[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Viljar słuchał z przejęciem.
49
- Babcia ma rację! - zawołał po chwili. - Ona chce, żebyśmy ją pochowali w święconej ziemi.
- Otóż to! Jej nieszczęśni rodzice tak rozpaczali właśnie z tego powodu.
Heike jednak miał wątpliwości.
- Od tamtego czasu minęło blisko dwieście lat! Nigdy nie znajdziemy zwłok!
Ale Viljar już podjął decyzję. Wstał i zaczął chodzić po pokoju.
- Ona mnie najwyrazniej o coś prosi. I muszę to wypełnić!
Vinga wyciągnęła rękę i dotknęła jego ramienia.
- Ale może nie teraz, mój drogi. W tej chwili jest po prostu za ciemno. A nawet za dnia będzie
niełatwo przeszukać Głębię Marty.
Viljar wrócił na swoje miejsce.
- Ja też chętnie pomogę - wtrąciła Belinda nieśmiało. - Mogłabym trzymać linę albo w inny
sposób...
Viljar się uśmiechnął.
- Dziękuję, Belindo! Myślę jednak, że będziemy potrzebować czegoś pewniejszego niż lina.
Poza tym z góry do głębi się nie dotrze, to oczywiste. Sam nie wiem, jak to z bliska wygląda,
jak dostać się do rzeki pod wodospadem.
Heike odchylił się w zamyśleniu do tyłu.
- O ile mi wiadomo, to nikt nigdy tego nie próbował. Prąd jest tam zbyt silny, a brzeg bardzo
wysoki i stromy. Ale...
- Tak? O czym dziadek myśli?
- Jeśli naprawdę jesteś zdecydowany to zrobić...
- Jestem! Absolutnie tak!
- W takim razie moglibyśmy zrobić na rzece tamę. Przynajmniej na jakiś czas.
Vinga wyglądała na przestraszoną, ale Heike zapalał się coraz bardziej do tego pomysłu.
- Vingo, tu chodzi o zbawienie ludzkiej duszy! Wprawdzie wszyscy należący do szarego
ludku są mniej lub bardziej nieszczęśliwi, nie mogą nawet po śmierci zaznać spokoju, ale ta
biedaczka musi być chyba bardziej niż inni pokrzywdzona, skoro ukazuje się zwyczajnemu
śmiertelnikowi. Możliwe też, że cierpi z powodu wiecznej udręki swoich rodziców.
50
- Oczywiście, oczywiście, masz całkowitą rację! Jestem tylko niespokojna o Viljara, co
będzie, gdyby, nie daj Boże, tama nie wytrzymała?
- Akurat teraz woda w rzece jest niska, jesienią, po suchym lecie... Jutro porozmawiam z
zarządcą.
Belinda była tak przejęta wszystkim, że zapomniała o swojej nieśmiałości. Ujęła rękę Viljara.
- Gdybyś chciał, to mogłabym zejść na dół razem z tobą.
- Nie, na to się nie zgodzę - odparł stanowczo, lecz swojej ręki nie cofnął.
- Ale ja bym tak bardzo chciała. Moje życie i tak niewiele jest warte.
Ze wszystkich stron rozległy się gwałtowne protesty i została dosłownie zakrzyczana. Ale
padły też upomnienia: jeśli Belinda nie przestanie pomniejszać swojej wartości, stanie się to
nudne!
To, zdaniem Belindy, byłoby najgorsze ze wszystkiego. Obiecała więc obecnym, a
zwłaszcza sobie samej, że już nigdy więcej niczego takiego nie powie. Oni natomiast
przyrzekli jej, że będzie mogła uczestniczyć w eksperymencie nad rzeką, choć zejść na dno
nie może. Lovisą tymczasem będzie się opiekować jedna z pokojówek pani Vingi.
Dziś jednak musiała wracać do domu, czas był po temu najwyższy.
Kiedy znalazła się na siedzeniu obok Viljara z małą Lovisą na kolanach, uznała, że pora
przeprosić za to, co zrobiła.
- Tak mi przykro, że wygadałam twoją tajemnicę.
- Nic nie szkodzi! A tak naprawdę to bardzo miłe uczucie móc otwarcie rozmawiać z
dziadkami o tych sprawach. Ale mam nadzieję, że o niczym innym im nie powiedziałaś?
- Och, nie! Nie jestem przecież aż taka głupia! To znaczy...
Viljar roześmiał się.
- Tak właśnie zawsze powinnaś mówić, Belindo! Spróbuj to sobie powtarzać wiele razy w
ciągu dnia, a zobaczysz, że nabierzesz pewności siebie!
Zmiech Belindy brzmiał radośnie w ciszy póznego wieczoru.
Niektóre chwile chciałoby się zatrzymać na zawsze, pomyślała. Właśnie takie jak ta.
Kiedy jednak z ciemności wyłonił się potężny masyw zabudowań Elistrand, zadrżała.
51
- Uff, poczułam się, jakby mi kto zarzucił na plecy worek oblepionych mokrą ziemią kartofli!
- Rozumiem cię - mruknął Viljar.
- Całkiem zapomniałam o tych... O tych ponurakach, zabijających wszelką radość!
- Wiem, co masz na myśli. Ja ich przecież widziałem. Ale pamiętaj, że gdybyś nas
potrzebowała, to drzwi Grastensholm zawsze stoją dla ciebie otworem. O każdej porze.
Babcia i dziadek też tak powiedzieli.
- Dziękuję - szepnęła Belinda, spoglądając spłoszona w stronę Elistrand. Cała nowo zdobyta
pewność siebie ją opuściła. Nawet nie zdawała sobie sprawy, że staje się na powrót
zalękniona i niezdarna. - Dziękuję wam za to, że tu jesteście! - powtórzyła. - To znaczy,
chciałam powiedzieć... Uff, sama już nie wiem, co chciałam powiedzieć!
52
ROZDZIAA V
Rozstali się i każde poszło w swoją stronę.
Belinda skradała się po schodach na pierwsze piętro najciszej jak mogła. Stąpała na
palcach tuląc Lovisę, która całkiem rozbudzona patrzyła na nią szeroko otwartymi oczyma.
Natychmiast jednak gdy tylko znalazły się na pierwszym piętrze, drzwi pokoju Herbena
Abrahamsena otworzyły się cicho i ukazał się on sam w szlafroku i z siatką na głowie. Ta
siatka rozśmieszyła Belindę, chociaż często widywała taką samą u ojca. Mężczyzni używają
ich po to, by w nocy przytrzymywała włosy. W ręce Herbert miał białą szlafmycę.
Otworzył usta, żeby nakrzyczeć na Belindę, ale zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, uchyliły
się jeszcze jedne drzwi i przez szparę wyjrzała pani Tilda, jak to ona, na wpół ukryta, tak że
widać było tylko jedno oko.
- Czy ci ludzie z Grastensholm nie mają poczucia przyzwoitości? - zapytała ze złością. -
%7łeby do tej pory trzymać małe dziecko poza domem!
- Lovisa spała przez cały czas. - Belinda próbowała bronić siebie i swoich gospodarzy z
Grastensholm.
- Tak, właśnie widzę. Czy będzie nas teraz wszystkich trzymać na nogach przez całą noc?
To jedyna sprawa, która ją martwi, pomyślała Belinda.
Teraz nareszcie odezwał się Herbert:
- Nie życzę sobie, żebyś się spotykała z tymi ludzmi, Belindo! Oni mają na ciebie zły wpływ.
To nie są przyzwoici chrześcijanie, co ja mówię, to po prostu poganie! I prawie wszystko w
tej parafii należy do nich!
Herberta to właśnie martwiło najbardziej. Belinda dygnęła na dobranoc i bez słowa zniknęła
w dziecinnym pokoju. Kiedy zamykała drzwi, zdążyła jeszcze zobaczyć, że Herbert wciąż
stoi tam, gdzie stał, gotów pójść za nią, ale pani Tilda spoglądała ostrzegawczo znad swojej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • exclamation.htw.pl