[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dziej to nie lubiÄ™ lorda Waltera. Jak o nim pomyÅ›lÄ™ wie­
czorem, to nie mogę usnąć. Myślisz, że on może być złym
duchem?
Claire przytuliła Brianę, pocałowała ją w czoło
i odszepnęła:
197
- Nie, lord Walter nie jest złym duchem, ale myślę, że to
bardzo nieszczęśliwy człowiek.
- Aha, tak bardzo nieszczęśliwy, że nie przepuści żadnej
sposobności, by i nas unieszczęśliwić - stwierdziła Kenna
z westchnieniem.
- To niesprawiedliwe, inne dzieci majÄ… matkÄ™ i ojca, a my
nie mamy nikogo - poskarżyÅ‚a siÄ™ Briana. - Czy nasza ro­
dzina jest przeklęta?
Claire zaskoczyły i zasmuciły te słowa.
- Przeklęta? Skądże. Skąd ci takie myśli przychodzą
do głowy? Każdą rodzinę od czasu do czasu spotyka coś
zÅ‚ego, ale myÅ›lÄ™, że my mamy już smutki i nieszczęś­
cia za sobÄ…. - PogÅ‚adziÅ‚a siostrÄ™ po policzku. - Musi­
my się modlić, by czas szybciej płynął. Przynajmniej
dla mnie. Skończę lata, zacznę sama decydować o sobie,
będę mogła zaopiekować się wami. Wtedy odeślemy
tych dwoje precz.
Claire zobaczyÅ‚a, że Greer spoglÄ…da na schody. Nie mu­
siała iść za jej wzrokiem, bez tego wiedziała, że to Isobel
albo Walter pojawili się u ich szczytu. Jedno z nich, a może,
jeszcze gorzej, oboje.
- Spózniłyście się - usłyszała głos ciotki. - Musieliśmy
czekać na was z kolacją. Mleć językami będziecie pózniej...
a teraz marsz do wielkiej sali.
Siostry przeszły spiesznie do wielkiej sali, gdzie czekał
już lord Walter, który przywitaÅ‚ je tak lodowatym spojrze­
niem, że musiaÅ‚o zmrozić najgorÄ™tsze serca. ByÅ‚ najwyraz­
niej zirytowany, co zresztÄ… u niego zdawaÅ‚o siÄ™ stanem zwy­
czajnym.
198
Panny bez słowa zajęły miejsca przy stole, zawsze te
same, z góry wyznaczone, bo Isobel wymagała porządku
i nie pozwalaÅ‚a na żadne odstÄ™pstwa, nawet w tak drob­
nych sprawach.
Claire spojrzała na swój talerz, na talerze sióstr. Widok
rozgotowanej kapusty i zimnej wołowiny odbierał apetyt.
Isobel, sztywna, z zaciÄ™tÄ… twarzÄ…, nic nie jadÅ‚a i Claire prze­
mknęła przez głowę straszna myśl, że jedzenie jest zatrute.
UspokoiÅ‚a siÄ™ dopiero, gdy lord Walter siÄ™gnÄ…Å‚ po nóż, wi­
delec i zaczął jeść.
Dziewczęta, idąc za jego przykładem, też ujęły sztućce
w dÅ‚onie. Nikt siÄ™ nie odzywaÅ‚. Ot, jeszcze jeden niesmacz­
ny posiÅ‚ek spożywany w nieznoÅ›nej atmosferze. Claire wi­
działa, że siostry z trudem przełykają kolejne kęsy, jedzą
powoli i niechętnie. Cud prawdziwy, że żadna nie miała
nudnoÅ›ci. StaraÅ‚a siÄ™ ukryć obrzydzenie, które w niej wzbie­
rało. Na szczęście kolacja szybko dobiegła końca i siostry
wstały od stołu.
Claire była już u podnóża schodów, chciała iść na górę,
gdy usłyszała za sobą szybkie, ciężkie kroki lorda Waltera.
Zatrzymała się.
- Chcę z tobą porozmawiać - oznajmił, podchodząc do
niej. - W gabinecie.
- Muszę zająć się siostrami...
" - Chcę rozmawiać z tobą teraz, jeśli łaska. - Odwrócił się,
po czym groznie spojrzał na dziewczęta, które stały obok
Claire. - A wy marsz na górę. Na co czekacie? Czy to do
was mam sprawÄ™?
Dziewczynki zniknęły w jednej chwili.
199
- Przejdz ze mną do gabinetu - powtórzył ostrym tonem.
Gdy Claire weszła do pokoju, lord Walter usiadł za
biurkiem, które niegdyś należało do jej ojca, hrabiego
Alasdaira.
StaÅ‚a na Å›rodku pokoju, czekajÄ…c, co lord ma jej do po­
wiedzenia.
- Hrabia Wick zaprasza nas na taÅ„ce. Bal ma siÄ™ od­
być nie w zamku Wickdon, tylko w rezydencji hrabiego
w Edynburgu. UznaÅ‚, że goÅ›ciom wygodniej bÄ™dzie przyje­
chać do Edynburga, niż podróżować aż do Caithness. %7Å‚o­
na hrabiego, Laura Maria Cavallaro, jest córką weneckiego
hrabiego. Od dwóch lat mieszka w Szkocji i tÄ™skni za ba­
lami maskowymi, bo wiadomo, że najpiÄ™kniejsze karnawa­
Å‚owe bale maskowe odbywajÄ… siÄ™ w jej rodzinnej Wenecji.
Hrabia postanowił urządzić taki bal dla żony, to ma być
niespodzianka. OdpowiedziaÅ‚em już na zaproszenie hra­
biego. Na bal udamy się w czwórkę, ja, Isobel, ty i Giles.
- Nie mam ochoty na żadne bale.
- Nie masz nic do gadania. Pojedziesz z nami, a Giles
będzie twoją parą.
- Nie chcÄ™. Odmawiam. Nie z Gilesem jako parÄ….
Lord Walter wstał, oparł dłonie płasko o blat biurka
i nachylił się ku Claire.
- Pojedziesz z nami. Giles bÄ™dzie ci towarzyszyÅ‚. Za­
mówiłem już dla ciebie kostium w Edynburgu. Będziesz
tańczyła, śmiała się, prowadziła dowcipne rozmowy. Cały
świat ma widzieć, że jesteś szczęśliwa, zakochana w Gilesie
i że doskonale się bawisz.
- Nie zmusisz mnie, żebym pojechała.
200
- I tutaj bardzo siÄ™ mylisz. Pojedziesz z najwiÄ™kszÄ… przy­
jemnością. Jeśli odmówisz, zamknę Brianę w jej pokoju,
bez jedzenia i picia. BÄ™dzie siedziaÅ‚a w zamkniÄ™ciu tak dÅ‚u­
go, aż zmienisz zdanie. Jasno się wyrażam?
Claire posłała mu wściekłe spojrzenie.
-Aż nader jasno.
- CieszÄ™ siÄ™, że doszliÅ›my do porozumienia. Ale ostrze­
gam. .. Gdyby przyszło ci do głowy opowiadać komukolwiek,
że zostaÅ‚aÅ› przymuszona przeze mnie, zamknÄ™ wszystkie two­
je siostry pod kluczem, ciebie też nie oszczędzę.
Claire odwróciła się, chciała wyjść, ale nie zrobiła nawet
dwóch kroków, gdy lord Walter przyskoczyÅ‚ do niej, chwy­
cił z całych sił za ramię, obrócił ją, przyparł do ściany i ujął
za brodę. Tak mocno zacisnął palce, że Claire łzy nabiegły
do oczu.
- Nigdy nie odchodz, dopóki nie powiem, że już możesz.
Mam ci pokazać, co się stanie, jeśli raz jeszcze uczynisz coś
podobnego? - Nadal mocno Å›ciskajÄ…c Claire za brodÄ™, na­
chylił głowę i pocałował ją, wsuwając język do ust.
Jakby tego nie było dość, uszczypnął ją boleśnie w pierś.
Wykręcił jej rękę, po czym odciągnął od ściany i pchnął
ku drzwiom.
- To była tylko próbka. Następnym razem będzie znacznie
gorzej. Teraz możesz iść. Wyjeżdżamy do Edynburga poju­
trze. BÄ™dziecie miaÅ‚y jeszcze, ty i Isobel, przymiarki kostiu­
mów. Spakuj potrzebne rzeczy i bądz gotowa do drogi.
- A siostry?
- Jeszcze nie zdecydowałem. Albo pojadą z nami, albo
zostanÄ… w domu.
201
Claire ani słowem nie wspomniała siostrom o tym, co
zaszło w gabinecie między nią a lordem Walterem.
- Mam jechać do Edynburga na bal kostiumowy, który
hrabia Wiek postanowiÅ‚ urzÄ…dzić dla swojej żony - oznaj­
miła lakonicznie.
- My też pojedziemy? - zainteresowała się Briana.
- Nie - odpowiedziała Greer. - Jesteśmy za młode, żeby
chodzić na bale. Poza tym wolÄ™ zostać w domu, zamiast je­
chać z nimi.
- Bardzo dobrze - przytaknęła Briana. - Ja też nie
chcę nigdzie jechać z Isobel i lordem Walterem. Oni są
okropni.
Claire porozmawiała jeszcze chwilę z siostrami, po
czym poszła do swojego pokoju. Po spotkaniu z lordem
Walterem bolaÅ‚a jÄ… szczÄ™ka, ramiÄ™, pierÅ›, a teraz na doda­
tek rozbolała jeszcze głowa. Przebrała się w koszulę nocną, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • exclamation.htw.pl