[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Co takiego?
- %7łe, jeśli do tego dojdzie, pozwolisz mi go zabić.
Franklin stał nieruchomy jak głaz.
- Jeśli nie możesz mi tego obiecać, ja nie mogę zostać - powiedziała.
Franklin spojrzał w górę na niebo, potem na trawę pod stopami. A potem skinął głową i
podali sobie ręce, jak dwoje kupców, dokonujących targu, ale puścili je dopiero kiedy znalezli
się z powrotem na drodze, gdzie ktoś mógłby ich zobaczyć.
62
Przy kolejnej recytacji przebrnąłem przez całą pieśń, poprawiany piętnaście razy. Poczułem
taką ulgę, że się uśmiechnąłem, po czym zobaczyłem Luke'a - patrzył na mnie gniewnie. Nie
miałem mu tego za złe. Opuścił trzydzieści albo więcej słów. Willowi poszło jeszcze gorzej.
Znów zaczynał mieć podkute oczy - i tak pełne strachu. Strasznie mu współczułem - był
przerażony i kompletnie sam. Jordanowi i Levinowi też poszło lepiej, pominęli mniej słów,
dobrnęli do końca. Potem była kolej Gerrarda. Udało mu się. Idealnie. Starałem się go nie
nienawidzić, kiedy przechodził przez drzwi pokoju, udając się do sali jadalnej i kiedy wrócił,
śmierdząc zupą rybną.
Gdy Jux załomotał do drzwi, uczyłem się pierwszej pieśni - Gerrard siedział na łóżku.
Też się podniósł, ale Jux machnął na niego ręką, żeby został. Obejrzałem się na Gerrarda,
kiedy wychodziliśmy. Nie wydawał się zły, ale przestraszony.
Zamknięto mnie w zagrodzie z serwenijskimi kolibrami. Siedziały w małej klatce
wewnątrz ogrodzenia. Kazano mi je wypuścić. Tyle. %7ładnego innego polecenia.
Nigdy wcześniej nie widziałem kolibrów ani żadnych podobnych ptaków. Kiedy się
zorientowały, że klatka została otwarta, zaczęły z niej wylatywać, jeden po drugim. Tkwiłem
bez ruchu, z założonymi rękami. Było sześć ptaków. Wszystkie przeleciały przez całą długość
ogrodzenia.
Wstałem i pomachałem rękami, starając się je nakłonić do tego, żeby zwolniły, ale to je
tylko przestraszyło. Najszybszy uderzył o szkło i spadł na ziemię. Podbiegłem, żeby go
podnieść, ale leżał w moich rękach wiotki, ze skręconym karkiem. Wówczas sobie
uświadomiłem, że przestraszyłem pozostałe. Jeszcze jeden odbił się od szkła i umarł. Też go
podniosłem i trzymałem oba w lewej dłoni. Były takie maleńkie, takie piękne. A ja je
zabiłem.
Usiadłem i trwałem tak bez ruchu. Pozostałe ptaki natychmiast zwolniły lot. Kolejne trzy
uderzyły o szkło, ale wydawało się, że nic im nie jest. Potem przeleciały w grupie na jedną
stronę, próbując znalezć wyjście. Albo tak mi się zdawało. Po odpowiednio długim czasie
uświadomiłem sobie, że tuż za ogrodzeniem rośnie pnącze kapryfolium. To nie wolność była
ich celem - ptaki były głodne.
Minęło sporo czasu, zanim zauważyłem otwór w rogu szklanego pawilonu. Był bardzo
mały, ale nie na tyle, żeby nie przeleciały przez niego kolibry. %7ładen z nich go nie odnalazł,
ponieważ otwór znajdował się po przeciwnej stronie niż kapryfolium. Ptaki zdawały się
bardzo głodne.  Wypuść je" - powiedział Jux i przypuszczałem wtedy, że ma na myśli małą
klatkę. Czy miałem je wypuścić z tej zagrody?
Wciąż się przyglądałem pełnym wdzięku ptaszkom i wydało mi się, że stają się coraz
słabsze. Czy padną z wyczerpania? Nie było tu żadnego miejsca, w którym mogłyby usiąść,
odpocząć. Ale jeśli po prostu otworzę drzwi i je wypuszczę - a to okaże się niewłaściwe?
Zacząłem oddychać według czwartego schematu i przesunąłem myśli do największego
kolibra, widząc świat jego oczami na chwilę przed tym, jak moje myśli odsunęły jego myśli
na bok. Sprawiłem, żeby się zastanowił, czy jest jakieś wyjście po przeciwnej stronie.
Znalezienie małego otworu zabrało mu jakieś dziesięć minut. Kiedy go zauważył,
wyleciał na zewnątrz, skręcając ostrym łukiem za róg pawilonu, żeby dostać się do
kapryfolium po drugiej stronie. Jeden z pozostałych ptaków widział, jak wylatuje, i podfrunął
do narożnika - po czym też znalazł wyjście. Zanim Jux wrócił, wszystkie kolibry były już na
zewnątrz i posilały się.
- Dlaczego chciały się stąd wydostać? - spytał Jux, przyszedłszy po mnie.
- %7łeby coś zjeść - wyszeptałem.
- Dlaczego im pomogłeś? - spytał krótko. Serce ścisnęło mi się w piersi. Czy wcześniej
miał więc na myśli małą klatkę? Czy pomaganie czemukolwiek było wbrew regułom? Czy
powinienem był to wiedzieć? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • exclamation.htw.pl