[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się nie boi. Ilekroć jednak chciała do niego podejść, coś ją powstrzymywało. Pod nogami gromadził
się osad starych przyzwyczajeń - jeden krok, i Ruby w nim ugrzęznie.
Stale coś ich rozdzielało, czego nie umiała ominąć: tłum ludzi (no dobrze, Eric i mama to
niezupełnie tłum, ale gdy trzeba wypić piwo, którego się nawarzyło, to lepiej bez świadków), taka
czy inna robota, świszczący wiatr.
Zatem Ruby czekała. I czekała.
Czekała nadal, kiedy  Wietrznica wpłynęła do przystani Bridge ów.
133
- Ruby, cumy! - krzyknął Dean.
Złapała liny, zeskoczyła na keję, przywiązała łódz. Mocując cumę do środkowej knagi,
spostrzegła, że matka schodzi na ląd.
- Dzięki, Dean - usłyszała. A potem nie tyle zobaczyła, ile poczuła, że mama odwraca się w jej
stronę. - Ruby? Skarbie, odprowadz mnie do domu. Na skarpie jest ślisko.
Zerknęła na jacht. Widziany z bliska, składał się z samych cieni, z rozkołysanych plam bieli i
szarości. Ani śladu blond czupryny Deana. Pewnie był pod pokładem. A jeżeli odpłynie, zanim ona
zdąży wrócić?
- Ruby?
Rzuciła koniec cumy, podeszła do matki. Nora się odwróciła i pomachała ręką.
- Pa, Dean. Dzięki za cudowny dzień!
Stał przy sterze. Teraz dostrzegła złociste włosy i żółty sweter, nawet błysk zębów, kiedy Dean się
uśmiechnął - lecz nic ponadto.
- Pa - odezwał się stłumionym głosem.
- Gdybyś potrzebował pomocy... no wiesz, przy odcumowaniu i w ogóle, to mogę zaraz wrócić -
powiedziała Ruby.
Nie odpowiedział od razu. %7łałowała, że nie widzi jego twarzy.
- Pomoc zawsze się przyda.
Poczuła gorącą falę ulgi. Wzięła matkę pod rękę, razem wspięły się na skarpę, przecięły trawnik.
Przy drzwiach domu mama się uśmiechnęła.
- Idz już. Wiesz...
Ruby wzięta z bujaka koc i zarzuciła na ramiona; noc była chłodna.
- Co?
- On cię kocha.
- To byłby istny cud. Już bardziej nie mogłam dać mu w kość. Mama uśmiechnęła się szeroko.
- Każda miłość jest cudem. No, biegnij do niego. Nie bój się. I postaraj się ukryć swój wredny
charakterek. Ruby mimo woli parsknęła śmiechem.
- Dzięki, mamo.
Gdy maszerowała przez ogród, rozwiały się chmury i odsłoniły księżyc niemal w pełni. Rozświetlił
niebo, skąpał wszystko w niesamowitej błękitnej poświacie.
Na skraju skarpy Ruby przystanęła, mocniej otuliła się kocem. Wiedziała, co musi zrobić, lecz
nadal brakowało jej odwagi. Obawiała się, że dorastanie trwało zbyt długo i że straciła swoją
szansę.
Dean stał na końcu pomostu, tyłem do niej. Zbiegła ścieżką i bezszelestnie weszła na keję. Jej
kroków nie dało się odróżnić od zwyczajnego skrzypienia starych desek.
- Pamiętam, jak stąd skakaliśmy w czasie przypływu - powiedziała cicho. - Tylko miejscowe
dzieciaki pływały w tej wodzie.
Okręcił się na pięcie.
Ruby podeszła bliżej.
Bała się odezwać. Pragnęła jedynie go objąć i całować, aż będzie niezdolna myśleć, ruszać się,
pamiętać o niczym, co ich dzieliło. Tego jednak nie mogła zrobić. Chociaż raz musiała postąpić
właściwie. Była winna Deanowi tych parę prostych słów; nie wolno się poddawać lękowi.
Teraz już nie miała odwrotu.
Cisza między nimi wisiała ciężka, niebezpieczna. Słychać było tylko fale uderzające o słupy
pomostu.
Jednym krokiem Ruby pokonała ostatni skrawek przestrzeni, który ich rozdzielał, wzięła Deana
za rękę, pogładziła jego palce. Pózniej z wolna cofnęła dłoń.
- Pamiętam nasz pierwszy pocałunek. Zakręciło mi się w głowie, dech mi zaparło. Cieszyłam się,
że siedzimy, bo inaczej bym się przewróciła. Ale i tak mnie poraziło, prawda? Zakochałam się w
swoim najlepszym przyjacielu. Kiedy większość dzieciaków kombinowała, jak się wymknąć z domu
w sobotni wieczór, my dwoje marzyliśmy o naszym ślubie... o dzieciach, które pewnego dnia
będziemy mieć. - Z trudem przełknęła ślinę i się uśmiechnęła. - Mając piętnaście lat, mówiłeś, że
zamieszkamy w apartamencie przy Central Parku, a miesiąc miodowy spędzimy w Paryżu. Mając
134
siedem lat, obiecywałeś, że sprawimy sobie łódz wielką jak prom, z wanną w kajucie kapitańskiej, i
że na naszym ślubie będzie śpiewał Elvis. - Znów postała mu uśmiech. - Marzenia dzieci bawiących
się w dorosłych. Trzeba było się ocknąć, kiedy Elvis umarł. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • exclamation.htw.pl