się na zbutwiałych schodach. Nagle posłyszała w pokoju straszny zgiełk. Pisarz i jego
sprzymierzeńcy nasycali się widokiem śmierci na stosie, jakiej ofiarą padła matka, wtem
spostrzegli²w v , że sÅ‚oÅ„ce zagasÅ‚o.
Daremne czynili wysiÅ‚ki, by zagasić pÅ‚omieÅ„ i sami przy tym ponieÅ›li²w w rany. Z bólu
i strachu miotali straszne przekleństwa i skargi żałośliwe. Przerazili się jeszcze baróiej,
spostrzegłszy wchoóącą do pokoju Bajkę i rzucili się z wielkim wrzaskiem, by wreszcie
na niej wyÅ‚adować swÄ… wÅ›ciekÅ‚ość. Bajka skryÅ‚a siÄ™ za koÅ‚yskÄ™, a przeÅ›ladowcy umotali²w x
się w pajęczynę tarantul, które obsypały ich tysiącem jadowitych ukąszeń. Poczęli szalenie
wić się i tańczyć, a Bajka przygrywała im wesołą piosneczkę. Naśmiawszy się do syta z ich
śmiesznych min i podrygów, poszła ku ołtarzowi i uprzątnęła jego szczątki, by znalezć
ukryte schody. Znalazłszy poczęła zstępować w dół, a tarantule szły za nią. Gdy przyszła
do pierwszej groty, sfinks spytał: Co biegnie szybciej jak błyskawica? Zemsta
odparła Bajka. Co najszybciej m3a? Nieprawe posiadanie . Kto poznał świat?
Ten, który poznał samego siebie . Co jest wieczystą tajemnicą? Miłość .
Góie mieszka? U Zofii .
Sfinks skrzywił się z niezadowoleniem& a Bajka bramę otwarła i weszła do jaskini
sióstr.
Oto macie tarantule! zawołała do sióstr, które tymczasem zapaliły swą lampę
i dalej pilnie pracowały. Przeraziły się baróo, a jedna z nich porwała nożyce i poskoczyła
ku Bajce, by ją przebić. Przypadkiem jednak nastąpiła na tarantulę, która ją natychmiast
w nogę ugryzła. Krzyknęła przerazliwie. Inne wiedzmy pośpieszyć jej chciały z pomocą,
ale także padÅ‚y ofiarÄ… rozwÅ›cieklonych²w y owadów. Nie mogÅ‚y zÅ‚apać Bajki i skakaÅ‚y, óiko
pokrzykujÄ…c.
Tkaj nam natychmiast wołały do małej lekkie suknie do tańca. Nie możemy
się ruszać w tych sztywnych spódnicach i giniemy z gorąca. Ale musisz zwilżyć nić śliną
pajęczą, bo inaczej się urwie, i tkając, wrobić w materię kwiaty, które rosły w ogniu, śpiesz
się, gdyż inaczej zginiesz .
Dostarczę wam trzech tęgich much rzekła Bajka do pająków-krzyżaków, które
wesoło tkały swe siatki u stropu i po ścianach jaskini ale musicie mi zaraz utkać
trzy piękne, lekkie sukienki. Kwiatów, które wrobić trzeba, dostarczę wam w tej chwili .
Pobiegła ku drabinie i dostała się do Arktura.
Monarcho rzekła zli tańczą, dobrzy spoczywają. Czy płomień już przybył? .
²w v te tr eg i w oryginale niem. ren er ge tig er r ken, tj.: wtem przerażeni spostrzegli.
²w w nie i r ny óiÅ› popr.: odnieść rany.
²w x t i yn óiÅ›: zamotać (zaplÄ…tać) siÄ™.
²w y r iek ny óiÅ› raczej: rozwÅ›cieczony.
no alis Henryk Ofterdingen 65
Już przybył odparł król noc przeminęła, lody topnieją. Małżonka moja uka-
zuje się w dali, nieprzyjaciółka moja zginęła. Wszystko poczyna żyć na nowo. Jeszcze na
widownię świata wystąpić mi nie wolno, gdyż jedynym nie jestem królem. Proś o co
chcesz .
Potrzeba mi rzekła Bajka kwiatów wyrastających z ognia. Wiem, masz zdol-
nego ogrodnika, co umie je hodować .
Cynku! zawołał król daj nam kwiatów! .
Ogrodnik wystąpił z szeregu, przyniósł garnek z ogniem i posiał weń błyszczący pył. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl exclamation.htw.pl
pochwyciła lutnię i śpiewała wesołą pieśń. Eros zamyślił się, po chwili odłożył łuk i strzały.
Jego mali towarzysze zasnęli na murawie. Ginnistan nadbiegła i pochwyciła go. Musiał
przyjąć jej pieszczoty. W końcu sen począł go też morzyć, przytulił się do jej łona i zasnął,
zakrywszy Ginnistan rozpostartymi skrzydłami. Znużona biedaczka uczuła się niezmiernie
szczęśliwa i nie odwracaÅ‚a oczu od zaÅ›nionego²w u . RównoczeÅ›nie wszęóie pojawiÅ‚y siÄ™
tarantule. Pokryły trawę połyskliwą, cudną siatką i poczęły się kołysać w takt pieśni na
swych nitkach.
²w t y g y e y r y r i ny po tym zdaniu opuszczone: te i n n eten tief er
e eine nd ngen kr nkte.
²w u ni ny óiÅ›: Å›piÄ…cy.
no alis Henryk Ofterdingen 64
Bajka dodała otuchy matce i obiecała jej rychłą pomoc. Skały odb3ały echo słodkiej
pieśni, co kołysała śpiącego. Ginnistan wydobyła starannie dotąd ukrywane naczynie,
rzuciła w powietrze kilka kropel płynu i najcudowniejsze sny spadły na oboje. Bajka za-
brała z sobą czarę i udała się w dalszą podróż. Lutnia jej nie umilkła, a tarantule, pełzając
po szybko snutych niciach, poszły za nią.
Ujrzała niedługo jasny płomień, co bił wysoko z olbrzymiego stosu wznoszącego się
ponad szczyty drzew lasu. Zasmucona podniosła wzrok ku niebu, ale w tej chwili zjawił się
jej na pociechę błękitny welon Zofii wysoko nad ziemią rozpostarty, falujący z powiewem
wiatru. Kładł się nad przepaściami, by je zakryć na wieki. Słońce rozpłomienione gniewem
stało na niebie, potężny płomień wysysał zeń skraóione światło, promień po promieniu
i choć, jak się wydawało, broniło się óielnie, bladło coraz baróiej i okrywać się poczęło
plamami ciemnymi. Płomień stawał się coraz bielszy i potężniejszy, w miarę jak gasło
słońce. Wsysał w siebie światło coraz chciwiej i wnet gloria otaczająca gwiazdę dnia znikła.
Słońce wisiało teraz spełzłe, słabo połyskując, a z każdą uciekającą falą promieni wzbierała
w nim wściekłość i zawiść. W końcu został zeń tylko czarny, przepalony żużel, który
niebawem spadł i zatonął w morzu.
Płomień natomiast jaśniał ponad wyraz wszelki. Wzniósł się z wolna w górę i popłynął
na północ.
Bajka weszła na podwórze domu. Jakże pusto tu było& jakże strasznie wyglądały ru-
iny. Ciernie rosły w szczelinach gzymsów okien, a robactwo wszelakiego gatunku roiło
się na zbutwiałych schodach. Nagle posłyszała w pokoju straszny zgiełk. Pisarz i jego
sprzymierzeńcy nasycali się widokiem śmierci na stosie, jakiej ofiarą padła matka, wtem
spostrzegli²w v , że sÅ‚oÅ„ce zagasÅ‚o.
Daremne czynili wysiÅ‚ki, by zagasić pÅ‚omieÅ„ i sami przy tym ponieÅ›li²w w rany. Z bólu
i strachu miotali straszne przekleństwa i skargi żałośliwe. Przerazili się jeszcze baróiej,
spostrzegłszy wchoóącą do pokoju Bajkę i rzucili się z wielkim wrzaskiem, by wreszcie
na niej wyÅ‚adować swÄ… wÅ›ciekÅ‚ość. Bajka skryÅ‚a siÄ™ za koÅ‚yskÄ™, a przeÅ›ladowcy umotali²w x
się w pajęczynę tarantul, które obsypały ich tysiącem jadowitych ukąszeń. Poczęli szalenie
wić się i tańczyć, a Bajka przygrywała im wesołą piosneczkę. Naśmiawszy się do syta z ich
śmiesznych min i podrygów, poszła ku ołtarzowi i uprzątnęła jego szczątki, by znalezć
ukryte schody. Znalazłszy poczęła zstępować w dół, a tarantule szły za nią. Gdy przyszła
do pierwszej groty, sfinks spytał: Co biegnie szybciej jak błyskawica? Zemsta
odparła Bajka. Co najszybciej m3a? Nieprawe posiadanie . Kto poznał świat?
Ten, który poznał samego siebie . Co jest wieczystą tajemnicą? Miłość .
Góie mieszka? U Zofii .
Sfinks skrzywił się z niezadowoleniem& a Bajka bramę otwarła i weszła do jaskini
sióstr.
Oto macie tarantule! zawołała do sióstr, które tymczasem zapaliły swą lampę
i dalej pilnie pracowały. Przeraziły się baróo, a jedna z nich porwała nożyce i poskoczyła
ku Bajce, by ją przebić. Przypadkiem jednak nastąpiła na tarantulę, która ją natychmiast
w nogę ugryzła. Krzyknęła przerazliwie. Inne wiedzmy pośpieszyć jej chciały z pomocą,
ale także padÅ‚y ofiarÄ… rozwÅ›cieklonych²w y owadów. Nie mogÅ‚y zÅ‚apać Bajki i skakaÅ‚y, óiko
pokrzykujÄ…c.
Tkaj nam natychmiast wołały do małej lekkie suknie do tańca. Nie możemy
się ruszać w tych sztywnych spódnicach i giniemy z gorąca. Ale musisz zwilżyć nić śliną
pajęczą, bo inaczej się urwie, i tkając, wrobić w materię kwiaty, które rosły w ogniu, śpiesz
się, gdyż inaczej zginiesz .
Dostarczę wam trzech tęgich much rzekła Bajka do pająków-krzyżaków, które
wesoło tkały swe siatki u stropu i po ścianach jaskini ale musicie mi zaraz utkać
trzy piękne, lekkie sukienki. Kwiatów, które wrobić trzeba, dostarczę wam w tej chwili .
Pobiegła ku drabinie i dostała się do Arktura.
Monarcho rzekła zli tańczą, dobrzy spoczywają. Czy płomień już przybył? .
²w v te tr eg i w oryginale niem. ren er ge tig er r ken, tj.: wtem przerażeni spostrzegli.
²w w nie i r ny óiÅ› popr.: odnieść rany.
²w x t i yn óiÅ›: zamotać (zaplÄ…tać) siÄ™.
²w y r iek ny óiÅ› raczej: rozwÅ›cieczony.
no alis Henryk Ofterdingen 65
Już przybył odparł król noc przeminęła, lody topnieją. Małżonka moja uka-
zuje się w dali, nieprzyjaciółka moja zginęła. Wszystko poczyna żyć na nowo. Jeszcze na
widownię świata wystąpić mi nie wolno, gdyż jedynym nie jestem królem. Proś o co
chcesz .
Potrzeba mi rzekła Bajka kwiatów wyrastających z ognia. Wiem, masz zdol-
nego ogrodnika, co umie je hodować .
Cynku! zawołał król daj nam kwiatów! .
Ogrodnik wystąpił z szeregu, przyniósł garnek z ogniem i posiał weń błyszczący pył. [ Pobierz całość w formacie PDF ]