[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Byli nawet zaręczeni.
- Więc co się stało? - zapytała Kirstin.
- Pojawił się Paul. Już wtedy traktowaliśmy Harry'ego prawie jak
syna, ale musiał wyjechać na jakieś szkolenie do Szkocji i wtedy właśnie
Juliet poznała Paula. Gdy Harry wrócił, powiedziała mu, że zrywa
zaręczyny. Przez jakiś czas wręcz się o niego bałam. Wiem, że złamała
mu serce i chyba do tej pory jeszcze się całkiem nie pozbierał. Ale życie
toczy się dalej, i trzeba sobie jakoś radzić. Choć teraz...
Nie skończyła, bo właśnie Juliet podjechała przed dom.
- Lepiej zmieńmy temat. Nie chciałabym, żeby domyśliła się, że o
niej mówimy.
- Tak, oczywiście - zgodziła się Kirstin.
Wiedziała już wszystko. Opowieść Estelle tylko potwierdziła jej
wcześniejsze przypuszczenia. Skończyła pakowanie i odjechała.
Dom, w kórym miała mieszkać, rzeczywiście w świetle dnia
prezentował się zdecydowanie gorzej, lecz samo mieszkanie było jasne i
przytulne. Nie minęło pięć minut od jej przybycia, kiedy usłyszała
pukanie do drzwi.
- Może ci w czymś pomóc? - zapytał Harry. Ubrany w dżinsy i
bawełnianą bluzę polo wyglądał młodziej niż zwykle.
- To miło z twojej strony. Niby nie mam tego dużo, ale ledwie
zmieściłam się do windy.
Przez kilka dni wspólnej pracy zdążyła się już przyzwyczaić do jego
obecności. Jednak teraz, mając w pamięci historię opowiedzianą przez
Estelle, ujrzała go w innym świetle.
- Gdzie mam to postawić? - zapytał, trzymając w rękach miniwieżę.
- Tam, na tej szafce.
RS
81
- Masz ciekawe upodobania muzyczne - zauważył, rozpakowując
płyty kompaktowe. - Wszystko od Claptona po Pucciniego.
- I tak dużo płyt zostawiłam w domu. Nie mogłam wszystkiego
przywiezć. A ty lubisz muzykę?
- Tak, głównie jazz i bluesa.
Powinna była się domyślić. Harry pasowałby znakomicie do
zadymionej piwnicy z jazzmanem grajÄ…cym na saksofonie.
- To czym jeszcze się zajmujecie tam na wyspie? - zapytał, kiedy w
końcu zdołali wnieść wszystko do środka.
- Poza słuchaniem Claptona i Pucciniego?
- Przecież nie można tylko słuchać muzyki.
- Jeśli o mnie chodzi, to lubię pływanie, deskę, narty wodne i
oczywiście żeglarstwo.
- Ach tak. Oczywiście.
Nie była pewna, czy Harry mówi serio, czy żartuje.
- Od dziecka lubiłam żaglarstwo. Zresztą chyba nie miałam innego
wyjścia w szkutniczej rodzinie.
- A czym właściwie zajmuje się twoja rodzina? - zapytał, podwijając
rękawy bluzy.
Znowu zauważyła coś bardzo męskiego w jego ruchach i pospiesznie
odwróciła wzrok.
- Buduje statki, a właściwie jachty. Firmę założył dziadek, ale teraz
jest to spółka zarządzana przez tatę i stryja.
- Masz braci, którzy mogliby przejąć ten interes? Kirstin roześmiała
siÄ™.
- Obawiam się, że nie. Jestem jedynaczką, a stryj ma dwie córki.
One też, przynajmniej na razie, nie wykazują żadnego zainteresowania
firmą. Tata ma nadzieję... - Zamilkła nagle. Nie chciała ciągnąć dalej
tego tematu.
- Nadzieję na co? - Harry nie dawał za wygraną.
- %7łe znajdę męża i przejmę firmę.
- Ale przecież jesteś lekarzem.
RS
82
- No tak... - Naprawdę chciała, żeby zmienił temat.
- Więc?
- Jego nadzieje związane są nie tyle ze mną, ile z przyszłym zięciem.
- A kimże jest ten szczęśliwy wybranek?
- Nazywa się Scott Grantham i jest synem najbliższych przyjaciół
moich rodziców. Razem się wychowywaliśmy. Scott ma fioła na punkcie
jachtów. Jest zawodowym żeglarzem, bierze udział w regatach i pływa
po całym świecie. Teraz jest gdzieś w Nowej Zelandii.
Miała nadzieję, że jej głos brzmi naturalnie.
- I co? Chcesz wyjść za niego? Wzruszyła ramionami.
- Kto wie? Wszyscy sobie tego życzą.
- Ty też?
- Sama nie wiem. Przypuszczam, że to się okaże teraz, kiedy każde z
nas jest gdzie indziej.
- Kochasz go? - zapytał, przyglądając się jej spod zmrużonych
powiek.
Kirstin poczuła skurcz serca.
- Tego też nie wiem.
- Gdybyś go kochała, wiedziałabyś o tym. Możesz mi wierzyć -
powiedział łagodnie.
- Czyżby przemawiało przez ciebie doświadczenie? -zapytała z
nadzieją, że odkryje przed nią ten rozdział swojego życia. Pomyliła się
jednak.
- Nie, ale tak mówią - odpowiedział i rozejrzał się po pokoju. - Skoro
nie masz już dla mnie nic do roboty, to pójdę do siebie. Daj mi znać,
gdybyś czegoś potrzebowała.
- Dobrze, ale już chyba sobie poradzę. Dziękuję za pomoc.
- No to do zobaczenia rano - pożegnał się.
Odniosła wrażenie, że chciał jeszcze coś dodać. Czyżby spodziewał
się zaproszenia na kolację? Przecież dopiero się wprowadziła. Harry
jednak wciąż ociągał się z wyjściem.
- A propos jutra. Pozwolisz mi w końcu popracować samodzielnie? -
RS
83
zapytała.
- Nie, jeszcze nie.
- Charles mi pozwalał już po kilku dniach - zaprotestowała.
- Zanim pozwolę ci przyjmować pacjentów w pojedynkę, będziesz
musiała zrobić to kilka razy w mojej obecności - odparł spokojnie.
Ogarnęło ją przerażenie. Przyjmować pacjentów przy Harrym?! Nic
gorszego nie może jej się przytrafić.
- Sądzisz, że to konieczne?
- Być może nie, ale takie mam zasady - powiedział i wyszedł,
pozostawiając Kirstin zatopioną w najczarniejszych myślach.
ROZDZIAA ÓSMY
Kiepsko spała tej nocy. Próbowała przypisać to nowemu miejscu,
lecz za każdym razem, kiedy się budziła, przed oczami stawała jej postać
Harry'ego. Kiedy w końcu zrezygnowała z kolejnych prób zaśnięcia,
zdała sobie sprawę, że spokoju nie daje jej fakt, że Harry śpi gdzieś
niedaleko.
Po co opowiedziała mu o swoim związku ze Scottem? Wiedziała
przecież, że w ten sposób wręcza mu broń, krórej nie zawaha się użyć
przeciwko niej.
Ze Scottem łączyła ją wieloletnia przyjazń, ale w głębi serca Kirstin
wątpiła, czy kiedykolwiek coś wyniknie z tego związku. Jej odpowiedz,
że nie jest pewna swoich uczuć, była absolutnie szczera. Co on wtedy
powiedział? %7łe gdyby to była miłość, rozpoznałaby ją na pewno. Sądząc
z tego, co Estelle opowiedziała o jego związku z Juliet, z pewnością miał
podstawy, żeby tak sądzić.
Myśli Kirstin powędrowały do Juliet. Czy Harry nadal ją kocha?
Przecież Juliet wyszła za mąż i urodziła dziecko. A właściwie co mnie to
obchodzi? - pomyślała, wstając z łóżka.
- Harry był już na miejscu, kiedy Kirstin przyjechała do przychodni.
W rejestracji natknęła się na Evę, która taszczyła cały plik kart.
RS
84
- Doktor Brolin powiedział, że dziś ty przyjmujesz pacjentów -
obwieściła, patrząc na nią sceptycznie, jakby się dziwiła, że Kirstin
dostąpiła tego wątpliwego zaszczytu.
- Kazał nam także uprzedzać pacjentów, na wypadek gdyby mieli
jakieś obiekcje - dodała.
- Może powinnyście też wyjaśnić, że doktor Brolin będzie przez cały
czas obecny w gabinecie - zasugerowała ostrożnie.
- Pewnie, przecież nie może ryzykować - zauważyła Eva i podała
Kirstin karty.
Gdy weszła do gabinetu, Harry rozmawiał przez telefon. Ręką
wskazał jej miejsce przy biurku, które normalnie sam zajmował. Usiadła
i zaczęła nerwowo przeglądać karty pacjentów. Wyglądało na to, że
czeka ją duża rozmaitość przypadków.
- Wszystko gotowe? - zapytał.
- Tak - odpowiedziała i przełknęła ślinę. Przy Charlesie nigdy się tak
nie denerwowała. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • exclamation.htw.pl