[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jednym słowem.
Mia oparła się wygodniej w krześle.
- Tia Giulia i ja robimy własne wino z własnych winogron - zaczęła opowiadać. -
To tylko hobby, ale nasze wino jest tak samo dobre jak to, pewnie absurdalnie drogie.
Przy zrywaniu winogron dużo się śmiejemy, co wpływa korzystnie na smak trunku.
Przychodzą do nas sąsiedzi i biorą od nas wino w zamian za inne produkty.
Na stoliku pojawiło się pierwsze danie. Mia wzięła do ust kawałek strzępiela obla-
nego pysznym sosem, którego nie znała.
- Twoje życie w Toskanii bardzo się różniło od tego, które prowadzisz obecnie -
zauważył Nikos.
- Owszem. A ty nie tęsknisz czasem za Grecją?
- Nieszczególnie - odrzekł. - Zbyt często bywam w Atenach, by za nimi tęsknić.
- Masz tam rodzinę?
- Nie mam rodziny - wyjawił. Po jego minie poznała, że trafiła w czuły punkt. -
Dlaczego tak długo zwlekałaś z przyjazdem do Oscara?
- O tym, że jest moim ojcem, dowiedziałam się dopiero niedawno. W dniu moich
dwudziestych pierwszych urodzin...
Mia coraz śmielej opowiadała o sobie, nie zauważając, że Nikos sam ledwie tknął
swoje danie i co chwila dolewał jej wina. Kiedy na stoliku pojawił się deser, Mia była już
rozluźniona jak nigdy w życiu. Nikos uważnie jej słuchał, jednocześnie podziwiając jej
urok osobisty i piękno.
- Chcesz kawy? - zapytał, gdy Mia zjadła deser.
- Żeby popsuć smak wina? Grazie, nie.
- W takim razie chyba powinniśmy się już zbierać.
Mia omiotła wzrokiem wnętrze restauracji.
- Och - jęknęła zakłopotana. Byli ostatnimi gośćmi, a kelnerzy posyłali im co
chwila zniecierpliwione spojrzenia. - Straciłam poczucie czasu... Dlaczego nic nie po-
wiedziałeś?
- Nie chciałem psuć przyjemnego wieczoru - odparł aksamitnym głosem.
Na zewnątrz panował chłód. Mia zadrżała. Nikos położył dłoń na jej plecach i za-
prowadził do auta. Włączył silnik i ogrzewanie.
- Już ci cieplej? - zapytał po minucie, pędząc przez lśniące w deszczu ulice.
- Tak - wymamrotała. - Ale... jest mi niedobrze.
Natychmiast zatrzymał wóz, wyszedł na zewnątrz i otworzył Mii drzwi. Znowu
owionęło ją chłodne powietrze i zadygotała. Nikos przeklinał się w myślach. Do diabła,
po co wlewałem w nią tyle wina? Co chciałem przez to osiągnąć? Bał się udzielić odpo-
wiedzi na to pytanie, choć się jej domyślał.
Nigdy wcześniej tak nisko nie upadł. Nigdy celowo nie upił kobiety. Mia sprawia-
ła, że tracił nad sobą kontrolę.
- Już mi lepiej - oświadczyła.
Z powrotem wsiedli do samochodu. Mia patrzyła, jak Nikos zapala silnik, i nagle
zamarła. Poczuła kolejną, tym razem o wiele silniejszą falę mdłości. Na kierownicy uj-
rzała bowiem czarno-złoty znaczek, który przywołał jej najkoszmarniejsze wspomnienia.
- Prze... przepraszam - mruknął Nikos.
Jego słowa wprawiły Mię w konsternację.
- Za co?
- Nie powinienem był pozwolić ci tyle wypić.
- Zbędne przeprosiny - odparła urażona. - Jestem Włoszką. Piję wino od dziecka.
Nie dostałam mdłości z powodu alkoholu, tylko twojego samochodu. Nienawidzę go!
Przejdę resztę drogi pieszo. - Wyskoczyła z auta, zanim Nikos zdążył ruszyć.
Pobiegł za nią i chwycił ją za ramię.
- Co ci się stało? - zażądał odpowiedzi.
Mią wstrząsnął kolejny dreszcz.
- To samochód od Maria Mattei?
- Tak. Limitowana edycja - potwierdził Nikos.
- Wyprodukowano jedynie dwadzieścia egzemplarzy.
- Czyli tyle, ile lat Mario Mattea jest mężem mojej matki - wyjawiła stłumionym
głosem pełnym nienawiści.
Nie mogła uwierzyć, że dopiero teraz się zorientowała. Przecież to znane na całym
świecie logo - dwie złote litery stylowo splecione na czarnym tle - które pojawia się na
milionach luksusowych produktów dla najbogatszych. Na pewno jest doskonale widocz-
ne również na masce samochodu.
Z jej ust wyrwał się ponury śmiech. Mario byłby zachwycony, gdyby się dowie-
dział, że jeden z jego wozów kilka miesięcy temu prawie zamienił Mię w mokrą plamę
na ulicy!
- Wyjaśnij - rozkazał Nikos, nadal ściskając ją za ramię.
- Oscar przespał się z moją matką, Gabriellą, w noc przed ślubem z Lillian - wyja-
wiła beznamiętnym tonem. - Następnie moja matka wróciła do Włoch i wyszła za swo-
jego narzeczonego, którym był Mario Mattea.
Nikos zaklął po grecku.
- Czyli twoją matką jest Gabriella Mattea? - powiedział zaszokowany.
- Matką? To nadużycie. Nie mam żadnego kontaktu z tą kobietą.
Znowu spróbowała mu się wyszarpnąć. Tym razem skutecznie.
- Uważaj, na miłość boską! - zawołał za nią. - Przez te buty na wysokim obcasie
złamiesz sobie nogę.
- Zapomniałeś o swoim przeklętym, luksusowym aucie - rzuciła z jadem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl exclamation.htw.pl
jednym słowem.
Mia oparła się wygodniej w krześle.
- Tia Giulia i ja robimy własne wino z własnych winogron - zaczęła opowiadać. -
To tylko hobby, ale nasze wino jest tak samo dobre jak to, pewnie absurdalnie drogie.
Przy zrywaniu winogron dużo się śmiejemy, co wpływa korzystnie na smak trunku.
Przychodzą do nas sąsiedzi i biorą od nas wino w zamian za inne produkty.
Na stoliku pojawiło się pierwsze danie. Mia wzięła do ust kawałek strzępiela obla-
nego pysznym sosem, którego nie znała.
- Twoje życie w Toskanii bardzo się różniło od tego, które prowadzisz obecnie -
zauważył Nikos.
- Owszem. A ty nie tęsknisz czasem za Grecją?
- Nieszczególnie - odrzekł. - Zbyt często bywam w Atenach, by za nimi tęsknić.
- Masz tam rodzinę?
- Nie mam rodziny - wyjawił. Po jego minie poznała, że trafiła w czuły punkt. -
Dlaczego tak długo zwlekałaś z przyjazdem do Oscara?
- O tym, że jest moim ojcem, dowiedziałam się dopiero niedawno. W dniu moich
dwudziestych pierwszych urodzin...
Mia coraz śmielej opowiadała o sobie, nie zauważając, że Nikos sam ledwie tknął
swoje danie i co chwila dolewał jej wina. Kiedy na stoliku pojawił się deser, Mia była już
rozluźniona jak nigdy w życiu. Nikos uważnie jej słuchał, jednocześnie podziwiając jej
urok osobisty i piękno.
- Chcesz kawy? - zapytał, gdy Mia zjadła deser.
- Żeby popsuć smak wina? Grazie, nie.
- W takim razie chyba powinniśmy się już zbierać.
Mia omiotła wzrokiem wnętrze restauracji.
- Och - jęknęła zakłopotana. Byli ostatnimi gośćmi, a kelnerzy posyłali im co
chwila zniecierpliwione spojrzenia. - Straciłam poczucie czasu... Dlaczego nic nie po-
wiedziałeś?
- Nie chciałem psuć przyjemnego wieczoru - odparł aksamitnym głosem.
Na zewnątrz panował chłód. Mia zadrżała. Nikos położył dłoń na jej plecach i za-
prowadził do auta. Włączył silnik i ogrzewanie.
- Już ci cieplej? - zapytał po minucie, pędząc przez lśniące w deszczu ulice.
- Tak - wymamrotała. - Ale... jest mi niedobrze.
Natychmiast zatrzymał wóz, wyszedł na zewnątrz i otworzył Mii drzwi. Znowu
owionęło ją chłodne powietrze i zadygotała. Nikos przeklinał się w myślach. Do diabła,
po co wlewałem w nią tyle wina? Co chciałem przez to osiągnąć? Bał się udzielić odpo-
wiedzi na to pytanie, choć się jej domyślał.
Nigdy wcześniej tak nisko nie upadł. Nigdy celowo nie upił kobiety. Mia sprawia-
ła, że tracił nad sobą kontrolę.
- Już mi lepiej - oświadczyła.
Z powrotem wsiedli do samochodu. Mia patrzyła, jak Nikos zapala silnik, i nagle
zamarła. Poczuła kolejną, tym razem o wiele silniejszą falę mdłości. Na kierownicy uj-
rzała bowiem czarno-złoty znaczek, który przywołał jej najkoszmarniejsze wspomnienia.
- Prze... przepraszam - mruknął Nikos.
Jego słowa wprawiły Mię w konsternację.
- Za co?
- Nie powinienem był pozwolić ci tyle wypić.
- Zbędne przeprosiny - odparła urażona. - Jestem Włoszką. Piję wino od dziecka.
Nie dostałam mdłości z powodu alkoholu, tylko twojego samochodu. Nienawidzę go!
Przejdę resztę drogi pieszo. - Wyskoczyła z auta, zanim Nikos zdążył ruszyć.
Pobiegł za nią i chwycił ją za ramię.
- Co ci się stało? - zażądał odpowiedzi.
Mią wstrząsnął kolejny dreszcz.
- To samochód od Maria Mattei?
- Tak. Limitowana edycja - potwierdził Nikos.
- Wyprodukowano jedynie dwadzieścia egzemplarzy.
- Czyli tyle, ile lat Mario Mattea jest mężem mojej matki - wyjawiła stłumionym
głosem pełnym nienawiści.
Nie mogła uwierzyć, że dopiero teraz się zorientowała. Przecież to znane na całym
świecie logo - dwie złote litery stylowo splecione na czarnym tle - które pojawia się na
milionach luksusowych produktów dla najbogatszych. Na pewno jest doskonale widocz-
ne również na masce samochodu.
Z jej ust wyrwał się ponury śmiech. Mario byłby zachwycony, gdyby się dowie-
dział, że jeden z jego wozów kilka miesięcy temu prawie zamienił Mię w mokrą plamę
na ulicy!
- Wyjaśnij - rozkazał Nikos, nadal ściskając ją za ramię.
- Oscar przespał się z moją matką, Gabriellą, w noc przed ślubem z Lillian - wyja-
wiła beznamiętnym tonem. - Następnie moja matka wróciła do Włoch i wyszła za swo-
jego narzeczonego, którym był Mario Mattea.
Nikos zaklął po grecku.
- Czyli twoją matką jest Gabriella Mattea? - powiedział zaszokowany.
- Matką? To nadużycie. Nie mam żadnego kontaktu z tą kobietą.
Znowu spróbowała mu się wyszarpnąć. Tym razem skutecznie.
- Uważaj, na miłość boską! - zawołał za nią. - Przez te buty na wysokim obcasie
złamiesz sobie nogę.
- Zapomniałeś o swoim przeklętym, luksusowym aucie - rzuciła z jadem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]