[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mnie (jest daleko wyłuszczenie logiczniejsze). 4) Bo-dzentyn. 5) Błoto. 6) %7łydy.
7) ....... droga. 8) Droga. 9) Droga.
10) Jadowniki. 11) Wyłażę, czyli wysiadam. 12) Włażę, czyli wchodzę. 13)
ZdejmujÄ™  kalto". 14) KÅ‚aniam siÄ™  a la Pade-rewski". 15) Jestem za-r-e-k-o-men-
dnien-ty. 16) Siadam. 17) Zakładam nogę na nogę. 18) Milczę, lecz nie próżnuję,
gdyż obser... (Jezus, Maryja!  rym wychodzi, czyli wpadam w rym w prozie!
czyli, według Bema, nie jestem i nie
SlERADOWICE, 1885
227
będę dobrym obywatelem kraju)  a więc patrzę i jestem patrzany... 19) Otwierają
się drzwi. 20) ... ObslupuU * 21) Dlaczego obstupui? 22) Dlatego obstupui, że
23) ukazał się... nos. 24) Czyj nos? 25) Nos panny Turskiej. Ach! nos też to! 
nos. Filigranowy nos, zrobiony nie tak, jak mój na poczekaniu  ale z namysłem.
Pan Bóg długo dłubał w nosie, zanim taki nos sobie wyrysował i wystrugał na
model śp. p. Turskiemu. Bo to zaczyna się niby niewinnie bardzo  a kończy z
całą pompą i artyzmem: zadarciem w górę i wywieszeniem na podziw ludowi bożemu
dwu dziur, które, jak Gogol czy Wilkoński powiedział, do żołądka zajrzeć
pozwalają. 26) Za nosem cała panna Turska, filigranowa jak jej nosek. * Za panną
Turska ukazuje się, ukazuje się... proszę uważać, ukazuje się 27) panna Antolka,
przy wspomnieniu której rzucam pióro, albowiem nie jest godne, zarówno z ręką,
która je trzyma, do opisywania takiego (mam formalny zawrót głowy) aniołka.
Serio mówiąc  śliczna. Oczy  (no, nie takie ładne jak Heleny) ale ładne. Włosy
 bardzo Å‚adne; etc.  bardzo Å‚adne. Skromniutka bardzo. Gra jak (nie
Rubinstein), ale jak, jak (no, nie mogę znalezć odpowiedniego wirtuoza, ale
zawsze lepiej od Milanowsfciego, ekonoma z Sieradowic). 27) l Skład towarzystwa
następujący: dwaj ojcowie  dochowni",  Kałdonik" Chłuda i drugi jakiś, którego
nazwisko wypadło mi z pamięci. Pan Komarnłcki, poczciwina z kościami. Pani
Komarnicka  detto. Trzej synowie, kawalerowie skończeni (jeden skończył cztery,
drugi pięć, trzeci dwie klasy). Dobre chłopcy z kościami. Pan Turski, opisany na
poprzednich kartkach dziennika, demagog. Panna Kamila, WÅ‚adzio, Emil i ja, i p.
Antonina. Dom to zacny. To czuć w powietrzu, widać po wyciągnięciu ręki na
powitanie, po sposobie traktowania. Czujesz siÄ™ jak u dawno znajomych. No  i
jest na co okiem rzucić i posłuchać jest czego: mówię o p. Antosi. Na pustyni
rośnie
Po raz drugi  tak w autografie.
»*"
DZIENNIKI, TOMIK vi
czasem kwiatek. Tak tu dla oczu moich wyrosła taka dzieweczka. Bez przesady
mówiąc  jest śliczna. Chodzi na pensją w Kielcach.
Wróciliśmy pózno w nocy. Deszcz lał. Władzio jechał z p. Kamilą. Trochę był
przyrżnięty, ibo  brał się do niej" (wyrażenie przecież aż nadto dyskretne). P.
Antosia ma wkrótce przyjechać do Sieradowic. Dziś już myślę o tym, że trzeba
kupić szuwaksu, bo tu ten wynalazek stosuje nasza  Pietra" (pokojówka) raz na
tydzień, około niedzieli, do moich modnych kamaszków, które wyglądają jak
niepyszne spod warstw ulepszonej i nie ulepszanej gleby sieradowic-kiej. Jednym
słowem trzeba wystąpić, jak przystało na gentlemana.
27 VII (poniedziałek).
Byłem na jarmarku w Bodzentynie. Włóczę się do tej mieściny codziennie, gdyż
wyglądam listu czy listów. Sprzysięgli się  czy qui diable? Nikt, literalnie
nikt piórem dotąd drapnąć nie raczył. Nieraz taka mię bierze złość, gdy
przychodzę na tę improwizowaną pocztę bodzentyńską i dowiaduję się, że listu nie
ma, że mam chęć dać uczniowskiego  byka" w nos poczciarzowi, który mi daje
..Gazetę Warszawską", sądząc, że mię uszczęśliwia. Ze złości czytuję  Gazetę
WarszawskÄ…". Jest to nadzwyczaj mÄ…dre pismo! O!! Na jarmarku co bywa?  Bywa:
błoto po kolana, %7łydzi, baby i chłopi, konie, krowy ł uczniowie. Gdzieniegdzie,
śród powodzi babskich  smatek", krowich łbów i chłopskich  wściekłych czap" 
jak oaza dominuje szlachecka bryczka. Na bryczce zazwyczaj siedzi pan X lub, co
się częściej zdarza, pani Y. Pisk, wrzask, ścisk, syk, ryk, bek, szloch, wrzawa,
kurzawa etc. Widziałem dwie panny Kuczborskie, z których jedna przeobraziła się
w panią Kowalską, żonę owego  Tówalskiego", co to dwudziestu czterech liter nie
wymawiał w Radoszycach, a był wymarzonym wszystkich tamecznych dziewoi (z
towarzystwa naturalnie).
SIERADOWICE, 1885
229
Władzio na koniu rozbijał chłopów i baby i zmuszał do bicia niejedno serce,
zwracał oczy niejednej z panien X i Y na swą zawadiacką postać. On typowo
zawadiacko-szlachec-kie ma narowy. Wróciwszy do domu czytałem do pózna w noc
gazety. Pózniej nie mogłem usnąć. Księżyc świecił prosto w okno, naprzeciw [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • exclamation.htw.pl