[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zycjÄ™.
- Mnie się to wydaje ciekawe - powiedziała. - Jak tam
jest?
Opowiedział jej o ciężkiej pracy i trudnym życiu, ale
i o satysfakcji wynikajÄ…cej z uprawy ziemi. SÅ‚uchaÅ‚a z praw­
dziwym zainteresowaniem, gdy opowiedział, jak wynalazł
własny rodzaj paszy, na którą rna patenty, i o wielu innych
sprawach.
- Dobrze, że miaÅ‚eÅ› Granta - powiedziaÅ‚a po chwili mil­
czenia. - Trudno jest poradzić sobie ze śmiercią matki.
Ford odważył się na ostatnie wyznanie.
- Moja matka nie umarÅ‚a, tylko nas opuÅ›ciÅ‚a, gdy byli­
śmy z Abby w podstawówce. Nikt o niej nie słyszał od tego
czasu. Wiem, że uciekła z jakimś komiwojażerem.
- A ojciec umarł?
Zapatrzył się w sufit.
- Nie mam pojęcia, kto nim jest. Dla mnie Grant jest
ojcem.
Poczuł delikatny dotyk na ramieniu.
- Tak mi przykro, Ford. MiaÅ‚eÅ› chyba równie ciężkie ży­
cie jak ja.
- Niezupełnie - odpowiedział, walcząc z sobą, żeby jej
nie wziąć w ramiona. - Miałem dom, do którego zawsze
mogłem wracać.
Przysunęła się bliżej i wzięła go z rękę.
- To nie równoważy krzywdy, jakÄ… ci wyrzÄ…dziÅ‚a mat­
ka. Cholernie boli, gdy się wie, że rodziców nie obchodzą
ich dzieci.
Spletli palce, a on ścisnął jej rękę.
Anula & Irena
scandalous
- Niektórzy ludzie chyba nie potrafią być rodzicami.
Ich oczy się spotkały i Ford już chciał spróbować ją
pocałować, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Kelner
wwiózÅ‚ na barku ich skromne zamówienie, a Ford poin­
struował, żeby położył jedzenie na stoliku przed kanapą.
Facet popatrzył na niego jak na jakiegoś buraka, którym
Ford w pewnym sensie był, ale gdy dostał sowity napiwek,
stał się niezwykle uprzejmy i wycofał się z pokoju.
Ford pochÅ‚onÄ…Å‚ kanapkÄ™ w rekordowym tempie i przy­
glądał się, jak Kerry pogryza swój sernik.
- Czy twój interes jest opłacalny? -. spytała, odgryzając
następny kawałek.
- Niezle mi siÄ™ powodzi. ZbudowaÅ‚em dom z caÅ‚ym no­
woczesnym wyposażeniem.
Spojrzała zaczepnie.
- Bez studni i ubikacji na dworze?
- Studnia jest, ubikacji na zewnÄ…trz nie ma. Mam za to
basen.
- O, to super. Sernik zresztą też. Chcesz spróbować?
- Pewnie.
Gdy tylko przyÅ‚ożyÅ‚a widelczyk do jego ust, sernik ze­
skoczył i stoczył się po jego nagiej piersi na kolana.
- Przepraszam. - Kerry schwyciła serwetkę, zmoczyła ją
w szklance z wodą i zaczęła zmywać plamę. Gdy doszła do
miejsca w kroku dżinsów, złapał ją za rękę.
- Nie robiłbym tego na twoim miejscu.
Zarumieniła się.
- Och, jeszcze raz przepraszana. Chcesz spróbować?
- Jeśli masz na myśli sernik, to nie.
Zapominając o wszelkim rozsądku, ujął jej rękę, wyjął
widelczyk i przyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… do siebie.
Anula & Irena
scandalous
- Przyjazń, Ford - przypomniała, ale nie próbowała się
odsunąć.
- Usiłuję cię rozgrzać. Masz gęsią skórkę.
- Wiem, ale nie jest mi zimno.
- A co ci jest?
Z jej ust wydobyło się westchnienie.
- Jestem idiotką, że tu przyszłam, idiotką, że chcę, żebyś
mnie znów pocałował. %7łe chcę ciebie.
Nie musiaÅ‚a czekać ani sekundy, by Ford zaczÄ…Å‚ naj­
pierw delikatnie, a potem coraz intensywniej zagłębiać się
w jej usta. Niewiele myśląc, uniósł ją i posadził sobie na
kolanach. Kerry nie protestowała. Miał ochotę dotykać jej
wszędzie, ale dopiero gdy jęknęła i ruch jej bioder na jego
kolanach stawaÅ‚ siÄ™ coraz wyrazniejszy, przestaÅ‚ mieć opo­
ry. Podciągnął jej spódniczkę i czuł, że jest gotowa, aby dał
jej to, do czego prawie doszło wczorajszego wieczoru.
Odczekał chwilę, dając jej szansę, by zaprotestowała, ale
ona wpiła palce w jego plecy, a jej język penetrował jego
usta tak, jak on chciałby robić z jej ciałem, jeśli mu pozwoli.
Uniósł jedną ręką jej pośladki i zsunął majtki aż do kolan.
Przerwał pocałunek i wsunął rękę pod jej bluzkę.
- Chcę cię dotykać, Kerry. Muszę cię dotykać.
Spojrzała na niego i wyszeptała:
- Ford, potrzebujÄ™...
- Wiem, czego potrzebujesz, i chcę, żebyś wiedziała, jak
jest z mężczyzną, który pragnie, żebyś się czuła dobrze. -
KreÅ›liÅ‚ kółeczka nad zÅ‚ocistym trójkÄ…tem miÄ™dzy jej noga­
mi. - Ale jeśli powiesz  nie", to przestanę.
Westchnęła, patrząc mu w oczy.
- To jest szaleństwo.
Zsunął rękę niżej, ale jeszcze nie tam, gdzie by chciał.
Anula & Irena
scandalous
- Jeśli powiesz  tak", doprowadzę cię do najprzyjemniej
szego szaleństwa na świecie.
Przymknęła oczy i westchnęła.
- Tak, zrób to.
Właśnie to chciał usłyszeć. Najchętniej sam pozbyłby się
swoich dżinsów, ale uznał, że ten raz ma być wyłącznie dla
niej. Kiedy poczuł, że Kerry jest już u szczytu i usłyszał
jęk czy westchnienie, chciał jej zaproponować przeniesie
nie się do łóżka. Uznał jednak, że mogłaby się przestraszyć
więc pocieszył się tylko myślą, że może w ciągu najbliż
szych dni będzie mógł jej pokazać, jak to naprawdę jest
między mężczyzną a kobietą.
- Zostań dziś ze mną, Kerry.
Nie odpowiadając wstała, ubrała się, poprawiła spód
niczkę i dopiero wtedy powiedziała, patrząc gdzieś w prze
strzeń:
- Nie mogę, Ford. Wiem, że to egoistyczne z mojej stro
ny, ale nie jestem jeszcze gotowa. Nie powinnam była po
zwolić na to, co się wydarzyło.
- Kerry, wiem, że wciąż chodzi ci o moje oszustwo, ale chcę
być z tobą i ty też tego chcesz. Przed chwilą to udowodniłaś.
- To niezupełnie byłam ja. Zwykle jestem ostrożna.
- Byłaś gorąca i mnie też do tego doprowadziłaś. Jestem
tak podniecony, że mógłbym się z tobą kochać całą noc,
Wiem, że byłoby nam cudownie. Nie chcę jednak za wiele
od ciebie wymagać od razu, więc postaram się być cierpli
wy i ty zdecydujesz, czy i kiedy.
Schwyciła jego rękę i przyłożyła sobie do serca.
- Ford, muszę ci coś powiedzieć. Próbowałam zbliżenia
z innymi mężczyznami, ale było trudno. Jesteś pierwszy
któremu pozwoliłam na taką bliskość od czasu...
Anula & Irena
scandalous
- Może mi nie wierzysz, ale rozumiem, przez co prze­
szłaś, i wściekłość mnie bierze, gdy o tym pomyślę. - Kerry
oparÅ‚a gÅ‚owÄ™ o jego ramiÄ™ i przez chwilÄ™ siedzieli w milcze­
niu. - Czy złapali kiedyś tego drania?
- Nie - westchnęła. - W tej bocznej uliczce byÅ‚o ciem­
no i nie widziaÅ‚am jego twarzy. Nie mogÅ‚am nikogo ziden­
tyfikować.
PuÅ›ciÅ‚ jej dÅ‚oÅ„ i objÄ…Å‚ jÄ… ramieniem. Nie wiedziaÅ‚, co in­
nego zrobić.
- Tak mi przykro, Kerry - powiedział.
- To byÅ‚o dawno temu - odpowiedziaÅ‚a, nim znów na nie­
go popatrzyła. - Skłamałabym, mówiąc, że nie mam blizn na
duszy, tak jak i na ciele. Jednak kiedy ciebie poznaÅ‚am, stwier­
dziłam, że czas już się zdecydować, bo ci zaufałam.
- A wtedy ja wszystko zepsułem i nakłamałem.
Wzruszyła ramionami.
- To już minęło. Może powinniśmy zacząć od początku.
Ford nie miaÅ‚ nic przeciwko takiej propozycji, żeby tyl­
ko z nim była przez ten czas, jaki jeszcze spędzi tutaj.
- Zgoda.
- To oznacza, że muszę mieć czas na decyzję, jak daleko
mają zajść sprawy między nami.
Musi mi znów zaufać, pomyślał.
- Dam ci tyle czasu, ile potrzebujesz.
- A propos czasu - spojrzaÅ‚a na zegarek - naprawdÄ™ mu­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • exclamation.htw.pl