[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na Jasnej Górze pod Częstochową z cudownym obrazem Matki Boskiej. Przeor Paulinów,
ksiądz Augustyn Kordecki, natchnął otuchą grono szlachty okolicznej i mieszczan
częstochowskich, którzy szukali schronienia w warowni klasztornej. Obroną kierował Stefan
Czarniecki, już pułkownik. I nie poddała się Jasna Góra. Zima nadeszła, szwedzki generał
odszedł z niczym. Nie miało to pod względem wojskowym żadnego znaczenia. Szkoda było
Szwedom czasu na dłuższe obleganie nieznacznej forteczki, którą nazywali lekceważąco
 kurnikiem". Szkoda im było na to żołnierzy, którzy poszli też dalej, na większe bitwy, pod
większe miasta. I tak zdobyli cały kraj, a na oblężenie  kurnika" wodzowie szwedzcy nie
zwracali nawet uwagi; w szwedzkich opisach wojny nie ma zgoła mowy o Częstochowie. To
dla nich był drobiazg bez znaczenia.
Ale dla umysłów polskich była to rzecz wielka, i wieść o tym szerzyła się szybko. Niejeden
pomyślał: gdyby cała Polska broniła się tak wytrwale, jak częstochowski  kurnik", byłoby
inaczej.
179
Feliks Koneczny
Skoro nie dal się Szwedowi mnich, czemuż to król ma ustępować z kraju? W cudownej
obronie Częstochowy widziano jakby wskazówkę Opatrzności. Rozpowszechniło się
przekonanie, jako Najświętsza Maryja Panna bierze w opiekę katolicką Polskę przeciw
innowiercom, chcącym ją rozszarpać. Wszyscy wrogowie i zdrajcy byli istotnie kalwinami,
luteranami i schizmatykami.
Wojennego znaczenia tedy obrona Częstochowy nie miała, lecz miała za to olbrzymie
znaczenie moralne, bo naprowadziła naród na inne myśli, odrodziła w przodkach naszych
ducha, dodała im serca. A z tego nastąpiły potem niemałe skutki wojenne.
Po skutecznej obronie  kurnika" zaczęto się garnąć do Jerzego Lubomirskiego tak licznie, iż
zawiązać mógł dla obrony Jana Kazimierza konfederację w Tyszowcach, dnia 29 grudnia
1655 roku. Nie zabrakło ochotników, tworzyło się nowe wojsko, nad którym dowództwo
oddano temu, kto obronił Częstochowę, Stefanowi Czarnieckiemu. Mianowano go
regimentarzem, tj. starszym generałem konfederacji tyszowieckiej.
Jerzy Lubomirski sprowadził Jana Kazimierza z Opola, i gościł go w zamku swym w
Aańcucie. A tymczasem Stefan Czarniecki wojował, żołnierz zaś wierzył, że pod jego
rozkazami czekają go zwycięstwa, bo widział w nim żołnierza Matki Boskiej
Częstochowskiej. Rozpowszechniły się wówczas w Polsce tzw. ryngrafy, blachy na kształt
małej tarczy, z wizerunkiem cudownego obrazu częstochowskiego; dawano je poświęcać i
zawieszano sobie na piersi, idąc pod chorągwie Czarnieckiego.
Czarniecki okazał się wodzem niepospolitym. Z dziwną szybkością przerzucał się z jednego
końca Polski na drugi, walcząc dziś ze Szwedami, jutro z Moskalami, za tydzień z
wiarołomnym księciem pruskim lub z Chmielnickim. W jednym miesiącu bił się na Ukrainie i
nad Wartą!
Na wiosnę 1656 roku Czarniecki mógł już zaczepić Szwedów w Małopolsce i rozgromił ich
w tzw.  widłach", tj. w krainie pomiędzy ujściem Sanu a Wisłą. Wpadły tam w jego ręce
wszystkie naczynia stołowe króla szwedzkiego i mnóstwo zapasów
180
Dzieje Polski
wojennych. Poszukał potem Szwedów nad Pilicą. Zniszczyli most, więc zawołał na swoich,
że skoro nieprzyjaciel przebył przez morze, tym bardziej Polak nie cofnie się w obronie kraju
przed rzeką, i pierwszy rzucił się wpław, a przeprawiwszy się w kilka tysięcy jazdy, odniósł
świetne zwycięstwo pod Warką. Ruszył następnie w Chełmińskie, potem wrócił się pod
Warszawę, gdzie stoczył wielką trzydniową bitwę; stolicy jednak jeszcze nie odzyskał.
Popędził następnie pod Piotrków i rozgromił wroga pod Strzemieszną, sam powtórnie ciężko
postrzelony w nogę.
Jan Kazimierz pojechał do Gdańska, lecz tam obiegli go Szwedzi. Zaraz ruszył na odsiecz
Czarniecki, a chociaż Szwedzi przecięli mu drogę, wydobył się zręcznie z matni; potem w
ciągu dwóch dni i jednej nocy ujechał ze swoją jazdą 48 mil i dostał się do Płocka, żeby w
tamtej stronie wstrzymać pochód szwedzki, i znów przeprawił się przez Wisłę, żeby się
zetrzeć z wojskiem księcia pruskiego. Przepłynął jeszcze raz Wisłę, a dostawszy się do
Gdańska, odwiózł króla szczęśliwie przez Kalisz do Częstochowy, gdzie czekała królowa i
senatorowie. (Ożenił się zaś król z Ludwiką Marią, wdową po bracie i poprzedniku swym,
Władysławie IV). Z Częstochowy dostał się król do Lwowa i tam założył główną kwaterę.
Wtem nadchodzi wieść, że przybył jeszcze wróg jeden. Nie dość  potopu" wojsk szwedzkich,
moskiewskich, Tatarów, Chmielnickiego i zdrady księcia lennego! Na dobitkę Polska znieść
musiała straszny najazd hord rozbójniczych z Węgier, zebranych przez księcia
siedmiogrodzkiego Rakoczego. Spustoszyli oni w nieludzki sposób cały kraj i nawet zajęli
Warszawę. Grasował Rakoczy przez kilka miesięcy, aż go przepędził dzielny Czarniecki.
Rakoczy ten był sojusznikiem szwedzkim z czasów wojny 30-letniej w Niemczech.
Przyzywał go Karol Gustaw na pomoc do Polski, a ów przybył tedy z wojskiem 60- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • exclamation.htw.pl