[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sposób.
 Księdzu proboszczowi mogę chyba powiedzieć  rzekł.  Zachowa to ksiądz proboszcz w
sekrecie, prawda? Nie chciałbym, żeby się rozeszło po parafii.
Uspokoiłem go, że nikt się o niczym nie dowie.
 Ponieważ wszystko się zdarzyło tu, na plebanii, ksiądz proboszcz moim zdaniem ma prawo do
szczegółowej informacji.
 Mnie się też tak zdaje.
 Więc co ksiądz proboszcz na to, jeśli to właśnie ta pani, która złożyła wizytę pułkownikowi w
wigilię zabójstwa.
 Pani Lestrange!  zawołałem dość głośno, gdyż wiadomość ta mnie oszołomiła.
Inspektor spojrzał na mnie z wyrzutem:  Ależ nie tak głośno, proszę księdza proboszcza! Tak,
pani Lestrange jest tą osobą, którą mam teraz na oku. Przypomina sobie ksiądz proboszcz moje
słowa  podejrzewam, że miał tu miejsce szantaż.
 To chyba nie jest powód do zabójstwa. Przecież  równałoby się to zabiciu kury, która znosi
złote jajka.
Zakładając, że pańska hipoteza jest słuszna, czego ani przez chwilę nie przypuszczam.
Inspektor wulgarnie przymrużył oko.
 O, mężczyzni zawsze bronią tego rodzaju pań. Ale niech mnie ksiądz proboszcz wysłucha.
Przypuśćmy, że ta pani szantażowała już kiedyś pułkownika, i to z powodzeniem. Po kilkuletniej
przerwie dowiaduje się, gdzie pułkownik obecnie mieszka, przyjeżdża więc tutaj i próbuje swoich
77
sztuczek na nowo. Ale czasy się zmieniły. Prawo zajmuje w takich sprawach całkiem odmienne
stanowisko. Osoby wnoszące skargę o szantaż korzystają z wszelkich ułatwień  a nazwisk nie
wolno ogłaszać w prasie. Przypuśćmy więc, że pułkownik Protheroe ostro się postawił i
powiedział, że zwróci się do policji. Pani znajduje się w bardzo niemiłej sytuacji. Za szantaż
dostaje się bardzo surowe wyroki. Pani ma tylko jedno wyjście  żeby się uratować, musi szybko
sprzątnąć pułkownika.
Milczałem. Musiałem przyznać, że hipoteza inspektora ma cechy prawdopodobieństwa. Jedno
tylko nie pozwalało mi absolutnie uwierzyć w jej prawdziwość  osoba pani Lestrange.
 Nie zgadzam się z panem  powiedziałem.  Pani Lestrange nie sprawia na mnie wrażenia
potencjalnej szantażystki.  Jest& oczywiście, to staroświeckie słowo  ale jest prawdziwą
damą.
Inspektor spojrzał na mnie z politowaniem.
 No, ksiądz proboszcz jest duchownym  rzekł wyrozumiale.  Nie ma ksiądz pojęcia o tym,
co się dzieje na świecie. Prawdziwa dama! Zdziwiłby się ksiądz proboszcz, gdyby się dowiedział
różnych rzeczy, które mi są znane.
 Nie chodzi mi jedynie o pozycję społeczną. Mam na myśli& kulturę osobistą.
 Ksiądz proboszcz patrzy na nią innym okiem niż ja. Owszem, jestem mężczyzną, ale zarazem
też urzędnikiem policji. Nikt mi nie zamydli oczu kulturą osobistą. Ho, ho, to taka baba, że
potrafiłaby z zimną krwią wsadzić księdzu nóż w plecy.
Rzecz szczególna, prędzej bym uwierzył w to, że pani Lestrange winna jest morderstwa, niż w to,
że zdolna jest do szantażu.
 Ale, oczywiście, nie mogła jednocześnie telefonować do tej starej i strzelać do pułkownika
Protheroe  ciągnął dalej inspektor. Zaledwie to powiedział, klepnął się nagle po udzie.
 Mam!  zawołał.  To był cel tego telefonu. Wiedziałem, że znajdziemy jakiś związek z
pierwszym telefonem. To coś w rodzaju alibi. Muszę to zbadać. Mogła przekupić jakiegoś
wiejskiego chłopaka, żeby telefonował za nią. Na pewno nie przyszłoby mu do głowy, że to ma coś
wspólnego z zabójstwem.
Inspektor wyszedł spiesznie.
 Panna Marple chce się z tobą widzieć  powiedziała Gryzelda. zaglądając do pokoju. 
Przysłała dość chaotyczną kartkę  nabazgrane naprędce i co drugie słowo podkreślone. Połowy
nic mogłam odczytać. Pisze coś, że nie może wyjść z domu. Idz do niej prędko i dowiedz się, o co
chodzi. Poszłabym z tobą, ale ma przyjść za chwilę moja podopieczna staruszka. Nie znoszę
starych kobiet  opowiadają o swoich chorych nogach i czasem je nawet pokazują. Jak to dobrze,
że dziś odbędzie się rozprawa! Nie będziesz musiał iść na mecz krykietowy Klubu Chłopców.
Wyszedłem prędko, zaintrygowany tym wezwaniem.
Zastałem pannę Marple w stanie wielkiego podniecenia. Była zarumieniona i mówiła trochę
bezładnie.
 Mój siostrzeniec  wyjaśniła.  Mój siostrzeniec. Rajmund West, pisarz. Przyjeżdża tu
dzisiaj. Tyle zamieszania. Muszę sama wszystkiego dopilnować. Nic można polegać na służącej, że
przewietrzy pościel jak należy, i musimy oczywiście mieć dzisiaj mięso na kolację. Mężczyzni
musza mieć mięso! I trunki. Powinno się mieć w domu jakiś alkohol& no i syfon z wodą sodową.
 Jeżeli mogę w czymś pomóc&  zacząłem.
 O! To bardzo ładnie ze strony księdza proboszcza. Ale nie o to mi chodziło. Mam przecież
dość czasu. Rajmund na szczęście przywozi własną fajkę i tytoń, więc się nie muszę głowić nad
tym. jakie papierosy kupić. Ale z drugiej strony to nie bardzo dobrze, bo tak długo trwa. zanim
wywietrzy się zapach z firanek. Oczywiście, codziennie wczesnym rankiem otwieram okna i
mocno firanki przetrząsam. Rajmund wstaje bardzo pózno  zdaje się. że pisarze częstokroć
wstają pózno. Pisze bardzo mądre książki, chociaż w rzeczywistości ludzie nie są nawet w połowie
tak wstrętni, jak ich przedstawia. Inteligentni młodzi ludzie wcale nie znają życia, prawda?
78
 Czy chciałaby go pani przyprowadzić do nas na kolację?  spytałam, wciąż nie rozumiejąc,
po co mnie wezwała.
 O. nie, dziękuję bardzo  odparła panna Marple.  Bardzo to ładnie ze strony księdza
proboszcza  dodała.
 Zdaje się, że chciała się pani ze mną widzieć w jakiejś sprawie  powiedziałem
doprowadzony do rozpaczy.
 Ach! Oczywiście. W tym zamieszaniu wyleciało mi to zupełnie z głowy.  Urwała i zawołała
do pokojówki:
 Emilko, Emilko! Nie te prześcieradła! Te z falbankami i monogramem, i nie wieszaj ich za
blisko ognia.
Zamknęła drzwi i stąpając na palcach wróciła do mnie.
 Wczoraj w nocy zdarzyła się osobliwa rzecz  wyjaśniła.  Doszłam do wniosku, że
powinnam księdzu proboszczowi powiedzieć, chociaż na pierwszy rzut oka cala ta sprawa nie
bardzo ma sens. Otóż nic mogłam wczoraj zasnąć, bo wciąż myślałam o tym smutnym wypadku, w
pewnej chwili więc wstałam i wyjrzałam przez okno. I jak ksiądz proboszcz myśli, co zobaczyłam?
Spojrzałem na nią pytająco.
 Gladys Cram  oświadczyła z naciskiem panna Marple.  Tak jak mnie tu ksiądz proboszcz
widzi  zobaczyłam Gladys Cram, która szła do lasu z walizką.
 %7ł walizką?
 Dziwne, co? Po co jej była walizka w lesie o północy?
Oboje spojrzeliśmy po sobie.
 Bardzo możliwe, że to nie ma nic wspólnego z zabójstwem  dodała panna Marple  ale
rzecz jest bardzo dziwna. A na razie powinniśmy chyba wszyscy zwracać uwagę na rzeczy
niezwykłe.
 Zdumiewające  stwierdziłem.  Może miała zamiar& no& spać tam w kopcu?
 Nie wiem, jaki miała zamiar, ale tam nie spala  odrzekła panna Marple.  Bo w krótkim
czasie potem wróciła i nie miała już przy sobie walizki.
Znów spojrzeliśmy na siebie.
79
ROZDZIAA OSIEMNASTY
Rozprawa odbyła się tego dnia. w sobotę, o drugiej po południu,  Pod Niebieskim Dzikiem . Nie
potrzeba nadmieniać, że cała okolica była tym niezmiernie podniecona. W St.Mary Mead od
piętnastu chyba lat nie zdarzyło się zabójstwo, zamordowanie zaś takiej osobistości jak pułkownik
Protheroe, i to w dodatku na plebanii, stanowi sensację, jaka w ogóle rzadko się trafia
mieszkańcom małego miasteczka.
Do uszu moich dolatywały uwagi najpewniej wcale dla nich nie przeznaczone. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • exclamation.htw.pl