[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tu tutaj.
- Pamiętam, co mi mówiłeś, ale to było, zanim
informacje o nas wyszły na jaw. Myślałam, że raczej
będziesz się afiszować z nową kochanką.
- A ja myślałem, że będziesz wolała trzymać się
z dala od publiczności.
- Wspaniale! Więc w końcu zabrałeś mnie do
Paryża, tylko o rok za pózno. Wszystko, co mam tu
zobaczyć, to cztery ściany hotelowe. Nadzwyczajne!
- Nie bÄ™dÄ™ pracowaÅ‚ caÅ‚y dzieÅ„, Saro - powie­
dział, zapinając guziki koszuli. - Spotkanie kończy
się w południe. Wrócę tu i potem wyjdziemy gdzieś
razem. Pokażę ci wszystko: katedrę Notre Dame,
wieżę Eiffela. Przyrzekam.
- Nie musisz się o mnie martwić. Poradzę sobie
sama. Z mapą znajdę, co będę chciała.
- Nie radziłbym ci tego.
- To znaczy, że mam siedzieć tu spokojnie, aż
mój pan i władca wróci do hotelu?
- Wiesz, co mam na myśli. Jeśli reporterzy cię
zobaczÄ…, stworzÄ… ci piekÅ‚o. Nie bÄ™dziesz miaÅ‚a spo­
koju i...
Zobaczył, że Sara trzyma w ręku jego telefon
komórkowy.
- Co to jest? - spytał ostro. - Mój telefon.
- Twój telefon dzwoniÅ‚, kiedy byÅ‚eÅ› pod prysz­
nicem.
- Powinnaś mnie zawołać.
- Zrobiłam tak, ale nie usłyszałeś.
- Przykro mi, ale...
Zawiązywał krawat w lustrze i jego ręce nagle
zesztywniały, gdy spostrzegł w nim odbicie twarzy
Sary. Pomyślał, że fakt, że została obudzona przez
telefon i że nie udało jej się powiadomić go ó tym, nie
jest oczywisty.
- Czy jest jakaś sprawa, o której nie wiem, Saro?
Jeśli tak, to chciałbym się o tym dowiedzieć.
- OczywiÅ›cie, że nie. Masz swoje spotkanie i mu­
sisz na nie iść.
- Czy sugerujesz, że nie mam spotkania lub że...
- Niczego nie sugerujÄ™, ale jest coÅ›, co chcÄ™
powiedzieć.
- W porzÄ…dku - powiedziaÅ‚, siadajÄ…c na najbliż­
szym krześle. - Wykrztuś w końcu to, co masz do
powiedzenia.
- Miałeś dziś telefon.
- Już mi to mówiłaś.
- Od Eugenii.
- I co ci powiedziała?
- Nic. WyÅ‚Ä…czyÅ‚a siÄ™, zanim odebraÅ‚am. Zoba­
czyłam tylko jej imię.
- Zadzwoni pózniej.
- Jestem pewna, że zadzwoni. MiaÅ‚eÅ› chyba z tu­
zin telefonów od niej w ostatnich dniach.
- SkÄ…d...? - zaczÄ…Å‚,
- Sprawdziłam twój rejestr.
- Szpiegujesz mnie?
- N... nie.
- Nie? To jak nazwać fakt, gdy ktoś ingeruje
w czyjąś prywatność, wścibia nos w czyjeś osobiste
sprawy? To nie jest szpiegowanie?
- Tylko wtedy, jeśli masz coś do ukrycia.
- A mam?
- Nie wiem. Powiedz mi.
Och, Damonie, powiedz mi prawdÄ™. Przynajmniej
powiedz mi w twarz, że Eugenia jest kimś ważnym
dla ciebie. BÄ…dz uczciwy!
Ale mimo jej niemej proÅ›by twarz Damona pozo­
stała całkowicie nieodgadniona.
Wstał z krzesła i włożył marynarkę. Sara wbrew
sobie nie mogÅ‚a nie przyznać, że jest bardzo przy­
stojny.
- Nie mam ci nic do powiedzenia - powiedział
lodowato, odbierajÄ…c jej wszelkÄ… nadziejÄ™ - z wyjÄ…t­
kiem do widzenia.
Te słowa były ciosem w jej serce.
- Co? Tak po prostu? Dobrze... ale powiedziałeś,
że ja...
- Do widzenia do lunchu. - Spojrzał na zegarek.
- Już jestem prawie spózniony.
- Więc... wrócisz?
- Przecież obiecałem, że pokażę ci Paryż.
Przypomniały jej się obietnice, którymi karmił ją
wcześniej. Miała zbyt dużo gorzkich wspomnień.
Obietnice okazały się kłamstwem lub były zasłoną
dymną, pod którą chciał ukryć swoje prawdziwe
plany.
- To będzie za pózno.
- Bzdura! Możemy zobaczyć dużą część miasta
po południu.
- Mówię, że to jest o rok za pózno.
- Saro, to nie ma sensu. Czego ty właściwie
chcesz? Chcesz, żebym wrócił, czy nie?
Czy chciała? Jej serce krzyczało  tak". Chciała
być z nim choć przez krótki czas.
Zdrowy rozsądek jednak ją ostrzegał.
Jeśli teraz tego nie zakończy, pózniej będzie jej
znacznie trudniej.
- Saro? - usłyszała rozdrażnienie w jego głosie.
- Saro, o co chodzi? -powtórzył znacznie spokojniej.
- Chciałbym myśleć, że po ostatniej nocy...
- Ostatniej nocy?! - krzyknęła, chcąc ukryć pod
złością ból, który rozdzierał jej serce. - Ostatnia noc!
Nie chcę cię więcej oglądać po ostatniej nocy.
A wiesz dlaczego?
- Dlaczego? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • exclamation.htw.pl